Wolski i Bolek, i ich... Stan Wojenny?

Obrazek użytkownika krzysztofjaw
Kraj

 

 

Kiedyś w przypływie fascynacji historią swojej rodziny napisałem w osobistym notatniku: „Pamiętaj czym była twoja przeszłość, czym jest twoja teraźniejszość, bo od tego zależy jaka będzie twoja przyszłość!”.
 

Sądzę, że sens tej indywidualnej refleksji można też odnieść do funkcjonowania całych społeczeństw, narodów i państw. Historia rzeczywiście bywa nauczycielką życia. Znając ją nierzadko można zrozumieć przyczynowo-skutkowy ciąg wydarzeń dziejących się wokół nas i na tym tle - retrospekcjyjnie -  również spróbować odkrywać ją niejako „na nowo”.
 

Niezwykłym wprost bywa też, że nawet najdrobniejsze, zapomniane i poznawane przeszłe „rzeczy małe” potrafią wpływać na zrozumienie istoty „rzeczy wielkich”… Historię tworzą ludzie i ich decyzje, które podejmowane są w określonym czasie i warunkach określających ich jawny bądź ukryty sens… Jak ważne zatem bywają świadectwa tych, którzy tą historię współtworzyli. Ich nawet rozłączne opowieści i nieraz tylko pojedyncze zdania pozwalają w sumie niekiedy na zmianę naszego dotychczasowego rozumienia przeszłości i postawienie hipotez, które aczkolwiek trudno weryfikowalne, mogą jednak kiedyś okazać się prawdziwe…

 Bardzo lubię te historyczne opowieści ludzi, często też niemal poświęcam cały dzień na obejrzenie różnych filmów dokumentalnych dotyczących wybranych zdarzeń i faktów z przeszłości.
 

Traf chciał, że dziś akurat obejrzałem wywiad Pani Ewy Kubasiewicz-Houée, którego onegdaj udzieliła prowadzącemu program „Pod prąd” - Jerzemu Zalewskiemu.  Pani Ewa była działaczką opozycji w PRL i po wprowadzeniu Stanu Wojennego została skazana za rozpowszechnianie ulotki na 10 lat więzienia i pozbawiona praw publicznych na 5 lat. Był to najwyższy wtedy wyrok za działalność opozycyjną! Związana była z Solidarnością Walczącą i środowiskiem działaczy nie akceptujących poczynań Lecha Wałęsy (vel. TW Bolek?). W całym wywiadzie opowiada m.in. (zgodnie z opisem pod filmem) o spisku części KOR-u przeciw związkowi "NSZZ Solidarność" i o zdradzie przez Bogdana Borusewicza środowiska tzw. pierwszej "Solidarności".

Obejrzałem ten wywiad dwukrotnie (cztery części na YouTubie)… Najpierw poczułem smutek, że tylu wspaniałych ludzi zniszczono i nie dane im było działać dla dobra Polski, mojej Ojczyzny. Potem pojawił się żal, że tak mało jeszcze wiemy o naszej najnowszej historii… aż nagle, w zwielokrotnionej sile głosu, zwrotnie uderzyły mnie wypowiedziane przez Panią Ewę słowa (część 2; czas – 2: 30 -3:30): „… W pewnym momencie, a było to tuż przed Stanem Wojennym – 15 osób z Zarządu Regionu ( w tym ja oczywiście i Andrzej Gwiazda) zrezygnowaliśmy, złożyliśmy  dymisję z Zarządu Regionu (…) żeby wstrząsnąć tą opinią publiczną, żeby Polska zauważyła, że coś jest jednak nie tak (…). Polska to zauważyła i wstrząsem niesamowitym buło to, że Andrzej Gwiazda podał się do dymisji. Przecież Andrzej Gwiazda - to wiadomo było - że była to główna postać tego związku. I powiem więcej: wydaje mi się, że gdyby nie wybuchł Stan Wojenny – a powinny się odbyć niebawem wybory do Zarządu Regionu Gdańskiego -  moim zdaniem Wałęsa by absolutnie nie został wybrany jako Przewodniczący”. Redaktor Jerzy Zalewski te słowa spuentował pytająco: „Może dlatego wybuchł Stan Wojenny?” a Pani Ewa zakończyła ten temat mówiąc: „Jest bardzo prawdopodobne, że było to jednym z powodów. W Gdańsku na pewno Wałęsa by nie przeszedł, bo ludzie coraz bardziej rozumieli, jaka on rolę spełnia(ł)…”.
 

Wypowiedź przesłuchałem i spisałem a w myślach poczęła powstawać zaskakująca nawet mnie (a może wcale nie?) hipoteza, którą poprzedzę małym wprowadzeniem…
 

Wiele bowiem jest takich opowieści i filmów, które jednoznacznie wskazują na zdradę tej pierwszej, Wielkiej Solidarności przez wielu jej przywódców, z których najważniejszym jest oczywiście pewien kontakt operacyjny o pseudonimie TW Bolek.
 

Nieżyjąca już niestety Anna Walentynowicz opowiadała jak „legendarny przywódca strajków sierpniowych” L. Wałęsa spóźnił się na strajk do Stoczni Gdańskiej o 6 godzin i został nań dowieziony motorówką przez ówczesne władze PRL-owskiej ubecji. Dopłynął, doskoczył, przeskoczył… nieważne jak, ale ważne, że jego zadaniem było najpewniej jak najszybsze przywódcze przejęcie słusznego „strajkowego gniewu ludu” i nie dopuszczenie do powstania – niekontrolowanego przez władze komunistyczne – patriotycznego i polskiego, kierowniczego gremium przewodzącego strajkom.  Drugim celem był zapewne spauperyzowanie i odsunięcie od władzy w związku autentycznych jego twórców i naturalnych przywódców jak Anna Walentynowicz czy Andrzej Gwiazda. L. Wałęsa na czele strajku miał też niechybnie zapewnić władzom jego kontrolowanie i prowadzenie w sposób zgodny z celami planu przejęcia przez nowych „socjalistycznych przywódców” władzy po Gierku… Wszystko miało być tak jak w roku 1970, kiedy Bolek na bieżąco informował: :”co i jak”…
 

Wywołać i przejąć „gniew ludu” przez wykreowaną przez siebie wewnętrzną lub zewnętrzną „konstruktywną opozycję”, która ma doprowadzić do zmiany ekipy rządzącej przy  zachowaniu  jednak w dalszym ciągu władzy w tych samych rękach  - to zresztą metoda wykorzystywana przez marksistów chyba przez cały okres PRL i wolnościowych „zrywów ludu” w latach 1956, 1968, 1970, właśnie w roku 1980 czy 1988. Dzisiaj jest nie inaczej, co widać po całym okresie trwania III RP. Podobnie przecież od zawsze postępują i postępowali wszyscy szpetni marksiści: od wykreowania i dowiezienia ze Szwajcarii Lenina jako przywódcę „rewolucji bolszewickiej”, którą sami wykreowali i sfinansowali aż do wywoływania dzisiaj kryzysów oraz „opozycyjnych wobec światowej finansjery” ruchów tzw,: „oburzonych” czy „anonimowych” i ich liderów…   

Najważniejszym czynnikiem skuteczności powyższej metody jest nie dopuszczenie - za każdą cenę – do utraty wpływu wykreowanych przywódców na przebieg „rewolucji” na rzecz ludzi dążących do faktycznych zmian… Tych pierwszych trzeba osłaniać przy pomocy wszelkich dostępnych środków i metod – wszak są gwarancją utrzymania władzy! Tych drugich zaś trzeba eliminować, marginalizować, trywializować, zastraszać i niszczyć niemal całkowicie…
 

Rok 1980 był jednak inny niż 1970… Ówczesna władza była zszokowana rozmiarami strajków w Polsce. Ogarnęły one niemal wszystkie zakłady pracy, do protestów dołączyli rolnicy i inteligencja… Z protestującymi sympatyzowało niemalże całe polskie społeczeństwo…
 

Komunistyczne władze PRL były autentycznie przestraszone. Czuły, że protest przestaje powoli być przez nich kontrolowany, ale… miały przecież własnych i sowieckich strategów oraz nieocenionych: Wolskiego i Bolka. Jeden postanowił jawnie lub skrycie skanalizować wszystkich protestujących w jeden ogólnopolski związek, aby następnie pozbyć się z niego autentycznych liderów i pokierować nim (z pierwszego lub ostatniego szeregu) zgodnie z zaleceniami władzy a drugi już planował na dwa tygodnie przed zakończeniem strajków sierpniowych w 1980 roku wprowadzenie… Stanu Wojennego (wyjątkowego)…
 

Jeden wart drugiego… „Rogaty będzie miał z nich uciechę nieziemską”… choć mam nadzieję, że choć jeden z nich zdąży za życia przed nim uciec i na pewno chyba nie będzie to już Wolski…
 

Po tych refleksjach czas na moją hipotezę, którą można zawrzeć w sformułowaniu:

„Stan Wojenny nie był wprowadzony przeciw Solidarności, ale – z jednej strony - dla ochrony jej dotychczasowego kierownictwa i utrzymania jawnej bądź ukrytej „bolkowskiej i wolskiej” kontroli nad związkiem a – z drugiej strony -  w celu ostatecznego usunięcia z niej i polskiego społeczeństwa autentycznych, polskich patriotów oraz w celu zniszczenia  odradzającej się u Polaków  nadziei na ponowne powstanie niepodległej, suwerennej i własnej Ojczyzny”.

Niemalże – według słów Pani Ewy - pewna przegrana L. Wałęsy w wyborach do gdańskiego Zarządu Regionu w połączeniu z coraz szerszym poznawaniem przez Polaków (w kraju i za granicą) prawie pewnej agenturalnej jego roli w Solidarności, mogły w bardzo szybkim czasie spowodować, że zostałby on odsunięty od kierowania Związkiem. Ponadto za granicę przedostały się informacje – przekazane przez płk. R. Kuklińskiego - o wielomiesięcznych już przygotowaniach Wolskiego do spacyfikowania Polaków w sposób siłowy i o braku chęci wsparcia takiego rozwiązania przez Sowietów… W czasie zaś I Zjazdu Solidarności (5-10.09 – 26.09 – 07.10.1981 roku) L. Wałęsa został wybrany na jej przewodniczącego prawdopodobnie tylko dlatego, że sbecko-ubecką: „...drogą operacyjną poinformowano L. Wałęsę o prowadzonej przeciwko niemu działalności wśród delegatów. Podjęte działania osiągnęły zamierzony skutek, co wyraziło się m.in. w objęciu »rozrabiających« delegatów niektórych regionów (m.in. Katowic, Lublina i Mazowsza) specjalną kuratelą służb porządkowych”  przejawiającą się tym, iż na polecenie L. Wałęsy Komisja Rewizyjna Regionu Gdańskiego przygotowała materiały dot. nadużyć finansowych A. J. Gwiazdów a on sam dodatkowo wydał polecenie służbie porządkowej Zjazdu, aby skonfiskować planowany do kolportażu w czasie Zjazdu wywiad z A. Gwiazdą (źródło: I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”).
 

Rodzą się zatem zasadnicze pytania, będące tylko oczywiście pytaniami dalece hipotetycznymi…
 

Czy Wolski – wprowadzając Stan Wojenny – działał wspólnie i w porozumieniu z Wałęsą oraz jego „alter ego” Bolkiem?
 

Czy – wobec fiaska tzw. „Prowokacji Bydgoskiej” (marzec 1981), która jednocześnie dla władzy była potwierdzeniem przydatności tegoż Bolka dla władzy PRL oraz po nieudanych próbach sprowokowania  Polaków do antyrosyjskich wystąpień i sprowokowania Sowietów do interwencji w Polsce (nieudany zamach na Jana Pawła II w dniu 13.05.1981 rokuoraz „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej” wystosowane podczas I Zjazdu) – obaj albo hipotetycznie „we trzech”  nie zdecydowali, że już czas na interwencję, skanalizowanie dotychczasowego oporu i likwidację patriotycznej części Solidarności oraz zlikwidowanie zagrożenia utraty przez L. Wałęsę władzy w związku?  
 

I czy dlatego też – przypieczętowując tych panów porozumienie w tejże sprawie - doradca L.Wałęsy, Szanowny i dla niektórych „uczony w pismach wszelakich” - Pan B. Geremek mówił to, co zawiera  (wskazany już 3 lata temu przez kokosa26) szyfrogramAmbasadora NRD w Warszawie skierowany do kierownictwa NRD z 2 grudnia 1981 roku: „”Tow. Ciosek, minister ds. współpracy ze związkami zawodowymi, oświadczył w rozmowie z 1 grudnia [1981 roku]:„ Nie wierzyłem własnym uszom. Geremek oświadczył, że dalsza pokojowa koegzystencja pomiędzy "Solidarnością" w obecnej formie a socjalizmem realnym już niemożliwa. Konfrontacja siłowa nieuchronna. Wybory do rad narodowych muszą zostać przesunięte. Aparat "Solidarności" musi zostać zlikwidowany przez państwowe organy władzy. Po siłowej konfrontacji „Solidarność” mogłaby na nowo powstać, ale jako rzeczywisty związek zawodowy bez Matki Boskiej w klapie, bez programu gdańskiego, bez politycznego oblicza i bez ambicji sięgnięcia po władzę. Być może - kontynuował Geremek - tak umiarkowane siły jak Wałęsa mogłyby zostać zachowane. Po konfrontacji nowa władza państwowa mogłaby w innej sytuacji politycznej kontynuować pewne procesy demokratyzacyjne...” "?.
 

Nie wiem na ile wtedy L. Wałęsa był świadomy tego, co dzieje się wokół niego i wobec niego, ale doprowadziła go do - moim zdaniem - zdrady "okrągłostowłowej". Jeżeli jednak przyjęta przeze mnie  hipoteza kiedykolwiek będzie pozytywnie zweryfikowana, to można będzie stwierdzić, iż 13.12.1981 roku był dniem największej zbrodni wobec Narodu Polskiego dokonanej przez jej polskojęzycznych wrogów i… jeszcze większych wrogów udających jej przyjaciół…
 

„Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach…” (fragm.:  Mt 7,15-23)
 

Foto: TVP Info za: za lechwalesa.blip.pl)

c.d.n…

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...  

http://krzysztofjaw.blogspot.com/

kjahog@gmail.com 

 

Brak głosów

Komentarze

W moim odczuciu powtórką tamtych czasów jest wypowiedzenie totalnej psychologicznej wojny PiS-owi. Wygrana PiS-u była "wypadkiem przy pracy". Wymknięciem sie z pod kontroli. Teraz niszczy się nie tylko polityków tej partii, ale również jej wyborców czy tylko sympatyków. Doskonały przykład dała p. Fedyszk, kiedy zapytała swoją koleżankę, jakby się czuła, gdyby ciągle pisali o niej, że jest ze wsi, że głupia, niewykształcona itp ,na co ona jej odpowiedziała, że jej to nie grozi, bo ona głosowała na Komorowskiego.

Vote up!
0
Vote down!
0

Anka1

 

#207297

Załączona  do wpisu fotografia z prawdopodobieństwem bliskim pewności  potwierdza pańską hipotezę.  Czy byłoby możliwe aby  pani Anna Solidarność,  Krzysztof Wyszkowski czy Andrzej  Gwiazda  tak serdecznie i wylewnie ściskali prawicę porawcy ? czy wogóle podali by mu rękę ?

Vote up!
0
Vote down!
0
#207302