Służby ministra Siemoniaka

Obrazek użytkownika seaman
Kraj

Musieli się komuś narazić albo pożałowali forsy na zabezpieczenie tyłów – stwierdził autorytatywnie jeden mój znajomy, a on przekręt wyczuwa na milę z hakiem, tak doskonale, że żaden tam komisarz Maigret mu nie podskoczy. Nie wiem, skąd on to ma, ale w historii naszej znajomości nigdy się nie pomylił, więc mu wierzę, że geszefciarze z Malborka „przechytrzyli” sprawę. Konkretnie chodzi o naszą niezwyciężoną armię, która w czasie przerwy w działaniach wojennych robi różne interesy – jak to się mówi dyplomatycznie – nie zawsze zgodne z budżetową racją stanu.

W bazie lotnictwa w Malborku tak sprytnie ustawiono przetargi, że do tej pory nawet nie mogą się połapać ile milionów wyniosły straty. Ale ja właściwie nie o tym chciałem pisać, to znaczy nie konkretnie o jakichś złodziejach na styku instytucji państwa. Tych historii mamy bez liku i nie ma dnia, żeby tak zachwalane przez premiera Tuska partnerstwo publiczno-prywatne nie przyniosło jakichś prokuratorskich czynności. Partner partnerowi rączkę myje aż przyjemnie popatrzeć.

Na przykład w tym samym dniu, co doniesiono o tych podniebnych asach z Malborka, nasze niezależne do ostatniej kropli krwi media poinformowały, że Centralne Biuro Antykorupcyjne grasuje w kilkunastu urzędach na Podkarpaciu. Naprawdę – nie w jednym ani w dwóch urzędach, lecz w kilkunastu. Ta korupcja już tak spowszedniała, że tylko ziewnąłem.

Dopiero po chwili przyszła mi taka refleksja o tym niedawno zamkniętym i wypuszczonym marszałku z Podkarpacia – a mianowicie pomyślałem z pewnym podziwem - ten to jednak potrafił ustawić interes! CBA nawet już nie wie, gdzie najpierw ręce włożyć! Nie dziwota, że chłopi z ulicy Wiejskiej tak się obruszyli na jego aresztowanie, takiego drugiego ze świecą szukać.

No, ale ja znowu w kółko o tych złodziejach, a miało być o czym innym, a właściwie o kimś innym. Miało być o ministrze obrony narodowej Tomaszu Siemoniaku, któremu rzecz jasna podlegają wszystkie bazy wojskowe wraz z tymi wszystkimi przetargami i interesami, że się tak dyplomatycznie wyrażę. On bowiem trzyma łapę na tych ludziach, sprzęcie, pieniądzach oraz służbach, które mają to jakoś utrzymać w ryzach, żeby w końcu nie wykradli całej naszej niezwyciężonej armii, bo kto by nas wtedy bronił?

No i właśnie minister Siemoniak skomentował natychmiast tę aferę w Malborku, oczywiście skomentował na Twitterze. Bowiem od czasu jak premier Tusk leżąc w łóżku pomiędzy żoną a laptopem komentował na Twitterze sprawy wagi państwowej, to jego ministrowie wszystko załatwiają właśnie na Twitterze. Taka moda się zrobiła. Czyli premier wystąpił jako arbiter elegantiae, tak jak ten bogaty rzymski patrycjusz w średnim wieku Petroniusz, tylko krwi nie zamierza sobie upuszczać jak tamten.

Otóż Siemoniak napisał na swoim Twitterze o tym malborskim lotniczym przekręcie w następujący sposób: -„Chodzi o ustawienie przetargów w bazie lotnictwa w Malborku. Sprawnie wykryte przez służby. Możliwe szkody rzędu kilku mln zł”. Czyli posługując się bardziej wyrazistym bon motem z zakresu medycyny klinicznej można strawestować wpis ministra, że operacja się udała, chociaż pacjent zmarł. Służby się dobrze spisały, a pieniądze gdzieś się podziały.

Ja nie wiem, czy Siemoniak sam przelewa na Twitter te swoje złote myśli, czy też komuś poleca komentować ważniejsze informacje, mówiąc na przykład: „Weź no Pan coś napisz o tym Malborku, że służby się świetnie spisały albo coś w tym rodzaju. No co ja będę Panu tłumaczył, przecież sam Pan wie, trzeba trochę ściemnić, bo poruta jest na całe wojsko”. A ponieważ ma do dyspozycji takich ludzi jakich ma, więc mu piszą czasami jakieś androny, od których włos się normalnemu człowiekowi jeży.

No więc, może tak jest i ja wtedy nawet go rozumiem, bo ja w końcu dostatecznie długo żyję, żeby wiedzieć, jak się czuje człowiek, który coś spaprał i jak trudno jest uderzyć się w piersi. Ludzka rzecz. Ale jeśli minister naszej obrony narodowej to sam napisał, własnymi myślami wymyślił i własnymi ręcami w klawiaturę własne myśli wbijał, to ja bardzo przepraszam, ale to już jest całkiem inna bajka.

I ja mam na tę okoliczność taką przypowieść i to w dodatku autentyczną, bo sam jej doświadczyłem. Otóż będąc jeszcze bardzo młodym oficerem mechanikiem największych nadziei miałem kiedyś na swojej wachcie (00-04 i 12-16) takiego motorzystę Sławka. Przy czym od razu zaznaczam, że nie robię tu żadnych aluzji do jednego Sławka Nowaka ani żadnego innego ministra. Ten mój Sławek to było poczciwe chłopisko, nawet nie pił dużo przed służbą, posłuszny i w miarę robotny był człowiek, choć bez przesady. Natomiast faktem jest niezaprzeczalnym, że był to chłopak, który - jak to się mówi – nie nosił w plecaku żadnej buławy, żeby to było jasne. Nawet plecaka nie miał.

Któregoś pogodnego dnia w morzu ja wylazłem na pokład pospacerować dla zdrowia i urody, a mój Sławek stoi sobie przy relingu. A musicie wiedzieć, że jak marynarz stoi długo nieruchomy przy relingu i patrzy w tak zwaną siną dal niewidzącymi oczami, to dla jego dobra warto się tym zainteresować. Zatem i ja przy którymś okrążeniu pokładu podszedłem do niego i wywiązał się pomiędzy nami bardzo ekscytujący dialog.

Ja się go mianowicie zapytałem, co on tak sam tu stoi przy tym relingu? On mi na to filozoficznie: - A tak sobie myślę. - A o czym ty tak myślisz, Sławek? - zapytałem z kolei ja, już bardziej prozaicznie. I wtedy Sławek chwilę się zastanowił, pokręcił głową jakby ze zdziwieniem i niedowierzaniem, po czym odparł: - A cholera go wie!

I teraz wracając do ministra Siemoniaka. Jeśli to on osobiście i na trzeźwo dokonał wpisu na tym swoim Twitterze, że służby się sprawdziły a miliony zniknęły, to ja tak sobie myślę, że ten mój Sławek to był materiał na kawał dobrego ministra w rządzie Donalda Tuska.

Brak głosów

Komentarze

rząd. Po prostu. Szczery chłop był z tego Sławka. :-)))

Vote up!
0
Vote down!
0
#381890

"Szczery chłop był z tego Sławka"

Jak złoto, a serce miał jak szynka.
Pozdrawiam

seaman

Vote up!
0
Vote down!
0

seaman

#381901