Sądy. O boskość rasy panów proces w Gliwicach. Odsłona 2

Obrazek użytkownika Mariusz Cysewski
Kraj

Żenuje nas serial o matce Madzi i audycje radia Erewań (Anny Marii Wesołowskiej) jakimi telewizje przykrywają realia wymiaru niesprawiedliwości. Nie dajmy się zniechęcić. Karol Dickens w Notatkach z podróży po Ameryce podał, że w zwiedzanych miastach pierwsze kroki kierował do więzienia i domu wariatów; nie pozna bowiem kraju kto nie zwiedzi tych przybytków. Dodać do nich można sądy

Trzecia Rzesza Pospolita nie przewiduje „sądów” w znaczeniu znanym w państwach Zachodu. „Sądy” Zachodu są z definicji niezależne - „sąd zależny” to tyle co „koń dwunożny” itp. - zwłaszcza od rządu (władzy wykonawczej) . Niezależność pozwala sądom orzekać bezstronnie - nawet na niekorzyść rządu (władzy wykonawczej). Ideę niezależności sądów Polacy pojmują instynktownie; to bowiem temat wręcz popkultury Zachodu. Nie zliczymy wersji starć Dawida z Goliatem w amerykańskich filmach court drama, gdzie przeciw możnym tego świata stają ludzie mogący sile przeciwstawić tylko – i aż – racje. Ale nie wola możnych i nie siła, a racje właśnie decydują w sądach niezależnych, co pozwala na happy end.

Happy endów nie ma w marionetkowych „sądach” obecnego kondominium. Niemal nigdy nie orzekają one wbrew rządowi ani jego funkcjonariuszom, nawet gdy winni są przestępstw. Z dostępnych informacji wynika, że jednego tylko prokuratora uznano winnym naruszenia dóbr osobistych (był nim… Zbigniew Ziobro). Z drugiej strony, skazywalność wynosi prawie 100% (w Polsce do 1939 – ok. 70%). Nietrudno przewidzieć, że po z górą 20 latach zbrodniczego pseudosądowego procederu ludzkie tragedie idą w miliony; zależnie od stażu, statystyczny „sędzia” Rzeszy ma na sumieniu od kilkudziesięciu do kilku tysięcy ofiar.

Warto podkreślić, że za zbrodnie Rzeszy odpowiadają wszystkie obecne w sejmie partie polityczne. Ratunek wymaga ich usunięcia, a to Polskę będzie kosztować.

Marionetkowe „sądy” to bowiem rak, który wyciąć trzeba. Niezależność sądów zapewnią dopiero – jak w USA – ławy przysięgłych. Mimo wielu wad, bodaj tylko one dają gwarancję niezależności sądów łatwą do skontrolowania a zarazem widoczną i zrozumiałą dla wszystkich. Proceder wyroków zbrodniczych, nieunikniony wobec braku sądów prawdziwych (tj. niezależnych) - to problem wyjściowy, główny wymiaru niesprawiedliwości.

Ale nie jedyny. Kolejny powszechnie w Polsce łamany standard prawny i cywilizacyjny to jawność procesów. Jawności wymagają traktaty międzynarodowe podpisane przez rząd, a nawet deklaracyjna „konstytucja” Rzeszy. Wyjątki od zasady jawności są nieliczne (i opisane w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka; Art. 6). Ministerstwo niesprawiedliwości niedawno zapewniało nawet posłów, że jego „sądy” zasady jawności przestrzegają (zobacz tutaj).

Rządząca Polską soldateska widać nie przewidziała, jak łatwo będzie - z kamerą w ręku - udowodnić jej kolejne kłamstwo. Przeglądając często osobiście zebrane materiały i relacje filmowe zdumiałem się, jak częsty a zarazem niedoceniany jest problem procesów tajnych. Jak często „sędziowie” – a są to na ogół obłąkane, zbrodnicze bestie – tak silni wobec słabszych zarazem nie mają choć tyle odwagi cywilnej, by spojrzeć w kamerę jak w lustro. Nie dalej jak tydzień temu opublikowałem artykuł o tym, jak dwa sądy w Katowicach zabiły (wymusiły „samobójstwo”) śp. Staszka Modrzejewskiego (zobacz tutaj). W obu wypadkach rozprawy były tajne. W obu wypadkach zbrodniarze siłą usunęli dziennikarzy z sali sądowej.

23 lipca b.r. w Gliwicach rozpoczął się pozorowany proces o uzurpację boskości i nieomylności rasy panów (zobacz tutaj). Rozprawa nie trwała długo. Wykluczenie przez „sędziego” jawności procesu spowodowało automatycznie wniosek o odsunięcie go. Oto dalszy ciąg tego „procesu”: odpowiedź „sądu” i zażalenie

XII C 249/11
Mariusz Cysewski
Katowice, 28 sierpnia 2013 r.

Sąd Apelacyjny w Katowicach
Za pośrednictwem: Sąd Okręgowy w Gliwicach

ZAŻALENIE
1 sierpnia/21 sierpnia 2013 r. hitleria okręgowa (tzw. „sąd okręgowy”) w Gliwicach postanowiła odrzucić mój wniosek o odsunięcie od sprawy Katarzyny Sznajder. Pod postanowieniem podpisali się Urszula Walenta, Zdzisława Chechelska, Piotr Suchecki. Ich postanowienie uzasadnienia nie zawiera.
Zaskarżam w całości postanowienie z 1/21 sierpnia.
Uzasadnienie. Hitleria okręgowa nijak nie raczyła odnieść się do sytuacji faktycznej będącej przyczyną bezpośrednią (są i pośrednie) wniosku o odsunięcie. Przypomnę, że przyczyną bezpośrednią było nielegalne utajnienie rozprawy cywilnej przeciw jednemu z esesmanów prokuratury. W świetle wypowiedzi ministerstwa niesprawiedliwości Rzeszy (nr 23134 z 21 lipca 2011 r.) załączonej przeze mnie na piśmie do akt, utajnienie rozprawy cywilnej jest bezprawne. Ministerstwa Rzeszy autorytetami nawet nie moralnymi dla mnie nie były i nie będą nigdy. Myślę jednak, że dla hitlerii wszystkich szczebli powinny. Utajnienie rozprawy jest też ze strony pani Sznajder przestępstwem przekroczenia uprawnień służbowych dla osiągnięcia korzyści osobistych (art. 231 § 2 kk) za które należy się jej do 10 lat więzienia.
Jawność rozpraw jest gwarantowana przez traktaty międzynarodowe podpisane przez Rzeszę i respektowana przez oba mocarstwa rozbiorowe. Jawność respektowana jest już nawet w hitlerii apelacyjnej w Katowicach. O tyle to logiczne, że wszyscy już wiemy, że proces w hitleriach Rzeszy sprawiedliwy być nie może. Idzie tylko o to, jak to nagłośnić.
Polska nie zrezygnuje ze swych interesów i standardów cywilizacyjnych. Nie zrezygnowała nawet pod waszymi sztukasami.
Urszula Walenta, Zdzisława Chechelska, Piotr Suchecki postanowienia swego nie raczyli uzasadnić. Nie wiemy więc, czy uzasadnienie to brzmi:
a) Ordnung muss Sein;
b) Deutschland Deutschland über alles;
c) Ein Reich Ein Volk Ein Führer.
Proponuję by państwo to sobie w własnym gronie jakoś wyjaśnili.
Zwłaszcza że na nieuniknioną kwestię kolejną – Hitler kaputt… bitte nicht schiessen – powiem że nie mam własnego więzienia i nie mogę państwa wziąć do niewoli.
A już na pewno nie wszystkich naraz.
Mariusz Cysewski

Brak głosów

Komentarze

Co to za język jest?!
Jak z jakiegoś marnego brukowca.
Kiedy czytam coś takiego, mam wrażenie, ze autor traktuje czytelników jak debili.
Jeśli miałby to zaś być wyraz poczucia humoru, to jest to wyjątkowo toporne poczucie.

Vote up!
0
Vote down!
-1
#378826

W takim razie żegnam. Proszę stąd zniknąć i nie wracać. Mariusz Cysewski

Vote up!
1
Vote down!
0

Mariusz Cysewski

#378875