Armagejon

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kraj

Czy to tylko zbieg okoliczności, że trzy miesiące przed wyborami mamy kolejną awanturę, przez POstępowe media zaliczaną na karb prawicy?

Rządom PiS towarzyszą od samego początku zdarzenia, jakich próżno by szukać w minionych okresach.

Po kolei zatem.

Manifa w kościele św. Anny

3 kwietnia 2016 roku, Warszawa, kościół p.w. św. Anny. W trakcie odczytywania listu KE do wiernych wstaje grupa kilkunastu kobiet i ostentacyjnie wychodzi. Znana działaczka LGBTQwerty niejaka Anka Zet (wówczas partnerki niejakiej Ygy Kostrzewy - wieloletniej prezeski Stowarzyszenia Lambda) wychodząc wydała z siebie kilka wrzasków.

Zajście sfilmowała ekipa TVN „przypadkowo” znajdująca się obok kościoła. Komentarz, oczywiście potępiający Episkopat za treść listu spontanicznie wygłosiła również „przypadkowa” osoba – jakoby „oburzona katoliczka” , niejaka Ida Zagrzejewska, działaczka feministyczna.

 

Szumełda zabity prawie na śmierć

Podczas oficjalnego pogrzebu ś.p. Danuty Siedzikówny "Inki" oraz Feliksa Selmanowicza "Zagończyka" miało dojść do próby zamordowania członków KOD. Taki mniej więcej był wydźwięk materiałów opublikowanych dzień po m. in. w GazWyb.

Tymczasem rzekome ciężkie rany szefa pomorskiego KOD niejakiego Szumełdy okazały się fikcją.

Gdyby faktycznie doszło do pobicia Radomira Szumełdy to miałby po prostu spuchniętą twarz.

I podbite oczy.

A tu zamiast wybitych zębów i złamanego nosa trójmiejskiego lidera nową relikwią „KODziej wiary” stała się jego obandażowana ręka.

Co więcej, w sieci można odnaleźć zdjęcia i filmiki na których jest ona obandażowana jeszcze przed rzekomym pobiciem!

 

Diduszko zmartwychwstaniec

Oświadczam, że nie udawałem w nocy z 16 na 17 grudnia 2016 podczas demonstracji pod Sejmem ani zmarłego ani rannego” – informuje w mediach społecznościowych Wojciech Diduszko. W sieci krąży filmik sprzed dwóch dni, na którym widać jak podczas demonstracji przed Sejmem, w chwili gdy odpalono świece dymne, jeden z protestujących kładzie się na jezdni. Po kilku chwilach wstaje i gdzieś dzwoni.

]]>https://www.tvp.info/28269674/wojciech-diduszko-polozylem-sie-na-jezdni-zeby-blokowac-samochody-z-poslami]]>

Ta wypowiedź była pokłosiem chóralnego śmiechu prawicy, drwiącej z nieudanej prowokacji.

 

KOD zamiast Solidarności. Hucpa gdańska

Kolejny rok. KOD (istniało coś takiego, jak ktoś zapomniał) idzie po bandzie. Próbuje zawłaszczyć obchody Sierpnia w Gdańsku.

Kolejna bezczelna prowokacja. Nie udało się na miesięcznicach, nie udało się na Wawelu i na pogrzebie „Inki” i „Zagończyka”, to trzeba zakłócić uroczystości „S” – mówił przewodniczący NSZZ "Solidarność". Piotr Duda zapowiedział, że jeśli ktoś zamierza prowokować, to spotka się z odpowiedzią. – Jeśli ktoś chce przyjść, niech przyjdzie na Mszę świętą, którą zawsze rozpoczynamy uroczystości. „Solidarność” rodziła się pod krzyżem i tak dalej jest w naszej tradycji. Jeśli chcą potem przejść w pochodzie, złożyć kwiaty, proszę bardzo. Ale nikt nam nie może blokować miejsca. To miejsce w tym dniu powinno być wolne. Powinno być przestrzenią dla wszystkich ludzi – tłumaczył.

]]>https://dorzeczy.pl/kraj/39124/Piotr-Duda-o-bezczelnej-prowokacji-KOD-owcow.html]]>

 

2018 – wolne sądy, Europo pomóż KOD-owi!

Reforma wymiaru sprawiedliwości była kolejną przyczyną, dla której oPOzycja chciała wyciągnąć na ulice tłumy.

Widziałem manifę w moim rodzinnym mieście. Żałosna zbiórka co młodych adwokatów oraz pracowników sądów, którzy podczas zapalania świeczek pod murami Sądu Okręgowego (czyżby dla upamiętnienia ofiar sędziów?) gadali o swoich prywatnych sprawach.

Ludzi spoza środowiska praktycznie nie było. Ale wołanie do Unii Europejskiej pomogło. Reforma sądownictwa jest niewykonalna.

 

Białostocka gejokalipsa wg Jacka Dehnela

Sobota, 20 lipca 2019 roku. W Białymstoku rusza Parada Równości. Dochodzi do starć z miejscową ludnością, która najzwyczajniej jest przeciwko manifestowaniu odmiennych zachowań seksualnych i prawie sakralizacji tego.

Jeden z uczestników, znany jako pisarz Jacek Dehnel, zamieścił na facebooku opis wydarzeń.

Niżej fragmenty:

Ruszamy spod galerii Arsenał grupką może dwudziestu osób (w tym M. i K.), najpierw przez ogród pałacu, gdzie hula robiony w kontrze do marszu Piknik Rodzinny PiS-owskich władz. Są dmuchane zamki, ale przede wszystkim wojska takie, śmakie, straż graniczna, jakieś armaty, transportery opancerzone, wiadomo: rodzina, dzieci, tu chodzi przede wszystkim o militaryzm. Idziemy dalej Skłodowskiej w kierunku placu, na którym ma się wszystko rozpocząć (słychać stamtąd skandowanie, wybuchy, ryki), ale ludzie biegną od jego strony, żeby iść inną ulicą, bo tam biją. Skręcamy więc w Aleję Bluesa, depczemy metalowe plakietki z nazwiskami bluesmenów, potem znowu, w Suraską. Przed placem widzimy, jak dziesięć metrów dalej bojówki rzucają się na ludzi; wielki facet w czerwonej kominiarce zakrywającej całą głowę kopie z obrotu kolejne osoby, w tym kilkunastoletnie dziewczyny.

Niepojęte. Facet kopie z obrotu (a może tak jak Chuck Morris z półobrotu?) kolejnych nadciągających pokojowych manifestantów, a ciz pokorą w sercu idą w oczekiwaniu na cios.

Lecą butelki, wszędzie idziemy w smrodzie zgniłych jaj, na bruku pełno skorupek i żółtawej mazi. Mijamy dziewczynę, dwudziestoletnią może, o bardzo subtelnej urodzie; stoi przez chwilę tyłem do czoła marszu, odpoczywa, ma na czole ogromnego, krwawego guza, wielkości śliwki; chłopak dotyka ją troskliwie, głaszcze po ramieniu, a ona, z uśmiechem, mówi coś o tym, że wszyscy się patrzą i chyba musi zmienić fryzurę, więc przeczesuje palcami włosy na drugą stronę, tak, żeby zakryły ten pałający ślad.

Zdarzenie wielce prawdopodobne zwłaszcza wobec histerii rozpętanej dwa lata wcześniej wokół rzekomo zranionego palca Szumełdy.

Wokół cały czas gwizdy, wybuchają petardy, czasem pojedynczo, czasem w dłuższych kanonadach, jakby się pan Wołodyjowski, larum grają, wysadził z Kamieńcem Podolskim żeby geje nie przeszli, do tego zniżający się co raz helikopter i nieustannie skandowane „Wy-pier-da-lać! Wy-pier-da-lać!” i coś o lesbach, i o pedałach, i o zakazie. Marsz jednak jakoś krzepnie, zbiera się w sobie, wcześniej przytłoczony; skandujemy sami, zagłuszając tamte wrzaski samymi pozytywnymi hasłami.

Niepojęte. Kibole mają już na wyposażeniu helikoptery? Czy tylko źle zrozumiałem opis Dehnela?

Obok mnie jakieś młode dziewczyny, chłopcy (zresztą mnóstwo jest tu ludzi młodych i bardzo młodych): ta z burzą tęczowego tiulu na plecach, tamten, Kuba, z burzą loków – okazuje się, że ma urodziny i cały marsz śpiewa mu „Sto lat”; na ramieniu widzę otarcie i krew. Od rzuconego kamienia. „Przepraszam – mówi do mnie, trochę przepraszająco, a trochę kokieteryjnie – sam jestem estetą, ale niestety nie mam czym zakleić.” Przed nami znowu kanonada petard i policja przebija nam przejście na plac.

W tym momencie przypomniało mi się kazania feldkurata Ibla, który w podobny sposób zagrzewał do walki c. i k. austriackich żołnierzy podczas I wojny światowej:

Powaga chwili spoczęła na całym tym kole, albowiem, żołnierze, w nieznacznej odległości od marszałka widać było bojownika walczącego ze śmiercią. Z członkami strzaskanymi na polu chwały czuł ranny podchorąży Hart, że spogląda na niego marszałek Radetzky. Poczciwy ranny podchorąży w spazmatycznym uniesieniu ściskał jeszcze w tężejącej prawicy złoty medal. Gdy spojrzał na sławnego marszałka, serce jego ożywiło się jeszcze raz, zabiło mocniej, przez porażone ciało przebiegła resztka energii i umierający nadludzkim wysiłkiem próbował przyczołgać się do swego marszałka.

„Nie fatyguj się, poczciwy żołnierzu!” — zawołał na niego marszałek, zsiadł z konia i chciał mu podać rękę.

„Nie da się zrobić, panie marszałku — rzekł umierający żołnierz — ponieważ obie ręce mam urwane, ale o jedno proszę! Niech mi pan marszałek powie prawdę: wygraliśmy tę bitwę?”

„Tak jest, mój bracie — odpowiedział uprzejmie marszałek. — Szkoda, że radość twoja jest zamącona ranami twymi”.

„Tak jest, dostojny panie, ze mną już koniec” — głosem złamanym rzekł żołnierz uśmiechając się przyjemnie.

„Chce ci się pić?” — zapytał Radetzky.

„Dzień był gorący, panie marszałku, było trzydzieści stopni!”

Wtedy Radetzky sięgnął po manierkę swego adiutanta i podał ją umierającemu. Ów napił się łyknąwszy porządnie.

„Bóg zapłać tysiąckrotnie!” — zawołał usiłując pocałować w rękę swego wodza.

„Jak dawno służysz?” — zapytał marszałek.

„Przeszło czterdzieści lat, panie marszałku! Pod Aspem wysłużyłem złoty medal. Byłem także pod Lipskiem, mam kanonierski krzyż, pięć razy byłem śmiertelnie ranny, ale teraz już koniec, na amen. Lecz co za szczęście i radość, iż doczekałem dnia dzisiejszego. Co mi tam śmierć, gdy odnieśliśmy wielkie zwycięstwo, a cesarzowi została przywrócona jego ziemia!

(Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej, tom trzeci. Przesławne lanie)

Ranny NN uczestnik białostockiego pochodu najwyraźniej był tak samo bohaterski, jak opisany przez Ibla ranny podchorąży Hart. Co mu tam rany, skoro marsz doszedł. ;)

Najważniejszy jest jednak zawarty na końcu opis polskiego ciemnogrodu.

Kobieta z trzy-, czteroletnim może dzieckiem, któremu układała obie maleńkie rączki w faki, mówiąc „Ucz się!”, po czym skandowała: „Wy-pier-da-lać! Wy-pier-da-lać!”.

(cytaty za: Jacek Dehnel, wpis na facebooku z 21 lipca 2019 r.)

 

Aż korci, by nie dodać – dziecko byłoby wychowywane w duchu tolerancji i pokoju, gdyby je odebrać ciemnogrodzkiej matce i oddać pokojowo i pacyfistycznie nastawionym gejom. Prawda, panie Dehnel?

Opozycja, której immanentną częścią są działacze, działaczki i pozbawieni płci inni aktywiści (wszak o braku płciowości część z nich wspomina) ma pecha. Otóż wcześniejsze opowieści o bestialstwie wyrządzonym pokojowym demonstrantom okazywały się tyle warte, ile zadraśnięty paluch Szumełdy lub "śmierć" Diduszki pod Sejmem.

Dlatego spokojnie czekam na ustalenia dochodzenia, wszczętego przez Policję.

Ufam, że sprawa zostanie wyjaśniona a obraz sobotnich wydarzeń będzie wolny od wszelkiego rodzaju ubarwień.

Natomiast nie ukrywam, że tekst Dehnela zamiast mną wstrząsnąć po prostu śmieszy.

 

Tymczasem w mediach społecznościowych pojawiła się już wypowiedź innego nawiedzeńca, ongiś z GazWyb, niejakiego Wojciecha Tochmana. Zwraca się do ludzi w ten oto sposób:

 

Dzień dobry Białystoku!

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.

Idziecie już do swoich kościołów słuchać wezwań do zabijania?

 

Nie wiem, jak wy, ale ja, kiedy czytam coś takiego mam ochotę zwyczajnie zasadzić autorowi kopa laćkiem w dupę.

 

22.07 2019

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.3 (18 głosów)

Komentarze

urzędasów z różnych ministerstw tolerancji wszystkiego, tolerancja polega na deprawowaniu polskiego społeczeństwa ( a w szczególności DZIECI) przy pomocy zezwoleń na parady przed-gejowskie, gejowskie i blużniercze, mające zezwolenia polskich urzędów państwowych? Różne takie widoki rozebrane, z uzdami, stringami na ulicach, to jest tolerancja wg pis? Tylko mi nie mówcie, że mogę nie patrzeć, jak mi się nie podoba! Bo to obłuda i zakłamanie do kwadratu.Skandal!

Vote up!
2
Vote down!
0

yenom

#1597507

w zdaniu kończącym wypowiedź, w całej rozciągłości, intensywności i mam nadzieję celności.

Żeby było śmieszniej (bo chyba straszniej być nie może): Jarosław Haszek, autor "Przygód dobrego wojaka Szwejka" miał podobno poglądy zbliżone do komunistycznych. Niemniej pisał wspaniale i przy tym rozsądnie;  ciekaw jestem, co mógłby jeszcze napisać obejrzawszy naszą europejską rzeczywistość. Bo chyba przerasta ona rzeczywistość tamtych czasów w wielu aspektach.

Vote up!
5
Vote down!
0
#1597599

Tyle, że jak się rozejrzał, uciekł, jak tylko mógł z tego raju.

Vote up!
3
Vote down!
-1
#1597702

Pierwsze Marsze LGTB to były organizowane w Niemczech w latach 30 przez pierwszego homo III Rzeszy dowódcę SA Ernsta Rohma ale podobno Rohm chciał przelecieć samego Adolfa i dlatego go Hitler zastrzelił.Nowsze czasy: 24 lipca 2010 - 21 osób zginęło, a 511 zostało rannych w wyniku wybuchu paniki na Love Parade w niemieckim Duisburgu.
Więcej niż jeden Rohm, prawda?

Vote up!
9
Vote down!
-2
#1597615

Pomyślcie tylko .......

gdyby te lewackie towarzystwo wygrało wybory to normalni ludzie musieliby zejść do podziemia i ukrywać swoje myśli. Udawać, że facet bez majtek na ulicy to norma a rozmowa o pracę rozpoczynałaby się od pytania o stosunek do LGTB. Połowa z nas siedziała by w anclu.

Vote up!
8
Vote down!
-2
#1597617

No właśnie dlatego trzeba głosować na Konfederację, co gwarantuje nam, że lewactwo lgbt nie będzie normalnych ludzi szkalować.

Vote up!
3
Vote down!
-3

Dziękuję za uwagę,
Twój komentarz wezmę pod rozwagę ;)

#1597619

Vote up!
9
Vote down!
-2
#1597629

2.5 tysiaczka +

W gminie Olsztyn w woj. śląskim urodziły się dziś pięcioraczki: Marcelina, Marcin, Filip, Oliwier i Szymon. 
Witajcie Maluchy 
Szczęśliwym Rodzicom serdecznie gratuluję!

 

PIS idzie na finansowe dno

 

8-)))))

Vote up!
6
Vote down!
-1
#1597687

Wstrząsająca fotka która wywołała furię pedofila.....dyplomowanego pedała

 

 

No ale czego sie spodziewac po debilu i enuchu

 

8-)))))))

Vote up!
5
Vote down!
0
#1597927