2 krzesła zamiast 12,chichot historii i światełko smoleńskie

To już prawie 5 lat... 5 lat od zabicia Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego ale im bardziej Go nie ma, tym bardziej Go jest więcej w polskiej codzienności.
Jakiż chichot historii, jakaż przewrotność losu...
Im bardziej chamstwo rządzących tzw.elit rozpycha się łokciami i rozdaje kopniaki Polakom, tym bardziej Jego postać ukazuje różne kontrasty i uświadamia pewne sprawy. Wspominając dziś Pana Prezydenta i Jego Towarzyszy ostatniego lotu popatrzmy na jedną - Prezydent Kaczyński przez kamarylę Donalda Tuska był trzymany z dala od Brukseli i polskich spraw w UE. Jego wyjazdy na unijne debaty  sprowadzano do rangi prywatnych wycieczek i afer krzesłowych. Czy Bronisława Komorowskiego ktoś trzyma z dala od Brukseli? Nie ! Nie ma takiej potrzeby bo jego sprawy polskie nie interesują! Na dodatek to właśnie on kpił z brukselskiego krzesła Lecha Kaczyńskiego,  on i garstka jego partyjnych kolesiów.  Nikt poza nimi nie kpił, a świat w ogóle nieświadomy był, że Prezydent Polski w jakiejś aferze ma udział. Dziś z kpiarza Komorowskiego kpią miliony Polaków, wyśmiewa się światowa prasa. Przez... krzesło.

To dopiero jest chichot historii i ironia losu !

...Dziś 59-ta miesięcznica smoleńska. Trochę w cieniu kampanii prezydenckiej upływa choć to właśnie motyw smoleński był kołem zamachowym kampanii głównego pretendenta do fotela prezydenckiego, prezydęta reelekta Komorowskiego. Ale dziś Komorowski milczy. Milczy o głośnym  „liście rodzin smoleńskich”, milczy o  Pomniku Smoleńskim. Dziwnie i jak zaklęty. Nawet kwiatów z Pałacu nie ma dziś na Powązkach w Smoleńskiej Kwaterze, a na Krakowskiem i w Archikatedrze, pod Krzyżami Katyńskimi i tablicami pamięci w całej Polsce - jak zwykle i niezmiennie w każdy dziesiąty dzień miesiąca od prawie pięciu lat  kwiaty, znicze, tłumy, modlitwa za zmarłych, modlitwa za Polskę, hymn i morze biało-czerwonych... Tam jest Polska !

Tam jest Polska, w której  nikt  nikogo nie wyzywa od bydła, faszystów, nie wyłuskuje i nie wyrzuca z tłumu za biało-czerwoną w ręce. Nie sika na znicze i nie plwa na  odmawiających różaniec.
Tam jest  Polska, w której obok wykreowanego przez buracze władze III RP i jej media „bydła, faszysty” stoi nowowykreowany przez prezydęta kandydata reelekta Komorowskiego „ekstremista i niedomyty pijaczek”!
Potencjalny wyborca...

Chichot historii i ironia losu !...

Dziś znów wspominamy Prezydenta RP – Lecha Kaczyńskiego. Kto nie zna  „12 krzeseł”?...  Miesięcznica smoleńska przemija w cieniu groteskowej sztuki pt.”2 krzesła”, napisanej przez samo życie. Dwa krzesła i wystarczy. Jedno miało być ośmieszeniem i poniżeniem majestatu, drugie – by nic nie przysłaniało majestatu w słitfoci...
Karta się odwróciła. Czy przypadkiem jest, że dla kandydata na urząd Prezydenta RP, starającego się o reelekcję w momencie najgorszym z najgorszych?...

Dziś krzesło B.Komorowskiego w Tokio, na które wskoczył w buciorach by na fotografii  „majestat buraka” był wyższy od mebla,  jest  symbolem Himalajów prostactwa władzy III RP Tusko-Kopaczowej, prostactwa partii, która go na urząd prezydencki już raz wynosiła i wynosi powtórnie  - w ogóle,  i  w szczególe osobistego megaburactwa Komorowskiego  prezydęta i kandydata reelekta w jednym. 

Kpiarz przekpił, a właściwie – burak przeburaczył i dziś wykpiwany przez buractwo zmarły Prezydent RP i Jego również wykpiwane brukselskie krzesło to wyłącznie uosobienie właściwej osoby we właściwym czasie we właściwym miejscu  gdy ważą się polskie sprawy sprawy rangi państwowej ! Zwłaszcza poza Polską !
To również uosobienie i istota polskiej racji stanu.

Kpiarz przekpił, burak przeburaczyl i o tym wie, że nawet mebel - zwykłe krzesło go przerosło. Intelektualnie i moralnie. Że przerosło jego doradców i partyjniackich towarzyszy, spin-doctorów i speców od  wyborczej kampanii. Tego, że IQ Komorowskiego jest niższe od IQ zwykłego krzesła  nawet umiłowane przez niego WSI nie przewidziały bo... by kazały spalić wszystkie krzesła w Rzeczpospolitej pod karą gardła.

Zwykłe krzesło okazuje się również poważnym zagrożeniem  dla szeregowych platfonsów i ich „zarubieżnych naczalstw” spod znaku Angela Władimira bo oto pod adresem dziesiejszej miesięcznicy  kilka dni temu pewien osobnik napisał na jednym z portali społecznościowych:

„(...)Szczególnie hołubiony jest Kult Smoka Wawelskiego, którego zabiła pycha i głupota. Na szczęście niedługo ulubiony przez wyznawców kultu "Dzień Kartofla" i była agentka, a obecnie płaczka z bractwa Chewra Kadisza znów ugotuje kartofelka na parapecie okna.”
 
Nie ważne – jurgieltnik to czy samozaciężny ciura i maruder, „hienus erectus” żyjący z pałętania się od pobojowiska do pobojowiska by odzierać trupy. Z szat i godności.  Swoich, przeciwników  i kogo popadnie.  Dla niego też dwa krzesła stały się poprzeczką nie do przeskoczenia, a co dopiero 12 krzeseł...