Tasmański diabeł? czy raczej baskijski beret?

Obrazek użytkownika antysalon
Kraj

Po latach demolki nie tylko niszczycieli POkroju, Komorowskiego, Klicha, Siemoniaka trzeba niemal na gwałt zbroić polskie wojsko.
Sprawa nie jest łatwa, mamy wiele ograniczeń od budżetowych po wybór sensownych producentów, dostawców.

A za plecami zgraja lobbystów, którzy oferują nie tylko sprzęt jeszcze nie wyprodukowany, nie testowany, lecz także taki, którego jeszcze nie ma na deskach projektantów!

Samo życie!

I co wybrać?
U kogo kupić?
A może wyleesingować?
Za ile?

Powiązać z własnym przemysłem, offset!
I to wszystko niemal na wczoraj!

W ostatnich dniach gdzieś wyczytałem, że jest pomysł dozbrojenia polskiej marynarki w australijskie, używane, wycofane fregaty, czyli demobil.
Przedtem mówiło się też o leesingu na kilka lat U-bootów od Niemców.o

Co do zakupu w Australii, to mam trochę wątpliwości.
Odległość; serwis, części, szkolenie.

Czy nie lepiej szukać czegoś bliżej?
Szwecja, Norwegia, Dania, UK, Francja, Włochy?

A może odkupić prawa do dokumentacji i zlecić produkcję rozwijającym się polskim stoczniom?

Jakby nie patrzeć, minister obrony Mariusz Błaszczak i jego zespól stoją przed trudnymi decyzjami.
Jeden z prezydenckich ministrów coś tam wspomniał o planowanym liście intencyjnym sprawie fregat, w trakcie wizyty Andrzeja Dudy w Australii.

Na szczęście od deklaracji intencji do kontraktu droga jeszcze daleka.
Dlaczego ja o tym "szczęściu"?

Otóż dlatego, że mam trochę uwag do BBN.
Szczególnie zaś trapi mnie nie tylko takie pytanie.
Ile czyli ilu? jeszcze tam tych ...złogów po disprezydęcie ( skoro jest dislekcja, to czemu nie disprezydęt!?) Bronisławie Komorowskim, a nawet po Filipińczyku!

Inne uwagi też mam, ale innym razem. ( może po ew. zawetowaniu zmian w ordynacji wyborczej?).

Zapewne marynarka australijska musi mieć ba rdzo dobry sprzęt, bo to morska potęga.

Ale niekoniecznie musimy go odkupić aż na antypodach!
Logistycznie rzecz ujmując, ten fregatowy arcykontynentalizm jakby trochę nie konweniuje!

Dlaczego napomknąłem o tych złogach?
Otóż dlatego, że ich natura jest taka, że cierpliwie, cichutko przez lata oplatają swą pajęczą siecią tych nowych, co przyszli potem!
I knują, knują, knują w zaciszu często swych podrzędnych gabinetów.
Klasyka, ludzie cienia!

Jeśli nadal są w BBN, MON'ie, to oznacza w rzeczy samej, że nadal mają wpływ na wiele decyzji.

A trzeba pamiętać, że to na ich biurkach rodziły się nie tylko zakupy nieistniejących jeszcze rakiet i te absurdy za Klicha, Siemoniaka w rodzaju; dyslokacja okrętów podwodnych na Morskie Oko, Strzelców Górskich na Żuławy, zakup tablic Mendelewa czy moskiterii dla podwodniaków!

Sceptycznie patrzę na ten zamysł zakupu używanych fregat aż w Australii.
Gdyby szło o fabrycznie nowe, oceniałbym taki kontrakt mniej podejrzliwie.

W tym stanie rzeczy przedkładam baskijski beret nad tasmańskiego diabła!

I ministrowi Błaszczakowi pod rozwagę to samo!

pzdr

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)