Brak podstaw

Obrazek użytkownika Foxx
Blog

Skoro pojawiłem się na NP w komentarzach, a jednocześnie obserwujemy kolejną odsłonę między różnymi narracjami w sprawie Smoleńska - tym razem dwa wiadome filmy - pomyślałem, że wrzucę notkę z bloga macierzystego dotyczącą zupełnie zapomnianego - jak się wydaje - wątku tzw. "polskich uwag do raportu MAK" z grudnia 2011. Niby nic nowego, a z biegiem czasu zupełnie "zniknęło z eteru"...

 

Obserwując dyskusje po tzw. "raporcie Millera" i kontynuację rosyjskiej narracji z 10 kwietnia 2010 o winie pilotów przejrzałem jeszcze raz polskie uwagi do raportu MAK. Niżej chciałbym przypomnieć polskie komentarze do prezentowanego przez Rosjan wątku wpływu warunków atmosferycznych oraz komunikacji między wieżą a samolotem na okoliczności katastrofy w Smoleńsku. Pozostała jeszcze kwestia jednego człowieka...

 

Strona 109 polskich uwag do raportu MAK

"MAK do dnia dzisiejszego nie odpowiedział na pytanie dotyczące roli i uprawnień płk. Krasnoutskiego. Według zapisów w Raporcie (strona 145)"
 

MAK: "W czasie lotów 10.04.2010, sądząc z zapisu rozmów z magnetofonu kierownika lotów i własnoręcznych oświadczeń, osoba ta okresowo znajdowała się na BSKP (bilższym startowym punkcie dowodzenia)(łącznie z chwilą zdarzenia lotniczego), realizując ogólną koordynację pracy różnych służb. Informowanie (telefoniczne) różnych osób funkcyjnych o rzeczywistej sytuacji w kwestii przyjmowania samolotów i sytuacji meteorologicznej, a także uzgadnianie lotnisk zapasowych. Osoba ta nie brała bezpośredniego udziału w kierowaniu ruchem lotniczym." (pisownia oryginalna).

 
Wyboldowany i podkreślony komentarz polskich ekspertów:

"Zgodnie z zapisem nagrań (szpula nr 9 kanał 4) brał on udział w prowadzeniu korespondencji radiowej, jak również pomimo kilkukrotnych sugestii KL (kierownika lotów - Foxx) o przerwaniu podejścia Tu-154M jednoznacznym rozkazem "Doprowadzamy do 100 metrów, 100 metrów i koniec rozmowy" urywa jakiekolwiek dalsze próby KL odesłania samolotu na lotnisko zapasowe.

Strona 127
 
MAK: "Na chwilę wylotu samolotu rzeczywista pogoda na lotnisku Smoleńsk "Północny" była poniżej ustalonego minimum samolotu i dowódcy statku powietrznego, dla podejścia do lądowania według posiadanych na lotnisku systemów podejścia."

Polscy eksperci:

 

Warunki atmosferyczne poniżej minimalnych nie tylko samolotu, ale i jego dowódcy wystąpiły już o godz. 05.09 UTC przed lądowaniem samolotu JAK-40 o godz 05.15, o czym kierownik lotów (KL) nie poinformował załogi tego samolotu. Zdaniem strony polskiej lądowanie w takich warunkach atmosferycznych zapoczątkowało proces przyczynowo-skutkowy zakończony katastrofą samolotu Tu-154M.

 

Po wylądowaniu samolotu Jak-40 KL wyraził zgodę (wbrew przepisom FR dla lotnictwa państwowego - "W lotnictwie państwowym "próbne" podejścia do lądowania w warunkach pogodowych poniżej minimów nie są przewidziane." str. 164) na próby lądowania samolotu Ił-76 w warunkach znacznie poniżej ustalonego minimum samolotu i dowódcy tego statku powietrznego. Występowanie na lotnisku Smoleńsk "Północny" warunków atmosferycznych poniżej minimum lotniska powinno być podstawą do skierowania samolotów Jak-40, Ił-76 i Tu-154M na lotniska zapasowe, co w przypadku Tu-154M sugerował KL.

 

Strona 128

 

MAK: "Załoga otrzymała przed startem dane meteorologiczne dla lotniska startu, lotnisk zapasowych, a także po trasie lotu. Rzeczywistej pogody i prognozy dla lotniska docelowego Smoleńsk "Północny" załoga nie miała. Prognoza pogody dla lotniska zapasowego Witebsk była nieaktualna. Meteorologiczne zabezpieczenie lotu szczególnie ważnego było niedostateczne."

 

Polscy eksperci:

 

"Polska strona przed wylotem samolotu Tu-154M z Warszawy nie posiadała dostępu do danych meteorologicznych z lotniska Smoleńsk "Północny", które były jedynie dostępne w rosyjskiej wojskowej służbie meteorologicznej i u kontrolerów na lotnisku Smoleńsk "Północny" oraz w biurze meteorologicznym bazy lotniczej w Twerze. (...) Załodze udzielono przed wylotem z Warszawy pełnej konsultacji meteorologicznej o pogodzie zarówno po trasie jak i przedstawiono prognozę pogody na lądowanie na lotnisku Smoleńsk "Północny". (...) Zarówno kierownik stacji meteorologicznej, jak i nadzorująca jego pracę zmiana dyżurna biura meteorologicznego w bazie lotniczej w Twerze, opracowały prognozy, które się nie sprawdziły. (...) najmniejsza widzialność pozioma była 3,0-4,0 km, a najniższe podstawy chmur 600-1000 m. (...)

 

Po pogorszeniu się WA (warunków atmosferycznych - Foxx) na lotnisku Smoleńsk "Północny" o godz. 05.09 UTC, poniżej minimum lotniska, prognoza o godz. 05.12 UTC została poprawiona i najbardziej niekorzystne WA przewidywały podstawę chmur niskich na 150-200 m oraz widzialność poziomą 1,5-2,0 km, pomimo że na lotnisku w tym czasie występowały już warunki znacznie poniżej prognozowanych. (...)

 

Zabezpieczenie meteorologiczne lotu szczególnie ważnego było zorganizowane niedostatecznie nie tylko przy starcie z Warszawy, ale także podczas lotu w przestrzeni powietrznej Federacji Rosyjskiej, w tym podczas zabezpieczania lądowania na lotnisku Smoleńsk "Północny". Świadczy o tym brak pełnej informacji o pogodzie od KL lotniska Smoleńsk "Północny" po nawiązaniu z nim łączności przez załogę Tu-154M, w tym danych o widzialności pionowej (info o podstawie chmur - Foxx)."

 

Strona 131

 

MAK: "Faktyczna widzialność w miejscu katastrofy (rejon BPRM) była mniejsza, niż na lotnisku, z powodu osobliwości ukształtowania terenu (zagłębienie). Widzialność pionowa w rejonie BPRM nie przekraczała 20 metrów."

 

Polscy eksperci:

 

"Zgodnie z danymi zawartymi w Raporcie na 188 str. widzialność pozioma w rejonie BPRM została oceniona na 50-100 m, natomiast widzialność pionowa na 10-15 m."

 

MAK: "Załoga Tu-154M niejednokrotnie w procesie zniżania i podejścia do lądowania była uprzedzana przez służby kierowania ruchem lotniczym (...) o braku niezbędnych warunków atmosferycznych dla wykonania lądowania na lotnisku. Decyzji o locie na lotnisko zapasowe załoga nie podjęła, co można uznać za początek szczególnej sytuacji w locie."

 

Polscy eksperci:

 

"KL lotniska Smoleńsk "Północny" przekazywał przez radio załogom Jak-40 i Ił-76 dane o widzialności poziomej nieodpowiadające faktycznie już występującej, a odpowiadającej minimum lotniska. (...) Nie informował załóg Ił-76 i Tu-154M o podstawie chmur (a w zasadzie widzialności pionowej) po wylądowaniu Jak-40, kiedy widział, że jest poniżej 50 m. Była to informacja dla załóg mówiąca, że na wysokości decyzji ziemia nadal nie będzie widoczna."

 

Na koniec jedna rzecz z wielu wątków, o których "media głównego nurtu" nieszczególnie mówią.

 

Strona 126

 

MAK: "Samolot był wyposażony w system wczesnego uprzedzania o zbliżaniu do ziemi (TAWS ) i w system kierowania lotem (FMS). Systemy w czasie lotu były włączone i sprawne."

 

Polscy eksperci:

 

"System kierowania lotem (FMS) samolotu Tu-154M nr 101 składał się z dwóch jednakowych urządzeń UNS-ID, których głównymi elementami były komputery - Navigation Computer Unit (NCU). W wyniku przeprowadzonych prac odzyskano dane tylko z jednego - NCU nr 281. Drugi NCU nr 1577 był uszkodzony w stopniu uniemożliwiającym odzyskanie danych. Nie zostało wyjaśnione w jaki sposób ustalono, że obydwa FMS-y były włączone i sprawne."

 

Jednym słowem, wiemy że piloci nie korzystali z TAWS (lotnisko w Smoleńsku nie było wprowadzone do systemu), a nie ma podstaw, by stwierdzić, że jedyny system kierowania, z którego korzystali działał prawidłowo. Skoro tak, dlaczego Rosjanie stwierdzili, że działał?

18 kwietnia 2010 w notce Cui bono 2 czyli kwestia stylu postawiłem trzy kwestie:

- w pierwszych dniach po katastrofie strona rosyjska prowadziła akcję dezinformacyjną, kierując powszechną uwagę wyłącznie na osobę polskiego pilota

- biorąc pod uwagę przebieg jego dotychczasowej służby oraz cechy osobowości, popełnienie przez niego błędu, w wyniku którego samolot podchodząc do lądowania znajdował się o ok. 100 metrów niżej, niż powinien wydaje się umiarkowanie prawdopodobne

- zdaniem strony rosyjskiej wszystkie urządzenia w samolocie przed katastrofą działały poprawnie - każdy wie, że komputer mający rozwiązać równanie, po wprowadzeniu nieprawidłowych danych również działa jak najbardziej poprawnie, tylko wynik operacji się nieco różni od prawidłowego

Jest 31 lipca 2011.

 
 
Brak głosów