Mamidła. Współczesne stratyfikacje społeczne

Obrazek użytkownika civilebellum
Idee

Podział na klasy, warstwy, poziomy społeczne jest znany i stosowany we wszystkich okresach historycznych (aczkolwiek dokonuje się spontanicznie i opisy tych podziałów powstają ex post, a nie wynikają z jakiejś dekretacji czy założeń teoretycznych). Dawniej wynikał on z faktu „urodzenia się”, co i obecnie stanowi „dobrą” podwalinę do przynależności klasowej, bo próby „zrównania ludzi” albo nie udawały się (demokracja ateńska, komunizm), albo stanowią jedynie zasłonę dymną (obecna demokracja europejska czy amerykańska) dla przykrycia rzeczywistych podziałów – albo wreszcie przenoszone są na rozmaite pola naturalnej rywalizacji międzyludzkiej (o status materialny, społeczny itp.).

Ponieważ żyjemy w chaosie informacyjnym – jasne sprecyzowanie obecnego podziału społecznego (co do którego nikt przecież nie ma wątpliwości, że podział ten istnieje) winno być pożądane i przydatne. Zatem jaki on się nam jawi?

 

Wyróżniłbym u nas następujące dzisiejsze klasy społeczne:

I. Rzędu elitarnego

- klasę polityczną (z liderami na każdym poziomie administracyjnym)

- klasę biznesową (big business)

- klasę opiniotwórczą (medialną, jurysdykcyjną, samorządową, związkową)

- klasę nadfunkcjonalną (czołówka urzędników, służb mundurowych, szefów ważnych instytucji)

II. Rzędu wyższego

- klasę funkcjonalną (zawodową: lekarze, adwokaci, nauczyciele – w tym akademiccy; ogólnie: specjaliści z różnych dziedzin i różnych poziomów zaspokajania potrzeb ludności)

- klasę intelektualną (nieliczną i o małym wpływie)

III. Rzędu niskiego

- klasę podwykonawczą (personel)

- klasę wyrotowaną - od emerytów do klientów opieki społecznej, ale i od drobnych rolników do uczestników dorywczych interesów (wprawdzie bardzo liczną, ale także o małym wpływie).

- klasę zdegradowaną (aspołeczną).

 

Jakieś osiem-dziesięć klas. Górna (niezbyt liczna) połówka ma jakiś tam wpływ na życie społeczne. Co tu krzyczeć o demokracji?

Jeśli się odnajdujesz w tej dolnej połówce – nie daj się nabrać na te krzyki. Pomyśl o mamidłach, jakimi częstują cię klasy wyższe. Przykładowo:

- mamidło wykształcenia; zdobycie wykształcenia gwarantującego automatycznie wstęp do klasy wyższej (np. medycyna) jest w zasadzie zawarowane przynależnością do tej klasy; wykształcenie inne, choćby i wyższe, daje takie same szanse jak otwarcie zakładu brukarskiego: przedarcie się „wyżej” zależy wyłącznie od cech wrodzonych

- mamidło „snu amerykańskiego” (z pucybuta do milionera); podobnie jak powyższe jest jednostkowe, zależne od cech wrodzonych (indywidualnych

- mamidło „demokracji” (buława w plecaku); j.w., przy czym wysiłki jednostek dodatkowo obciążone są takimi cechami indywidualnymi jak służalstwo, „zdolność” do zaprzaństwa (dowolnie częstej zmiany poglądów) i podobne, z zasady kontr moralne; generalnie powodzenie „demokracji” zapewnić może jedynie państwo „sprawiedliwego dobrobytu” (welfare state – w dowolnej odmianie, czy to niemieckiej, czy np. skandynawskiej), gdzie klasy wyższe nie budzą takiej zazdrości.

 

Walka klas nie umarła wraz z kompromitacją marksowskiego socjalizmu – nierówności społeczne (a właśnie jacyś francuscy badacze ogłosili, że w UE nierówności te największe są w Polsce) były, są i będą niezależnie od systemu politycznego. Nie dajmy się jednak oszukiwać różnym ideologiom: żadna „demokracja” ich nie zniweluje! Tylko drogą redystrybucji dóbr (np. 500+) jest możliwa dbałość o bezpieczeństwo socjalne wszystkich. Partykularne interesy elit lub „silnych” grup społecznych, liberalna ideologia ekonomiczna czy polityczna (a nawet kulturowa) służy tylko ich głosicielom – kosztem słabszych (innych).

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)