Łopatologia smoleńska (4) – fałszywe „dokumenty”

Obrazek użytkownika civilebellum
Historia

Do fałszowania rejestratorów danych lotu (i zapisów z nich) może by i nie doszło - a w każdym razie nie na taką skalę! - gdyby nie to, że przygotowana „historia katastrofy smoleńskiej” zaczęła się „Gospodarzom Katastrofy” (Rosjanom, bo Polska Tuska umyła ręce już w czasie jego porannej, ponad godzinnej rozmowy z Putinem z pędzącego samochodu do Warszawy; z pewnością jej świadek, gaspadin Arabskij, poświadczy, gdy go kto zapyta szczerze) rozłazić:

jeszcze wieczorem 10 kwietnia specminister Szojgu meldował premierowi Putinowi, że „po odczytaniu czarnych skrzynek okazało się, że tutka wykonała dwa podejścia do lądowania” - było to dokładnie w chwili, gdy przybyłych ciupasem „polskich biegłych” z Edmundem Klichem na czele (i przetrzymanych dwie godziny – do zmroku – w samolocie) oprowadzano wreszcie po pobojowisku pokazując im tę skrzynkę i pozwalając ją „zaplombować” i polecieć z nią do Moskwy (tak było!) – lecz liczne, jeszcze za dnia, wywiady telewizyjne z „naocznymi świadkami” uświadomiły Gospodarzom, że nad lotniskiem CZTERY RAZY latał jakiś (we mgle nie było widać jaki) samolot, ale tutka tylko raz…

Co było począć?

 

Ludowe przysłowie mówi, że „okazja czyni złodzieja”: przyjrzyjmy się, czy Gospodarze mieli okazję. Mieli! I to nie jedną. O pierwszej już mimochodem wspomnieliśmy, a było z nią tak:

nasz nieustraszony operator z tiwi, Wiśniewski, nie bacząc na ew. konsekwencje („już raz miałem makarowa przystawionego do głowy”) leci i filmuje – i to od razu czarną (chociaż pomarańczową) skrzynkę! – jest godz. dziewiąta rano; w południe inny nasz dzielny z tiwi (sam Piotr Kraśko) ogląda Pierwyj Kanał, słyszy, że „czarna skrzynka nie została jeszcze odnaleziona” i konstatuje (w swojej wydanej ciupasem książce „Smoleńsk”): Parę godzin później, gdy usłyszeliśmy oficjalny komunikat, że skrzynek jeszcze nie odnaleziono, wiedzieliśmy, że zlokalizowanie przynajmniej jednej z nich trudne nie będzie. I nie było!

Znaleziono ją – zapewne jednak „z wielkim trudem”: wprawdzie Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej podał, że dwie pierwsze czarne skrzynki znaleziono między 12:30 a 18:55, gdy przeszukiwano sektor, w którym się znajdowały (w czynności tej nie uczestniczył żaden Polak) - ale prawie rok później Raport MAK „ostatecznie” poinformował, że rejestrator został znaleziony o 11:02! ( i błyskawicznie otworzony -vide meldunek Szojgu - po czym… odłożony na pobojowisko, by „pokazać „Polakom”).

Ten numer Gospodarze powtórzyli jeszcze trzykrotnie.

 

Drugi blitzkrieg to „nagrania z wieży” – jakoby podstępem zdobyte, choć dopiero po tygodniu od Tragedii; sęk w tym, że te nagrania (jak zeznał Plusnin w rosyjskiej prokuraturze) zostały natychmiast przejęte przez FSB i dalibóg nie trudno się domyślić, co przez ten czas się z nimi w tej Moskwie działo – dość, że uznano, że można je już Polakom podrzucić do „zdobycia”…

 

Kolejny dotyczył „polskiej skrzynki”; wszystkie rządowe media zapewniały, że odczytać ją można tylko w Polsce; tymczasem okazało się, że te „polskie skrzynki” były eksportowane, i Rosjanie otwierali je już nieraz (np. przy katastrofie chińskiego samolotu na Syberii) bez udziału polskiego producenta i jego „specjalnego firmowego klucza”;

okazję mieli: przywieźli ją nam po siedmiu dniach (a nawet po ośmiu, bo wpierw przywieźli samą… obudowę!).

 

Wreszcie „odczyt z kabiny pilotów” – ten trafił do nas dopiero 31 maja, w postaci dyskietek (a więc po przeniesieniu na nośnik elektroniczny); czy ta „postać” była zgodna z pierwowzorem (taśmą) nawet nie warto pytać, bo przecież wykonane 5 „wersji” różniły się nie tylko czasem trwania, ale i zawartością - pracowano nad nim 7 tygodni…

 

 

Jest tylko jedna niezafałszowana w tych rosyjskich dokumentach, odpowiadająca makabrycznej rzeczywistości okoliczność: oto powstały prawie rok po tragedii raport MAK podał, że pierwsza z „brygad medycznego pogotowia ratunkowego” przybyła „na miejsce zdarzenia lotniczego” o 10:58 a o 11:40 nastąpiło „ustalenie faktu braku żywych poszkodowanych na miejscu zdarzenia lotniczego i odjazd 7 brygad medycznego pogotowia ratunkowego”. Przez lata zastanawiano się – jako że wg MAK „katastrofa nastąpiła o 06:41 UTC, 10:41 czasu miejscowego” – dlaczego tak późno, skoro na lotnisku musiała dyżurować choćby jedna karetka…

Odpowiedź brzmi: bo „teren wypadku” nie był jeszcze obstawiony kordonem służb (a przecież kordon nie mógł stać i czekać na „ogłoszenie katastrofy”) – a bez tego nie było mowy o żadnym wypadku! Kilku przypadkowych świadków - którzy zwabieni hałasem wybuchów (naziemnych, jak to stwierdziła ekspertyza firmy SmallGIS) znaleźli się przed rozstawieniem kordonu, zrobili te swoje filmy, przekazali publicznie spostrzeżenia (zwłaszcza te wyrażające zdziwienie co do „nieobecności ofiar”) – nie dało się uniknąć, choć dało się zlekceważyć; reszta – w tym także ratownicy medyczni, a więc cywile – nie została najzwyczajniej w świecie dopuszczona do „miejsca wypadku” (jak polscy dyplomaci i oficerowie BOR, ale także reporterzy z kamerami – tych prześladowano nie tylko na miejscu, ale i… w Warszawie!). Nie została dopuszczona, żeby nie nasunęło im się podejrzenie (z powodu braku ciał np.) iż „coś” tu nie gra…

 

 

                                        ***

 

Przez siedem lat „blogerskiego śledztwa” wychwycono w tych wszystkich „zapisach identycznych z naturalnymi” (jak zapewniał wielokrotnie Miller i Seremet) tyle przekłamań, przestawień, a pewnie i dopisków – że nie ma co tym tu zanudzać. Nawet „dziennikarze śledczy” półgębkiem to przyznawali… A przecież w dodatku wiele partii „nie dało się odczytać”! I choć mignęło w kwestii tego odczytania (odnośnie cvr) jasne światełko w tunelu kłamstwa (szumnie zapowiadane przez nowe władze stenogramy ze Szwecji i Łotwy), to zaraz zgasło: tunelowania czas nieskończony. Dlaczego – wyjaśnię w dopisku.

 

 

Kończące ten cykl omówienie rosyjskich okazji byłoby niepełne, gdyby nie wspomnieć, że u ich podstaw leżała inna okazja: oto polski prezydent

- który psuł szyki nie tylko Gospodarzom (Gruzja, umowa gazowa), ale i ich niemieckim sympatykom (przemówienie na Westerplatte, budowa Nord Stream – rozpoczętą… 9 kwietnia 2010, w obecności kanclerza Schrödera) a nawet ówczesnym partnerom w afgańskiej potrzebie (żądał dla Polski tarczy antyrakietowej – ale Obama nie dał)

- wybierał się na ziemię katyńską, tak gościnnie wsławioną przed półwieczem… Jakże tego nie wykorzystać?

Toteż okazję tę pieczołowicie i zawczasu przygotowano, uzyskując stosowną pomoc swoich „polskich przyjaciół”.

 

 

P.S.

Pozwólcie, P.T. Czytelnicy, że podzielę się z Wami prywatną uwagą – jako że nie będę już dla Was pisał o „Smoleńsku” (przygotowuję pożegnalne tego pisania podsumowanie):

wielu z nas, blogerskich „śledczych”, obarcza za niewyjaśnianie Tragedii obecne władze; pisano też o „międzynarodowych uwarunkowaniach uniemożliwiających ogłoszenie Prawdy”; nie przeceniajmy tego – wyjaśnianie łączy się bowiem z sytuacją wewnętrzną, w której wymienieni na końcu artykułu „polscy przyjaciele” stanowią nadal zagrożenie dla pomyślności przemian, które się obecnie dokonują; to nie jest jakaś przypadkowa szajka zbirów – to silna, dysponująca ogromnymi funduszami, doskonale zorganizowana i zjednoczona zbrodnią formacja, która nie cofnie się bez walki (choćby na pomówienia i fałszywy szantaż: Marek Dukaczewski, były szef Wojskowych Służb Informacyjnych zauważył: - Generał Janicki ma określoną wiedzę i, jak rozumiem, z tej wiedzy będzie chciał zrobić użytek w interesie swoich podwładnych z Biura Ochrony Rządu, w celu obrony ich interesów.); uczynienie w niej wyrwy, przełamanie zmowy milczenia, wymaga czasu, a być może i ofiar we własnych szeregach…

Mam szczere przekonanie, że dokona się to w następnej kadencji.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (13 głosów)

Komentarze

no jak się cieszę, że upilnowałeś!  - znaczy: warto było się trudzić i napisać...

Vote up!
6
Vote down!
0
#1549892

Trzeba to nazwać po imieniu. Pałowanie bez komentarza, dlaczego temu komuś się czyjaś ciężka praca nie podoba to chamstwo , tchórzostwo i zwykła podłość.

Vote up!
7
Vote down!
0
#1549913

Komentarz niedostępny

Komentarz użytkownika Verita został oceniony przez społeczność bardzo negatywnie i jest niedostępny. Nie można go już odkryć. Bardzo nam przykro.. :(

Verita

#1549934

to nie Neon.

Vote up!
7
Vote down!
0
#1549939

Ukryty komentarz

Komentarz użytkownika Verita został oceniony przez społeczność negatywnie. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 2. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność. Pamiętaj że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..

https://m.youtube.com/watch?v=k6P_kWVkfMk

Vote up!
2
Vote down!
-4

Verita

#1549952

(czyli "inkoguto"). Ze słabą "siłą rażenia".

Za wpis (za całość analizy) dałam +5. 

Pozdrawiam i dziękuję,

Vote up!
5
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1549943

"oficjalnych" wątków, które budzą sprzeciw, ale cóż: siła przeciw rozumowi...

Toteż pozostaje nam czekać, co przedstawią  nowe władze - utajniono tyle danych (w tym nowych, zapowiadanych przecież! danych), że pozostają spekulacje, czego postanowiłem uniknąć.

Serdecznie dziękuję za miłe słowa - choć przecież nie dla swojej "sławy" dokonywałem tych analiz; mam w głębi serca cień przekonania, że okazały się jakoś pomocne w dążeniu do odkrycia Prawdy o Tragedii.

 

 

Vote up!
3
Vote down!
0
#1549961