13 grudnia 2012 roku, wg. Donalda

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

Bawiący w tym dniu w Brukseli wódz naczelny III RP zapytany przez dziennikarza, „czy widzi analogię między 13 grudnia 1981 roku, a tym co się dzieje dzisiaj” odpowiedział, że „znalazł tylko jedną”: „tego 13 grudnia Jarosław Kaczyński też nie będzie aresztowany”.

Postępowy dziennikarz, jako osoba niezwykle taktowna wobec wodza naczelnego III RP nie zapytał jednak :”to kiedy Jarosław Kaczyński będzie aresztowany, zgodnie z wnioskiem Platformy Obywatelskiej o postawienie prezesa PIS przed Trybunałem Stanu ?” Z odpowiedzią na to pytanie wódz naczelny miałby duży kłopot, gdyż postępowej partii, jaką jest PO nie przyszło na myśl, by postawić gen. Jaruzelskiego przed Trybunałem Stanu, bądź pozbawić go generalskich epoletów za zamordowanie w stanie wojennym ponad 100 osób. Tego kłopotu partia Tuska nie miała jednak w przypadku Kaczyńskiego i Ziobry w związku z samobójczą śmiercią Barbary Blidy, za którą ktoś musi w Polsce znaleźć się w więzieniu, gdyby koalicji PO-PSL groziłby rozpad.

W ten oto sposób, społeczeństwo dowiedziało się, że w dniu 13 grudnia 2012 roku Jarosław Kaczyński skorzystał z łaskawości wodza naczelnego III RP i tylko dlatego, aby Tuska nie kojarzyć z generałem. Zatem zaaresztowanie Jarosława Kaczyńskiego po tej dacie, nie będzie budzić już żadnych kontrowersji.

Nieobecny w kraju Donald w dniu 13 grudnia 2012 roku, był jednak godnie reprezentowany przez posła Halickiego, znanego z pospolitego chamstwa, które w partii Tuska określane jest mianem polityki miłości – ostatnio wobec córki Lecha i Marii Kaczyńskich. Cham Halicki wystąpił więc w dwóch programach (które widziałem), prezentując tam obowiązującą linię partii. A więc, że Marta Kaczyńska jest oszustką, która wyłudziła polisę ubezpieczeniową i że Lech Wałęsa jest idolem, którego tykać nie wolno. Pierwsze stwierdzenie Halickiego padło w programie MO (Moniki Olejnik)- córki funkcjonariusza SB, która w stanie wojennym, razem z Grzegorzem Miecugowem - przy akceptacji partii i służb specjalnych PRL-u rozpoczynała pracę w III Programie Polskiego Radia, z którego wcześniej WRON-a wyrzuciła „nieprawomyślnych” dziennikarzy. Warto zauważyć, że gdy dzisiejsze gwiazdy TVN-u zaczynały karierę w radiu ściśle podporządkowanym wojskowej juncie Jaruzelskiego, przyzwoici dziennikarze nie mieli tam wstępu...

Już tylko ten program MO z 13 grudnia 2012r., z udziałem funkcjonariusza partii obywatelskiej, siłą rzeczy przywołał analogię „między 13 grudnia 1981 roku, a tym co się dzieje dzisiaj”. A nawet z tym, co się stało wczoraj. Bo wczoraj wyrzucono z Rzeczpospolitej i Uważam Rze wszystkich dziennikarzy, którzy narazili się władzy Tuska. Tenże Halicki, usiłował – już z mizernym rezultatem – bronić w programie Pospieszalskiego czci agenta Bolka, który powinien być w III RP tak samo nietykalny, jak generał. Mimo celnej riposty, obecnego w tym programie dr Sławomira Cenckiewicza, który podniósł próby wyłączenia spod badań naukowych idoli partii Tuska – funkcjonariusz tej partii, coś jeszcze mruczał pod nosem. Bo przecież inna funkcjonariuszka w rządzie Donalda Tuska - minister nauki Barbara Kudrycka zdecydowała o kontroli na Wydziale Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego w związku z pracą Pawła Zyzaka o Lechu Wałęsie. Analogii z tym co się stało w dniu 13 grudnia 1981 roku, z tym co się dzieje za rządów Tuska jest znacznie więcej. Bo wtedy wódz rewolucji Włodzimierz Lenin też był nietykalny…

W przededniu rocznicy ogłoszenia stanu wojennego odezwali się towarzysze szmaciacy naszych czasów. Pierwszy z nich – Frasyniuk stwierdził (za rzecznikiem generała Jerzym Urbanem) w reżimowym radiu ZET, że Jarosław Kaczyński musiał podpisać lojalkę: Powiedzmy sobie uczciwie: nie ma takiej możliwości, żeby komuna w tamtych czasach zatrzymała kogoś i wypuściła. No nie ma! Skoro go wypuszczono, to Kaczyński musiałby się zabić własną pięścią, bo to znaczy że był skończonym niedojdą. To jest tak, że musiał podpisać deklarację lojalności - podkreślił Frasyniuk.

Odpowiem jemu i wszystkim towarzyszom szmaciakom naszych czasów, że jedyną prawdą jest to, że osoby internowane w zdecydowanej większości nie podpisywały lojalek, a do tego zmuszani byli ci, których nie internowano. Kolejną prawdą jest także to, że wszyscy tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa, którzy działali w strukturach „Solidarności” byli internowani ! Przykładem jest długoletni współpracownik Gazety Wyborczej Lesław Maleszka , jeden z najlepiej opłacanych agentów Służby Bezpieczeństwa o pseudonimach "Ketman", "Return", "Tomek", "Zbyszek" - internowany na okres od stycznia do czerwca 1982 r. Komunistyczna władza chciała bowiem uwiarygodnić swoich agentów, jako niezłomnych bojowników o wolność i demokrację. I co jej się w dużej części udało.

Powracając zatem do analogii „między 13 grudnia 1981 roku, a tym co się dzieje dzisiaj” – po zapewnieniu Donalda Tuska można przewidzieć, że jeśli obecna władza nie internuje Jarosława Kaczyńskiego, to z pewnością internowany będzie funkcjonariusz Halicki…

Brak głosów

Komentarze

Strzelił sobie bidok w stopę - przecież on też nie był internowany. To oczywiście samo w sobie jeszcze o niczym nie świadczy, ale ciekawe, że wszyscy podkresślają fakt braku internowania J.K., a przecież wielu opozycjonistów i "opozycjonistów" też nie było. Ze strachu przezd liderem opozycji obóz władzy zapomniał o inteligencji Polaków (o braku własnej - daje ciagle dowody), co gorsze - zapomniał o rządzeniu - zajęty głównie szukaniem haków i przypinaniem łatek. Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Janusz40

#314160

Internowano, nie internowano, a dlaczego nie internowano itd. etc. No więc pytam: co dało Polsce internowanie Wałęsy czy Gierka? I bez jednego i bez drugiego doprowadzono by do tzw. okrągłego stołu, bo taki był wtedy klimat dla komuchów, czyli wiatr od wschodu. Co miał Bolek wypić w ośrodku wczasowym ups...w obiekcie dla internowania, to wypił, na kogo miał donieść to doniósł. Później jeszcze tylko pozostało mu odbudowanie lewej nogi i czyszczenie w aktach swojej legendy. Dzisiaj nawet Donald T. (nawiasem mówiąc - jak trzeba nie lubić swego dziecka aby mu dać na imię Donald), przypomniał sobie, że i on trochę się ukrywał. Półgębkiem tylko doprecyzowuje, że był wypity po wspólnym odprowadzaniu kolegi do wojska, stąd nie bardzo wiem czy ukrywał się przed rodziną czy milicją.

Vote up!
0
Vote down!
0
#314173

 przed wytrzeźwiałką!

Vote up!
0
Vote down!
0
#314177

Istnieje wiele nieporozumień i dezinformacji nt "lojalek". Klasycznym przykłademP: "Boni coś podpisał", czy "Boni podpisał lojalkę".
ZOBOWIĄZANIE DO WSPÓŁPRACY (przypadek Boniego)było czymś zupełnie innym.
Frasymiuk świadomie wprowadza ludzi w błąd, bo doskonale wie, że "podpisanie lojalki" (czy niepodpisanie) nie miało nic wspólnego z faktem internowania. To nie było tak, że internowali tylko tych, co nie podpisali. Sprawy znam z autopsji. "Lojalki" były podsuwane do podpisania nie internowanym, a tym, z którymi przeprowadzano tzw. rozmowy ostrzegawcze. SB znakomicie dezinformowała wprowadzając nieufność w środowisku. Niektórzy podpisywali inni nie, ale i z jednej i drugiej grupy niektórych zatrzymywano, inni wychodzili wolno. Później ludzie zachodzili w głowę, dlaczego nie zatrzymano kogoś, co nie podpisał, o zamknięto innego, co podpisał. I o to chodziło.

Vote up!
0
Vote down!
0

Leopold

#314181

gość z drogi

słuczaj...?

co do halickiego

to wyjatkowa kreatura....dlaczego UNO mi przypomina młodego sekretarza PZPR albo szefa ZMS,

nie wiem jak une się miedzy sobą zwały,ale UNO  na takiego mi wygląda....

a dla Kapitana 10 :) z pozdrowieniami

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#314184

Podobnie rzecz ma się i z internowanymi czy też zatrzymanymi a nawet rzekomo aresztowanym.
Zorientowałem się o tym,że pod celę dokwaterowano nam kapustę po tym, że ta kapusta nie miała ani jednego papierka o tym w jakim charakterze siedzi w areszcie rzekomo już kilkanaście miesięcy.
Wypadało, że siedział rzekomo jeszcze przed stanem wojennym.
Wszyscy coś posiadali ale nie ten kapuś esbecki.
Podobnie było też, ż rzekomo porwanymi i uprowadzonymi jak i internowanymi, których tworzono legendę opozycyjną.
Bo jak można wytłumaczyć takie oto fakty:
- Jednych aresztują i skazują za posiadanie ulotek na długo po tym jak inni, co je pisali i kolportowali po przeprowadzeniu rozmów zostali zwolnieni do domów w 1982 r. , a taka maturzystka Beata zatrzymana i aresztowana jest parę lat później?

- Jedni wyjeżdżają za granicę i we wrażych rozgłośniach radiowych występują przeciwko WRON, LWP, PZPR, a po powrocie do PRL nie spotykają ich żadne represje?

- Jak to jest, że ci sami, co występowali przeciwko reżimowi będąc na "zgniłym zachodzie" otrzymywali paszporty, a później uczestniczyli w przygotowaniach do Magdalenki nawet gdy byli rzekomo tej zdradzie przeciwni?

To wskazuje jednoznacznie, ze wśród tych rzekomych przeciwników OS i Magdalenki też byli i tacy, którzy odgrywali takie role, bo jak wytłumaczyć fakty jakie miały miejsce z ich uczestnictwem w sprawowaniu najwyższych urzędów w rzekome wolnej III RP?
Skoro byli przeciw OS i Magdalence - to dlaczego załapali się na stołeczki w III RP w najprzeróżniejszych konfiguracjach - z zaprzańcami i zdrajcami takoż, co?
Dal mnie wystarcza jedna akcja pojmania Bogdana Lisa, która rozegrała się na gdańskiej Oruni, by pojąć kto z kim grał, a później powziąć informację o zaginionych maszynach poligraficznych i wpadkach drukarni 3miejskich, o których najlepszą wiedzę miał Borsuk, u którego maszyny poligraficzne z darów się po prostu ulatniały.
O tym niech piszą ci co z Borsukiem współpracowali jak Andrzej Michałowski czy Lech Zborowski, bo piszący te słowa unikał Borsuka i jego koterii jak diabeł powinien unikać święconej wody i dlatego jego drukarnia nie wpadła w łapy SB, a nawet nie została nawet orientacyjnie zlokalizowana.
Wiem o tym z dzisiejszych akt IPN, że esbeckie psy w ogóle nie miały pojęcia gdzie ona się wówczas znajdowała i kto pisał, drukował i kolportował jej ulotki.
Piszący te sowa chociaż mógł być przy jakimś choćby i podstoliku OS to jednak nie zhańbił się w tej największej zdradzie narodowej nawet na etapie przygotować do niej.
Byłem i jestem jednym z najbardziej zagorzałych przeciwników OS i Magdalenki, a nawet siadania do rozmów z komunistami, bo przewidywałem właśnie to co dziś możemy oglądać na własne oczy.
Dziś nastąpiło za to poplątanie pojęć, bo ci co zgotowali ten Nasz los nad czy pod grubą kreską nadal chcą i odgrywają rolę oburzonych na III RP, ich dziecię narodzone wespół z komunistami.
Niektórzy z nich nadal bredzą o tym, że dzisiejsza III RP to rzekomo jest Polska wolna i niepodległa.

Głusi i ślepi!

Ślepi i głusi.

Na jedno i to samo wychodzi, a poza tym to czy oni są aż takimi głupcami czy cynicznymi graczami, nawet po tym czym już raz uraczyli Polski Narów?

Obibok na własny koszt

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#314195

Nikogo takiego nie kojarzę, by przybył i chciał wejść na teren Stoczni Gdańskiej im. Lenina w Gdańsku po ogłoszeniu stanu wojennego w grudniu 1981 roku.

No chyba, że stanął w bezpiecznej odległości tam gdzie stało ZOMO i czołgi LWP z Warszawskiego Układu komuszego.

Zaś jeśli idzie o "wysokich lotach" gołębia "intelektualnego" Władysława Frasyniuka to warto zapoznać się z opinią wiceprzewodniczącego NSZZ Solidarność Mirosława Krupińskiego, który w swojej książce "Zaułki Zbrodni pisze o spotkaniu z tym "intelektualistą" z miejskiej komunikacji tak:

 

[quote]Gdzieś na przełomie lat 82/83 przywieziono do Łęczycy Władysława Frasyniuka. Przez kilka dni trzymano go oddzielnie a następnie „dokwaterowano” do nas. Było nas już wtedy ponad dziesięciu i od czasu do czasu zmieniano nam strategicznie cele. Po jednej z takich roszad znalazłem sie sam na sam z Frasyniukiem w małej celi z czterema pryczami. Zastanawiałem sie nad celem takiej rozrzutności metrażowej – cele były zwykle przepełnione, a tutaj pomimo dwóch pustych prycz nie dokwaterowano nam nawet wtyczki (byli tacy). Najmniej machiawelicznym wytłumaczeniem mogło być że cela miała dobry podsłuch i chciano posłuchać naszych rozmów. Rozbawiony pomyślałem że słuchających spotka raczej zawód bo Frasyniuka za tytana intelektu raczej nie uważałem - przeto szans na ekstrawertyczne dyskusje z mojej strony nie było. W jakimś jednak stopniu sie pomyliłem – Władek miał dziwnie wiele do powiedzenia. Nie mówił wprawdzie własnym językiem tylko cytatami z Michnika, Kuronia & Co, ale mówił zadziwiająco wiele i zadziwiająco płynnie. Wręcz recytował. Nie było w tym „prawie monologu” nic o „Solidarności” członkami KK której obaj byliśmy, ani o sytuacji Polski której wykładnikiem była nasza obecność w Łęczycy. Było natomiast bardzo wiele o strategii dojścia do władzy i o władzy tej przyszlym składzie. A ów referowany skład byl z grubsza taki, jak to dziś bym określił, pomagdalenkowy – czyli Frasyniuka idole, Frasyniuk i ci co z nimi trzymać będą. Frasyniuk mówił, a mnie przed oczami rysowała sie scena z Sienkiewiczowego potopu, kiedy to książę Bogusław Kmicicowi o postawie czerwonego sukna referował… Do tej pory nie jestem pewien co było powodem tej wylewności. Może wcześniejsza ulotka Grunwaldu, która po storpedowaniu Zjazdu tej organizacji w Grunwaldzie w lipcu 1981 i zapobieżeniu druku materiałów zjazdowych przez Zarząd Regionu Warminsko Mazurskiego, którego byłem wybranym właśnie przewodniczącym, deklarowała mnie Żydem. Może inspiracja Kiszczaka & Co, którzy mogli uważać mnie za kandydata na przyszłego magdalenkowca. Może wreszcie Frasyniukowe mniemanie że nikt okazji przyłączenia sie do przyszłej waadzy sie nie oprze i będzie o jej względy czynem i lojalnością zabiegał. Najbardziej dziś prawdopodobna wydaje mi sie mieszanina wszystkich trzech powodów - bo przecie ktoś musiał nam to tet a’tet w pół pustej celi zorganizować, a mój „wykładowca teorii przyszłej waaadzy” mówił otwarcie jak do swojego. A ja go, nieszczęsny, zbyłem jak głupiego dzieciaka i wyśmiałem (nie próbując nawet, z uwagi na spodziewany podsłuch i Frasyniuka własne walory intelektualne, polemizować) wywołując najpierw zdziwienie i konsternację, a następnie wyraźną wrogość. Musi co jakiś plan w stosunku do mnie się wtedy rypnął… Czyj? Była jeszcze później jakaś próba z jego strony podsunięcia mi do podpisania deklaracji że „uważam TKK za jedyną siłę przewodnią i reprezentację „Solidarnosci” i społeczeństwa”, a kiedy i to wyśmiałem – zostaliśmy wrogami. Właściwie - Frasyniuk został moim wrogiem, bo ja go po prostu lekceważyłem. Lekceważyłem niesłusznie – jak dowiodła późniejsza Magdalenka, której prescenariusz było mi dane wysłuchać w cztery oczy od Władyslawa Frasyniuka w wiezieniu w Łęczycy na początku roku 1983.[/quote]

Książkę można przeczytać lub pobrać na dysk TU:

http://members.iinet.net.au/~miroslaw/ZZ.htm

I chociaż nie uważam Mirosława Krupińskiego za ideał bohaterstwa czy odwagi, bo tę "poznałem" w czasie strajku w stanie wojennym w gdańskich stoczniach w grudniu 1981 roku, to jednak daję wiarę w to, co pisze Mirosław Krupińskie w swojej książce.

Swoją drogą to nie wiem do dziś w jakich okolicznościach M.Krupiński został wówczas zatrzymany i aresztowany, a przynajmniej brak jest wiarygodnego źródła w tym temacie.

W czasie strajku starał się i grał rolę bardzo nadętego bufona z racji pełnionej funkcji w KK Solidarności, to jest moja osobista refleksja i opinia, która nie wszystkim może przypaść do gustu, a szczególnie samemu MK.

Czy zgodnie ze swoimi słowami sam poszedł do niewoli i sam się poddał w dniu 16 grudnia 1981 roku, czy jednak został pojmany, bo o tym jakoś nie mogę nigdzie nie słyszałem.

Poza tym, co mówił dla mnie Bogusław Gołąb, który z nim był w dniu 16.12.1981 roku, że chciał pójść do ZOMO i się poddać.Po natarciu ZOMO i LWP na GSR stracił go z pola widzenia i też nie wie, co się dalej działo z Mirosławem Krupińskim.

Wiem jedno, że w tamtych dniach bohaterami byli Moi Koledzy Stoczniowcy (były też i Panie) którzy w liczbie około 50% stanu osobowego załogi Gdańskiej Stoczni Remontowej (3-3,5 tys.) wzięli udział w strajku zakładu zmilitaryzowanego jakim była Gdańska Stocznia Remontowa im. Józefa Piłsudskiego w Gdańsku.

To Oni byli bohaterami, bo nawet nie ci, co zostali zatrzymani i internowani, bo po zatrzymaniu nie mieli możliwości sprawdzić się w takich bojowych warunkach, w których jak wiemy doszło do zabójstw i mordów politycznych na dużą skalę w tym strzelanie do Bohaterskich Górników podczas pacyfikacji kopalni "Wujek".

Tak i inni wówczas strajkujący byli narażeni na takie lub podobne represje z utratą wolności, zdrowia lub życia.

Mogę zaświadczyć o tym, że Antoni Macierewicz był pojmany razem ze mną na terenie GSR i razem ze mną szedł w jednej dwójce do sali BHP Stoczni Gdańskiej tej samej gdzie był MKS i podpisano porozumienia sierpniowe w Gdańsku.

Tam na sali zostaliśmy rozdzieleni. On został zatrzymany, mnie wówczas wypuszczono wolno, bo jak wiem dziś nie było wśród nas (przynajmniej na nocnym posiedzeniu komisji z 14/15 grudnia 1981 roku gdy proponowałem zaminowanie butlami bramy, która już w dniu 16 sierpnia 1980 była po raz pierwszy zaspawana, a także czterech przyczółków mostów pontonowych oraz przygotowania dwóch mostów do ich rozczepienia przy pomocy holowników stoczniowych w przypadku natarcia ZOMO i LWP) eSBeckiego kapusia w naszym komitecie strajkowym w GSR.

Przypomnę, że w strajkach po wprowadzeniu stanu wojennego uczestniczyło około 199 zakładów w tym 40 zakłady zmilitaryzowane oraz około 100 tysięcy strajkujących.

W tej liczbie 40 zakładów zmilitaryzowanych była Nasza GSR, która po pacyfikacji w dniu 16 grudnia 1981 roku już w dniu 28 grudnia 1981 roku podjęła ponownie strajk w obronie imienia Józefa Piłsudskiego Swojej Stoczni, które usunęli ZOMOwcy i WRONiarze.

Po raz wtóry w niespełna 2 tygodnie nastąpiły kolejne masowe aresztowania Moich Kolegów Stoczniowców z Gdańskiej Stoczni Remontowej im. Józefa Piłsudskiego.

W tym strajku nie brałem udziału, bo już wówczas się ukrywałem a i nie posiadałem aktualnej przepustki by wejść na teren stoczni.

Byłem urlopowany do 15.01.1982 r. by w dniu 18 stycznia 1982 roku otrzymać wypowiedzenie z pracy z dniem 28 lutego 1982 roku.

W posiadanej opinie o pracy w GSR i przyczynach zwolnienia jest taki oto zapis:

Ci którzy się wprosili i poszli na wydziały porozmawiać z kierownikami wydziałów lub dyrektorami stoczni w dniu 4.01.1982 r. zostali aresztowani.

Większość z wówczas  internowani nie chciałoby zaliczyć ani jednego z moich pierwszych trzech dni po aresztowaniu, podczas których byłem brutalnie przesłuchiwany i torturowany.

Jak dziś wiem, w niektórych ośrodkach internowania były warunki o wiele lepsze od typowych wczasów pracowniczych w latach PRL, za które przecież pracownicy i obywatele PRL musieli jeszcze płacić, prawda?

Tymczasem podczas internowania wroniej agentury Bolka i Bolkopodobnych, to WRONa dla tych swoich wczasowiczów dowoziła nie tylko alkohol i żarcie z hotelów i Pewexów ale i inny "towar".

Bolek to nawet nie jednego grubego zwierza mógł ustrzelić albo i ustrzelił, c.... go wie.

I żeby było jasne, to nie każde internowanie było takie same i w podobnych warunkach, bo warunki internowania były skrajnie różne od wczasowiska po najcięższy rygor więzienny należny kryminalistom za najcięższe zbrodnie kryminalne.

Jeśli ktoś miał maszynę do pisania, aparaty fotograficzne, kamery filmowe, urządzał sobie biesiady wykłady itp. fanaberie, to był gościem WRON, a nie ich więźniem i tyle w temacie internowania.

Cóż, przez pierwsze miesiące nie maiłem ani papieru ani czym na nim pisać, a nazwiska swoich oprawców wydrapałem na ścianie celi za pryczą, tak by klawisze ich nie przylukali.

Może ktoś taki jak piszący te słowa napisał TUSK na pryczy w KL Stutthof?

Pozdrawiam,

Obibok na własny koszt

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#314187

W latach tzw. festiwalu "S" - a zapewne i potem - osoby takie jak Bujak, Frasyniuk czy Janas były przedmiotem intensywnej obróbki ideologicznej, dokonywanej przez kuroniowo-michnikową część KOR. Od dawna było widać, że ten proces edukacyjny zakończył się pełnym sukcesem...

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#314191

Och nie pełnym sukcesem Szanowny @TŁ.
Bo jednak ocaleli tacy jak piszący te słowa, którzy są bardzo gruboskórni, nieprzemakalni i niezatapialni.

Witam i pozdrawiam.

Obibok na własny koszt

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#314210

Obiboku, czytasz nieuważnie... ;-).

Tam nie ma Twojego nazwiska :-)))

Pozdrawiam

PS. A ta edukacja była kontynuowana w konspiracji stanu wojennego...

Vote up!
0
Vote down!
0
#314228

Już na początku stanu wojennego ostro zwarłem się z prałatem Henrykiem Jankowskim i całą grupą tamtejszych koncesjonowanych opozycjonistów z konstruktywnej opozycji pod dobrą i szczegółowa kontrolą Kiszczaka i jego TW Bolków.
To miało swoje reperkusje w czasie gdy zostałem aresztowany, bo jako jedyny, który nie otrzymywałem żadnej pomocy z kościoła, a właściwie ze Św. Brygidy.
Stało się po tym, jak publicznie podczas jednego ze spotkań powiedziałem o swoich odczuciach po pewnym incydencie z gospodynią prałata w pierwszych dniach stycznia 1982 roku.
Prałat jeszcze w 1990 roku pamiętał o tamtym moim posadzeniu gospodyni i nalegał bym ją przyszedł przeprosić.
Nie przeprosiłem jej do dziś bo miałem rację co do jej współpracy (TW)z policją polityczną PRL, tak jak i jej pracodawca (KO).
Chociaż ostatecznie w dniu 25 czerwca 2010 roku (czyli tuż przed jego śmiercią) rozmawiałem z prałatem i się pogodziłem po tym jak przyznał dla mnie rację co do gospodyni.
Jemu odpuściłem ze względu na stan zdrowia oraz dlatego, ze wówczas poparł kandydaturę Jarosława Kaczyńskiego przed II tura wyborów prezydenckich w 2010 roku.
Pogodziliśmy się, a na tę okoliczność mam nagraną naszą rozmowę na filmie 10 minutowym, który nikt dotychczas nie oglądał poz mną.
Przed ewentualną publikacją miał go obejrzeć prałat i proboszcz parafii Św. Brygidy, któremu dałem słowo, że nie upublicznię tej naszej rozmowy przed tym jak nie obejrzy go wcześniej sam prałat i proboszcz.
Prałat nie obejrzał i zmarł, a proboszcz go też nie oglądał więc film leży sobie jak pułkownik na mojej półce na CD.
Gdy pisałem, drukowałem i kolportowałem swoja bibułę nie utrzymywałem kontaktów z grupą Borsuka i dlatego uniknąłem aresztowania i wsypy.
Do dziś nawet najznakomitsi badacze nie mogą rozszyfrować niektórych ulotek, a wystarczyłoby tylko poświęcić parę złotych na badanie moich 3 maszyn do pisania by potwierdzić lub zaprzeczyć pochodzenia dwóch oryginalnych maszynopisów ulotek znajdujących się w zasobach IPN.
Prawda, ze jest to proste, gdy ma się te same maszyny do pisania, a nawet te same taśmy barwiące pochodzącej z tej samej partii oraz opis wywiezionych kserokopiarek i powielacza.
Tym bardziej, ze znalezione oryginały maszynopisów pochodziły z mojego byłego zakładu pracy, w którym pracowałem przed zatrzymaniem i aresztowaniem, bo to właśnie tam zostały te oryginały ulotek odnalezione już po moim aresztowaniu.
Znalezione w zakładzie ulotki nie zostały przypisane mojemu autorstwu, a nawet mojemu posiadaniu, tak więc nie znalazły się w moich aktach karnych prowadzonych w trybie dekretu o stanie wojennym w trybie doraźnym.
W krajach cywilizowanych, a nie w dzikim sprawa byłaby już dawno wyjaśniona, prawda?
Tu IPN nie ma pieniędzy by przeprowadzić badania maszyn i oryginalnych ulotek, a nawet powielonych kopii sporządzonych na ksero czy z matryc papierowych pisanych przecież na jednej z trzech maszyn do pisania.
Dopóki mam maszyny można to byłoby sprawdzić.
Ostatnio miałem włamanie do mojego archiwum, ale złodziei nie interesowały moje akta ani zabytkowe fanty w tym więzienne, zrobili jedynie zabór części samochodowych, akumulatora, prostownika i narzędzi.
Dla bezpieczeństwa maszyny do pisania zostały ulokowane w trzech różnych miejscach, tek by nie wsiąkły trzy na raz.
Z innej beczki śledzi ;-))

No i jeszcze jedno - czytam bardzo uważnie.

Podobnie czytałem listę założycieli Stowarzyszenia Godność, którego mogłem być akuszerem we Wrzeszczu przy Miszewskiego, ale zrezygnowałem jak tę listę dokładnie przestudiowałem - tak tak jest do dziś, gdzie łobuzy są razem z rzekomo ludźmi porządnymi, którzy wcześniej na polecenie TW Bolka śp. Annę Walentynowicz czy Gwiazdów usuwali ze związku.Tam gdzie w jakiejś organizacji widzę jednego zaprzańca mojej noga nie stanie razem z nim.
Dałem tego dowód nawet ostatnio w czasie powoływania rzekomo prestiżowego stowarzyszenia, którego byłem pomysłodawcą lecz przykleiła się to tej inicjatywy peowska szumowina 3miejska.
To między innymi tacy niepokorni jak piszący w roku 1981 współorganizował spotkania stoczniowców z tymi banitami, bo Bolków to miąłem ale gdzieś. Powinieneś wiedzieć o tym, bo były o to awantury, ze działacze z GSR organizowali takie spotkania z banitami, którym jednym z nich był piszący dziś te słowa.To wówczas trzeba było być odważnym by występować przeciwko TW Bolkom, a nie dziś, prawda?Dziś jest to kopanie leżącego, chociaż z drugiej strony kanalia nadal ostro wierzga, prawda?

Pozdrawiam,
Obibok na własny koszt

PS
To takie małe bigosowanie, ale to też jest swego rodzaju bigos historyczny, którym się z Tobą podzieliłem wyżej.

PPS
Napisałem takie wspominki, a właściwie taki mały rys o latach działalności strajkowej i społecznej z pominięciem działalności czysto politycznej - jeśli chcesz to prześlę Tobie na PW - przeczytasz ocenisz i ocenisz czy warto coś takiego upublicznić? -....?

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#314388

To wszystko prowadzi do jednego wniosku: musisz się poważne zastanowić, komu zostawisz/przekażesz swoją wiedzę i swoje archiwalia. Rodzina to za mało. To wszystko - niezależnie od formy - powinno trafić w ręce fachowca. Uczciwego i godnego zaufania. A jeszcze lepiej, w ręce instytucji archiwalno-badawczej...

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#314394

Chylę czoła. Ukłon do ziemi. Przed Tobą i dla Ciebie, oraz wszystkim Tobie podobnym. Wszystkim, którzy w tamtym czasie pozostali wierni Polsce i wolności. Tym, którzy po latach nie sk...i się. Zachowali honor i godność. I co najważniejsze, jesteście żywym świadectwem tamtych wydarzeń. Jesteście bohaterami i wzorem zasad do naśladowania.
Szczęść Wam Boże.
opornik
oraz 10 dla kapitana

Vote up!
0
Vote down!
0
#314254

godzi się w tym dniu przypomnieć nazwiska tych, których wtedy zamordowano.
Ku pamięci trzeba dodać, iż zbrodniarze nigdy nie ponieśli żądnej kary.

"Funkcjonariusze Katowickiego plutonu specjalnego zomo 16 grudnia 1981 r. otworzyli ogień z broni maszynowej do strajkujących górników w kopalni „Wujek" w Katowicach. W efekcie na miejscu zginęło siedem osób — Józef Czekalski, Józef Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Zbigniew Wilk i Zenon Zając. Kilkunastu protestujących raniono, dwu z nich (Joachim Gnida i Jan Stawisiński) zmarło w styczniu 1982 r. w szpitalu. Prawie wszystkie rany postrzałowe umiejscowione były w górnych partiach ciała (głowa, klatka piersiowa, brzuch, ręce), co jednoznacznie świadczy o zamiarach zomowców."

Vote up!
0
Vote down!
0
#314844

Zaciekawiła mnie scena ze zdjęcia. Cywil w pilotce z plecakiem i w wojskowych butach. Wygląda jak cyklista, trzyma drugiego gościa niby za szelki podchodząc go z tyłu, a ten gościu schylony trzyma koło od roweru za ośkę jakby był brakującą częścią pojazdu. I pełno kabli. Tylko pedałów brak. A może się mylę, może tam są pedały.

 

Vote up!
0
Vote down!
0

ość

-----------------------------------

gdy prawda ponad wszystko, życie bywa piękne

wtedy żyć się nie boisz i śmierci nie zlękniesz

#314200

[quote=Ość]

Zaciekawiła mnie scena ze zdjęcia. Cywil w pilotce z plecakiem i w wojskowych butach. Wygląda jak cyklista, trzyma drugiego gościa niby za szelki podchodząc go z tyłu, a ten gościu schylony trzyma koło od roweru za ośkę jakby był brakującą częścią pojazdu. I pełno kabli. Tylko pedałów brak. A może się mylę, może tam są pedały.

 

[/quote]

To chyba jakiś happening "pomarańczowej alternatywy". Te niby szelki to kierownica kolarzówki ; )

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#314409

Nie odważą się dziś na internowanie.
O ile baza kwaterunkowa jeszcze by się znalazła,
to już sprostanie wymaganiom takich "wojowników"
jak bolek i s.ka, jest zupełnie niewykonalna.
Wyprodukowanie takiej ilości spirytualiów,
przekracza możliwości państwowych gorzelni.
A skąd dla nich wszystkich wziąć cygara i bezy z kawiorem?
Zamienili więc opcję.
Sami umieścili się na strzeżonych osiedlach, getta
pozostawiając na zewnątrz...
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Tylko ta myśl ma wartość, która przekona kogoś jeszcze

#314198

Szyfrogram ambasadora NRD z dn. 02 grudnia 1981 r.
Rozmowa "osobliwa" Bronisława Geremka z tow. Cioskiem (wówczas Minister ds. współpracy ze związkami zawodowymi).
" W ostatnim czasie sytuacja zmieniła się zasadniczo. Jestem nastawiony optymistycznie gdyż polska tragedia zmierza ku końcowi. Finał już się zaczął. Rozstrzygnięcie musi zapaść jeszcze w grudniu. Część decydujących doradców Solidarności rozpoznała już obecną sytuację. Boją się bardziej niż zakładaliśmy i zaczynają ratować własną skórę. Właśnie miałem osobliwą rozmowę z szefem ekspertów Solidarności, Geremkiem, który ma ścisłe kontakty z międzynarodówką social-demokratyczną i osobiste kontakty z zachodnimi politykami.
Nie uwierzycie własnym uszom. Geremek oświadczył, że dalsza pokojowa koegzystencja pomiędzy Solidarnością w obecnej formie a socjalizmem realnym już nie możliwa, konfrontacja siłowa nieunikniona. Aparat Solidarności - kontynuował Geremek - musi być zlikwidowany przez państwowe organy władzy. Po siłowej konfrontacji Solidarność mogła by na nowo powstać, ale jako rzeczywisty związek zawodowy bez Matki Boskiej w klapie, programu gdańskiego, bez politycznego oblicza i bez ambicji sięgnięcia po władzę. Być może - kontynuował Geremek - tak umiarkowane siły jak Wałęsa mogły by zostać zachowane".

Ż...a gnida. Ile takich gnid pzpr, sb i kgb zainstalowało w Solidarności ?

Kolejny cytat.
Po odprawie 12 grudnia 1981 r. Kiszczak przekazał kgb szczegółowy plan operacji wprowadzenia stanu wojennego w Polsce oraz takie oto oświadczenie.
"Jeżeli operacja, którą zaplanowaliśmy zawiedzie i będziemy musieli zapłacić życiem za jej niepowodzenie, wówczas związek sowiecki musi być przygotowany na obecność wrogiego państwa u swych zachodnich granic. Państwa, którego przywódcy będą szerzyli nacjonalizm i antysowietyzm. Państwo to od samego początku otrzyma obfitą pomoc krajów imperialistycznych w wymiarze wystarczającym do zerwania wszelkich więzów z krajami socjalistycznymi. Socjalistyczny rozwój Polski na długi czas zostanie cofnięty."
Ot gospodarska troskliwość.

Źródło: film dokumentalny Grzegorza Brauna i Roberta Kaczmarka "Towarzysz Generał Idzie Na Wojnę". Dystrybucja: Gazeta Polska.

"JAK DŁUGO RĘKA WYCIĄGNIĘTA DO ZGODY MA NAPOTYKAĆ ZACIŚNIĘTĄ PIĘŚĆ" (gen. Wojciech Jaruzelski)

Vote up!
0
Vote down!
0
#314648

gość z drogi

ku pamięci ofiar  towarzyszy generałów,odpowiedzialnych za Mord w Kopalni "Wujek"

fragment wiersza 

 " Z Notatnika Poetyckiego Jacka Okonia internowanego w Zabrzu-Zaborze...

Słuchajcie,to ja mówię ,zastrzelony Polak.

Za bramami me życie i mój hełm górniczy

Krwawiącymi ustami do mych braci wołam

Którzy dziś myślą o mnie na więziennych pryczach

/..../

Nim zaśniecie na na pryczach,pomódlcie się za mnie,

Jak się modlił Pan Jezus wśród nocy Ogrójca,

A mój hełm przestrzelony powieście na bramie,

Gdzie mi życie zabrano,a mym dzieciom ojca..."

Ku Pamięci pomordowanych Górników 16 Grudnia 1981

a towarzyszom generałom i ich poplecznikom,wieczna

hańba

 

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#314765

Owszem ku pamięci. Wiecznej pamięci zeszmacenia tzw. korpusu oficerskiego.
Pytam tylko czy dziś można powiedzieć, iż Wojsko Polskie (dowództwo, korpus oficerski) jest faktycznie polskie ? Polskie w naszym tutaj rozumianym pojęciu ?
Naiwnością jest w to wierzyć. Jak naiwnością było wierzyć w Wałęsę i jemu podobnych tfuurców niepodległej Polski.
Pod mundurami upstrzonymi w baretki, generalskie szlify, w porach z lampasami kryją się lizusy, sługusy, zwykli karierowicze bez kręgosłupa. Zwyczajne, jak się mawiało w moich czasach kiedy miałem zaszczyt wypełniać "zaszczytny obowiązek obrony ojczyzny" TREPY.
Zmiana okrągłej czapki na rogatywkę i orła z koroną zmieniła zewnętrzny wizerunek, opakowanie. Zawartość pudełka pozostała ta sama tylko jeszcze bardziej sczezła i przeterminowana.
Bóg, Honor, Ojczyzna, to puste słowa. Roczniki obecnej kadry oficerskie wychowały się w czasach bez Boga (taka postawa gwarantowała awans), a ile honor dziś wart jest dla tej kadry, możemy się przekonać po zachowaniach, wypowiedziach, działaniach oficerów (było nie było starszych od majora po pułkownika) z PrOkurWy.
Wart jest tyle ile generalska emerytura.
Ojczyzna ?. Dla tych najemników o tę się dba, która lepiej płaci. Umiejętności ? Jeden oficer starszy nie umie trafić z pistoletu we własny łeb a drugi nie odróżnia trotylu od pasty do butów.
W razie konfliktu zachowaj nas Boże od takich dowódców.


Pozdrawiam
Vote up!
0
Vote down!
0
#314818

gość z drogi

Polsko "

a co do trepów ...to tylko jedno mogę zrobić,powtórzyć Twoje słowa

jeden nie umie

nawet celnie strzelać,a drugi

nie odróżnia pasty  do butów,od....trotylu....

i jeszcze gorzej ,strachem POdszyci mają czelność straszyć Ofiary smoleńskie

Największą Jednak plama na HONORZE tych kukielek jest KŁAMSTWO

o PIJANYM GENERALE .....

serdeczne pozdrowienia z lat,gdy szmacili słowa BÓG HONOR OJCZYZNA :)

 

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#314836

16.grudnia 1981 rok
Za młody jestem żeby komentować tamte wydarzenia.
niech ten film będzie za komentarz.
Ku pamięci zamordowanym bohaterom.


a na pohybel zbrodniarzom.
Vote up!
0
Vote down!
0
#314840

Ku pamięci tego dnia
godzi się w tym dniu przypomnieć nazwiska tych, których wtedy zamordowano.
Ku pamięci trzeba dodać, iż zbrodniarze nigdy nie ponieśli żadnej kary.

"Funkcjonariusze Katowickiego plutonu specjalnego zomo 16 grudnia 1981 r. otworzyli ogień z broni maszynowej do strajkujących górników w kopalni „Wujek" w Katowicach. W efekcie na miejscu zginęło siedem osób — Józef Czekalski, Józef Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Zbigniew Wilk i Zenon Zając. Kilkunastu protestujących raniono, dwu z nich (Joachim Gnida i Jan Stawisiński) zmarło w styczniu 1982 r. w szpitalu. Prawie wszystkie rany postrzałowe umiejscowione były w górnych partiach ciała (głowa, klatka piersiowa, brzuch, ręce), co jednoznacznie świadczy o zamiarach zomowców."

Ponownie ponieważ nie wpadło tam gdzie chciałem :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#314846

gość z drogi

"Tak było ""

Karty z Historii "Solidarności Regionu Sląsko-Dąbrowskiego w Fotografiach"

Na czarno białej fotografii uwiecznione na zawsze zostało ,to czym mordowali

wtedy Górników  na" Wujku"

Na umorusanej dłoni, spłonki i jedna długości równającej się szerokości męskiej dłoni,u góry

widać cyferkę 6....

TO był MORD,MORD na bezbronnych Polakach,na Górnikach...takich Mordów pózniej dokonano jeszcze wiele....w imię obrony WRONY....

serd pozdr 

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#314857

gość z drogi

Maciej Bieniasz "Idą ,idą pancery  na Wujek" 

wspomnienia autora

Pogrzeb wypadł w sobotę,12 grudnia.Tym razem ani rodzina ,ani piekna ziemia rzeszowska nie zdołały zatrzymać mnie na dłużej. Tak wiele było było spraw,które wymagały mojej obecności - a bliskość wschodniej granicy  i stojących za nią bratnich wojsk  mogła utrudnić terminowy powrót do domu - że ostatnim pociągiem ruszyłem

w stronę Krakowa,potem do Katowic

 

Rano,po kilkugodzinnym zaledwie wypoczynku otrzymałem ostrzeżenie:"o północy

wprowadzono stan wojenny,dziekan  i prodziekan  naszej Filii zostali aresztowani/póżniej dopiero zrobił karierę nowy w tym półwieczu termin"internowanie"

Rzeczą najpilniejszą stało się więc natychmiastowe uprzątnięcie szkoły

-usunięcie śpiworów,umycie sergraficznych sit.Gdy ,w poniedziałek pieczętowano budynek,był czysty jak łza

     Zajęcia na wszystkich uczelniach zostały zawieszone ,rozpoczęło sie wzywanie 

na przesłuchania -spałem więc poza domem.A po paru dniach w ogóle usunąłem 

się z oczu...Wróciłem na Wigilię..."/..../"

fragmenty...

"Co pisałem?

W tamte pierwsze dni,jeszcze nieco ogłupiały kierunkiem wydarzeń,notowałem fragmenty myśli czy raczej emocjanalnych impulsów,pełne ykropkowań i znaków zapytania.Katalizatorem okazała się rozmowa ze starą kobietą,przynoszącą około południa na moją "meline"coś ciepłego do zjedzenia - Co to tak dudni na ulicy ?

To pancery.- Pancery ? - Ja ,idą na Wujek ./../"....

"Literatura Przełomow Politycznych,str 210,211

serd pozdrowienia z tamtych strasznych lat....

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#314868

gość z drogi

 

"Idą,pancery na Wujek"

Przyszli nocą w uśpiony dom

Wyciągali nas chyłkiem,jak zbój

Drzwi zamknięte otwierał łom.

    Idą,idą pancery na Wujek

A gdy opadł  strach i gniew

Jeden wybór:kopalnia strajkuje 

Choć staniała bardzo nasza krew

       Idą,idą pancery na Wujek

/...../

Płoną znicze ku zabitych chwale 

Ale zgasła nadzieja na potem

Gdzie twoje czyste ręce generale?

      Zawracają pancery  z powrotem

z Albumu "Tak było"

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#314872