Ze wspomnień starszej już lekarki…

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Humor i satyra

Będąc starszą już lekarką, wysuniętą przez NFZ na jedną z ostatnich placówek lecznictwa otwartego, odwiedził mnie pewnego dnia pacjent o zwroku groźnem, a nawet wilczem, ale o fizjonomii jak najbardziej telewizyjnej – bo skądś mnie znanej.
- Dzień dobry, pani doktór !
-Dzień dobry. Co panu dolega?
-Mnie nic nie dolega pani doktór, ale w związku z walką naszej partii ze słowami nienawiści, kierownictwo partii zaleciło mi, abym chwilowo przykrócił swojego języka..
- To jakim językiem pan się obecnie posługuje ?- roztropnie zapytałam pacjenta, któren spadł mi jak manna z nieba, gdyż skończył mi się właśnie fundusz na przyjmowanie pacjentów w mojej wysuniętej na lecznictwo otwarte placówce…
- Tym oto, pani doktór, aaaa… – odrzekł pacjent wywaliwszy przede mną swój jęzor.
- Mogę tylko jęzor pana obadać wzrokowo, albowiem fundusz mnie się z NFZetu skończył…
- Niech się pani doktór nie martwi ! – odrzekł pacjent z wilczym wzrokiem, uprzednio schowawszy wywalony jęzor. – Załatwię pani doktór wszystkie nadwykonania z nawiązką, jeźli pani doktór mnie obsłuży, jak się należy !
- Na słowo już nie uwierzę, bo nie raz zostałam wystrychnięta na dudka, a nawet raz wydudkana na strychu – odrzekłam wiedząc, że w naszych czasach wielu oszustów podszywa się pod tych co załatwią, a potem nie załatwią…
- Pani doktór.. Wystrychnąć to panią mogły tylko te szuje pisowskie ! Ja zaś przyszłem tutaj wraz z dyrektorem z NFZtu, któren czeka za drzwiami, wraz decyzją o zwrocie nadpłaty z nawiązką.
- To niech go pan tutaj wezwie, abym mogła kontynuować dzieło Hipokryzysa!
Pacjent otworzył drzwi i gwizdnął. Po czym krzyknął: - Dyrektorze, dajcie pani doktór tą decyzję, do jasnej cholery ! Po chwili do mojego gabinetu wkroczył mały, łysy osobnik z teczką, z której wyjął kartkę z napisem „decyzja”. Na „decyzji” było jak wół napisane, że NFZ przydziela mi dodatkowe środki na 2012 rok i znacznie większe na rok następny.
- Czy cóś trzeba podpisać, panie dyrektorze ? – rezolutnie zapytałam
- Niech pani doktór nic mu nie podpisuje, tylko bierze papier ! – zaordynował pacjent, na którego słowa mały dyrektor NFZtu stał się jakby jeszcze mniejszy…
- A to dziękuję bardzo ! Może pan z powrotem wywalić swój jęzor ! – odrzekłam do pacjenta, widząc kątem oka jak mały dyrektor ulatnia się jak kamfora. Mogłam więc przystąpić do obdukcji jęzora za pomocą lupy i szczypiec chirurgicznych.
- Nic nie dostrzegam, poza może tem, że pana jęzor jest - że tak powiem – plugawy….- stwierdziłam, na co pacjent cofnął swój jęzor w otwór gębowy i odrzekł:
- To by się zgadzało, pani doktór.. Bo moja partia zwróciła się właśnie do mnie, abym swój plugawy język trochę przykrócił, ze względu na komisję, którą nasza partia właśnie powołała…
- A jakaż to komisja ? – zapytałam rezolutnie, domyślając z kim mam do czynienia.
- To jest komisja do walki z mową nienawiści, pani doktór ! – odrzekł pacjent
- A jaka partia powołała tą komisję ? – zapytałam, udając wariatkę.
- Czy pani jest kompletną kretynką, że nie wie pani, kto taką komisję powołał ? – odrzekł pacjent wywalając plugawy jęzor i świdrując mnie oczami…
- Niech mnie pan tak nie świdruje, bo mnie wczoraj analoga wyłączyli w telewizorze, więc nie posiadam informacji na dzień dzisiejszy ! – odrzekłam zdecydowanie, już domyślając się kim jest pacjent, któren NFZetem kręci. Ale żeby nie podpaść pacjentowi, dodałam nieśmiało: - Ale myślę, że to chyba nie PIS tą komisję powołał….
- Zgadza się pani doktór ! A już myślałem, że mam do czynienia ze ścierwem pisowskim ! To prawda. Ta komisja jest nasza, postępowa komisja, żeby wreszcie zwalczyć to pisowskie bydło i chamstwo ! – odrzekł pacjent…
- To czem ja w zasadzie mogę panu służyć ? – zapytałam posła N.
- No tem, żeby mnie pani – zgodnie z życzeniem kierownictwa partii - czasowo mój plugawy język przykróciła, ale tak, żebym mógł go z powrotem odzyskać, gdy już dorżniemy te pisowskie watahy ! – odrzekł pacjent, zdecydowany na zabieg…
- Prawdę mówiąc, pana język aż taki plugawy nie jest, ale skoro partia tak sobie życzy…- dodałam, aby dodać otuchy pacjentowi. - W takiem razie, pan spocznie na leżance, a ja przygotuję się do zabiegu. Proszę na powrót wywalić jęzor, abym mogła go przykrócić…
Gdy pacjent rozciągnął się na leżance z wywalonym jęzorem, przygotowałam nożyczki, nadmanganian potasu, zatgut i waciki. – Czy zechce pan w ramach NFZtu skorzystać z miejscowej narkozy i głupiego Jasia, co by się pan nie rzucał w czasie zabiegu ?
- Pani da mi narozę…. – niewyraźnie powiedział pacjent, mając wciąż wywalony jęzor, na któren położyłam tabletkę głupiego Jasia, co by go pacjent połknął. Gdy już dostał zeza i znowu jęzor wywalił - zręcznem ruchem gumowego młotka wycelowałam w okolice świadomości pacjenta , a następnie fachowo obcięłam nożyczkami kawałek jego plugawego jęzora. Obcięty kawałek szczypcami włożyłam do słoika z formaliną, gdyby pacjent zgłosił się na powrót o jego przyszycie. Następnie, zeszyłam pacjentowi zatgutem to co mu z jęzora pozostało, posypawszy nadmanganian potasu na zaszytą ranę. Po wytarciu otworu gębowego pacjenta wacikami, chlusłam pacjentowi wodą w twarz, co ją nabrałam z kranu do garnka …
- Już po wszystkiem! Może już pan wstać z leżanki !
Pacjent, po przebudzeniu z narkozy, nie mógł przez dłuższy czas dojść do siebie, po czym jednak powiedział: - cy ja jus mam jeyk utszy ?
- Tak ! Już może pan mówić to, co pan tylko zechce bez groźby ze strony komisji !
- To moche pojedzec, ze pijowcy to uje ?
- Tak, panie pośle ! Teraz może być pan prawdziwem wzorem mowy miłosnej !
- Ale ja tu uwa, jesce ucę, ani oktur ! Nie pani ilnuje ojeho ezyka, eby o ysyć owrotem! Uwa oja mac , ale jecze !
- Proszę się nie niepokoić, panie pośle bo panu zatgut popęka i krew pana zaleje ! Oczywiście, że przyszyję panu język z powrotem, o ile NFZet nie zlikwiduje mojej wysuniętej placówki lecznictwa jeszcze otwartego!
- Ysko ikwiuje, ale nie ą lacówke ! O oim upie !– wykrzyknął pacjent, wychodząc wreszcie z mojego gabinetu…
Po wyjściu pacjenta, z lubością spojrzałam na decyzję NFZeta i na słoik z formaliną - dzięki czemu uda mi się przetrwać do wiosny, a może nawet i dłużej. Tem oto sposobem – pomyślałam z rozrzewnieniem - będę mogła nadal snuć wspomnienia starszej już lekarki na zasłużonej w walce z plugastwem i z mową nienawiści placówce lecznictwa otwartego …

Brak głosów

Komentarze

... zajęła się także innemy pomiotamy platformianemy. Tam ich... urwa dostatek.

Hahaha. To był świetny Twój pomysł "uruchomić" młodą lekarkę (dziś nieco posuniętą w latach). Pamiętam, jak ta młoda lekarka dawała pacjentowi (J. Kaczmarkowi) narkozę... młotkiem. Zanosi się na to, że w czasach limitów może się okazać, iż zabraknie ksylokainy, podtlenku azotu, narkotanu (teraz nowy z nazwy jest mi nieznany). Wówczas... pozostanie tylko młotek :-)
A... chirurgiczne ukrócenie języka posłowi N. będzie nieskuteczne, ponieważ to, czym obrzuca Jarosława K.,... ma zakodowane w szczątkowej ilości kory mózgowej, jako skutek zażywania psychotropów zaordynowanych w Otwocku.

Pozdrawiam z 10, Satyr   
________________________ 
"I złe to czasy, gdy prawda i sprawiedliwość nabiera wody w usta".  
(ks.J.Popiełuszko)

Vote up!
0
Vote down!
0
#311495

To bym myslał,że to Jej tekst!
bingo!

Vote up!
0
Vote down!
0
#311497

od razu przypomniały mi się inne dialogi, na przykład:

- Dzień dobry pani doktór!

- Dziędobry! Co panu dolega?

- Mam Hippa!

- Chyba hisia! (itd)

  wtedy, w 1981 chodzilo o skandal z wysyłaniem dziecięcych odżywek do więzień - odżywki pochodziły z zagranicznych darów, rzekomo niezdrowe dla polskich dzieci. Sami więżniowie protestowali. Ekspertem był lekarz nazwiskiem Nikonorow, w ustach Jana Kaczmarka "Nikinifur"

W dalszym ciągu akcji pani doktór obstrzykła puszkę nadmanganianem - "gdy pokrywka się nie wzdęęła" pożarła wraz z opakowaniem

Vote up!
0
Vote down!
0

Bóg - Honor - Ojczyzna!

#311500

Za reaktywację "Młodej/Podstarzałej lekarki" dycha na resorach. Uśmiałem się jak norka.

Co do przycięcia jęzora, na pewno nie pomoże. Ale cóż, każdego sposobu trzeba się imać, a nóż widelec cóś poskutkuje.

Pozdrawiam Niepoprawnie

krisp

Vote up!
0
Vote down!
0
#311503

gość z drogi

dycha :))))

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#311516

markowa

Vote up!
0
Vote down!
0

Bóg - Honor - Ojczyzna!

#311523

... daję słowo, łezka "misie" zakręciła..
Gdzie te czasy dobrej, kulturalnej Rozrywki.
Odeszli, Ewa Szumańska, Jan Kaczmarek i plejada fantastycznych postaci teatru, sztuki `....
..............................
A, swoją drogą Zacny Kapitanie, gdzie ta pani Doktor szuka
tego jęzora..... , :-)))
A, cholercia zapomniałem, że ten pacjent to Podziurawiony Stefek... tak, jemu tam wyrósł jęzor.
pozdrawiam
ps.
.... Autorze , wybacz , tylko 10*, więcej nima !!

Vote up!
0
Vote down!
0
#311539

Z zakładu Super Unus Meter Profundus

No i dycha, oczywiście, obowiązkowo.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#311540

Tekst świetny jak zwykle. Przypomniał mi się skecz''Wyrostek'' i słowa J.Kaczmarka''odnoszę wrażenie,że konam''. Autorka okazała się prorokiem. Dziękuję.

Vote up!
0
Vote down!
0

markiza

#311543