Polnische Cohn-Benditen - czyli rzecz obiecana na temat orientacji seksualnej funkcjonariusza Rosłona

Obrazek użytkownika Godny Ojciec
Kraj
sagrada familia


 

W latach 70-tych ubiegłego wieku, ni stąd ni zowąd, eksplodowała na polskiej prowincji moda na dekorowanie najrozmaitszych budynków mozaikami z tłuczonego szkła i ceramiki. Pamiętacie? Były to zazwyczaj dość nieudolne i krzykliwe szlaczki, wzorki, mandale oraz pizdryki pochodzące najczęściej z recyklingu, które pokrywały (pożerały wręcz) powierzchnię ścian a nawet stropów, koniecznie bez żadnego związku z funkcją i konstrukcją zainfekowanego budynku, oraz kolorystyką otoczenia. Najczęściej jedyną porządkującą treścią (ideą) jaką dawało się z tych "zdobień" wydedukować była tzw zasada: "horror vacui". Czyli tzw strach przed pozostawieniem pustego miejsca. Choćby najmniejszego skrawka. Jak się już raz coś takiego gdzieś zaczęło to obowiązywał totalitarny przymus wypełniania wszystkiego. U osób trochę bardziej wyrobionych estetycznie budziła ta twórczość uczucie politowania i była okazją do tanich drwin, często też do okazywania demonstracyjnego zażenowania, niesmaku, a nawet zgorszenia w stylu ostatnio zaprezentowanym przez panią Agatę Młynarską odnośnie wpływu programu 500+ na nadbałtyckie kurorty. Apropos, czy się komu to podoba czy nie, nasze 500+ wydamy w pierwszej kolejności na adwokatów.

Muszę przyznać, że ów mozaikarski renesans schyłkowego PRL-u zawsze był dla mnie dość tajemniczy i na swój sposób interesujący. Niestety, jak się "nie wiadomo skąd" pojawił tak też z czasem całkiem zanikł. Do dziś niewiele się już zachowało zabytków tamtej epoki.

Kiedyś usłyszałem interesującą hipotezę iż prąd ów w polskiej sztuce ludowo-demokratycznej był dalekim i oczywiście bardzo ubogim krewnym oryginalnej twórczości Antonio Gaudiego. Tego od słynnej bazyliki "Sagrada Familia" w Barcelonie. Kto był na miejscu i na własne oczy widział ten cud inżynierii, sztuki i duchowości, będzie wiedział o co chodzi...

Równolegle funkcjonowała też bardziej prawdopodobna moim zdaniem koncepcja, iż teoretyczną podstawę temu szkiełkowemu pacykowaniu nad Wisłą dały wybitne traktaty i prace ulubieńca europejskiej nowej lewicy: Le Corbusiera. Oczywiście po wcześniejszym prawomyślnym zaadoptowaniu ich do przaśnych warunków i wdrożeniu przez najwybitniejszą naszą, marksistowsko prefabrykowaną neointeligencję.

Dlaczego wspominam tu o tej kolorowej przygodzie polskiej architektury z czasów schyłkowej komuny?

Chyba najbardziej z powodu pewnego skojarzenia, pewnej subtelnej analogii, a raczej myślowej paraleli, która się pojawiła w mojej głowie podczas jednego z posiedzeń skierniewickiego sądu karnego pod przewodnictwem sędziego Krzysztofa Kotyni.

A było to tak: Głównym punktem programu tego posiedzenia było przesłuchanie Janiny Wawrzyniak, dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, na okoliczność posiadania przez nią bądź nieposiadania akt sprawy; wytworzenia przez MOPR bądź niewytworzenia w tej sprawie jakichkolwiek dokumentów prawem wymaganych. Przesłuchanie to było ukoronowaniem półrocznych nieomal zabiegów moich i mojego obrońcy, oraz licznych podchodów wobec sędziego, który z jakichś, sobie tylko wiadomych powodów, "za chiny" nie chciał się zgodzić na przeprowadzenie tego fundamentalnego przecież dowodu. Przesądzającego o przestępczym charakterze najścia J. Rosłona na dobro mojej rodziny. Ciężar przesłuchania oczywiście spoczywał na mnie. Reszta osób obecnych na sali wyglądała na zupełnie niezainteresowaną tym zagadnieniem. Redaktor Anna Wójcik Brzezińska i Jarosław Rosłon wydawali się w ogóle nie rozumieć o co tu chodzi. Prokurator skupił się na tłumieniu i ukrywaniu odruchu ziewania. Nawet mój adwokat coś notował i tylko sędzia Kotynia dwoił się i troił uchylając kolejne moje pytania, bądź w ostateczności protokołując własne domysły jako odpowiedzi świadka. Ale trzeba gwoli sprawiedliwości podkreślić w tym miejscu, że dyrektor Wawrzyniak nie ułatwiała mu zadania, mimo jego uwag wciąż odpowiadała nieśmiało, drżącym i cienkim głosikiem. Do tego tak cicho, że w ogóle nie dawało się wyłowić treści, ani nawet suchych trzasków tak charakterystycznych dla niej i dla wieloletnich palaczy. Jakby w ogóle przestała być sobą? W tym dniu rzeczywiście nie przypominała siebie, tej zwykle pewnej i urzędowo zadowolonej biurokratko-celebrytki. Nawet ubranie miała jakieś takie wypłowiałe i nijakie. Była jakby zminiaturyzowana, pomięta i zalękniona, na twarzy poszarzała i zupełnie pogubiona. Udało mi się w końcu z niej wydusić i doprowadzić do zaprotokołowania zaznania, że MOPR nie wytworzył nigdy w mojej sprawie żadnej dokumentacji, a nawet, że nie wszczął nigdy żadnego w tej sprawie postępowania. Tym sposobem udało mi się zablokować raz na zawsze możliwość "wytworzenia" takiej dokumentacji post factum. Od tego momentu przyszłość mojej rodziny zarysowała się bardziej optymistycznie.

Na zakończenie zadałem pani dyrektor pytanie całkiem niewinne i w pełni na miejscu, które jednak zelektryzowało obecnych, sprawiło że nagle wszyscy zaniemówili a potem zerwali się na równe nogi i poczęli się przekrzykiwać. Gęgali dosłownie jak stado gęsi ratujących co najmniej Rzym, albo falanga cohn-bendiciątek udających się na genderową prowokację. Zapach adrenaliny dosłownie zatopił atmosferę sali rozpraw. O dalszej nudzie nie mogło być mowy. Pytanie brzmiało mniej więcej tak: Czy jako pracodawca zatrudniający funkcjonariusza Jarosława Rosłona i dający mu pełnomocnictwo do wkraczania w delikatną substancję relacji międzyludzkich posiada pani niezbędną wiedzę dotyczącą jego orientacji seksualnej? Spodziewałem się prostej odpowiedzi: Tak. Nie otrzymałem żadnej.

W tym właśnie momencie, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu wzniósł się wspomniany klangor. Pierwszy zerwał się na równe nogi sąd i redaktor Anna Wójcik Brzezińska, która wrzeszczała coś, że to oburzające, że to normalnie homofobia jest i w ogóle sianie nienawiści! Zaraz za nią poderwał się Jarosław Rosłon, spurpurowiały na twarzy i piskliwym, mocno zdezorientowanym głosikiem zaczął wszystkich zapytywać: "a co to ma do rzeczy, co to kogokolwiek może obchodzić, a co to ma za znaczenie, itd?" Dyrektor MOPR odwróciła się do sądu plecami i przyłączyła do ogólnego klangoru łypiąc co i rusz nienawistnym wzrokiem w moją stronę. Pani prokurator pokręciła z dezaprobatą głową i zgłosiła liczne wnioski, ale w tym zgiełku nie dosłyszałem o co jej chodziło. Mój adwokat zbladł, a sędzia w końcu się opanował i usiadł dając znaki wszystkim żeby się uspokoili. Następnie nakazał protokolantce aby zanotowała, że jeśli jeszcze raz wspomnę słowem o orientacji seksualnej Jarosława Rosłona to on za obrazę sądu skaże mnie na jakąś straszną grzywnę - zdaje się 10 tys złotych. Pamiętam, że bardzo zaskoczyło mnie, zdziwiło i zaciekawiło powiązanie orientacji seksualnej tego dzieciaka z obrazą sądu?

Wszyscy natychmiast zamilkli tylko Jarosław Rosłon jeszcze przez jakiś czas bełkotał jak mantrę "jakie to ma znaczenie, jakie to ma znaczenie..." jednocześnie natarczywie próbując nawiązać kontakt wzrokowy z panią prokurator, bądź wysokim sądem.

Kilka dni później poszedłem do sądu sprawdzić co z tego całego zamieszania zostało utrwalone w aktach sprawy. Przede wszystkim dręczyła mnie bowiem niepewność, czy aby sąd zaprotokołował informacje o "strasznej grzywnie" tak jak się wydawało mi i mojemu obrońcy, czyli jako ostatnie ostrzeżenie. Czy też może się okazać iż było to jednak oficjalne postanowienie i za parę tygodni, jak zaniedbam złożenia stosownego zażalenia, zapuka do nas komornik? Koniecznie musiałem to sprawdzić, od dawna przecież za grosz nie ufałem sędziemu Kotyni.

Proszę sobie wyobrazić moje zdziwienie kiedy w protokole nie znalazłem niczego. Ani postanowienia, ani wzmianki o jakiejkolwiek grzywnie, ani nawet informacji iż padło z moich ust pytanie dotyczące wiedzy bądź niewiedzy dyrektora skierniewickiego MOPR-u na temat orientacji seksualnej pracowników zajmujących się bądź co bądź ochroną dzieci przed przemocą i innymi patologiami.

Na początku nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć.

W końcu postanowiłem złożyć w sądzie pisemne żądanie sprostowania w sprawie niektórych przeinaczeń w zapisie zeznań Janiny Wawrzyniak, oraz w sprawie tej nieszczęsnej orientacji seksualnej.

Na wszelki wypadek skonsultowałem treść pisma z moim obrońcą. Zdziwił się. Zapytał co chcę ugrać wszczynając temat homoseksualizmu tego Rosłona i prosił żebym się dobrze zastanowił czy warto. Teraz to ja się zdziwiłem. Odparłem, że przecież nigdy nic nie mówiłem o czyimkolwiek homoseksualizmie. Nie obchodzi mnie czy pan Rosłon jest homoseksualistą czy nie jest. Moje sprostowanie odnosi się do spraw istotniejszych, które sąd niestety zbagatelizował.

Do tej pory byłem przekonany że w Polsce pracownicy socjalni zwłaszcza Ci mający delegację do kontaktów z dziećmi, często bardzo intymnych, są rutynowo poddawani specjalnym testom psychologicznym i znajdują się pod szczególnym nadzorem mającym za zadanie wczesne wykrywanie rozmaitych patologii i kompromitacji. Dyrektor MOPR powinien więc mieć na ten temat dokładną wiedzę. Jednak zachowanie się pani Wawrzyniak na sali rozpraw dowodziło jednoznacznie, że nigdy, nawet nie przyszło jej do głowy, że ma obowiązek taką wiedzę posiadać.

Kurka wodna! Absurd goni absurd. Gdzie my właściwie żyjemy?

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (11 głosów)

Komentarze

że takie pytanie padło, oraz że zostalo uchylone przez "wysoki sąd"...

W tej chwili widać natomiast "co jest grane".

Pozdrawiam!

Vote up!
7
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1518377

Po złożeniu pisemnego sprostowania protokół został poprowiony prawie zgodnie z moim żądaniem.

Ale gyby tak chcieć sprostowa i uzpełnić wszystko co należy to akta byłyby 2 razy grubsze.

Na temat tego "co tak na prawdę jest grane" istnieje co najmniej 5 dobrych teorii spiskowych

W miarę ujawniania się nowych faktów każda z nich staje się bardziej prawdopodobna.

Zdaje się że efektem końcowym może się okazać jedna ogólna teoria spiskowa wszystkiego :)

 

 

Vote up!
8
Vote down!
0

LechG

#1518379

"Godny Ojciec":

                            ..."Kurka wodna! Absurd goni absurd. Gdzie my właściwie żyjemy?"

--------------------------------------------------------------------

Ano.. Wprawdzie późno bo późno, ale wreszcie ZACZYNA padać to pytanie.

Zapytam jednak po raz kolejny: - "Tylko CO Z TEGO WYNIKA?"

- CO.. poza stwierdzeniami i potwierdzeniem faktu i rzeczywistości?? - Jakiekolwiek czyny i działania (nie mówię nawet o przeciwdziałaniach - i to lokalnych, jednostkowych)?

Pisać oczywiście można: - "na Berdyczów".. "długo".. "dowoli".. "uczenie".. "satyrycznie".. "namiętnie". "do św.Mikołaja".. "z przejęciem".. "frywolnie".. - etc.itd.itp..

No można.. I co?? - I to jest wszystko, co można przeciwstawić agresywnemu i pozbawionemu skrupułów i zasad lewactwu??

Vote up!
8
Vote down!
0

cornik Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#1518395

Akurat ja walczę od trzech lat. Jest to walka o przetrwanie rodziny, szczeście dzieci, o dobre imię, a momentami nawet o życie. Kiedy zaczynała się cała ta afera obiecano mi i żonie, że zostaniemy wtrąceni na 5 lat do pierdla a nasze dzieci "pójdą w świat" i wszystko na podstawie kompletnie fałszywych oskarżeń, bezprawia wołającego o pomstę do nieba i grubymi nićmi szytej prowokacji. Śmiali nam się w nos w poczuciu absolutnej bezkarności. Prawie oficjalnie chełpiono się poparciem prokuratury sądu, policji i Bóg wie kogo jeszcze... Nie mieliśmy żadnych szans w ludzkim sensie, pozostawała modlitwa. To był szok. Przez te trzy lata wygrałem więcej niż śmiałem marzyć. Wygraliśmy wraz z żoną. Walczyliśmy bardzo szczupłymi środkami z wielka pomocą NMP i Bożej Opatrzności.

Narzekasz że: "Pisać oczywiście można: - "na Berdyczów".. "długo".. "dowoli".. "uczenie".. "satyrycznie".. "namiętnie". "do św.Mikołaja".. "z przejęciem".. "frywolnie".. - etc.itd.itp.." - pisanie jest głównie po to żeby ostrzec innych, żeby nauczyć, przekazać doświadczenia. Nie mamy złudzeń że gender-terroryzm, pedofilia instytucjonalna i handel ludźmi będzie narastał, że coraz więcej polskich rodzin czeka podobne piekło jakie spotkało nas. Wiekszośc z nich tego nie przetrwa. Sporo zginie jak mój sąsiad z bloku obok. Myśmy jako nieliczni wyszli z tego prawie bez szwanku. Nasze doświadczenie jest bezcenne. Póki co ja z tej pisaniny mam glównie kłopoty i więcej wrogów. Ale wiem że muszę pisać i walczyć dalej pro publico bono.

Owszem PiS zatrzymał na jakiś czas te trendy. Ale one wrócą prędzej czy później. Nie mam co do tego żadnych złudzeń.

Mam łzy w oczach kiedy myślę o tych wszystkich młodych rodzinach, kompletnie zielonych, którym wampiry szkolone przez międzynarodowe gangi zakamuflowane pod szlachetnie brzmiącymi nazwami zniszczą życie.

Vote up!
6
Vote down!
0

LechG

#1518416

Zbyt duże skróty myślowe poczyniłem i stąd mylne wrażenie. A właśnie o to mi chodziło, że na to co TY piszesz, jest jedynie jałowe, nic nie wnoszące i całkowicie "bezzębne" pisanie.  
- Współczucie, oburzenie, zgorszenie.. narzekanie (etc.) i.. NIC więcej!

Rączki umyte, zrobiliśmy  "swoje" - czyli mamy  spokojne sumienie, a ty.. ty DALEJ jesteś pozostawiony sam sobie, zaś za tobą, czekają w kolejce następni.. podobni do ciebie.

Skala nieprawości i niesprawiedliwości w Polsce jest tak wielka, iż coraz głośniej zaczyna się (jakżeby inaczej) MÓWIĆ o "Wymiarze NIEsprawiedliwości" zamiast o "Wymiarze Sprawiedliwości".

Niestety.. Inaczej być nie może, gdyż - jeśli umownie podzielimy społeczeństwo (nie Naród - to co innego) na stronę lewą i prawą - destrukcyjne lewactwo jest bezwzględne, agresywne, atakujące, opanowujące nowe obszary życia społecznego i lepiej zorganizowane od niemrawej, podzielonej i tkwiącej w marazmie i kunktatorstwie konserwatywnej prawicy.

Społeczeństwo (to po prawej stronie) jest jakby uśpione - zalęknione, bierne i niemalże ubezwłasnowolnione lękiem "politycznej poprawności" - przy tym (przez poprzednie, "kolesiowate" rządy) umiejętnie zatomizowane, a w konsekwencji też i b.słabo zorganizowane - i są ku temu (iż taki jest stan rzeczy) konkretne przyczyny.

Prawa strona jest zbyt pasywna, bierna i zbyt nieskoordynowana w działaniach, bardziej skora przy tym do autodestrukcji - vide próba opanowania przez Sakiewicza i Gazetę Polską Telewizji Powszechnej (TVP).
Natomiast - dla przykładu, natychmiast po czwartkowym "wyroku" Trybunału Konstytucyjnego, "POpaprańcy" i "Swetrowcy" WSPÓLNIE zaskarżyli ów "wyrok" do tegoż samego Trybunału, po to tylko, by nie dopuścić do wygaśnięcia konfliktu.. Oni mieli WSPÓLNY interes i się zjednoczyli natychmiast!

W tej sytuacji, słusznie piszesz: - "Owszem PiS zatrzymał na jakiś czas te trendy. Ale one wrócą prędzej czy później. Nie mam co do tego żadnych złudzeń.".

A niby CO i JAK miałoby się zmienić??

Na Węgrzech.. NARÓD wsparł Orbana i Fidesz..
U nas.. NARÓD nie tylko jest bierny i głęboko podzielony, ale dodatkowo (po prawej stronie), "każdy SOBIE rzepkę skrobie".

Osamotniony PiS z pewnością poniesie tego konsekwencje, zaś takim jak ty, pozostanie samotna walka i opisywanie rzeczywistości, gdyż wsparcie, możecie otrzymać jedynie werbalne. - Nic poza tym.

Nic poza "współczuciem" i "zrozumieniem".

 

Vote up!
6
Vote down!
0

cornik Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#1518438

"zaś za tobą, czekają w kolejce następni.. podobni do ciebie" - właśnie tu jest sedno sprawy :) Każdy którego nie napadły jeszcze wampiry żerujące na krzywdzie polskich dzieci uważa, że jest bezpieczny, że jego rodziny (dzieci, wnuków, bratanków, chrześniaków) problem nie dotyczy bo on dotyczy tylko takich "mi podobnych". Co to znaczy: "podobni do ciebie"? Jeżeli za podobnych do mnie bierzesz wszystkich Polaków, którzy mają w domu dobrej "jakości towar" (śliczne, zdrowe, zadbane dzieci w wieku od roku do ok 7 lat) taki najbardziej poszukiwany na czarnym rynku handlu źywym towarem, to ok. Większość ogladaczy telewizji jest jednak przekonana, że chodzi tu o tzw "PATOLOGIĘ". Patologię czyli nie nas! Bo przecież nikt nie uważa się za patologię. Patologia to zawsze jest ktoś inny :) Na straży tego obrazu patologii stoją potężne media i organizacje dysponujące lewymi pieniędzmi. Udało im się wmówić narodowi Polskiemu, że to jest walka mająca na celu tzw "dobro dziecka". Zadowalamy się takim wyjaśnieniem dochodzących do nas sygnałów ostrzegawczych i je lekceważymy uspokajając sumienie wytłumaczeniem że my jesteśmy z innej gliny, nas problem nie dotyczy, nie jesteśmy patologią. Patologią jest ta sąsiadka, samotna matka, ten ojciec bezrobotny, albo ci obcy co się niedawno wprowadzili do naszej klatki z bandą wrzeszczących bachorów co spać nie dają, albo nie dają spokojnie obejrzeć teleexpresu, co nawet w kościele nie potrafią się zachować :)

Najlepiej żeby nimi zajął się MOPR, albo policja i żeby znów była cisza :) W końcu na to właśnie płacimy podatki :)

I ludzie znikają...

 

 

 

Vote up!
4
Vote down!
0

LechG

#1518446

Godny Ojciec:

                        .."Co to znaczy: "podobni do ciebie"?"

-------------------------------------------------------------------

"Podobni do ciebie" - czyli ci, którzy zetkną się z WYBIORCZĄ sprawiedliwością polskich "sędziów" (sędziowie i sądy - określenia tożsame) i zostaną "zmieleni" przez tzw. "Wymiar Sprawiedliwości", będąc bez większych szans w starciu z machiną biurokracyjną i urzędniczą (w twoim przypadku "władza wykonawcza" -> administracja państwowa w terenie) i korporacyjną (środowiska prawnicze państwa polskiego)..

PATOLOGIĄ (jedną z wielu..) zaś,  jest (chyba nie tylko dla mnie) realizowanie prawa podrzędnego i niekompetencja i demoralizacja całej korporacji sądowniczo-prawniczej oraz sama korporacyjność zawodów prawniczych - a nie polskie dzieci i rodziny  polskie.

Myślałem też, iż wystarczająco jasno przedstawiłem swój pogląd i stanowisko.  Widocznie mój język jest niezbyt przyswajalny , ani też wystarczająco komunikatywny. Przykro mi.

- W swej pierwszej notce, koncentrowałem się na kwestiach ogólniejszych, opartych owszem, na kanwie twego jednostkowego przypadku: - czyli na bezduszności, manipulacji, machlojkach i faktycznym bezprawiu wobec ciebie.

Uprzejmie pozdrawiam.

 

 

 

 

Vote up!
6
Vote down!
0

cornik Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#1518467

Skoro PIS dołaczył do tych 28 krajów, które już przyklepały terroryzm a la LGBT, to wszystko dopiero przed nami. Znacznie gorsze rzeczy niż te, o których pisze ze swojego doświadczenia Godny Ojciec, są już normą w  poprawnych krajach, nie wspominając nawet o tym, co dzieje się w tych najpoprawniejszych!

Pozdrawiam 

Vote up!
6
Vote down!
0

jan patmo

#1518396

Corniku wiem co miałeś na myśli i że jesteś mi życzliwy :) Ale obaj mamy jak widać zacięcie misjonarski i troskę o dobro wspólne wpisaną w charakter :)

Dzieki za komentarze. Dzięki nim wiem, że kogoś takie sprawy jeszcze w tym kraju obchodzą

Jest nadzieja

Vote up!
4
Vote down!
0

LechG

#1518472

choć w przyszłości - pewnie będę.

Ale zastaniawiam się, czy istnieje możliwość oskarżenia (postawienia przed Sądem) przedstwiciela LGBT o "heterofobię", czyli o bezpodstawne (jedynie za heteroseksualność!) atakowanie osób heteroseksualnych oraz związków heteroseksualnych. W świetle obecnej wiedzy pan Rosłon mógłby się do takiej grupy osób zaliczać (kwalifikować!). Ewentualnie - może łatwiejszy do udowodnienia - zarzut mobbingu.

Pozdrawiam serdecznie!

 

Vote up!
4
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1518489

Pan Rosłon jest bardzo młodym i życiowo niedoświadczonym człowiekiem. Myślę że ktoś jemu i ludziom zależnym od jego postępków zrobił wielką krzywdę przedwcześnie posyłając i upoważniając (podżegając) do barbarzyńskich ingerencji w intymność ludzką. Władza demoralizuje, zwłaszcza jednostki niedojrzałe, dostatecznie nieuformowane duchowo. Myślę, że przed tym człowiekiem jest wiele pracy nad kształtowaniem własnego charakteru. Niedawno widziałem go w kościele, z jego zachowania wywnioskowałem że nie był do tej pory zbyt częstym tam bywalcem. Jest więc nadzieja że ta sytuacja zmusza jego również do refleksji, że się uczy i poszukuje dobra. Modlę się żeby znalazł właściwą drogę.

Vote up!
2
Vote down!
0

LechG

#1518495

O, karaj rękę, nie ślepy miecz!

Zapewne tak.

Jednak - gdy "ślepota" jest zamierzona, bo "wygodna", czy po prostu - łatwa?

Vote up!
2
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1518496

"Kurka wodna! Absurd goni absurd. Gdzie my właściwie żyjemy?" Gdzie żyjemy? Ależ to jest pytanie z kategorii retorycznych. Ponad 40 lat temu na wykładzie monograficznym z ekonomii, nomen omen, politycznej usłyszałam, cytuję "w Polsce prawo a bezprawie, to jedno prawie". Minęło lat kilkadziesiąt, niech będzie dokładnie 27 lat od niby przełomu/zmiany zwanego/-ej/ transformacją i co? Ano, jak u Remarque'a "na zachodzie bez zmian" takoż i jest w kraju o szyldzie 3 RP - bez zmian. Jeśli takowe zmiany mają miejsce, to niestety tylko na gorsze. I ten fakt jest prawdziwą tragedią dla społeczeństwa, bo nie narodu :(, zamieszkującego obszar rzeczonej 3 RP. I będzie tak dotąd dopuki lud polski rzeczywiście się nie ocknie i nie weźmie "za bary" z Mount Everestem zakłamania, pychy, tchórzostwa, etc., którym na imię niesprawiedliwość (bez przymiotnika) i nie zmusi, wykorzystując narzędzia prawne, urzędników ślepej Temidy do orzekania zgodnie z prawem boskim tudzież ludzkim (vide: artykuły i paragrafy wszystkich kodeksów) . Rzeczeni urzędnicy nb. pełniący bardzo ważną społecznie funkcję sędziów, wyroki winni opierać na opinii/-ach/, jeśli sprawa rzeczywiście tego wymaga, rzetelnych i wiarygodnych biegłych sądowych psychiatrów i psychologów nie zaś tych, o których można domniemywać, iż są dyspozycyjnymi biegłymi sądowymi.

Vote up!
3
Vote down!
0

Janina otęska

#1518501

Opinie biegłych czarnoksiężników zwanych psychologami, psychiatrami itp służą do oderwania procesu dowodowego od obiektywnych faktów i zasad logiki przyczynowo skutkowej w celu przeniesienia go w sferę swobodnej ezoteryki w której o tym co jest prawdą a co nie jest, co ma wpływ a co nie ma, decyduje widzimisię sędziego przewodniczącego, który dzięki takim opiniom uzykuje poszerzoną legitymacje etyczną czyli swobodę manewru. W tym świetle oczywiste jest, że opinie które ograniczają tę swobodę będą niemile widziane. Biegli muszą więc stawać się coraz bardziej dyspozycyjni żeby otrzymywać dalsze zlecenia. Sąd który zgromadzi i wychowa sobie taką trzódke biegłych podnosi swoją wartość w oczach osób, grup i organizacji dysponujących poważnymi budżetami. 

Nie da się skonstruować systemu który by tę patologię wykorzenił zwłaszcza w sytuacji coraz powszechniejszej negacji wartości oferowanych jednynie przez Cywilizację Łacińską.

Vote up!
2
Vote down!
0

LechG

#1518568