A walkę stoczy z nim wróg potężny…

Obrazek użytkownika Mariusz Cysewski

Jak Nazi Polsza może skazać na śmierć głodową?

Za ujawnienie ich zbrodni przeciw Polsce, w minionych latach „sądy” Trzeciej Rzeszy Pospolitej wobec Mariusza Cysewskiego, redaktora pisma „Wolny Czyn KPN Obszaru V”, orzekały rozwiązanie ostateczne – Endlösung – jakim dla większości Polaków jest zakaz pracy. Jak inni, Cysewski utrzymywał się właśnie z pracy. Zakaz pracy ulewomocnił się w marcu 2012 r. Hitlerowcy polscy każdorazowo orzekali też konfiskatę mienia dziennikarza, co jednak skutku przynieść nie mogło – ten bowiem majętny nie jest i mienia nie posiada. Naziści wiedzą to dobrze dzięki nalotom Einsatztruppen na dom redaktora i rozpracowaniu agenturalnemu, któremu permanentnie poddany jest i on, i jego środowisko.

A jednak na 28 listopada b. r. dziennikarz otrzymał wezwanie do tzw. „Sądu Rejonowego” w Tarnowskich Górach by wyjaśnić swój stan majątkowy… Sprawę (sygn. I Co 4569/13) prowadzi pan sędzia Tomasz Kita. Nie mając nic do ukrycia, Cysewski stawił się wyposażony w kamerę.

Tym razem nie na rozprawie, a już na korytarzu przed salą sądową okazało się, że relacja filmowa z rozprawy znów nie jest pożądana. W związku z czym M. Cysewski złożył wniosek o odsunięcie i od tej sprawy wszystkich „sędziów” tzw. „Sądu Rejonowego” w Tarnowskich Górach.

Rozprawy sądowe co do zasady są jawne na mocy traktatów międzynarodowych, których stroną jest Trzecia Rzesza Pospolita. Wyjątki od zasady jawności są nieliczne i opisane w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka; Art. 6. Jawne są zwłaszcza procesy cywilne. Ministerstwo niesprawiedliwości zapewniało posłów, że jego „sądy” zasady jawności przestrzegają (zobacz odpowiedź ministerstwa niesprawiedliwości na interpelację poselską nr 23134 tutaj: http://orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/383CAD80 ).

Tym bardziej jawne są miejsca publiczne, w których przebywają strony przed wywołaniem rozprawy. W tym wypadku nie istnieje podstawa lewna, umożliwiająca tajność miejsca publicznego.

Działanie bez podstawy prawnej albo lewnej można uznać za przekroczenie uprawnień służbowych (art. 231 § 1 kk). Jest ono zagrożone karą do 10 lat pozbawienia wolności wówczas, gdy sprawca zmierza do osiągnięcia korzyści osobistej (art. 231 § 2 kk), takiej jak, na przykład, ukrycie sprawstwa poprzez bezprawne zatajenie wizerunku.

Równie poważnym przestępstwem jest próba uniemożliwienia, a nawet samo tylko utrudnianie stronie przemocą lub groźbami karalnymi udziału w rozprawie sądowej. Przestępstwem odrębnym jest niszczenie przedmiotów, nawet gdyby nie miało miejsca na sali sądowej, a przedmioty te nie służyły stronie do wyegzekwowania jej praw.

Mój komentarz: Głupio komentować sytuację własną, gdy tylu innych pozbawiono prawa głosu. Z drugiej strony, ci inni nie będą argumentować swej sprawy kwestiami konstytucji, fundamentalnych praw człowieka; a powinni, i może te argumenty komuś się przydadzą. Sytuacja może być pouczająca i dać Państwu rzadki chyba wgląd w realia okupowanej Polski. Zresztą, ciągle jednak ktoś wydzwania do mnie chcąc dowiedzieć się czegoś o wspomnianym tu obok - w moim biogramie - „zakazie pracy”.

Zakaz pracy i związane z nim wydarzenia nie mają nic wspólnego z prawem - nie tylko Polski Niepodległej (do 1939 r.) i przyszłej wolnej Polski, ale i obecnym, kalekim prawem („lewem”) Nazi Polszy. W wielu aspektach. Nie chcę państwa zanudzać, wymienię dwa.

Prawo bankowe hitlerowskiej Polszy każe zostawiać ofiarom kwotę niezbędną do przetrwania (art. 54 § 1 Ustawy Prawo bankowe (1) ). Ale Einsatzruppen hitlerowskiej Polszy nigdy nie przestrzegały własnego lewa („prawa”) - a odwołanie przysługuje do „sądu”... No właśnie takiego jak widać. Jako tłumacz (przysięgły) zarabiałem całkiem przyzwoicie - tyle że wynagrodzenia wpłaca się do banku. Mówienie o „zakazie pracy” jest nieścisłe: owszem mogę sobie pójść do pracy; ale „sądy” Nazi Polszy dopilnowały, że z wynagrodzenia nie ujrzę ani grosza, nawet na bułkę. Proste. Jak but Himmlera.

Po wtóre, w państwach cywilizowanych ofiary bezprawia mogą odwołać się do sądu. W sądzie przysługują im dalsze prawa; ale obszerny temat praw ofiar w sądzie pominę tu. Zasada sądowego nadzoru obowiązuje i w hitlerowskiej Polszy na mocy podpisanych przez nią międzynarodowych traktatów. Abstrahując już że w hitlerowskiej Polszy nie ma „sądów” – żaden Polak nigdy tu nie wygrał ze Skarbem Nazi Państwa – to jednak dodatkowo tu tzw. „egzekucja komornicza” odbywa się w tzw. porządku pozasądowym (ros. wa wniesudiebnom pariadkie) – tym samym trybie, w którym ojcowie-założyciele Nazi Polszy zamordowali w Katyniu oficerów Wojska Polskiego. O egzekucji ofiara dowiaduje się nie z pisma nadesłanego z sądu za potwierdzeniem odbioru, z pouczeniem o przysługujących jej prawach - a zupełnie inaczej, i od roku 1939 tradycyjnie: z łomotu kolbami w drzwi i ryku: Aufmachen! Raus, schneller! Verfluchte Polnische Schweine… Raus, raus! W nadesłanym do sądu piśmie Patrycja Majder z Prokuratorii Generalnej Nazi Polszy nie może nachwalić się pozasądowego trybu egzekucji gdyż – powiada - pozwala on zaskoczyć napadaną ofiarę!

To nie jest przypadek jakoś specjalny, odosobniony, w żadnym razie nie ma tu względów osobowych - gdyż Patrycja Majder z Prokuratorii Generalnej cytuje orzeczenie Ubergerichtu (sądu najwyższego) Rzeszy na tę właśnie okoliczność. Zresztą zażalenie adwokata podkreślające właśnie sprzeczność z elementarzem prawa - niekonstytucyjność wniesudiebnowo pariadka, tj. pozasądowego trybu egzekucji, odrzucił Sąd Apelacyjny w Katowicach. Z drugiej strony aktualności nie straciła uwaga Sołżenicyna o wykonawcach, realizatorach zła, gdyż hitlerowskie teorie i doktryny prawne tzw. Sądu Najwyższego zwyczajnie upadłyby, gdyby nie znalazły chętnych i gotowych realizatorów. Realizatorów gotowych na wszystko. Którym nic co ludzkie nie będzie obce.

Autorem ustawy o tzw. „Prokuratorii Generalnej” jest skądinąd arcysympatyczny europoseł PiS Janusz Wojciechowski. W odróżnieniu od wielu swych klubowych koleżanek i kolegów, pan poseł jest nawet radykalny i dlatego z ciężkim sercem napiszę, że radykalny selektywnie – bo zdaje się, że pan poseł do dziś poczytuje sobie tę Prokuratorię Generalną Nazi Polszy za jakiś tytuł do chwały. Pewnie powie, że… nic nie wiedział.

A może nie powie; nigdzie nie jest powiedziane, że Polska jeszcze tu kiedyś wróci.

Mariusz Cysewski

PRZYPISY:

(1) Środki pieniężne znajdujące się na rachunkach oszczędnościowych, rachunkach oszczednościowo-rozliczeniowych oraz na rachunkach terminowych lokat oszczędnościowych jednej osoby, niezależnie od liczby zawartych umów, są wolne od zajęcia na podstawie sądowego lub administracyjnego tytułu wykonawczego do wysokości trzykrotnego przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw (...) itd.

Kontakt: tel. 511 060 559
ppraworzadnosc@gmail.com
https://sites.google.com/site/wolnyczyn
http://www.youtube.com/user/WolnyCzyn
http://mariuszcysewski.blogspot.com

Brak głosów