Socjaliści narodowi: walka o Berlin

Obrazek użytkownika xiazeluka
Historia

7 listopada 1926 roku Józef Goebbels zostaje gauleiterem Berlina. Stoi przed nim niełatwe zadanie: ma pozyskać dla NSDAP stolicę Niemiec, uchodzącą za najpotężniejszą twierdzę komunistów (w wyborach municypalnych 1925 roku partie marksistowskie zgarnęły 52,5% głosów). W porównaniu z krzepko trzymającymi się Czerwonymi lokalne struktury NSDAP były w stanie dekompozycji, liczyły co najwyżej kilkuset członków. Wyzwanie stojące przed Goebbelsem wyglądało na niewykonalne.

 

Kulawy karzeł kipiał jednak energią. Jako wstępny cel obrał przejęcie przez NSDAP potencjału ludzkiego, odwołanie się do tego samego targetu społecznego, na którym żerowali komuniści – rzesz bezrobotnych berlińczyków. Wbrew temu, co od lat twierdzą łysiejący scholastycy, nie był to żadne taktyczna wolta, lecz postępowanie całkowicie zgodne z linią robotniczej, socjalistycznej partii, której elektoratem są nieprzeliczone masy, a nie arystokratyczno-burżujska mniejszość. NSDAP zagospodarowała tę część społeczeństwa, która była i lewicowa, i niechętna internacjonalizmowi. Jesienią 1926 r. w szeregi NSDAP wstąpił Horst Wessel, swoją decyzję uzasadniając następująco:

Inne prawicowe partie odżegnywały się od nas z powodu nasazego socjalistycznego odchylenia i wcale nie były w błędzie, utrzymując, że skłaniamy się ku tej ideologii, gdyż narodowi socjaliści mieli więcej wspólnego z RFB [komunistyczny Czerwony Front] aniżeli z Stahlhelmem [ugrupowanie prawicy] […].

Wessel błyskawicznie stał się żarliwym zwolennikiem ruchu, który szybko zaczął zdobywać poparcie środowisk robotniczych:

Naszą strukturę przejęliśmy od komunistów: koła zamiast oddziałów lokalnych, system komórek partyjnych; nasza kampania prasowa i propaganda zdradzały ponad wszelką wątpliwość komunistyczny rodowód. Witalność tego ruchu jest przeogromna, o czym najlepiej świadczy liczba osób dezerterujących do nas z marksistowskiego obozu.

 

Dynamizm NSDAP kierowanego przez Goeebelsa przyciągał robotników i lumpenproletariat zarówno swoją atrakcyjnością, jak i pokrewieństwem ideologicznym z komunizmem. Dowodzony przez Wessela Sturm 5 składał się z robotników zamieszkujących opanowane przez komunistów okolice Alexander Platz. To właśnie bezrobotni proletariusze w brunatnych koszulach przywrócili berlińskiemu gau siłę, którą Goebbels z biegiem czasu wykorzystywał coraz bieglej. W lutym 1927 roku kulawy gauleiter miał pod rozkazami ponad 1500 gotowych na wszystko bojówkarzy.

Burdy wszczynane na ulicach nie wyczerpywały arsenału środków wykorzystywanych przez Goebbelsa. Rozpoczął on starania mające na celu wydawania własnej gazety, konkurencyjnej wobec dziennika Arbeiterzeitung braci Strasserów (noszącego w winiecie hasło „Jedyna berlińska gazeta robotnicza nie zaprzedana wielkiemu kapitałowi pożyczkowemu”). Pismo Goebbelsa nosiło nazwę Der Angriff i miało stać się przeciwwagą dla spokojnego i odwołującego się do logiki Arbeiterzeitung.Zanim jednak doszło do ukazania się pierwszego numeru, Goebbels przeciągnął strunę – minister spraw wewnętrznych Prus Albert Grzesiński wydał polecenie zakazu działalności NSDAP na okres 11 miesięcy. Charakterystycznym aspektem sytuacji była reakcja komunistów, którzy oskarżyli Grzesińskiego o nienawiść do rewolucyjnych klas pracujących; powód owej wściekłej napaści był taki: pan minister był socjaldemokratą, czyli – w mniemaniu komunistów – czymś znacznie gorszym od narodowych socjalistów.

Goebbels z akcie bezsilności odmówił przyjęcia tej decyzji (co i tak niczego nie zmieniał), po czy usiadł do biurka i zredagował do Grzesińskiego sążnisty list, w którym ofuknął ministra takimi słowy:

Pańskiego szefa policji wychwala cała prasa stanowiąca własność międzynarodowego kapitału. Świadczy to, iż rozwiązanie rdzennie niemieckiego ugrupowania wolnościowego nie leży w interesie narodu niemieckiego […] Jako stary marksista dobrze pan wie, że nawet cała potęga burżuazji nie zlikwidowała ruchu marksistowskiego i że mimo zakazów, a nawet być może dzięki nim, rozwinął on aktywność, aż wreszcie […] opanował Niemcy. Dziś sprawuje pan urząd ministra spraw wewnętrznych Prus i zawdzięcza pan to tylko jednemu: temu mianowicie, iż kiedyś usiłowano sparaliżować zakazami ruch rewolucyjny. Być może nawet i panu da to do myślenia i umożliwi wejrzenie w przyszłość.

Jak widać gauleiter Berlina konsekwentnie nazywał NSDAP ruchem rewolucyjnym analogicznym do marksistowskiego (w jednej z broszur swojego autorstwa zapowiadał: „…z rewolucjonistów słowa przeistoczymy się w rewolucjonistów czynu. A potem dokonamy rewolucji!”). Nie pisał tych słów na wiwat, posiadał stosowną podbudowę naukową – z pracami Marksa i Engelsa zapoznał się gruntownie już w 1919 r., kiedy to wzbogacił swoje przekonania o nowe elementy ideowe antyburżuazyjnej walki klasowej, tak przydatne w walce o Berlin.

W lipcu 1927 r. ukazał się pierwszy numer Der Angriff, drapieżnego antykapitalistycznego paszkwilanckiego pisma, które pomimo niezbyt udanego początku już jesienią przestało przynosić straty, a w lutym 1928 r. rozchodziło się w 31-tysięcznym nakładzie.

Pierwszą prawdziwą weryfikacją berlińskich dokonań Goebbelsa były wybory parlamentarne 20 maja 1928 r. Gauleiter zdobył co prawda mandat poselski, jednak w samej stolicy NSDAP zebrała jedynie 39 000 głosów, czyli 1,5%. Wynik marny, ale wiążący z mandatem poselskim immunitet uwolnił go od trosk związanych z ciągłymi pozwami i zagrożeniem ze strony policji. Co więcej – już po miesiącu Reichstag – realizując solidarny wniosek nazistów i komunistów – uchwalił amnestię dotyczącą wszelkich przestępstw politycznych sprzed 1928 roku. Goebbels zyskał zatem nie tylko nietykalność, lecz i wyczyszczenie kartoteki.

Umiarkowany sukces NSDAP w wyborach powszechnych doprowadził do wewnątrzpartyjnych niepokojów. Hitler, zachęcony powodzeniem, zmodyfikował swe zapatrywania, dopuszczając możliwość legalnego zdobycia władzy. Goebbelsa, SA oraz rzesze wyborców ogarnęło zdezorientowanie i rozdrażnienie. Ostatecznie Goebbels uległ woli Hitlera w imię zachowania jedności partii, przekonując opozycję partyjną „wbrew własnym przekonaniom”. Niemniej zaniepokojony o rewolucyjną tożsamość ruchu nazistowskiego flirtem monachijskiej centrali z burżuazyjną i reakcyjną prawicą ze Stahlhelmem i DNVP napisał do Hitlera list, w którym ostrzegał przed powtórką z 9 listopada 1923 roku. Hitler początkowo ostrzeżenie puścił mimo uszu. Później określił aktualną taktykę: Teraz musimy nauczyć się czekać i, co najważniejsze, nie wolno nam dopuścić do zdelegalizowania partii, co oznaczało, że Hitler ostatecznie w 1929 r. zdecydował, że po władzę sięgnie drogą legalną, wbrew duchowi NSDAP i oczekiwaniom jego członków.

Wcześniej, w 1928 r., Goebbels zainteresował się możliwościami, jakie daje kino. O ile produkcje hollywoodzkie uznał za „żydowskie paskudztwa do kwadratu”, to bardzo spodobały mu się filmy sowieckie: Musimy się jeszcze wiele nauczyć od bolszewików – zwłaszcza w dziedzinie agitacji i propagandy. Chwalił „Pancernik Potiomkin”: Szkoda, że nie nakręciliśmy podobnego. Odtąd zaczął poświęcać wiele uwagi własnym próbom kinematograficznym, w roku następnym mógł już pokazać publicznie kilka filmów o walce SA z przeciwnikami politycznymi. Ta metoda oddziaływania propagandowego w tamtym czasie była najlepszą możliwą, z powodu wspomnianego wcześniej zakazu Hitlera brania udziału w ulicznych burdach. Okazało się, że metody Fuehrera były skuteczne: Grzesiński zdelegalizował głównego przeciwnika NSDAP, komunistyczny Czerwony Front, pod zarzutem wywoływania rozruchów.

Wybory lokalne z 17 listopada 1929 r. potwierdziły rosnącą popularność NSDAP. Tym razem partia nazistowska otrzymała 132 097 głosów, notując w stosunku do 1928 r. ponad trzykrotny przyrost. Berlińska SA, zagrzewana do boju przez swego gauleitera, na powrót podjęła walkę z komunistycznymi bojówkami (jedną z ofiar został w styczniu 1930 r. Horst Wessel, odtąd męczennik NSDAP).

Wraz z pogłębianiem się kryzysu gospodarczego rosły szeregi NSDAP. Berlińskie gau podwoiło swoją liczebność, zasilone przez setki bezrobotnych, robotników, drobną inteligencję i lumpenproletariat; w rzeczy samej z dzielnic zamożniejszych do NSDAP należało zaledwie 45 osób. Nie było to wcale tak dziwne, jak to usiłują obecnie przekonywać agitatorzy działający pod przykrywką naukowców i felietonistów – robotnicza partia masowa siła rzeczy składa się z warstw biednych i antyburżuazyjnych.

14 września 1930 roku odbyły się kolejne wybory parlamentarne. Ich wynik ponownie potwierdził słuszność obranej przez Hitlera strategii powolnego sięgania po władzę: NSDAP zdobyła 107 mandatów, w samym Berlinie zaś 360 000 głosów. Dwa lata później NSDAP miała już 14 mln wyborców (757 000 w Berlinie) i 230 miejsc w parlamencie. W styczniu 1933 było już po wszystkim, a po kolejnych wyborach w marcu 1933 roku Goebbels osiągnął drugi co wielkości wynik w całym kraju – w berlińskim okręgu wyborczym NSDAP zgarnęła 31,3% głosów. Ponad 20 razy więcej, niż na początku walki Goebbelsa o Berlin. Sam gauleiter został ministrem propagandy.

Brak głosów

Komentarze

cała historia ruchu nazistowskiego została zręcznie zmanipulowana i odpowiednio ubarwiona przez sowieckich agentów wpływu. Dlatego zapomniano przy tej okazji o programie NSDAP, gdzie znajdował się punkt dotyczący nacjonalizacji trustów. Przemilczane zostały również zapisy boxheimerskie, w których to w 1931 roku planowano uspołecznienie szeregu gałęzi przemysłu. Prawdopodobnie gdyby Hitler wojnę wygrał, to wykończyłby "prywaciarzy" podobnie jak Stalin. Natomiast z rozprawienia się z opozycją wewnątrz partii zrobiono wycięcie frakcji socjalnej.

O tym elektoracie robotniczym też się zwykle zapomina. We wszystkich podręcznikach historii mówi się, że Hitler został poparty przez elektorat prawicowy - arystokrację i burżuazję. W efekcie nie wspomina się również o tym, że między NSDAP i KPD przez długi czas następowały migracje.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#40647