Wielki duch małego narodu

Obrazek użytkownika Przemysław Mandela
Historia

Kiedy 10 maja 1940 roku, czyli dokładnie 70 lat temu, wojska niemieckie ruszyły po długich miesiącach dziwnej wojny na zachód, żaden z obserwatorów tych wydarzeń nie mógł przypuszczać jak niezwykła będzie to kampania. Początkowo wiele wskazywało, że wydarzenia potoczą się niemal identycznie jak w roku 1914, kiedy Niemcy próbowali przeprowadzić główne uderzenie przez Belgię i tym samym oskrzydlić armię francuską od północy i zachodu. Na to liczyła także generalicja aliancka, która niemal natychmiast wydała rozkaz oddziałom anglo-francuskim przekroczenie granicy Belgii i wyjścia na linię rzeki Dyle, gdzie spodziewano się stworzyć linię obronną wraz z armiami dotychczas neutralnych krajów Beneluksu. 

Niestety rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Siły niemieckie atakujące od północy okazały się być jedynie uderzeniem pozorującym główny kierunek natarcia. Rzeczywista ofensywa ruszyła przez Ardeny w kierunku Sedanu, najsłabszy punkt francuskiej linii obronnej. O tym jak wielkim zaskoczeniem dla Aliantów był ten manewr najlepiej świadczy postawa premiera Francji, Paula Reynaud’a, który wieczorem 15 maja zadzwonił do Winstona Churchilla i z rezygnacją w głosie oświadczył: przegraliśmy bitwę. I choć walka nie trwała jeszcze tygodnia, trudno nie było przyznać mu racji. Po przełamaniu frontu pod Sedanem, droga na Paryż, albo na głębokie tyły walczących w Belgii wojsk alianckich stanęła przed Niemcami otworem. 

W tych właśnie dniach, kiedy cały świat przyglądał się dramatowi chwiejącej się pod ciosami ze wschodu Francji, nieco w cieniu rozgrywały niemniejsze tragedie pozostałych zaatakowanych narodów. Po pięciu dniach heroicznej walki, wobec braku nadziei na pomoc oraz groźby terrorystycznych nalotów na niebronione miasta, kapitulowała Holandia. Dzielnie broniły się jeszcze wojska belgijskie, chociaż powoli stawało się jasne, iż nie zdołają one zatrzymać Niemców.

Najmniejszy zaatakowany kraj – Luksemburg poddał się zaledwie po paru godzinach od inwazji. Nie miał możliwości stawić agresorowi skutecznego oporu, co nie znaczy, iż nie próbował. Wbrew powszechnie przyjętej opinii zajęcie tego niewielkiego obszaru wcale nie przyszło Niemcom tak łatwo jak mogłoby się wydawać.

W czasie pokoju armia luksemburska składała się z dwóch batalionów piechoty, uzbrojonych i wyposażonych w sprzęt niemiecki i francuski. Tradycyjna neutralność oraz umowa sojusznicza z sąsiednią Belgią, zdawały się gwarantować bezpieczeństwo tego niewielkiego kraju dużo bardziej niż mające wyraźnie status reprezentacyjny siły zbrojne. Stało się jednak inaczej. 10 maja 1940 roku na terytorium Luksemburga wkroczyły oddziały niemieckich 12 i 16 Armii. Tędy wiodła także droga natarcia grupy pancernej generała von Kleista, która miała przejść przez Ardeny i skierować się ku rzece Mozie. Oficjalną przyczyną inwazji, podaną przez Berlin, była rzekoma obrona Księstwa przed możliwym atakiem francuskim.

Całkowite zaskoczenie i celowa dezinformacja sprawiły, iż Niemcy błyskawicznie znaleźli się na przedpolach stolicy, niepokojeni dotychczas jedynie przez zdezorientowanych żandarmów, których szybko rozbrojono i aresztowano. Jednak meldunki zwiadu donosiły, że skromna armia luksemburska przygotowuje się do obrony miasta. Doskonale zdając sobie sprawę z faktu, iż jakakolwiek walka z Luksemburczykami mogłaby zostać wykorzystana przez Aliantów propagandowo, dowódca niemieckiej kolumny zmotoryzowanej wysłał do obrońców parlamentariusza, który miał wynegocjować warunki kapitulacji obrońców.

Świadomi swojej beznadziejnej sytuacji Luksemburczycy, chcąc uniknąć rozlewu krwi, po około 10 minutach negocjacji złożyli broń. Niemcy natomiast w przejawie wspaniałomyślności, zdecydowali o zwolnieniu wszystkich żołnierzy Księstwa do domów jeszcze tego samego dnia.    

Honoru sił zbrojnych Luksemburga w obliczu tak kapitulanckiej postawy zdecydowało się bronić zaledwie 21 żołnierzy z  Le Corps des Volontaires luxembourgeois, którzy zabarykadowali się w budynku miejscowej gazety i podjęli walkę z wkraczającymi do stolicy oddziałami niemieckimi. Kilkugodzinna walka kosztowała Niemców 11 zabitych i 18 rannych. Straty Luksemburczyków wyniosły natomiast 7 zabitych i 9 rannych. Incydent jako zagrażający oficjalnej linii propagandy, zakładającej pokojową interwencję w Księstwie błyskawicznie wyciszono. Żołnierzy luksemburskich aresztowano i po paru miesiącach wysłano do obozów jenieckich w głąb Rzeszy.

Członkowie rządu i rodzina książęca zdołali ewakuować się z zajmowanego przez Niemców kraju. Znaleźli schronienie w neutralnej Portugalii, a po oficjalnym włączeniu Luksemburga do Rzeszy (14 sierpnia 1940 roku), przedostali się do Wielkiej Brytanii, gdzie podjęli współpracę z Aliantami. Utworzono również jednostkę wojskową na miarę skromnych możliwości niewielkiego Księstwa. W 1 Belgijskiej Brygadzie Piechoty, stacjonującej w Anglii i walczącej w latach 1944-1945 na froncie zachodnim jedna bateria artylerii składała się w całości z Luksemburczyków.

W okupowanym Księstwie mimo dość znacznego zjawiska kolaboracji (funkcjonowanie tzw. Ludowego Ruchu Niemieckiego) tworzyły się zręby ruchu oporu, który w 1942 roku jawnie sprzeciwił się przymusowemu poborowi do wojska. Doszło do masowych strajków zakładów pracy, które jednak zostały brutalnie zdławione przez siły okupacyjne. Następujące po tym represje w postaci masowych egzekucji i zsyłek do obozów koncentracyjnych były jednymi z brutalniejszych na okupowanych przez Niemców obszarach Europy Zachodniej.

Wyzwolenie nadeszło we wrześniu 1944 roku za sprawą oddziałów amerykańskich, które wkrótce przystąpiły do przełamywania tzw. Linii Zygfryda na granicy niemieckiej. Po zakończeniu wojny w ramach uhonorowania małego narodu o wielkim sercu do wolności przyznano Luksemburczykom niewielkie obszary okupacyjne Niemiec w ramach francuskiej strefy okupacyjnej.

Trudno porównywać wkład niewielkiego Księstwa w ostateczne zwycięstwo nad Trzecią Rzeszą w Europie z jakimkolwiek innym krajem koalicji alianckiej. Jednak postawa tego niewielkiego narodu w obliczu tragicznych wydarzeń lat 1939-1945 zasługiwała i zasługuje na wyróżnienie. I wyjście z odmętów zapomnienia.

Brak głosów