Odpieprzcie się od PZPN !

Obrazek użytkownika Zebe
Sport

Tak, nadszedł czas, żeby to wreszcie napisać. Długo myślałem nad tym tekstem, ale wreszcie zdecydowałem się zabrać głos. Moment jak każdy inny, czyli żaden ku temu. No ale ponoć każdy moment jest dobry, a tym momentem niech będzie nominacja S. Majewskiego na szefa Reprezentacji.

Początki „zawodowej” korupcji w PZPN sięgają epoki Gierka. Gomółka nie zawracał sobie głowy takimi „przyziemnymi” sprawami. Wtedy o wiele ważniejsze było skazać handlarzy mięsem na karę śmierci, niż zajmowanie się czymś takim jak piłka nożna, bo to byłoby niepoważne. To był wtedy tylko sport. Można było wygrać nawet z CCCP, ale tylko raz , o czym towarzysz Wiesław się przekonał, bo nawet historycy podkreślają, że nasz wschodni brat miał pretensje tylko co do reakcji spontanicznej kibiców, niż do samego faktu przegranej.

Całe to „zawodowe” zło zaczęło się za „Gierka”. To wtedy dopiero zaczęła się era „rekomendowanych” działaczy przez PZPR. Realizowano to poprzez zjednoczenia, spółdzielnie, oraz wszystkie te podmioty gospodarcze, które dysponowały w jakimś tam stopniu pieniędzmi.
Film „Piłkarski Poker” jest kwintesencją” tamtego okresu, w którym wykuwała się „stal”.
To właśnie tamci sekretarze i dyrektorzy, uznali, że nasz sport można kreować i wykorzystywać do podkreślania swoich zasług.

To wtedy do PZPN zaczęto wprowadzać „swoich” ludzi. Robił to każdy, kto miał jakieś tam ambicje, pozycję , sekretarza partii i pieniądze. Tamte wybory, to była fikcja. Mecze, to była jeszcze większa fikcja. Pamiętam, że na Śląsku „rozdzielano” w „uzgodnieniu” , kto ma grać w I lidze, a kto nie. Robiono targi, jak ma wyglądać mapa piłkarskiej Polski.
Taki ROW Rybnik dostał zgodę na grę w I lidze, gdy powstało zjednoczenie górnicze w Rybniku. Gdy zjednoczenie przeniesiono do Jastrzębia, to ROW był już „be”, a Jastrzębie miało przejąć pałeczkę ( przejęło na jeden sezon). Kiedy indziej uznano, że olsztyńskie jest „zacofane piłkarsko” i Stomil Olsztyn administracyjnie awansowano do I ligi ! PZPN był tylko przedłużeniem ramion rządzących.

Sędziowie byli zatrudnieni na etatach w przedsiębiorstwach. Zarządy poszczególnych OZPN-ów były pod nieformalną kontrolą sekretarzy partyjnych, powiązanych finansowo z przedsiębiorstwami.

Mecze ligowe, to była partia szachów pomiędzy tymi, którzy w to się zaangażowali.
Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że w latach siedemdziesiątych odnosiliśmy też największe w historii sukcesy na arenach międzynarodowych, tak jako reprezentacja, jak i kluby. W owym czasie światowy football był na etapie „dojrzewania”. W drużynach grali tylko „autochtoni”. Nie było wtedy mowy o światowym rynku piłkarskim. Były wyjątki, ale i tak nie byliśmy w tyle. Różnica w dysponowaniu środkami finansowymi ( co prawda nieporównywalnymi, ale dostępnymi w ramach systemu), nie była aż tak wielka.

W Polsce tamtego czasu, nie było problemu finansowania zawodników I, II, III i IV-to ligowych. Etaty były w zakładach pracy. Pozostawało… tylko trenować.
Takich warunków nie było w dużej części krajów zachodniej Europy.
Takie kraje jak Austria, Szwajcaria, Szwecja, Norwegia, Finlandia, Grecja, Turcja, Belgia, a nawet Francja i Holandia ( w krótkim okresie czasu), mogły buty czyścić naszym piłkarzom. Ba ! Na przełomie lat 60/70 nawet niemieckie zespoły brały od nas baty !
Wiem, powiecie Ajax – Ruch 7:0. To był wyjątek… ale i schyłek. Ajax był wtedy dzisiejszym Realem.

W owych latach 70 -tych sport był dla władzy czymś więcej niż „rozrywką”. Był też polem działania służb wywiadowczych. Z jednej strony „pilnowano” sportowców za granicą, z drugiej zaś, próbowano werbować agentów, tak wśród sportowców jak i oficjeli (działaczy) sportowych. Każda delegacja działaczy sportowych na zagraniczne zawody posiadała w swoim składzie ludzi uwiarygodnianych poprzez działalność w sporcie, a w rzeczywistości będących przedstawicielami Służb. Wracamy do piłki nożnej.

PZPN był w owym czasie, zresztą tak samo jak dziś, organizacją niezależną statutowo od państwa, ale zinfiltrowanym w całości przez to samo państwo. Wszelkie wybory i rozdział stanowisk w związku był akceptowany przez władze państwowe, więcej, był przez nie kontrolowany w całości. Przekładało się to w prostej linii na OZPN-y, gdzie o personaliach decydowali lokalni działacze partyjni w porozumieniu z przedstawicielami przedsiębiorstw, którzy łożyli pieniądze, na całą tę „działalność” związkowo-sportową.
Podobnie było we wszystkich innych związkach sportowych.
Wybory do władz związkowych odbywały się na tych samych zasadach, jak każde inne wybory w Polsce.

Polska piłka nożna miała się jednak niezle. W tamtym czasie nie było takiego medialnego przekazu jak dziś i football nie był jeszcze taką „kopalnią złota” przynoszącym krociowe zyski. To dopiero lata 80 – 90 ubiegłego wieku , na skutek dynamicznego rozwoju mediów przyniosły rewolucję w traktowaniu sportu, a w szczególności piłki nożnej. To dopiero wtedy zaczęto na serio traktować piłkę nożną jak „kurę znoszącą złote jaja”.

To wtedy takie absolutne domeny państw osi rosyjskiej ( demokracji ludowej), dzierżące hegemonię światową w siatkówce, koszykówce europejskiej, piłce ręcznej, hokeju, czy lekkoatletyce zaczęły schodzić z najwyższych podium światowego sportu.

To był „Zmierzch Bogów”, by posiłkować się Wagnerem i jego „Pierścieniem Nibelungów”.
W tym całym kosmicznym zamieszaniu dochodzimy do roku 1989. Zmiany polityczne, przewartościowanie postaw i oglądu na świat, zmiany przepisów, wejście na drogę gospodarki rynkowej były dla związków sportowych, w tym PZPN, praktycznie nieodczuwalne.
Działacze związkowi byli dobrze „okopani” na swoich pozycjach. Nowa władza, z definicji, nie mogła, nawet gdyby chciała , ingerować w sprawy związku. Poza tym były ważniejsze sprawy w kraju do załatwiania.

Zawalił się cały dotychczasowy układ koterii rządzącej polską piłką. Co prawda struktury związku pozostały nienaruszone, ale każdy kolejny dzień przynosił hiobowe wieści z „Realu”.
Upadające przedsiębiorstwa, upadające kluby sportowe. Zmiany w strukturach własnościowych i ta przeogromna żądza sukcesu. Od zaraz !
Zrobienie interesu życia od zaraz.
Cały sport upadał finansowo z dnia na dzień, wraz z kolejnymi ustawami Parlamentu odcinającymi gotówkę dla klubów.
Okres 1989 – 2005 (wejście do UE) był najgorszym okresem w rozwoju piłki nożnej w Polsce.
Ludzie z PZPN musieli jakoś w nowej rzeczywistości się znaleźć. Zostali odcięci od dotychczasowych źródeł dochodów, a także od parasola ochronnego w postaci cichej akceptacji władzy państwowej.

Posiadali jednak władzę w związku oraz zaplecze, które sami wykreowali. To zaplecze to ludzie, którzy funkcjonowali w klubach, biznesie, polityce, a byli jakoś tam powiązani interesami, nie koniecznie biznesowymi, ze związkiem.
Ta nowa rzeczywistość charakteryzowała się hasłem popyt – podaż, które nie funkcjonowało aż tak wyraznie w minionej epoce. Tam chodziło o małe szwindelki przy okazji „interesu” państwa i jego prominentów (głównie w terenie).

Regulacje prawne wprowadzone po roku 1989 oraz ich kolejne zmiany drastycznie ograniczały finansowanie klubów sportowych przez przedsiębiorstwa państwowe oraz samorządy. Przedsiębiorstwa mogły finansować generalnie kluby sportowe tylko wtedy, gdy osiągały spory zysk, samorządy w skromnym zakresie mogły wspierać tylko sport młodzieżowy.

Takie kluby jak piłkarskie Zagłębie Lubin czy GKS Bełchatów przetrwały, bo górnicze i energetyczne kombinaty związane ze skarbem państwa dawały im pieniądze na funkcjonowanie. Teraz dofinansowanie sięga 70 proc. kosztów utrzymania klubów, a nawet więcej.
Na garnuszku spółek skarbu państwa - Polskiej Grupy Energetycznej, Jastrzębskiej Spółki Węglowej - są też najlepsze drużyny siatkarskie, np. Skra Bełchatów z budżetem 8 mln chce być nawet najlepsza w Europie. Z kolei za 10 mln zł PGE utrzymuje wicemistrzów w koszykówce - Turów Zgorzelec.

Tak więc piłka nożna od początku lat dziewięćdziesiątych w tych oto uwarunkowaniach rozpoczęła walkę o przetrwanie.
Do niedomagających klubów przychodzili różni ludzie z „biznesu”, tworząc spółki sportowe.
Doskonale pamiętamy wszyscy różne przydomki dodawane do nazw klubów, związane z nowymi właścicielami.

Działania były podobne jak w wielu dziedzinach gospodarki przechodzącej bardziej lub mniej udaną prywatyzację. Na ogół jednak mniej udaną. Ludziom tym nie zależało na rozwoju piłki nożnej. Ich działania ukierunkowane były na wyszarpanie z takiego klubu czego się tylko dało, a później „prysk”. Nierzadko w atmosferze skandalu i korupcji.

W takich to właśnie warunkach przyszło działać PZPN. Nastąpiła reorientacja sporej grupy działaczy i sędziów. Pojawiły się nowe możliwości na styku biznes – sport. Polityka zeszła na dalszy plan, aczkolwiek nie została całkowicie zmarginalizowana.
Doszło do największej w historii naszej piłki nożnej patologii, która miała na imię korupcja.
Lata 1989 – 2005 były czymś, co powinniśmy szczególnie zapamiętać i wyciągnąć z tego prawidłowe wnioski.

Wydaje mi się , że w latach 2005 – 2009 wykonaliśmy jako Państwo dobrą robotę na rzecz piłki nożnej.
Korupcja została zdiagnozowana i zlokalizowana. Wiem, że tak do końca nie da się jej wyeliminować, ale proces oczyszczenia został zapoczątkowany. To pierwszy, ważny krok na długiej drodze do podniesienia poziomu naszej piłki.

Mnie osobiście mało obchodzi, kto zarządza personalnie PZPN i kto jest selekcjonerem naszej kadry. Istotne jest to, czy Związek będzie działał zgodnie z prawem i w zgodzie z własnym statutem. Nadzór państwowy oraz społeczny w zakresie przestrzegania prawa wyraźnie się wzmógł. Jesteśmy dziś o wiele mądrzejsi i to od nas, kibiców i dziennikarzy zależy , w jaki sposób będziemy oceniali działania PZPN.
Niech więc PZPN realizuje cele i zadania statutowe :

(…) Art. 11 – Cele PZPN
§ 1. Celem PZPN jest:
1. organizacja, rozwój i popularyzacja sportu piłki nożnej w Polsce,
2. podejmowanie działań na rzecz promocji piłkarstwa amatorskiego i profesjonalnego,
3. szkolenie młodzieży piłkarskiej,
4. ochrona praw i interesów oraz koordynacja działań członków Związku, zawodników, trenerów, instruktorów, menedżerów d.s. piłkarzy, licencjonowanych organizatorów imprez piłkarskich, sędziów i działaczy piłkarskich,
5. pozyskiwanie środków finansowych i przeznaczanie ich na prowadzenie działalności statutowej PZPN (…).
Jak widać, PZPN nie zajmuje się w żadnej formie właścicielami klubów piłkarskich.
Nie wtrąca się w ich działania biznesowe oraz organizacyjne. Po prostu nie ma do tego kompetencji. To kluby mają wyłączne prawo do prowadzenia działalności biznesowej, a w tym opracowywania własnych strategii rozwoju.

Z kolei właściciele klubów muszą podporządkować się zapisom statutu dotyczących zasad udziału w rozgrywkach.
Stowarzyszeniem, które z założenia powinno pomagać właścicielom klubów jest „EKSTRAKLASA S.A.”
Ekstraklasa SA jest spółką akcyjną, założoną 14 czerwca 2005 roku w wyniku umowy pomiędzy PZPN, a klubami piłkarskimi uczestniczącymi w rozgrywkach pierwszej ligi, które były inicjatorem powołania ligi zawodowej.

Akcjonariuszami spółki jest 16 klubów najwyższej klasy rozgrywkowej (każdy 5,8% akcji), posiadający ogółem 92,8% akcji spółki; pozostałymi 7,2% akcji dysponuje Polski Związek Piłki Nożnej.
Podstawy do rozwoju piłki nożnej w Polsce więc są. Myślę, że działania zmierzające do normalizacji w naszej „kopanej”, przyczynią się do większego zainteresowania naszą piłką i sponsorów i inwestorów.

Jest szansa, że do naszego futbolu napłynie większa ilość środków i w końcu ruszymy do przodu z dna, które osiągnęliśmy.
Co do samego PZPN. Nie łudźmy się, że w najbliższych latach nastąpi tam „generalne przewietrzenie”. Ten proces potrwa jeszcze co najmniej dwie, trzy kadencje.
To już inne pokolenie działaczy będzie budować polską piłkę. Na razie musimy zaufać niestety PZPN.

Tak więc , odpieprzcie się od PZPN.

http://www.pzpn.pl/statut_pzpn.php

http://ekstraklasa.org/ekstraklasa.org/1,94694,6773864,Informacje_o_spolce.html

Brak głosów

Komentarze

i basta! pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#32616

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#32617