Niech Solidarność przeprosi za stan wojenny!

Obrazek użytkownika kataryna
Kraj

Za kilka godzin kolejna rocznica wprowadzenia stanu wojennego, czytam sobie różne teksty tłumaczące mi dlaczego Wojciech Jaruzelski nie jest niczemu winien i chyba dałam się przekonać. Generał Jaruzelski naprawdę nie miał wyjścia, stan wojenny był koniecznością i Bogu dzięki, że znalazł się bohater gotowy wziąć na siebie to niewyobrażalne brzemię.  I naszą czarną niewdzięczność. A przecież uratował nas przed nieuchronnym.

Waldemar Kuczyński: Na szczęście młodzież twierdzi, że braliśmy w dupę mniej więcej
tak samo, jak inne narody i że obity tyłek nie jest żadnym powodem do
dumy. Bo jeszcze warto by się zastanowić ile razy sami go bez sensu
nadstawialiśmy myśląc, że to opancerzona pięść. A jak ktoś próbował nam
w tym przeszkodzić, jak margrabia Wielopolski (nieskutecznie) i generał
Jaruzelski (skutecznie), to robił za zdrajcę i pachołka obcych.

Piotr Śmiłowicz: Logika rzeczywistości polskiej 1981 roku była taka, że „Solidarność”
mogła albo wkomponować się w system komunistyczny, albo zostać
zniszczona. Innej możliwości nie było.

Zgoda, ja to kupuję - generał Jaruzelski po prostu nie miał wyjścia. Tylko, że jeśli generał nie miał wyjścia to ktoś go w tej sytuacji bez wyjścia postawił. Wychodzi na to, że Solidarność. Bez sensu nadstawiała tyłek myśląc, że to opancerzona pięść, szczęściem Jaruzelski jej skutecznie w tym przeszkodził. A że kosztem życia ponad 100 osób? To już nie generała wina, on przecież nie miał wyjścia, to już ustaliliśmy. Gdzie drwa rąbią...

Przestańmy więc zachwycać się Solidarnością, bredzić o jakimś "karnawale" wolności, pięknym zrywie. Nic z tych rzeczy. Polski Sierpień, ta wspaniała "pierwsza" Solidarność to było tylko to bezsensowne nadstawianie tyłka, które doprowadziło do tragedii. Tragedii za którą odpowiedzialna jest Solidarność, skoro zwalniamy z niej Jaruzelskiego.

Najwyższy czas, żeby Solidarność przeprosiła Polaków za stan wojenny. Za postawienie generała Jaruzelskiego w sytuacji, w której ten po prostu nie miał wyjścia. Musiał.

Że bluźnię? Skąd, to tylko logiczna konsekwencja zwalniania Jaruzelskiego od odpowiedzialności. Bo zdejmując ją z niego, na kogoś trzeba ją przerzucić. 100 trupów same się nie powybijało. A zatem, kochani politycy i publicyści, a także ty, drogi wypowiadający się w sondażach po stronie generała, jeśli go usprawiedliwiacie, miejcie odwagę powiedzieć wprost kto jest odpowiedzialny za stan wojenny i jego ofiary. Niech Solidarność przyzna się wreszcie do winy. I przeprosi za wymuszenie na generale tej trudnej ale przecież jedynej możliwej decyzji.

***

Jeden z najmądrzejszych i najuczciwszych ludzi jacy przewinęli się przez polską politykę, Henryk Wujec, tak tak pisał kiedyś o stanie wojennym i jego największej ofierze:

Henryk Wujec: To jedna z tych rzeczy, których nie mogę darować gen. Jaruzelskiemu:
było wtedy tak wiele różnorodnych inicjatyw (nie zawsze oczywiście
rozsądnych), społeczeństwo odzyskiwało nadzieję, wszyscy, a w każdym
razie wielu, przystępowali do naprawy Rzeczypospolitej, często
zaczynając od swojego podwórka. Odbywało się to w atmosferze pełnej
napięcia, konfliktów, ale inaczej być nie mogło - w końcu była to,
chociaż pokojowa, rewolucja. Trzeba było pokonywać różne kryzysy,
likwidować zagrożenia, ale wciąż posuwaliśmy się naprzód. Zbiorowym
wysiłkiem władzy i "Solidarności". Należało ten trudny marsz
kontynuować, zrobić kolejny krok i potem jeszcze jeden..., wytrzymać,
idąc drogą wytyczoną przez Porozumienia Gdańskie. Nie było żadnej
nieprzepartej konieczności zewnętrznej, by w grudniu '81 ogłaszać stan wojenny, zdecydowała o tym sytuacja wewnętrzna w aparacie władzy. Stan wojenny ze swoją logiką przemocy, zastraszenia, represji zamordował budzącą się
w społeczeństwie nadzieję, zatruł nienawiścią i bezsilną rezygnacją
psychikę wybijającego się ku wolności i demokracji narodu. Ostatecznie
po siedmiu straconych latach generał powrócił do stołu rokowań, ale w
jakże innej sytuacji psychologicznej, społecznej, gospodarczej.
Wykopana wówczas w polskim społeczeństwie przepaść dotąd się nie
zabliźniła - kolejne paroksyzmy "teczkowe" są tego najlepszym
przykładem.

Można Jaruzelskiemu zapomnieć, można mu nawet wybaczyć (byle nie "w imieniu tych, których zdradzono o świcie") ale nie można wmawiać, że to się stało jakby poza nim, ot, dziejowa konieczność wymusiła decyzję trudną, bolesną, może nawet dramatyczną ale przecież jedyną możliwą, a wszystko to w sumie dla naszego dobra. Bo musi to oznaczać oskarżenie Solidarności o każdą z ofiar stanu wojennego. Taka jest logiczna konsekwencja.

No więc jak, kiedy więc Solidarność przeprosi za stan wojenny?

Brak głosów

Komentarze

powinien być butny Bolek, który sam o sobie mówi tak:
Wałęsa myśliciel: "Teraz, jak zostałem tym europejskim mędrcem, myślę o strukturach, programach pod Europę, pod globalizację. Na przykład nie zgadzam z tym, że jest kryzys."

Co do Jaruzelskiego, to należą mu się przeprosiny od całego polskiego narodu, plus pomnik na krakowskim przedmieściu.
Taki to chichot politycznie-poprawnej historii.

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".

#9132

Sprawa bankowa - ja podejrzewam, że jakaś grupa bąka nam puściła. Nie wiem kto to zrobił, nie wiem jak to zrobił.

"Podczas każdego kryzysu poszukuje się kozłów ofiarnych. Również w czasach
kryzysu gospodarczego w 1929 roku nikt nie chciał wierzyć w anonimowy błąd
systemu. Wówczas dotknęło to Żydów, a dziś menedżerów" - powiedział Sinn w wywiadzie dla dziennika "Tagesspiegel"

Vote up!
0
Vote down!
0
#9136

swoją legitymację związkową "S" / nr bodaj 2 lub 3/ razem z suknią balową Kiszczakowej.
pozdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#9143

Kiszczakowa wracała do domu?

Vote up!
0
Vote down!
0
#204166

albowiem Waldemar Kuczyński przywołując postać margrabiego Wielopolskiego kopnął się w obie kostki jednocześnie.
Oto odpowiedni utwór pasujący także do margrabiego Kuczyńskiego:

Vote up!
0
Vote down!
0
#204172