Zniknięcie ludzkości

Obrazek użytkownika elig
Kultura

  

Prawie trzy tygodnie temu, 13 sierpnia 2018, przeczytałam w tygodniku "Do Rzeczy" [nr 33/2018] recenzję książki Jerzego Pilcha "Żywego ducha" napisaną przez Piotra Goćka.  Nie zachwala on tego dzieła.  Jego tekst nosi tytuł "Dziennik impotenta", a kończy się słowami:

  "Efektowne to świadectwo warsztatowej sprawności.  I smutny dowód myślowej pustki literackiego idola salonów III RP." [inną recenzję książki Pilcha można znaleźć w sieci {]]>TUTAJ]]>}].

  Mnie jednak zainteresowała sama tematyka książki Pilcha.  Jego bohater został całkiem sam na świecie, gdyż cała ludzkość [poza nim] w pewnej chwili zniknęła.  Wyparowała bez śladu.  Pilch przyznaje, iż jego pomysł nie jest oryginalny, pochodzi bowiem z powieści Guido Morsellego "Wydarzenie" opublikowanej w roku 1973 {]]>TUTAJ]]>}.  Przypomniałam sobie, jak pod koniec lat 70-tych XX wieku pilnie słuchałam radiowej trójki w której czytano wtedy odcinki powieści  austriackiego pisarza Herberta Rosendorfera "Wielkie solo Antona L." {]]>TUTAJ]]>}.  Opis losów przeciętnego urzędnika, który po niewytłumaczalnym zniknięciu reszty ludzkości pozostał sam w wielkim niemieckim mieście - zrobił na mnie silne wrażenie.

  Przeszukując sieć znalazłam opublikowane w Internecie w dniu  1.04.2018 opowiadanie blogera Podstuwaka "Ostatni człowiek w mieście" {]]>TUTAJ]]>}.  Ciekawą rzeczą jest to, iż miasto owe - to Zielona Góra.  Nie tylko literaci zastanawiają się - co by się stało, gdyby ludzkość nagle zniknęła.

  W roku 2008 kanał History wyprodukował dwugodzinny film "Życie po zagładzie ludzi" w którym pokazano, co stałoby się z wytworami ludzkiej cywilizacji, gdyby nagle zabrakło ludzi.  Jego kontynuacją był serial "Świat bez ludzi" ["Life after people"] nakręcony w latach 2009-2010, liczący 20 odcinków {]]>TUTAJ]]>}.  Aktualnie nadje go Stopklatka, a niektóre odcinki są na YouTube.  Krótki zwiastun jest {]]>TUTAJ]]>}.  Podstawową tezą tych filmów jest to, że po kilkuset tysiącach lat, a juz na pewno po milionie lat ze wszelkich wytworów naszej cywilizacji nie pozostałoby dosłownie nic.

  To pozwala na snucie dalszych fantazji.  Ludzie w swej obecnej postaci istnieją od mniej więcej 200 tysięcy lat. [Nie liczę tu różnych małpoludów].  Od zagłady dinozaurów upłynęło około 60 milionów lat.  Gdyby jakaś nieznana nadprzyrodzona siła wymazywała kolejne cywilizacje jedną po drugiej, to w tym przedziale czasowym zmieściłoby się ich ze czterdzieści.  To zresztą tez nie jest całkiem nowy pomysł.  W latach 70-tych XX wieku Marcin Wolski napisał słuchowisko "Laboratorium nr 8", przerabiając je następnie na mikropowieść.  Tytułowe laboratorium to nasza Ziemia.  Po upadku ludzkiej cywilizacji powstaje na niej cywilizacja szczurów.  Ja z kolei zastępuje cywilizacja termitów.  Gdy i tę ostatnią spotyka smutny los - zniechęcony Stwórca zamyka laboratorium nr 8 i oddala się gdzieś w głąb Kosmosu.

  Jedno jest pocieszające - nagłe znikniecie bez śladu całej ludzkości jest najmniej prawdopodobną wizją końca świata.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)

Komentarze

Niewątpliwie, tego typu treści pozwalają człowiekowi na to, aby czasami odbyć bezkresną podróż do ludzkiej wyobraźni, zmuszając do refleksji nad naszym jestestwem w ogóle. Pozdrawiam serdecznie.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1571799