Komuniści są wporzo. Tako rzecze Michnikustra

Obrazek użytkownika xiazeluka
Kraj

Towarzysz redaktor Żakowski Jacek przepytał swojego kolegę po fachu, niejakiego Michnika Adama. Obfite plony owego tête à tête znalazły się w najnowszym numerze Polityki, dzisiaj dodatkowo najsmaczniejsze fragmenty powtórzył matecznik Oberredaktora, tak zwana Gazeta bardzo Wyborcza.***

Wywiad jest cenny poznawczo, ponieważ momentami wygląda tak, jakby Michnik mówił Ziemkiewiczem.

Na wysokości zadania (wszak rozmawia z nie byle kim) stanął, a raczej – klęknął - tow. red. Żakowski:

Ciekawe, że to mówi człowiek, na którego wciąż leją się wiadra pomyj. …. W niedawno dominującej narracji III RP jest złem, a ty jesteś Złym.

To się nazywa zręcznie trafić w najgłębsze jestestwo rozmówcy…! Oberredaktor nie pozostaje nieczuły na psie oznaki wiernego oddania, od razu się otwiera, demonstrując jednak godną pochwały skromność – przyznaje się do niewiedzy, nie potrafi zdiagnozować niechęci do państwa zbudowanego na podejrzanych układach towarzysko-partyjno-ubeckich. Tutaj legendarna zdolność bezkompromisowej analizy zaskakująco zawodzi, pomimo wieloletniego dumania nad owym złożonym problemem. Nic dziwnego, wszak trudno oskarżać kolegów z pzpr o jakieś niecne uczynki, skoro to ludzie kryształowo czyści, czystsi nawet od opozycyjnych brudasów:

Znalazłeś się bliżej ludzi dawnej PZPR niż sporej części swoich kolegów z opozycji antykomunistycznej.

- Bo uważałem, że jeśli mamy w Polsce budować normalną demokrację, to trzeba przekraczać podziały między nami a tą częścią formacji postkomunistycznej, która szła drogą Okrągłego Stołu.
W 1970 r. […] Stomma napisał, że po 1945 r. […] tylko komuniści mogli rządzić Polską i wtedy zaczął się ich egzamin z patriotyzmu. […] Otóż w 1989 r. przywódcy PZPR musieli zdecydować czy pójdą drogą Kuby, Chin, Korei, Ceausescu, Honeckera – czyli czy będą władzy bronili do końca i za każdą cenę, czy też wybiorą drogę jej autodemontażu przez negocjacje.

Co prawda mnie się przypomina, że droga Honeckera wiodła do chilijskiej ambasady w Moskwie, a Ceausescu naprzeciw plutonu egzekucyjnego, jednak nie to jest najważniejsze. Istotne jest nazwanie komuchów „patriotami”, i to patriotami w pocie czoła realizującymi gorącą miłość do naszej wspólnej ojczyzny. Podległość Moskwie, wprowadzanie bolszewickich porządków i obrządków, dewastacja mentalna, społeczna i gospodarcza – to wszystko wynikało z patriotyzmu Siwaków, Babiuchów, Kwaśniewskich, ba, zapewne w kategoriach afektu do Najjaśniejszej rozumowali stalinowscy tzw. sędziowie, antysemiccy pałkarze Moczara czy Piotrowski Grzegorz ze swoim ubeckim sonderkomando. Wynika z powyższego bardzo prosty wniosek – zbrojne podziemie działające po 1945 roku to nie byli patrioci, lecz wręcz przeciwnie, agenci wrażych układów, a AK to był faktycznie zapluty karzeł antypolskiej reakcji. Tym samym obecność por. Stefana Michnika w strukturach zbrodniczej… pardon… patriotycznej organizacji sądowej jest nie tylko zrozumiała, lecz i godna najcieplejszych słów uznania.

Skoro role złych i dobrych zostały rozdzielone, to można popuścić wodze fantazji:

…dzięki temu, że właśnie on [Jaruzelski] był wtedy prezydentem, nie mieliśmy w Polsce tego, co zdarzyło się w Hiszpanii, czyli buntu zbrojnego ramienia dyktatury… Nieraz miałem poczucie, że benzyna została rozlana i starczy jedna iskra, żeby nastąpił wybuch. (...) Przez lata miałem wrażenie, że idziemy w dobrą stronę, ale po bardzo wąskiej grani i starczy parę fałszywych kroków, żeby się z niej zwalić. Bałkany, Kaukaz, Rosja, Białoruś, Ukraina spadały ze swoich grani. Czułem się odpowiedzialny za to, żeby tak się w Polsce nie stało. A polska równowaga była cały czas krucha. Nie tylko sukcesy Tymińskiego i rządy Olszewskiego mi to uświadomiły, ale też Marian Krzaklewski porównujący nową konstytucję do agresji sowieckiej w 1920 r.

Stary, dobry Michnik, prosto z pagin ziemkiewiczowskich pamfletów - przerażony prorok walczący do kresu sił z wszechobecną nienawiścią i pragnieniem krwawego odwetu, Adam Nostradamus jako jedyny dostrzegł niebezpieczeństwo wybuchu, od którego dzieliła tylko iskra… Pytanie tylko: gdzie on, u licha, wypatrzył tę benzynę? Kto miał ją podpalać? Aparat pzpr, częściowo zdezorientowany, częściowo pochłonięty zdobywaniem przyczółków gospodarczych w bankach i firmach tworzonych przez kolesi za zgodą kolesi? A może chodzi o wersję bałkańsko-kaukasko-ukraińska, skłócone z sobą narodowości mazowiecka z wielkopolską, śląska z kurpiowską i zachodniopomorska z podlaską? Wśród podejrzanych jest także społeczeństwo en masse, które w pierwszych półwolnych wyborach wycięło do nogi listę krajową, powodując zakłopotanie i stany paniczne u profetów wojny domowej… Równowaga była krucha - stabilność naruszał misiowaty Olszewski, którego byle postubecki mafiozo, obecnie jaśnie pan prezes banku, mógł kupić w ubraniu za swoją dzienną pensję; inny burzyciel kojącej homeostazy omal nie wzniecił ogólnokrajowego pożaru, bo wypowiedział słowa krytyki wobec jakiegoś świstka, którymi to świstkami od lat się niemal oficjalnie handlowało…

Dlaczego nowe wcielenie Rejtana musiało rozdzierać pomiętą koszulę na rachitycznych piersiach i blaskiem swego torsu bronić Polski przed hekatombą? Odpowiedź padła powyżej: patriotami, i to takimi po komisyjnym egzaminie, byli komuniści. Olszewski, Giertych, Tymiński, Krzaklewski komunistami nie byli, przeto i o patriotyzm ich posądzać nie należy, raczej spodziewać się trzeba wszystkiego najgorszego. Oni egzaminu nie zdali, a brak matury z patriotyzmu wyklucza ich z kręgu prawdziwych Polaków i ludzi honoru. Szczególnie podejrzany jest Olszewski, łajdak ów przecież chciał rozgrywać politykę kwitami:

Przecież komuniści mogli tak grać kwitami, jak teraz robi to Kurtyka. Gdyby wtedy wstrzyknięto Polakom tę truciznę, gdybyśmy zaczęli się spierać […] kim byli Lech Wałęsa, abp Życiński, Andrzej Szczypiorski, to nic byśmy nie zrobili.

Porządni komuniści nie zniżyli się do gierek paragonami – jak na patriotów i osoby przyzwoite przystało. Dzięki wspaniałym komuchom powstała wolna Polska, ponieważ zatajenie roli ubeckiego kapusia Szczypiorskiego umożliwiło odbudowę kraju. Ba, samo stwierdzenie faktu czyjejś przeszłości agenturalnej to śmiertelna trucizna! Jakież to szczęście, że zaraz po 1989 roku nie zdemaskowano Ketmana, bo nic byśmy nie zrobili i po dziś dzień jeździli małymi fiatami…

No, panowie sobie uczenie pogaworzyli o faktach, słusznych racjach, niesłusznych racjach, o patriotach od Jaruzelskiego i antypolskich łajdakach spod ciemnej gwiazdy, którzy chcieli wpakować lustracyjny łom w pędzące koła wozu III Rze… Rzeczpospolitej, oczywiście…

Dygresja. W byłej NRD lustrację przeprowadzono i o dziwo Hoenecker wojny nie wywo… ojej, pardon, przecież Erich był komunistą. A skoro był komunistą, to był i patriotą, a patrioci przecież krwi pobratymczej nie przelewają. 172 zabitych przy próbach sforsowania berlińskiego muru? Fuj, gdzie ja tu na plac z trucizną wyjeżdżam? Koniec dygresji.

Tak więc chłopaki ustalili najważniejsze wydarzenia, rzucili przenikliwe spojrzenia pod podszewkę dziejów, zaspokoili się trzeźwymi, racjonalnymi ustaleniami. Mieli szczęście, że jacyś antykomuniści im powagi dysputy nie zakłócili, bo w takim przypadku przecież:

Nie da się przecież prowadzić normalnej rozmowy o sprawach poważnych, kiedy wciąż jesteśmy atakowani przez kolejne absurdy, fantazmaty, teorie spiskowe.

No, nie da. A Wam, starzy przyjaciele, mimo wszystko się udało. Wystarczyło przedefiniować absurd w komunistów-patriotów, fantazmaty w truciznę, a teorię spiskową w scenariusz bałkanizacji Polski. Słusznie wieszcz napisał: Chodzi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa.

***Wersja ze strony internetowej rózni się od papierowej.

Brak głosów

Komentarze

+++

Vote up!
0
Vote down!
0
#9538