Wiosna, czyli jesień Platformy

Obrazek użytkownika seaman
Kraj

Trochę wiosny jesienią, tobie miły dać chcę – śpiewała niegdyś Irena Santor. Ale to dawne czasy i zupełnie nieprzystające do sytuacji Platformy Obywatelskiej. Elektorat partii Donalda Tuska dostanie dużo jesieni już w czerwcu. Czasy bowiem są tak trudne, a wyzwania do tego stopnia naglące, że doroczna jesienna ofensywa premiera Tuska odbędzie już na przełomie wiosny i lata. Wszyscy wiemy, że jesienna ofensywa jest świecką tradycją tego ugrupowania i wręcz jego znakiem rozpoznawczym. Zatem tak znaczne przyspieszenie kalendarzowe, a konkretnie niespodziewany początek jesieni u schyłku wiosny musi wywoływać domysły oraz daleko idące przypuszczenia, czy aby nie doszło w partii obywatelskiej do pomieszania języków albo czegoś jeszcze gorszego.

Platforma Obywatelska nigdy specjalnie nawet nie ukrywała, że pełni rolę przedmurza antypisowskiego i walka z wrogiem zewnętrznym jest jej zasadniczym wyzwaniem. I oto szef takiej partii nagle oznajmia, że teraz będzie walczył z wrogiem wewnętrznym, który jest przyczyną wszystkich kłopotów. Według Donalda Tuska spadek notowań sondażowych wynika bowiem ze złej sytuacji wewnątrz ugrupowania. Przy czym zapowiada się także gruntowną rekonstrukcję rządu, który przecież jako żywo nie jest wewnętrzną sprawą Platformy. Czy taka poplątana narracja nie miała miejsca przy budowie biblijnej Wieży Babel? Ale to bynajmniej nie koniec sprzeczności, chociaż trzeba było zacząć od szefa, bo wiadomo skądinąd, że ryba psuje się od głowy.

Czarnoskóry poseł Godson był w pewnym sensie wizytówką partii obywatelskiej, postrzegany jako chodzący dowód na tolerancję i nieskończenie wysokie standardy ugrupowania Donalda Tuska. Pomijam tu oczywiste zalety merytoryczne parlamentarzysty pochodzącego z Nigerii. Premier go odwiedzał, prorządowe media go pieściły, a władze klubowe hołubiły dopóki nie zaczął głosować zgodnie ze swoim sumieniem w kwestiach światopoglądowych. Tymczasem teraz poseł Godson odnosi wrażenie, że jest dyskryminowany w Platformie Obywatelskiej i jakby nie dość było tej herezji, nie wyklucza przejścia do PiS. I on to wszystko mówi na głos i w dodatku publicznie!

Jednak wiadomo, że herezje chodzą seriami a nawet tabunami. Inny znany heretyk Jarosław Gowin, były minister i w ogóle niezwykle ozdobny, wizytowy konserwatysta PO oświadczył, że on nie boi się powrotu PiS do władzy, bo to normalna, demokratyczna partia. A to jest przecież rewizjonizm w kryształowo czystej formie, gdyż niegodziwość PiS jest paradygmatem programu trwania PO u władzy. Na dodatek pisze jakieś szekspirowskie listy, że źle się dzieje w partii obywatelskiej. I żaden grom z partyjnego nieba zdrajcy Gowina w kark nie trzasnął, co jest następnym widomym znakiem, że Platforma rozjeżdża się na kołach, czy też, jak kto woli, na skrzydłach. Donald Tusk wyszedł jedynie z takim bolącym wyrazem twarzy, jaki zazwyczaj mają pacjenci stomatologiczni i oznajmił, że w partii odbędą przyspieszone wybory na Tuska.

A przecież to daleko nie wszystkie symptomy erozji, można tu by mnożyć mniej lub bardziej śmieszne paradoksy i historyjki o ministrach i prominentach partyjnych. Jak te o Schetynie, który puszcza przecieki na Nowaka i Muchę, albo o CBA, które zasadza się z kolei na Schetynę, czy też o samym premierze, co się domaga przeprosin na pudelku za tegoroczny Prima Aprilis. Warszawiacy chcą odwołać HGW, a generalnie Polacy uważają, że Kaczyński byłby równie dobrym premierem jak Tusk. Toż to jest zakwestionowanie kierowniczej roli PO w życiu społecznym, za takie rzeczy Układ Warszawski udzielał niegdyś bratnim partiom bratniej pomocy. Ale to tylko taka dygresja, która sugeruje, czego Polska może się spodziewać od Unii Europejskiej w najbliższym czasie.

To jednak nie wszystko, gdyż zamęt i konfuzja panuje na zapleczu medialno-sponsorskim Platformy Obywatelskiej. Szczególnie symptomatyczny jest chaos wśród czerskich, którzy wpadli na absurdalno-surrealistyczny pomysł zwołania konferencji na temat zagrożenia faszyzmem w Polsce. I to dokładnie w dniu 65 rocznicy śmierci rotmistrza Witolda Pileckiego zamordowanego przez komunistów, ze spadkobiercami których Donald Tusk przymierza się do koalicji. Trzeba mieć naprawdę paniczny chaos w głowie, żeby wpaść na taki pomysł - w kraju, w którym komuniści dokonali ludobójczej masakry, urządzać konferencje w sprawie kompletnie marginalnego u nas zagrożenia faszyzmem.

Tracą głowy nawet co trzeźwiejsi ludzie z Platformy, jak choćby Janusz Lewandowski, komisarz ds. budżetu Komisji Europejskiej. Lewandowski akurat na dniach ogłosił jako sukces Donalda Tuska przeprowadzenie Polski suchą nogą przez kryzys, która to narracja była podczas ostatnich wyborów parlamentarnych wręcz zabroniona przez kierownictwo PO, jako rozwścieczająca wyborców. Szef platformianej kampanii wyborczej Jacek Protasiewicz instruował podwładnych, żeby nie chwalili się tą suchą nogą, bo ludzie odczuwają skutki kryzysu. No i właśnie teraz, gdy GUS ogłasza, że tak fatalnej wiosny pod względem bezrobocia nie mieliśmy od pięciu lat, Lewandowski mówi ludziom, że Tusk ich przeprowadził suchą nogą...jeśli to nie jest Wieża Babel, to już nic nie jest...

Brak głosów

Komentarze

Bardzo podoba mi się określenie: "przyspieszone wybory na Tuska". :)
Szczególnie cieszy mnie upadek anty-PiSowskiej narracji i to, co mówi w tym kontekście Gowin. PiS to normalna, demokratyczna partia, usłysz lemingu!
Mam nadzieję, że Platforma wykopyrtnie się bardzo szybko! Nie udało się spuścić jej po brzytwie za którąkolwiek z licznych afer, ale - do czasu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#360854