DR JÓZEF WIECZOREK DZIENNIKARZ NIEZALEŻNY SKAZANY ZA DZIAŁALNOŚĆ PRO PUBLICO BONO

Obrazek użytkownika Aleszumm
Kraj

DR JÓZEF WIECZOREK DZIENNIKARZ NIEZALEŻNY SKAZANY ZA DZIAŁALNOŚĆ PRO PUBLICO BONO

 

PUBLIKACJA 16 MAJA 2017 ROKU

 

Nieprawomocnym wyrokiem zostałem skazany za moją działalność dla dobra wspólnego. Nikt z działających pro publico bono nie może czuć się bezpiecznie. Paragraf zawsze się znajdzie. Żadnej tajemnicy nie ujawniłem, nikomu krzywdy nie wyrządziłem ( tak mówił nawet prokurator) więc nie pozostało nic innego jak skazanie. Opinie o procesie przesłała Ela Serafin dokumentująca moją sprawę co niżej zamieszczam z podziękowaniem, także tym, którzy mi towarzyszyli na salach sądowych, i przed salami. Mówi się zasadnie, że przyjaciół poznaje się w biedzie. Ja biedny się nie czuję , bo byli ze mną solidarni, także Solidarni 2010 z Warszawy monitorujący na swoim portalu moją sprawę, podobnie jak TVP Kraków  obecna na wszystkich rozprawach.

Jakże to inna sytuacja niż wtedy, gdy mnie skazywano (nie w sądzie !) na dożywocie pozauczelniane (przed 30 laty) i także potem, gdy poznałem jak wygląda solidarność bezobjawowa, szczególnie środowiska akademickiego.

ROZPRAWA NIEZALEŻNEGO DZIENNIKARZA DR JÓZEFA WIECZORKA - EPILOG?

26 kwietnia 2017 roku sędzia Przemysław Wypych nie zakończył rozprawy jak się spodziewaliśmy. Były mowy końcowe oskarżyciela i obrońcy, a wyrok ogłosił dnia następnego, tj. 27 kwietnia 2017 roku.

Na wstępie oskarżany przez prokuraturę niezależny dziennikarz Józef Wieczorek złożył oświadczenie w sprawie załącznika do protokołu z dnia 22 marca 2017 roku o następującej treści:

7

„W załączniku stwierdza się, że sąd ogłasza informację o niejawności rozprawy czyniąc to w czasie, gdy na sali rozpraw panuje cisza, a komunikat tej treści jest wyraźnie słyszalny. Ale stwierdzenie to jest sprzeczne z oświadczeniem sądu w 23-ciej minucie pouczającym o treści artykułu 241 paragraf 2 kpk podczas mojej nieobecności i podnoszącym wcześniejsze głośne zachowanie się publiczności, co uniemożliwiało przedłożenie takiego pouczenia przez sąd. W protokole nie zaznaczono, że komunikat sprzed minuty 16-stej sekund 48 był słyszalny dla urządzenia rejestrującego rozprawę. To co słyszało urządzenie i co odtwarzano z filmu nie świadczy, że był słyszalny dla mnie, co winno być zapisane w protokole. Dźwięk – w tym przypadku słowa sądu – rejestrowany przez urządzenia i przy odtwarzaniu wyraźnie słyszalny wcale nie musi być wyraźnie słyszalny przez ucho człowieka, nawet jeśli ten ma dobre ucho. Tym samym zapis jest mylący. Dotyczy źle rozumianych problemów akustycznych i winien być skorygowany, aby nie prowadził do mylnych wniosków prawnych”.

Odczytawszy oświadczenie przekazał je sędziemu, który dołączył je do akt sprawy i udzielił głosu oskarżycielowi publicznemu Bogdanowi Świątkowskiemu, który zaczął bardzo płytką analizę sprawy koncentrując się jedynie na tym, że wszystkie przepisy mówią o tym, że dziennikarz jest winny i trzeba go ukarać tak jak już wcześniej ustalono. I oczywiście już na samym początku, ledwie usłyszał parę wypowiedzi wiedział, że to on ma rację, a sprawa jest banalnie prosta.

6

Podam tu kilka cytatów z pana Świątkowskiego z tej rozprawy: „Przedmiotowe postępowanie z punktu widzenia faktów, ilości dowodów nie jest postępowaniem skomplikowanym. De facto moglibyśmy się oprzeć praktycznie na tym, co pan oskarżony tutaj opowiadał, to co mówił, to co wyjaśniał, to co mieliśmy możliwość dzisiaj wysłuchać, łącznie z przeglądem zapisów monitoringu, który na poprzedniej rozprawie tutaj mieliśmy możliwość oglądać. Tylko te dwa elementy, pomijając jakiekolwiek inne dowody zebrane w tej sprawie, tylko te dwa elementy dają podstawę do tego, żeby podjąć decyzję merytoryczną w tej sprawie. Prokuratura raz już swoje stanowisko w tej sprawie wyraziła. Był wydany wyrok nakazowy o określonej treści. Myśmy ten wyrok uznali jako słuszny, sprzeciwu z naszej strony nie było”.

Następny cytat: „Chciałem zwrócić uwagę na to, że to co tam mieliśmy możliwość pooglądania na monitoringu, to nie jest decyzja sądu o wyłączeniu jawności wynikająca z tego, że sąd tak sobie życzy. W tym wypadku chce, żeby była jawna, a w innym chce, żeby nie była jawna. Tutaj mamy określone przepisy i tutaj sąd tych przepisów musiał się trzymać. Praktycznie nie miał wyjścia, musiał stwierdzić, że rozprawa odbywa się w sposób niejawny. (…) Stąd uważam, że od strony merytorycznej – faktów itd., działanie oskarżonego wyczerpało znamiona czynu zabronionego, tego, który jest opisany artykułem 241 paragraf 2 kk”.

I jeszcze jeden cytat: „Moim zdaniem tak jak wcześniej powiedziałem, pan dopuścił się tego czynu, zrealizował znamiona opisane aktem oskarżenia, a z uwagi na to, że myśmy wcześniej nie kwestionowali orzeczenia sądu, nasze wnioski co do winy jak i kary są zbieżne z tym co było wydane w wyroku nakazowym, czyli wnosimy o to, aby pan Wieczorek został ukarany karą grzywny w sumie 3 tysięcy złotych, bo to było 100 stawek po 30 złotych jak również aby sąd zasądził koszty postępowania sądowego”. Sędzia kazał zapisać tylko końcówkę, czyli jakiej kary życzy sobie prokurator.

3

Obrońca dziennikarza mecenas Konrad Firlej od razu zauważył beztroskę z jaką wystąpił tu prokurator Świątkowski. Powiedział: „Wysoki Sądzie być może przed tym sądem toczyły się bardziej skomplikowane rozprawy, ale ta jest również doniosła, bardzo ważna i tu nie podzielam punktu widzenia pana prokuratora, że wszystko w tej sprawie jest wyjaśnione i w związku z tym żądanie oskarżyciela publicznego jest w całości zasadne. W moim przekonaniu jest zupełnie odwrotnie. Tutaj prawie na pewno jest wiele płaszczyzn, które jednak sąd wbrew oczekiwaniom oskarżyciela publicznego powinien moim zdaniem rozważyć”. Zwrócił uwagę, że coraz częściej rozprawy są jawne i mimo przepisów, to sąd decyduje czy rozprawa będzie jawna czy tajna.

Obrońca kontynuował: „Stojąc tu przed panem oskarżycielem, warto by było się jednak zapytać w czyim interesie to oskarżenie jest kierowane w stosunku do pana Wieczorka, bo wszyscy mogliśmy oglądać to, co było odtwarzane na monitorze, no i tutaj ja nie podzielam tego poglądu pana prokuratora, natomiast powiem, że z jego wypowiedzi wynika, że każdy widział i słyszał to, co chciał i być może przystoi to świadkowi, oskarżonemu, ale osobie, która występuje w interesie publicznym tak nie wypada postępować. I tutaj na pewno należało oczekiwać od oskarżyciela publicznego pewnego obiektywizmu, bo to nie jest jego prywatna sprawa, to nie jest oskarżyciel prywatny, tylko występuje w interesie naszego Państwa (…)”.

A na zarzuty, że dziennikarz słyszał jak sędzia utajnia rozprawę obrońca mówił: To jest zawsze panie prokuratorze zasada domniemania niewinności po stronie osoby oskarżonej i trzeba udowodnić, że rzeczywiście słyszał, a tego pan nie jest w stanie, bo nikt nie jest w stanie tego udowodnić, tego subiektywnego odczucia”.

Zwrócił uwagę, że atmosfera na sali podczas rozprawy Adama Słomki nie była taka opanowana jak tu jest i zadał sobie pytanie: „Czy rzeczywiście osoba, która prowadziła wówczas tą rozprawę dołożyła takiej staranności jaka jest przypisana osobie, która wyrokuje w sprawie, czyli sądowi – tej należytej staranności związanej z autorytetem sądu”.

Jak wiemy na tamtej sali panował chaos, ludzie byli wyprowadzeni. Potem mężowie zaufania, którzy pozostali wielokrotnie domagali się, by sędzia mówiła tak, by byli ją w stanie usłyszeć, a sędzia tylko potrafiła uciszać ludzi grożąc paragrafami. Mecenas Firlej stwierdził, że rozprawa Adama Słomki nie miała takiego ciężaru jakościowego, by ją utajniać, tym bardziej, że wcześniejsza rozprawa była jawna, później sąd uznał przy poparciu prokuratora, że powinien zarządzić uchylenie tej jawności. Dziennikarz dostał nagranie, nie słyszał o tym, by sędzia zabroniła ujawniania. Nic się nie stało, że ujawnił. Obrońca uważa, że nie naruszyło to przepisów prawa. I dodał, że obowiązkiem dziennikarza było informować opinię publiczną o tym, co się rzeczywiście dzieje.

„Żaden sąd dziennikarski nie znalazłby nic nagannego w jego postępowaniu. Dziennikarze są tak zdeterminowani swoim powołaniem, żeby ujawniać jak najwięcej i to w dobrej wierze, żeby społeczeństwo wiedziało jak wyglądają sprawy w Państwie, żeby wiedziało za co się karze ludzi, za co się uniewinnia, jak to się dzieje, że ci, którzy zasługują na potępienie i surowe kary chodzą wolni” – mówił mecenas Konrad Firlej. Poprosił o uniewinnienie dziennikarza. Józef Wieczorek zwrócił uwagę, że ten „przestępczy czyn” nikomu szkody nie przyniósł i jak do tej pory nikt nie zwrócił się ani do platformy YouTube ani do niego, by usunąć ten film. I za to karze się człowieka. „I na tym polega w Polsce prawo, którego trudno zrozumieć obywatelom. Za brak szkody jestem sądzony” – mówił.

Jednak sędzia Przemysław Wypych zdecydował się na ukaranie dziennikarza. Odczytał wyrok jak mówił – w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej. Czy na pewno? Czy nasza Rzeczypospolita Polska ta patriotyczna, prawdziwa chciałaby ukarać Józefa Wieczorka? Ja uważam, że nie. Trzeba zreformować sądownictwo. Sędziowie nie mogą być skostniali, oderwani od rzeczywistości, trzymać się jakichś sztywnych paragrafów. Sędzia widział film z rozprawy Adama Słomki, słyszał i jego zeznania, wydawać by się mogło, że zrozumiał o co szła gra skierowana przeciwko kandydatowi na Prezydenta RP. Powinien był uniewinnić Józefa Wieczorka.

Sędzia czytał wyrok: „Punkt pierwszy: Oskarżonego Józefa Wieczorka uznaje za winnego tego, że w dniu 13 marca 2015 roku w nieustalonym miejscu rozpowszechnił publicznie wiadomości z rozprawy sądowej prowadzonej tegoż dnia z wyłączeniem jawności przed Sądem Okręgowym w Krakowie w sprawie o sygnaturze 4ka1059/14 w ten sposób, że zamieścił na portalu internetowym YouTube nagranie filmowe utrwalające przebieg powyższej rozprawy, co stanowi występek z artykułu 241 paragraf 2 kk i za czyn ten na mocy powołanego przepisu wymierza oskarżonemu karę 100 stawek dziennych grzywny, określając na mocy artykułu 33 paragraf 3 kk wysokość dziennej stawki na kwotę 15 zł. W punkcie drugim na zasadzie artykułu 627 kpk oraz art. 3 ustęp 1 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 roku o opłatach w sprawach karnych, dziennik ustaw z 1983 roku nr (…) zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe w kwocie 220 zł, w tym 150 zł tytułem opłaty i 70 zł tytułem wydatków”.

Uzasadnienie sędziego było bardzo długie. Podawał tam m.in., że słyszalność na rozprawie Adama Słomki była wystarczająca. To dlaczego mąż zaufania wielokrotnie prosił tamtą sędzię, by mówiła głośniej, bo jej nie słychać?

Sędzia Przemysław Wypych całą swą wypowiedź skoncentrował na tym, że nie wolno było dziennikarzowi udostępnić nagrania z niejawnej rozprawy, choć przyznawał, że nie kwestionuje jego zasług w działalności publicznej, że żadnych korzyści finansowych on z tego nie miał, „działał w subiektywnie odczuwalnym poczuciu działania w interesie publicznym”, nie ujawniono żadnych informacji, które komukolwiek by szkodziły, ale uważa, że dziennikarz zachował się w sposób sprzeczny z prawem i „społeczna szkodliwość niniejszego czynu wyraża się w naruszeniu przezeń formalnych reguł związanych z utajnieniem rozprawy i godzi w wymiar sprawiedliwości”. Przypomniał, że Adam Słomka po tamtej rozprawie wyszedłszy z sali zapowiedział, że nagranie będzie upublicznione. I tego nie mógł darować niezależnemu dziennikarzowi, że „ostentacyjnie sprzeniewierzył się nakazom prawa”, że to było takie „manifestacyjne”. Przyznał na koniec, że nikt nie jest nieomylny, można się z sądem nie zgadzać. Wyrok nie jest prawomocny i podał precyzyjnie jak można się odwoływać.

4

Po stwierdzeniu sędziego, że dziennikarz jest winny publiczność opuściła salę krzycząc: „Precz z komuną!”, „Na Białoruś!”, „Komuniści i złodzieje!” Z sali padło też pytanie: „Wysoki Sądzie, a jaką szkodę kto komukolwiek zrobił?”

Po wyjściu z sali rozpraw obrońca mecenas Konrad Firlej stwierdził, że są zaskoczeni wyrokiem skazującym i że oczywiście wniosą apelację, ale najpierw muszą zapoznać się z tym uzasadnieniem sędziego na piśmie, bo to co na piśmie sąd przedstawił zwykle nie musi odpowiadać temu co zostało wygłoszone na sali sądowej.

5

Oskarżony dziennikarz Józef Wieczorek mówił: „To pokazuje, że mimo, że żyjemy w wolnym Kraju, ktoś kto prowadzi działalność nieszkodliwą, pro publico bono, musi zdawać sobie sprawę, że wcześniej czy później będzie penalizowany za tą działalność, no bo taki jest mniej więcej sens tego przesłania. Ta działalność była prowadzona dla dobra publicznego, nikomu nie zaszkodziła, co zresztą i sędzia przyznaje, z wyjątkiem może tego, że ujawnienie w jakimś sensie stanowiło naruszenie tych obyczajów, które panują w naszym sądownictwie.

2

To oskarżenie ma charakter polityczny, bo to był sąd, który się wpisywał w kampanię wyborczą Adama Słomki, starał się utajnić rozprawę, na której Słomka był uniewinniany. Natomiast wcześniejsze rozprawy, gdzie w opinii publicznej był oskarżany były ujawniane. Więc siłą rzeczy obowiązkiem dziennikarskim dziennikarza obywatelskiego działającego w interesie publicznym było doprowadzenie do ujawnienia tego faktu, że tutaj strona sądowa nie zachowuje się jak trzeba. To był główny powód ujawnienia, z tym, że oskarżanie mnie na przykład o rozpowszechnianie jest jakby niewłaściwe. Ja nie jestem właścicielem platformy YouTube i to ta platforma to rozpowszechnia, a nie mam żadnych sygnałów z jakiejkolwiek strony czy od administracji YouTube, czy od strony oskarżającej, żebym tą informację usunął.

Wyrok jest taki, że to nagranie może być rozpowszechnianie i ono jest rozpowszechnianie, więc to jest sprawa bardzo ważna dla wszystkich dziennikarzy obywatelskich, żeby wiedzieli co ich czeka za ich działalność obywatelską, a to jest jedna z najważniejszych w tej chwili z działalności, którą można prowadzić dzięki Internetowi, dzięki urządzeniom rejestrującym i ci, którzy robią to publicznie, dla dobra publicznego, jeszcze przy własnych nakładach, potem są penalizowani. Ta kara tam została zmniejszona, ale jest dotkliwa. Trzeba wziąć pod uwagę, że np. wczoraj była rozprawa, był proces – uniewinnienie jednego z opozycjonistów, gdzie mój film nagrany stanowił bardzo ważny argument, a to nie jest jedyna rozprawa. Sądy korzystają z mojej działalności – nieodpłatnie, nie otrzymuję ani grosza, a widać, że znaczenie społeczne tej działalności jest poważne„.

Nie zgadzam się z wyrokiem tego Sądu, który wydawałoby się tak wyczerpująco i zgodnie z prawem uzasadnił to, że dziennikarz jest winien, że popełnił przestępstwo. Zarówno prokurator jak i sędzia bardzo zgrabnie pływali omijając przeszkody w postaci ewidentnej winy ludzi od nich, czyli tak zwanego wymiaru sprawiedliwości w sprawie pokrzywdzonego przez wielu z nich kandydata na Prezydenta RP Adama Słomki, który zeznając tu w sprawie dziennikarza jako świadek obrony przedstawił bardzo dokładnie karygodne zachowanie rozmaitych osób spod znaku Temidy, które chciały wrobić go w próbę zabójstwa sędziego, a potem utajnić rozprawę, na której musieli już odpuścić i go uniewinnić. Wiemy też jak dziwnie zachowywała się wtedy sędzia wzmocniona dodatkowymi 2 głowami przedstawicieli Temidy – uciszała ludzi, którzy prosili, by mówiła głośniej, bo jej nie słyszą. Tego sędzia Wypych nie komentował.

Przedstawiciele prawa próbują zasłonić nam oczy posługując się swoim orężem – paragrafami i krzywdząc niewinnych ludzi mówią nam, że robią to w imieniu Rzeczypospolitej. Nie interesuje ich dno tej sprawy. Nie interesuje ich prawda, że to wymiar sprawiedliwości robił jakieś ciemne interesy, utajniał rozprawę, na której miał zostać oczyszczony z zarzutu Adam Słomka.

Koncentrują się tu tylko i wyłącznie na dziennikarzu Józefie Wieczorku, na tym, by go ukarać za upublicznienie tajnej rozprawy, która jeszcze raz mówię tajną nie jest, bo gdzie troska obrońców tego prawa, tych oskarżycieli o to, żeby nagranie to zniknęło z naszych oczu, czyli z platformy YouTube.

Tu nie ma logiki. Tu jest tylko pokazanie, że jak sędzia powiedziała tajne, to ma być tajne i już, bo ona tak chce, a oni teraz muszą ukarać dziennikarza, bo udostępnił. Jadą na skróty, a przecież po wysłuchaniu zeznań Adama Słomki sprawa rozjaśniła się i im niemalże do samego dna. A na tym dnie są osoby z wymiaru sprawiedliwości, które powinny stanąć przed sądem za popełnianie przestępstw, a nie dziennikarz, którego obowiązkiem jest wyciągać na światło dzienne takie sprawy, takie osoby, które skrzywdziły człowieka.

Sędzia mówił, że już prawie odstąpił od ukarania dziennikarza, ale po obejrzeniu tego „tajnego” filmu z rozprawy, gdzie na końcu Adam Słomka przemawia do ludzi i mówi, że nagranie z rozprawy będzie udostępnione, no i tego samego dnia już było, nie mógł postąpić inaczej jak tylko ukarać tego dziennikarza, który to upublicznił, bo przecież przez wzgląd na powagę sądu, który jest organem państwowym działającym w imieniu Rzeczypospolitej, rozpoznaje sprawę z mocy Konstytucji, reprezentuje powagę państwa i w imieniu narodu sprawuje władzę. Po co takie słowa?

Sędzia nie interesował się tym początkiem, sednem całej sprawy, czyli próbą zniszczenia Adama Słomki. To wymiar sprawiedliwości powinien bić się w pierś i przepraszać ludzi za wyrzucanie z sali i kombinacje, wykorzystywanie swoich możliwości, tych paragrafów i straszenie sławnym paragrafem 241 punkt 2.

Dlaczego ten wymiar sprawiedliwości chował się zamiast publicznie oczyścić z ciężkiego zarzutu człowieka, który kandydował na prezydenta, a którego imię splugawili? Jak miał się bronić, walczyć o przywrócenie mu dobrego imienia, kiedy wyrzucono publiczność z sali, nie pozwolono dziennikarzom filmować tamtej rozprawy, gdzie go uniewinniono? Po co utajniać rozprawę osoby publicznej, która chciała, by ludzie dowiedzieli się wreszcie, że nie jest przestępcą?

Urzędnicy mają służyć społeczeństwu, a nie swojej grupie zawodowej, swoim kolegom czy jakimś bezsensownym paragrafom. Gdzie jest jakiś rozsądek, jakieś sumienie? To teatr, a nie sąd w imieniu Rzeczypospolitej. Jak prokurator Świątkowski może pomijać ten fakt? Jesteście przedstawicielami prawa, uważacie się za jakąś nadzwyczajną kastę.

My społeczeństwo chodząc na takie rozprawy, obserwując wasze poczynania widzimy to zupełnie inaczej. Przestępstwa osób z wymiaru sprawiedliwości są teraz ujawniane. Wy macie służyć dobru, a nie jakimś starym, skostniałym przepisom, które dopasowujecie sobie wedle waszej woli, choć nie musicie.

To ciągłe zastraszanie ludzi, że nie wolno się odezwać, bo będzie kara, że nie wolno pokazywać, bo będzie kara. Gdzie są ci ludzie, którzy chcieli zniszczyć Adama Słomkę – kandydata na prezydenta RP? Sędzia Przemysław Wypych skupił się tylko na małym wycinku całej sprawy. To proste – przesłuchać, zapisać, dobrać paragrafy i ukarać, bo wydaje się, że wszystko pasuje. Ale po zeznaniach Adama Słomki, które słyszał sędzia Wypych, które ma też nagrane – sąd nagrywał, dziennikarze nagrywali – nie powinien był wydawać wyroku przeciwko uczciwemu człowiekowi, który postąpił zgodnie z sumieniem i zdrowym rozsądkiem. Kto chciał ukarać niezależnego dziennikarza, czy tylko prokurator Świątkowski i sędzia Wypych, bo mu tak wyszło, a może cały czas jest jakiś nacisk osób, które miały związek z próbą wrobienia Adama Słomki?

A propos wypowiedzi obrońców swojej racji, czyli prokuratora i sędziego w sprawie słyszalności na sali rozpraw. Wielokrotnie jest tak, że na sali nie słychać, nie używa się mikrofonów i wielokrotnie odsłuchując nagranie z kamer nie mogę zrozumieć co jest mówione. Na sali w różnych miejscach różnie jest ze słyszalnością. Jedna kamera złapie dobrze wypowiedź, inna z innej strony nie. Ktoś się poruszy, ktoś przejdzie, kichnie i już nie słychać. Z jednej strony może ktoś usłyszy, ale z drugiej nie. Nawet same sale hałasują. 26 kwietnia przenosiłam się z kamerą w kilka miejsc, a jak się okazało później najgorzej było słychać w pobliżu sędziego, bo jakieś urządzenia za nim robiły spory hałas, ale wtedy tego nie słyszałam. Na moich zdjęciach też widać jak ludzie przykładają ręce do uszu, żeby zrozumieć wypowiedzi. Mam nadzieję, że sędzia w Sądzie Okręgowym, do którego wniesiona zostaje apelacja, będzie patrzył na sprawę dziennikarza zgodnie z obowiązkiem osoby reprezentującej godność Rzeczypospolitej, a nie zgodnie ze skostniałymi przepisami.

                                                                                                                                          Józef Wieczorek dziennikarz niezależny

 

Elżbieta Serafin (Film z rozprawy na Program7 Telewizja Internetowa)

]]>https://blogjw.wordpress.com/2017/05/16/skazany-za-dzialalnosc-pro-publico-bono/]]>

Opracował Aleksander Szumański dziennikarz niezależny 16 maja 2017

Dokumenty, źródła,, cytaty:

]]>https://blogjw.wordpress.com/2017/05/16/skazany-za-dzialalnosc-pro-publico-bono/]]>

 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (11 głosów)

Komentarze

Oby nie dał się tej kaście nadzwyczajnych... łajdaków!

Pozdrawiam serdecznie i ściskam kciuki za naszego Blogera!

Vote up!
8
Vote down!
0

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#1539881

Opisana sprawa dra Józefa Wieczorka jest równoległa do innych spraw kasty sędziowskiej w Polsce. Termin kasta wprawdzie nie posiada w definicji hasła mafia, ale jest jej wiernym poddanym. Co w tym wszystkim jest najbardziej wiarygodne, to, iż na kastę sędziowską w Polsce powołała się sędzia Sądu Administracyjnego:

"Jedną z wypowiedzi, jaka doczekała się szeregu komentarzy w mediach społecznościowych, są słowami sędzi Naczelnego Sądu Administracyjnego Ireny Kamińskiej, która środowisko sędziowskie określiła jako „zupełnie nadzwyczajną kastę ludzi”. - Całe życie broniłam sędziów. Uważam, że to jest zupełnie nadzwyczajna kasta ludzi i myślę, proszę państwa, że damy radę" – przekonywała sędzia Kamińska.

"Nadzwyczajna kasta" to sformułowanie niefortunne, z którym się nie zgadzamy i za które przepraszamy – napisało na Twitterze Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia. Chodzi o słowa wypowiedziane przez sędzię Naczelnego Sądu Administracyjnego Irenę Kamińską.

Wikipedia:

"Kasta – zamknięta, endogamiczna grupa społeczna, do której przynależność jest dziedziczna". W tej sytuacji należy domniemywać, iż szeregi sędziów polskich wywodzą się z rodzin esbeckich.

Vote up!
8
Vote down!
0

Aleksander Szumanski

#1539910

resortowy język

 

czy nadzwyczajnej kaście

znana  jest klasyczna łacina

skoro resortowy język

na "ch" i "k" kończy się i zaczyna?! 

Vote up!
3
Vote down!
0

jan patmo

#1539914

Może wypalić tę gangrenę jaką są POlszewickie sądy.

Na mafię w togach, tylko jedno jest skuteczne lekarstwo, lustracja i dekomunizacja.

Wszyscy którzy wydawali wyroki przed 1989 roku Won.

Vote up!
2
Vote down!
0

Jestem jakim jestem

-------------------------

"Polska zawsze z Bogiem, nigdy przeciw Bogu".
-------------------------

Jestem przeciw ustawie JUST 447

#1539917