Warto było, panie ministrze Kamiński
Zawsze warto mieć świadomość, jaki kaliber ludzi nami rządzi. Z kim się zadają, grają w golfa, przyjaźnią, kumplują, kogo przyjmują w domu ( do wyboru) prominenci rządzącej Platformy Obywatelskiej, czyli ludzie pochodzący z tak zwanej partii wewnętrznej, z kręgu najbliższego Donalda Tuska.Jak jeden mąż – szef komisji finansów i lider reprezentacji parlamentarnej partii, konstytucyjny minister i skarbnik partii, wicepremier i sekretarz generalny partii , czyli Zbychu, Miro, Grzesio.
To jest trochę tak jak z adwokatami – nie można ich obwiniać za złą reputację ich klientów, jednak rodzaj klienteli świadczy również jakoś o adwokacie. W przypadku polityka rządzącego państwem, ten kontekst jak najbardziej może być dyskwalifikującym kryterium. Warto wiedzieć, że nasz premier, a zapewne i jego otoczenie, nie czytają gazet – o dziwnych koneksjach szefa parlamentarnego klubu pisano z półtora roku temu.
Warto niewątpliwie dowiedzieć się, że premier dużego kraju w środku Europy nie jest w stanie, nie widzi możliwości skontrolowania przebiegu procedowania ustawy w inny sposób niż zasięgnięcie opinii swoich urzędników podejrzanych o manipulację.
Ktoś niedawno wyliczył, że w Polsce istnieje ponoć dziewięć służb zapewniających, każda na swój specyficzny sposób, bezpieczeństwo państwa i nasze. I premier takiego kraju idzie bezpośrednio do podejrzanych i to ich przepytuje z inkryminowanej ustawy. Najsłabszym zarzutem wobec takiej postawy prezesa rady ministrów może być naiwność godna pensjonarki.
Warto było dostać tę nauczkę, że mamy szefa rządu, który mając wiedzę o kontaktach swoich najbliższych ludzi z knajakami od "jednorękich bandytów", nic nie robi przez półtora miesiąca z górą. Dosłownie, przez półtora miesiąca nie podjął żadnych kroków wobec podejrzanych o nielegalny lobbing. A po tym okresie zdobył się na potępienie za niestosowność i dwuznaczność. Warto było choćby po to, żeby zadać mu to pytanie, co on w tych ludziach widzi ? Czym mu zaimponowali, że umieścił ich na newralgicznych stanowiskach w państwie ?
Warto wiedzieć, że mamy premiera, który przez prawie tydzień nie miał czasu zajrzeć do pisma zawierającego rekomendacje szefa służb antykorupcyjnych co do dalszego postępowanie w aferze hazardowej. I to jest ten sam premier, który całą konferencję prasową poświęcił opowiadaniu o swojej pieczołowitości w rozpatrywaniu informacji uzyskanych od tego samego szefa tych samych służb antykorupcyjnych.
Warto było dowiedzieć się, że mamy szefa rządu, który trzymając w ręku niezbite zarzuty o komitywie swoich zaufanych współpracowników ze skazanym łapówkarzem lobbującym przy ustawie o grach hazardowych, w miesiąc później oskarża tego, który wskazał patologię. Mało tego, tłumaczy publicznie ministra swojego rządu, który z góry uniewinnia swoich partyjnych kolegów, jednocześnie twierdząc, że nie może naciskać na prokuratorów.
I to jest minister sprawiedliwości, którego niemal każde wystąpienie wywołuje skandal z powodu ignorancji i zacietrzewienia, który publicznie dezawuuje gazetę ujawniającą skandal w jego partii – z kim my tu mamy do czynienia, czy premier go na to stanowisko wylosował ? Bo na to wygląda.
Warto było chociażby dlatego, że dzięki panu jest szansa na dobrą ustawę o grach hazardowych, a może nawet zakaz hazardu, jak w wielu krajach. Jest także szansa dzięki, że będziemy może mieli dobrą ustawę o lobbingu. Nie wiadomo, jak skończy się ten zgiełk, który pan wywołał, ale na pewno, na jakiś czas, wszystkie te stwory okołopolitycznobiznesowokryminalne na jakiś czas pochowają się z powrotem pod kamienie, a jest szansa, że na dłużej, a może na bardzo długo, gdy uda się dobrze wybrać w wyborach.
Warto było panie ministrze Kamiński się trudzić, bo uświadomił nam pan, co się może kryć za słowami o miłości, o wysokich standardach moralnych, za obietnicami o podjęciu rzeczywistej walki z korupcją.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1385 odsłon