Ukraina winna powołać w Europie sojusz wymierzony w Putina

Obrazek użytkownika Mariusz Cysewski
Kraj

Autor: Wiktor Prokopienko. Tłum.: MC. Oryginał: ]]>http://gazeta.ua/ru/articles/comments-newspaper/_ukraina-dolzhna-sozdat-novyj-alyans-v-evrope-protiv-putina/557211]]>

Zagrożenie przez Rosję bezpieczeństwa w Europie jest coraz bardziej oczywiste – w zeszłym tygodniu mówił o nim sekretarz generalny NATO, Anders Fogh Rasmussen. Dodał, że w odpowiedzi Sojusz powinien zwiększyć budżety obronne.

Tymczasem na Ukrainie – dotąd nie będącej członkiem NATO, UE i innego dużego sojuszu demokracji – proponują orientować się nie tylko na istniejące dotąd związki ponadnarodowe, ale i tworzyć nowe.

Na przykład, lider wszechukraińskiego zjednoczenia „Swoboda” Ołeh Tiahnybok uważa, że destabilizacja polityczna województw południowych wiąże się z zamiarami Kremla odcięcia dostępu Ukrainy do morza i przeszkodzenia w powstaniu linii państw demokratycznych od Bałtyku do Morza Czarnego.

Dla Putina ważne by przejąć nie tylko Donbas, ale i Ukrainę południową – Odessę, Nikołajew, Chersoń. Kreml próbuje zdestabilizować sytuację przez prowokacje punktowe. Południowa Ukraina potrzebna jest Moskwie by oderwać część naszego państwa od morza w czasie, gdy formują się nowe realia geopolityczne, a Ukraina może zostać jednym z założycieli nowego podejścia do rozwoju Europy, tj. jakim będzie tzw. Związek Bałtycko-Czarnomorski – mówi Oleh Tiahnybok (45 l.)    

O alternatywnej dla projektów moskwocentrycznych osi politycznej, integrującej terytoria międzymorza bałtyckiego i czarnomorskiego, po raz pierwszy mówiono na początku ubiegłego stulecia. Wykładając w książce pod tym samym tytułem krótką geografię Ukrainy, prof. Stepan Rudnyckij zaproponował w 1914 r. połączenie obu mórz kanałem żeglugowym. Z koncepcją Związku Bałtycko-Czarnomorskiego, albo konfederacji Litwy, Białorusi i Ukrainy jako podstawy regionalnego przywództwa Kijowa w Europie w roku 1918 wystąpił prezydent Ukraińskiej Republiki Ludowej Mychajło Hruszewski. W okresie międzywojennym myśliciel polityczny Jurij Lipa podkreślał strategiczny interes Ukrainy związany z rozwojem współpracy wzdłuż osi Południe – Północ (Bałtyk – Morze Czarne). Uważał on, że orientacja na średniowieczną „drogę od Waregów do greki” znacznie zwiększy rolę państwa ukraińskiego na kontynencie, a ruch na wschód przez Rosję przekształci je w „wycior dla silniejszych”. W 2005 r. dziewięć państw regionu bałtycko-czarnomorsko-kaspijskiego powołało w Kijowie Związek Demokratycznego Wyboru. Przeciw temu formalnemu międzyregionalnemu związkowi Ukrainy, Mołdawii, Litwy, Łotwy, Estonii, Rumunii, Macedonii, Słowenii, i Gruzji ostro wystąpiła Rosja, która za swą kluczową rolę uważa bezwzględną dominację w przestrzeni posowieckiej.

W naszych czasach idea rozwoju bliskiej współpracy polityczno-gospodarczej państw basenu Morza Bałtyckiego i Czarnomorskiego zajmuje główne miejsce w programie wyborczym Ołeha Tiahnyboka. Ten kandydat Swobody do funkcji prezydenta jest przekonany, że Ukraina powinna zapoczątkować wzajemnie korzystne porozumienia we wszystkich dziedzinach strategicznych z naturalnymi sojusznikami – Szwecją, Norwegia, Finlandią, Litwą, Łotwą, Estonią, Polską, Bułgarią, Turcją, Gruzją, a w perspektywie i Białorusią. Ale na drodze do tych geopolitycznych przekształceń znów stoi agresywny Kreml.

W sojuszu z Polską Ukraina mogłaby zjednoczyć państwa bałtyckie i czarnomorskie i w ten sposób przeformatować Europę. Na to można mieć nadzieję w perspektywie długoterminowej – uważa Grigorij Pierepielica (60 l.), doktor nauk politycznych i ekspert ds. bezpieczeństwa międzynarodowego.

Jego zdaniem, po aneksji Krymu Rosja będzie potęgować kontrolowaną destabilizację regionów wschodnich Ukrainy i spróbuje przejąć jej wybrzeże morskie. By położyć kres projektom współpracy bałtycko-czarnomorskiej Kreml przyłączy do siebie Naddniestrze, obali suwerenność Mołdawii, a potem przyjdzie kolej na posowieckie państwa bałtyckie – przypuszcza ekspert.

Rosja buduje potencjał wojskowy w okręgu kaliningradzkim. Jednak tradycyjnej wojny z państwami bałtyckimi nie będzie, gdyż Rosja od razu napotka na otwarty opór NATO, którego potencjał wojskowy pięciokrotnie przewyższa rosyjski. Dlatego Rosja ucieknie się do akceptowanego scenariusza: strategiczna operacja dywersyjna w oparciu o ludność rosyjskojęzyczną lub rosyjską diasporę – mówi Pieriepielica.

Tak więc Rosja stanie się państwem, które będzie mieć władzę nad wybrzeżem Morza Czarnego i Bałtyckiego w zakresie odpowiadającym granicom ZSRR.

Kiedy zatrzyma się Putin? Gdy przekona się, że mogą mu dać w zęby – odpowiada ekspert.

 

 

Kontakt: tel. 511 060 559

ppraworzadnosc@gmail.com

]]>https://sites.google.com/site/wolnyczyn]]>

]]>http://www.youtube.com/user/WolnyCzyn]]>

]]>http://mariuszcysewski.blogspot.com]]>

]]>http://www.facebook.com/cysewski1]]>

 

3
Twoja ocena: Brak Średnia: 2.8 (3 głosy)

Komentarze

Vote up!
1
Vote down!
0
#1426175