MISIAKGATE - kadry przyszłego premiera w pigułce(?)

Obrazek użytkownika Łukasz Schreiber
Świat

Wczorajsze zachwyty nad zachowaniem Donald Tuska - ws senatora Misiaka - w świetle dzisiejszych faktów wydają się zupełnie nieuprawnione. Oto jak podaje dziennik Parkiet firma Work Service miała powiązania także z TPSA. To już nie są niejasne interesy prowadzone przy wykorzystaniu luk w prawie, to po prostu afera korupcyjna z udziałem prominentnego polityka Platformy Obywatelskiej.

unieważniony kontrakt i nowy skandal

Z informacji od wiceministra skarbu Gawlika wiemy, że doszło do zerwania umowy pomiędzy firmą Work Service a Agencją Rozwoju Przemysłu ws kontraktu na szkolenia stoczniowców. Byłaby to pierwsza dobra wiadomość, jaka nastąpiła od wybuchu afery przed sześcioma dniami. Gorzej, że w ślad za tym poszedł kolejny zdumiewający news - TPSA ma powiązania z Work Service, a już w przyszłym tygodniu senacka komisja gospodarki narodowej ma zająć się prawem telekomunikacyjnym. Gdyby nie przypadkowy wybuch afery właśnie w tym czasie, Misiak z pewnością nie widziałby nic złego w przewodniczeniu pracom tejże komisji. Zapewne byłby równie bezstronny, co przy załatwianiu bezprzetargowego kontraktu na 48mln złotych dla Work Service.

Tusk wiedział wcześniej

Parkiet napisał o sprawie dzisiaj, ale możemy założyć, że Tusk o wszystkim wiedział już wczoraj. To oznacza, że o ile jeszcze poprzedniego dnia mogliśmy mieć cień szacunku za tak „ostry" krok, to dzisiaj wygląda to jedynie na działanie prewencyjne. Powstaje też pytanie, czy gdyby nie kolejny skandal, to Misiak jednak nie pozostałby w dalszym ciągu w szeregach Platformy? Być może właśnie to było powodem, dla którego Grzegorz Schetyna zrezygnował z walki w obronie Misiaka. Wszakże może być jeszcze inny, o którym pisał przedwczoraj Krzysztofjaw, podając za powód powiązania Platformy z PBS-DGA i sugerując, że afera z Misiakiem jest zasłoną dymną. Jakkolwiek teoria ma pewne luki, to jednak nie należy jej skreślać, a w połączeniu z pewnymi faktami, które podawałem wczoraj - tekst nie zasłużył na SG w salonie - możemy próbować poskładać puzzle, bowiem wydaje mi się, że jak zwykle w takich sprawach bywa, podłoże ma kilka warstw.

Schetyna a Misiakgate

Zupełnie przemilczana dosłownie wszędzie - z wyjątkiem posła SLD Jerzego Wenderlicha we wczorajszym wieczornym programie TVP Info - jest tutaj rola Grzegorza Schetyny, który był przecież protektorem Misiaka w Platformie. Niemal pewne wydaje się, że jeżeli Tusk zdecyduje się na start w wyborach prezydenckich, to w okolicach wiosny 2010 zrezygnuje z kierowania rządem. Wśród kilku faworytów do schedy po nim, za najpoważniejszego jest uważany wicepremier i szef MSWiA Grzegorz Schetyna. Polityk, który od zawsze mieszał sprawy biznesu z polityką, jest nieudolny i niekompetentny - argumenty zawarłem choćby tutaj we wpisie poświęconym GDT po roku rządów - a nadto stosuje skandaliczne metody walki z wewnątrzpartyjną opozycją. Od zawsze był jednak prawą ręką Tuska i osobą, bez którego ten nie osiągnąłby prawie niczego w swojej politycznej karierze. Jednak Wprost już pod koniec września 2008 roku sugerował o pęknięciu w tym dotąd idealnym tandemie. Nie wiemy, czy nie są to tylko wymysły medialne, ale faktem jest walka ich zaufanych ludzi o stanowiska szefów regionalnych struktur Platformy. Jakich ludzi ma po swojej stronie Schetyna widać bardzo wyraźnie na przykładzie właśnie senatora Misiaka. I tak może wyglądać Polska pod półtorarocznymi rządami kanclerza z Wrocławia. Nierealne? No to zobaczymy...

Brak głosów