KING OF THE SYF CZYLI MATOŁ IS BACK (8)

Obrazek użytkownika Arnold Parszawin
Kraj

- Igor, do jasnej! Odbierzże...człowieku!

- Haalooo!

- No wreszcie, mój genialny pijarowiec... Raczył wreszcie odebrać!

- Ależ cię, Donald, przypiliło... Chłopie, czyżbyś poczuł ognie piekielne pod stopami?

- Do k...wy nędzy, żartowniś, ty naprawdę nie czujesz powagi sytuacji?!

- Spokojnie, wyluzuj... Dla mnie sytuacja jest poważna jak ósmy miesiąc ciąży urojonej. Co cię gryzie?

- Nie żartuj! Miałeś oddzwonić, no i...

- No i nic, a co ma być? Mam swoje życie, mam swoje sprawy. Wiesz, znów jestem związku.I chyba nawet jestem w sumie szczęśliwy.

- Coś poważnego? Chyba nie będziesz się żenił? Już raz popełniłeś ten błąd...

- Eee, już dwa razy...

- No popatrz, nawet nie wiedziałem. Twoje życie, twoje wybory. Ale tym bardziej powinieneś myśleć o przyszłości, bo to wszystko nie idzie w dobrą stronę. Raczej wręcz przeciwnie. Musimy solidnie powalczyć o swoją przyszłość, inaczej... Chyba nie chcesz skończyć jak Kijowski?

- Co za jeden?

- No ten alimenciarz. Jeżeli nie weźmiemy się w garść i nie pokażemy moherom ich miejsca na przedmieściach, to za chwilę nie tylko może nie być Unii, ale mnie nie będzie stać na cygara, a ciebie na płacenie alimentów.

- Spokojnie, ja sobie poradzę.

- Żebyś się Igor nie zdziwił... Dla hochsztaplerów idą ciężkie czasy... W nowym rozdaniu może nie być dla nas żadnego miejsca.

- Może i tak, ale to raczej twój problem i takich jak ty. Tacy jak ja, drugi szereg, zawsze się odnajdą, w każdym systemie, przy każdej władzy. Na specjalistów od wciskania oświeconego kitu ciemnym masom ciągle będzie popyt. Wszystko może się wywrócić do góry nogami, ale pod tym względem raczej nic się nie zmieni.

- No dobrze, nawet gdybyś miał rację... Nie zapominaj, że byliśmy twarzami w tamtym rozdaniu, a dla takich nie będzie litości.

- Już mówiłem: to tylko twój problem. Poza tym ludzie mają krótszą pamięć niż drób - przecież wiesz, ćwiczyliśmy to iks razy - kto dziś jeszcze pamięta o Chlebku czy Drzewku. Zdaje się, że nawet ty już o nich zapomniałeś - sam widzisz, że to działa. W tych okolicznościach przyrody, osobiście mogę przedstawiać się jako ofiara twoich cynicznych, chorych ambicji... No dobra Kingy, bez obaw, to tylko taka teoretyczna narracja.

- I chwała Bogu, co za ulga. A jeśli idzie o narracje nie teoretyczne... Masz coś dla mnie, wymyśliłeś coś?

- Sprawa jest... będzie zajebiście trudna.

- To wiedziałem i bez ciebie. Trudna to nie znaczy beznadziejna, mam rację mój geniuszu?

- Owszem. widzę pewną szansę, ale Donald... to już chyba ostatnia...

- Uff, muszę usiąść, bo zaraz się przewrócę... No dobra, możesz...

- Tu żaden tandetny pijar dla ciemnego ludu nic nie załatwi. To musi być pic na najwyższym europejskim poziomie i to od początku do końca w twoim mistrzowskim wykonaniu. Wszystko w twoich rękach, na tym poziomie nikt cię już nie wyręczy. Jak ten numer ci się uda, to będziesz naprawdę wielki, a ja za jakieś dwadzieścia pięć lat opiszę to w podręczniku historii marketingu politycznego jako majstersztyk.

- Noo Igor, brzmi groźnie, czekam na konkrety, co mam robić?

- Na razie cierpliwie słuchaj. Po kolei.Tak jak mówiłem poprzednio, potrzebne jest całkowite odwrócenie narracji: to nie może być jakaś nowela o powrocie wioskowego głupka z miasta. Musisz stworzyć epopeję o bohaterskim, pełnym poświęceń, mężu stanu wracającym do ojczyzny na skraju katastrofy, dla jej ratowania. Akcję trzeba przeprowadzać jednocześnie równolegle na dwóch poziomach: krajowym i unijnym. W syfie sprawy idą same w dobrym kierunku. Tu właściwie nic nie musisz, wystarczy, że wajchowi starego i nowego chowu walczą z reżimem o swoje interesy. A że gra idzie o wszystko, walczyć będą na śmierć i życie - do upadłego, do samego końca. Im więcej będą tracić, na co się oczywiście zanosi, tym większe będzie zamieszanie i coraz bardziej nieznośny jazgot. Kryzys musi być eskalowany w czasie i wyglądać wiarygodnie, naprawdę groźnie. W dogodnym momencie trzeba doprowadzić do wrzenia. To ma być ten decydujący moment. Dopiero wtedy masz się zaangażować w ratowanie syfu. A teraz ważniejsza część planu - to co ty masz do zrobienia w Europie. Pamiętaj, to będzie decydujące. Chodzi o to, że trzeba cię wykreować na absolutnego lidera w wyścigu do kolejnej kadencji.

- Co!? Zaraz, zaraz, przecież nie mam szans na wybór, wiadomo, że wracam do syfu!

- Spokojnie. Kto wie, to wie. Wiedzą wybrani. Poza tym powiedziałem wyraźnie: "wykreować". Rozumiesz? To jest właśnie twoja mission impossible. Na końcówce musisz być bardziej widoczny, niż byłeś przez całe ostatnie dwa lata. Nie możesz schodzić z nagłówków gazet jako właśnie odkryta wielka nadzieja dla przyszłości Europy. Musisz przekonać, kogo trzeba, tych najważniejszych, żeby podjęli grę na ciebie. Niech sobie ustalą między sobą prawdziwego kandydata... Chodzi o to, żeby publicznie o tym milczeć i trąbić, że jedynym pewnym i bezdyskusyjnym kandydatem jesteś ty. I tak aż do wielkiego finału...

- To znaczy?

- To znaczy do ostatecznego wybuchu histerii tutaj. To trzeba przeprowadzić z chirurgiczną precyzją: w optymalnym momencie sprowokować dramatyczny wybuch. To wymaga koordynacji między twoimi emisariuszami a wajchowymi. Gdy sytuacja osiągnie stan wrzenia, zapanuje totalny zamęt, groźba rozlewu krwi byłaby jak najbardziej pożądana, występujesz na konferencji w Brukseli i ogłaszasz, że z uwagi na dramatyczne, nadzwyczajne okoliczności zmuszony jesteś zrezygnować z twojej europejskiej misji. Wracasz do Polski, bo dla twoich rodaków to już ostatnia szansa na zapanowanie nad chaosem. Czujesz to teraz, Kingy? Parę lat temu, gdy zarzekałeś się, że wcale nie myślisz o stanowisku w Unii, nikt w to nie wierzył i szybko się okazało, że słusznie. A teraz co? Dokładnie na odwrót: nikt nie ma wątpliwości, że na niczym tak ci nie zależy jak na dalszej karierze w Brukseli i że nominację masz już w kieszeni - a ty rezygnujesz ze swoich marzeń, bo jesteś mężem stanu! To będzie gest na miarę Piłsudskiego, pamiętasz, jak odmówił podporządkowania się armii pruskiej i wylądował w obozie internowanych?

- Ufff! ...Piłsudski...internowanie...Boże..

 - Przejdziesz do historii tak jak on. To będzie szok, to będzie to wielkie bang. Zobaczysz aż pootwierają z zachwytu gęby. Darują ci wszystko: nierozliczone afery, niespełnione obietnice, dziadka z wehrmachtu. Zapomną ci nawet Smoleńsk. No jak Donald, dasz radę? Wchodzisz w to?

- No... nie wiem...

- Ale wiesz, że to twoja ostatnia szansa!

- Igor, jeśli twój plan nie wypali, osobiście cię zabiję. No dobra, wchodzę...

- Donald, wszystko w twoich rękach. Nie trać czasu, wiesz do kogo powinieneś teraz zadzwonić?

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (2 głosy)