"Raty równe" - banksterski wynalazek z piekła rodem

Obrazek użytkownika Fredd
Gospodarka

Na początek tytułem wyjaśnienia, dla niezorientowanych (są tacy na sali?), za forsal.pl:

Raty annuitetowe - raty równe. Podczas całego okresu kredytu lub podczas obowiązywania danej stopy procentowej, płacone są raty równej wielkości.

Aby zachować stałą wielkość rat podczas całego okresu kredytowania, muszą być zachowane odpowiednie proporcje części kapitałowej i odsetkowej raty. Z biegiem czasu rośnie część kapitałowa raty a spada część odsetkowa. Kapitał spłacany jest więc wolniej niż w przypadku rat malejących, gdzie część kapitałowa jest stała dla wszystkich rat. Dlatego też przy ratach annuitetowych realna stopa oprocentowania a więc i koszt kredytu są większe niż przy ratach malejących.

 

Nie znam dokładnych danych, ale sądzę, że z 90%  kredytów konsumpcyjnych w Polsce udzielanych było z planem spłaty zakładających raty równe (przy danym poziomie oprocentowania) i pewnie niemal wszystkie tzw. "walutowe". Jak rata równa wyglądała w przypadku kredytów frankowych nie trzeba nawet pisać ("równo w górę"). Zostawmy na chwilę przykłady z życia wzięte, spójrzmy na zwierzę wymarłe w polskim systemie bankowym niczym ptak dodo: kredyt ze stałym oprocentowaniem. W takim przypadku skoro realna stopa oprocentowania jest wyższa przy racie annuitetowej, to bank zarobi więcej kredytobiorca zapłaci więcej. Jak  dotąd tragedii nie ma, kredytobiorca jest przystrzyżony bliżej skóry, ale krzywda mu się nie dzieje. Nawet nie poczuje.

Jeżeli jednak zastosujemy ten diabelski wynalazek do kredytu indeksowanego (tzw. "walutowego") w sytuacji, gdy kapitał rośnie wraz z upływem czasu powstaje, jak by powiedział pewien stary, mądry rabin GOLEM. Oto dzięki racie annuitetowej w pierwszych kilku latach kredyt niemal nie jest spłacany (jakieś tam promile co miesiąc). Generalnie można w znacznym uproszczeniu powiedzieć, że przy 30 letnim kredycie przez pierwsze 15 lat spłaca się głównie odsetki, przez następne 15 lat głównie kapitał, w pierwszych 3 latach niemal same odsetki, w ostatnich 3 latach niemal sam kapitał.

 

No dobrze, ale jak namówić Irokezów po tym jak nałożyli sobie na szyję postronki (kredyt walutowy) żeby jeszcze porządnie zacisnęli sobie supły. Prosto. Tu i tu obowiązuje magiczne zaklęcie: "zdolność kredytowa". Przy klasycznej spłacie z malejącym kapitałem pierwsza rata jest największa, ostatnia najmniejsza, Trzeba tylko odrzucić jakieś mieszczańskie wynalazki jak zdolność kredytowa rozumiana jako zdolność do spłaty kredytu na rzecz "zdolności kredytowej" rozumianej jako obsługa kilku pierwszych rat. Trzeba przyjąć, że można się utrzymać za 300 zł na osobę, że wszyscy będą zawsze piękni, młodzi, zdrowi, nie pojawią się kolejne dzieci w rodzinie. Wtedy gra i buczy!

Nie stać na spłatę 200.000 zł przy racie ratę malejącej w PLN, nie szkodzi przy racie równej i franku już stać. Co jednak zrobić bardziej świadomymi lub zamożniejszymi Irokezami. Najpierw trzeba namówić na kredyt na 100% wartość (co pan będzie marnował pieniądze na wkład własny, lepiej zainwestuj pan w fundusze, że niebezpieczne, nie ma sprawy mamy super pewne obligacje... braci Lemańskich), jak nie pomoże to może z innej beczki. Tylko 50 m, eee tam panie a jak rodzina się powiększy lepiej wziąć od razu 70 m, nie pomaga to może damy na 120%, będzie od razu na wyposażenie, może jakaś plazma....    

I dzięki temu diabelskiemu wynalazkowi Irokezi jak frank był jeszcze w miarę tani prawie nie spłacali kredytu a jedynie płacili (nie takie małe wtedy) odsetki, wyhodowali sobie porządny dług, który teraz po 7-10 latach zaczynają na serio spłacać kapitał. Zupełnie osobną kwestią jest sposób liczenia poszczególnych rat, niby matematyka to nauka ścisłą, wzór jest powszechnie dostępny, ale czy ktoś na bieżąco kontroluje na czyją szkodę w danym miesiącu "pomylił się komputer".  

    

tradycyjnie zapraszam na swój blog:

]]>http://upadlosckonsumencka--pk.blog.pl]]>

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (8 głosów)