Profesor w elit-berecie

Obrazek użytkownika xiazeluka
Blog

Co noszą na głowie rydzykowi babcie – to wiadomo: berety wykonane z wełny kóz angorskich. Dzięki Sadurskiemu profesorowi, który, aby się tą wiedzą z nami pochwalić, zarwał noc (swój tekst opublikował o godzinie 1:22), wiemy również w czym paradują intelektualiści, inteligenci, urzędnicy, w skrócie: elita. Otóż też to są berety – Sadurski profesor sfatygował swą dłoń i ściągnął z głowy beret, aby złożyć głęboki pokłon „Irlandczykom” (kręgosłupa nie musiał fatygować, ponieważ ma go nadzwyczaj elastycznym). Szkoda jedynie, że florencka latarnia morska nie oświetliła dostatecznie wyraźnie metki europejskiego beretu, stąd problem z rozpoznaniem tworzywa zużytego na jego wydzierganie; chodzą słuchy, że wykonuje się je z brukselskich skoroszytów.

Wspomniany pokłon a la Władysław Broniewski, czy może właściwiej: a la Mieczysław Moczar (ten pierwszy ograniczył się do salutowania, ten drugi deklamował frazy gorącej miłości do swej radzieckiej ojczyzny) nie jest, jak mogą przypuszczać poczciwi naiwniacy, dowodem uznania dla Irlandczyków. Skądże, przecież Sadurski profesor wprost pisze, że mieszkańcy Eire to równie nieudana jak oryginał kopia mądrych po szkodzie Polaków. Ot, idioci, za pierwszym razem nie uświadomili sobie konsekwencji swojego szaleńczego czynu, dopiero kiedy „Europa” ogólnie oraz Sadurski profesor detalicznie uprzejmie zwrócili im uwagę, że błądzą – wówczas wreszcie jasność wiekuista oświetliła dusze Polaków-bis i skierowała na właściwą drogę. Stąd nietrudny do wysnucia wniosek – Sadurski profesor nie czapkuje tępawym Irlandczykom (budzą wszak jego „niesmak”), lecz wynikowi głosowania.
 
Potwierdza to wskazany antenką beretu kierunek: „ulgę” odczuły jedynie „tysiące europejskich urzędników, parlamentarzystów i innych decydentów”, o nastrojach wśród narodów Europy Sadurski profesor się nie wypowiadał. Założę się zresztą, że akurat odczucia ludu Go nie interesują, na szczycie Olimpu zdaniem „Edków” bogowie się nie przejmują, ewentualnie czasami ustrzelą srebrną błyskawicą najwyżej podskakującego antyinteligenta.
 
Teraz, kiedy już jest pozamiatane, elity mogą wreszcie popuścić pasa i pożartować, sam Sadurski profesor dał przykład i opowiedział kilka dowcipów o „wewnętrznych sprawach Irlandczyków”. Szkoda, że nie wyjaśnił, dlaczego „wewnętrzna sprawa Irlandczyków” tak bardzo zajmowała „tysiące europejskich urzędników, parlamentarzystów i innych decydentów” i dlaczego UE nie uszanowała „suwerennej” decyzji Irlandczyków w poprzedniej próbie referendalnej. Domyślam się, że z powodu takich właśnie niestosownych i natrętnych pytań stawianych przez „Edków” „inteligencja” w osobie Sadurskiego profesora „Edkami” gardzi. Dziecko domagające się od intelektualisty odpowiedzi na pytanie „Dlaczego Słońce świeci” można (nomen omen) oświecić kunsztowną wykrętną odpowiedzią, dorośli „Edkowie” powinni jednak znać już mores i swoim przedstawicielom się bez powodu nie naprzykrzać.
 
Czeskie „Edki” powinny sobie tę naukę we własnym interesie przyswoić, ponieważ zwolennik głębokiej integracji UE, Sadurski profesor, bez najmniejszego wahania stwierdza „maleńkie Czechy samomarginalizując się nikomu nie wadzą, głupole”. Pewność siebie Sadurskiego profesora jest zrozumiała, można bowiem przyjąć, że już nigdy więcej „Europa” takiego błędu jak poddawanie pod głosowanie powszechne czegokolwiek nie popełni i geszefty będzie załatwiać na poziomie niedostępnym dla polskich, czeskich czy irlandzkich „Edków”. O tym, że mam rację świadczy tekst z dzisiejszego Metra, w którym jednym ciągiem napisano dwa teoretycznie (a więc nie europejsko) wykluczające się zdania: 
 
W piątek sędziowie zabronili prezydentowi składania podpisu do czasu, aż rozstrzygną sprawę. Największe frakcje w europarlamencie chcą dziś przyjąć wspólną deklarację, by wywrzeć presję na prezydencie Czech. 
 
Paradujący w berecie z skoroszytu Sadurski profesor z pewnością bez sekundy zwłoki zacytuje mi odpowiedni fragment traktatu lizbońskiego, w którym istnieje zapis o wyższości deklaracji europarlamentarzystów nad postanowieniami narodowych Sądów Najwyższych, prawda?
 

Brak głosów