Kto bombą wojuje, ten od bomby zginie?

Obrazek użytkownika civilebellum
Kraj

A to ich Putin załatwił! Na nic wysiłki pijaczyny Piątka (a czerscy go tak lansowali…), na nic karna Podkomisja, na nic te słynne, dobrych (?) kilka lat liczące zaklęcia w znanym stylu: „wiemy już w zasadzie wszystko” (ale wam nie powiemy)…

 

Bomby nie było! Dlaczego nie było? Bo "Nie było tam żadnych wybuchów, to zostało zbadane przez ekspertów ze strony polskiej i z rosyjskiej". Grzeczny Pan: w pierwszej kolejności „polskich” ekspertów wymienił (choć w rzeczywistości było na odwrót)!

 

Jak wiadomo Antoni Macierewicz (wg Piątka i czerskich) miał być „ruskim agentem” – a tymczasem sam najsamszy Владимир Владимирович to wyśmiał (no bo jak by był, to by go nie wyśmiał, prawda?); niestety, wyśmiał też jego jednostronne wysiłki (a nasze nadzieje)…

 

Putin bez wątpienia łże bez mrugnięcia okiem (jak to kagebista), bo zamach się przecież odbył, ale po co mu by była jakaś bomba, technika przecież tak naprzód poszła – mało to innych sposobów? Ale jak ktoś mu wpiera dziecko w brzuch (że bomba), to jak tu się nie odwinąć, logicznie dowodząc, że musiano ją w Polsce podłożyć, nie w locie nad straną radnają przecież!

I tak tytuł tego wywodu się uzasadnił – a mówiłem nieraz: poszukajcie tych kagiebowskch towarzyszy w Polsce, co po sawieckim sajuzie i po magdalence się w naszych służbach ostali i zamach „ułatwili” – to nie: całe lata badali te „kopie identyczne z naturalnymi” (pracowicie w Moskwie tygodniami przygotowywane – a nawet kilkakrotnie „doskonalone”) i to tylko po to, żeby sobie (ale przecież w jakiejś mierze, choćby propagandowej  - i nam wszystkim, bo weź, udowodnij tę bombę, jak ruscy wszystko schowali) tego samobója strzelić!

 

Na miejscu J.K. też bym nie wytrzymał: nie można się tak dłużej podkładać, chronić i bronić nieudacznika; osinowy kołek już zresztą został naostrzony i pozostało go tylko wbić – co się i stanie niebawem, w styczniu, rękami Nowego Premiera.

A do głosu dopuści się wreszcie prok. Pasionka – on chyba nie zmarnował tych dwóch lat śledztwa „krajowego”?

 

 

P.S.

Kolega Nathanel pisze tu, że A.M. jest „niejadalny” (że niby „nie da się” go „skonsumować”) – ale nie domyśla się dlaczego: bo jest niestrawny, jak każdy ersatz, surogat, kiepska imitacja, namiastka, podróbka, produkt zastępczy. Trawestując mojego profesora „od historii” (no cóż, chłopcze: uczyłeś się, ale się nie nauczyłeś – dwója): walczył, walczył, ale nic nie wywalczył…

3
Twoja ocena: Brak Średnia: 2.4 (8 głosów)