Sipowicz sugeruje że Tusk był dilerem narkotykowym ?

Obrazek użytkownika Marek Mojsiewicz
Kraj

”A co Kaczyński myśli o Tusku? „...”Jarosław przez lata nim gardził, mówił, że to chłoptaś, nie polityk. Powtarzał, że w latach 80., gdy jego żona z synkiem gnieździła się w akademiku, on przepuszczał pieniądze z kolegami na imprezach. Po upadku komuny to samo: balangi, alkohol, piłeczka. „.....(więcej )
 
Roz­mo­wa Ma­zur­ka. Kamil Sipowicz, historyk filozofii, poeta. „ Chłopaki Tuska mieli najlepszą trawę w mieście
Kamil Sipowicz „ Bo Donald Tusk palił marihuanę, a jego pokój w akademiku znany był z tego, że chłopaki mieli najlepszą trawę w mieście! On doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że to żadna trucizna. „....”Mieliśmy wspólnych znajomych, nasze środowiska się przenikały i pobieżnie znałem Tuska, zanim jeszcze został politykiem. Dlatego sądziłem, że skoro wie, co to jest, to wróci do normalnej polityki, czyli niekarania za posiadanie i z czasem do legalizacji marihuany używanej do celów leczniczych „...”Platforma Obywatelska przestaje być obywatelska i dla mnie ideałem byłyby rządy Tuska z Europą Plus, która powstaje z partii Palikota. To wymusiłoby na Tusku niezbędne, liberalne zmiany: zalegalizowaliby marihuanę, in vitro, związki partnerskie.” ….(źródło )
 
Co prawda Tusk sam kilka lat temu przyznał się do palenia „trawki”, ale sugerował, że był to jedynie incydent.Palił pan, ale się nie zaciągał?- pytali w 2008 r. dziennikarze „Newsweeka”.W życiu nie użyłbym tej obłudnej clintonowskiej formuły, ale naprawdę nie ma o czym mówić
- stwierdził wtedy Tusk.”...(źródło)
 
 
”Agent STASI Detlef Ruser / Henryk/ , który mieszkał w Polsce  zbliżył sie do środowiska , które wydawało solidarnościowe pismo „Samorządność „ między innymi do Donalda Tuska .Spotykał sie z redaktorami pisma , przychodził na spotkania Klubu Myśli Politycznej im Konstytucji 3 Maja „...(więcej )
 
Wprost tak pisze panice , a raczej paranoi w jaką wpadł Tusk „Lider Platformy boi się porażkiw nadchodzących wyborach nie tylko dlatego, żemoże w ich wyniku stracić władzę.To także strach fizyczny.Premier boi się, że, jeśli PiS wygra, to ludzie prezesapo niego przyjdą i zakują go w kajdankimówi „Wprost” jeden z polityków PO „..”....po Smoleńsku Donald zaczął odczuwać fizyczny strach przed Kaczyńskim.....”A co Kaczyński myśli o Tusku? „...”Jarosław przez lata nim gardził,mówił, że to chłoptaś, nie polityk. Powtarzał, że w latach 80., gdy jegożona z synkiem gnieździła się w akademiku, on przepuszczał pieniądze z kolegami na imprezach. Po upadku komuny to samo: balangi, alkohol, piłeczka.....(więcej )
 
video „Grzegorz Braun: Za kim do Polski przysłano ambasadora von Fritsch? „ ….(więcej )
 
-----
Mój komentarz
 
Sipowicz w wywiadzie ujawnił bardzo istotne ciemne momenty z historii Tuska . Po pierwsze palił regularnie marihuanę, czyli był narkomanem , co więcej Tusk i jego koledzy byli sławni z tego ze maja najlepsza marihuanę w mieście . Skąd Tusk zyskał taką sławę w mieście ,że jego towar jest najlepszy Skąd Tusk miał najlepszą marihuanę w mieście? Jaki handlarz narkotyków , czy gangster mu ja dostarczał . Czy Tuska sam hodował marihuanę ? . Czy Tusk tą najlepsza marihuanę w mieście sprzedawał , czyli czy był handlarzem i dilerem narkotykowym . Czy razem z kolegami z pokoju stworzył grupę przestępczą zajmującą się produkcja i handlem narkotyków ?Kim są inni narkomani , czyli jego koledzy z pokoju Tuska . Co teraz robią . Czy razem z Tuskiem „robią „ w polityce. Czy problemy psychiczne Tuska wiążą z jego uzależnieniem narkotykowym ? Czy jego bujne życie towarzyskie , narkotyki i alkohol wiążą się z jego kontaktami z werbownikiem agentów STASI Detlefem Ruserem ?
 
Profesor Żaryn „ Jesteśmy narodem , którego światlejsi przedstawiciele od wieków stali na straży systemu wartości , fundamentu Starego Kontynentu”...”Jesteśmy narodem, który musi fascynować, bo umiłował wolność i suwerenność. I Odnajdował te wartości z pokolenia na pokolenie dzięki sile jednostek, prawdziwie wolnych i suwerennych. Mieliśmy, rzecz jasna, zaprzańców i zdrajców w swych dziejach, pysznych i głupich. Póki jednak to nie im oddajemy cześć i honory, nadal jesteśmy. „....” unia horodelska z 1413 r, czyli cierpliwa próba łączenia się państw i społeczeństw szlacheckich, tak różnych z urodzenia, wiary, tradycji, prawa i cywilizacyjnych możliwości. Mimo olbrzymich tendencji odśrodkowych powstająca cierpliwie przez setki lat unia (od Krewa do Konstytucji 3 Maja) uchroniła wszystkie narody i grupy etniczno-wyznaniowe I RP od marginalizacji, bo szanowała niedoskonałości i wielobarwności każdego partnera (nawet, jak w przypadku kozaków. Jak wspominał Jan Paweł II, federacyjna koncepcja Polski Jagiellońskiej, staje się – dzięki rozpoznaniu przez Zachód – inspiracją dla dzisiejszych obrońców wartości, działających na rzecz rzeczywistej unii europejskiej; odsiecz wiedeńska (1683 r.) „.....” świadectwo celu wiedeńskiej wyprawy: obrony cywilizacji chrześcijańskiej wyrastającej ze starożytnego dziedzictwa; 1 i 17 września 1939 r., to nieudana próba obrony młodego państwa wyrastającego po 1918 r. z wieloletniego wysiłku pokoleń oraz krzywdy doznanej przez Polaków, szczególnie od sąsiadów: Niemców i Rosjan. „...(źródło )
video Geremek namawiający do likwidacji Solidarności - Dokument STASI
 
Marek Mojsiewicz
Osoby podzielające moje poglądy , lub po prostu chcące otrzymywać informację o nowych tekstach proszę o kliknięcie „lubię to „ na mojej stronie facebooka Marek Mojsiewicz
Twitte
Wywiad Gargas Z Paliwodą „„Tusk obecny pozostajetym samym prostym, niedojrzałym emocjonalnie, społecznie i politycznie dziewczynkowatym chłopaczkiem, jakim był w roku 1989.To nastroje elektoratu zindoktrynowanego medialnie na akceptacjępolitycznej tandety, łatwizny i podróbki wyniosły go na polityczne wyżyny. „....”W głośnym wywiadzie dla „Gazety Gdańskiej” z 1991 r. Tusk mówił o sobie, że woli być „macherem z zaplecza” niż pełnić rolę publiczną. Kiedy byłem doradcą Jana Krzysztofa Bieleckiego, Tusk często pojawiał się w Kancelarii Premiera właśnie jako cichy pośrednik. Kiedy Bielecki, nieco zirytowany tymi zabiegami, zaproponował mu przyjęcie jakiejś funkcji państwowej, która umożliwi mu jawne działanie we własnym imieniu – Tusk stanowczo odmówił.W tym czasie Bielecki nawet mnie ostrzegał przed Tuskiem i jego grupą – „Uważaj na nich”,co było dla mnie zdumiewające, bo byłem przekonany, że sam jest jednym z nich i dopiero wówczas dowiedziałem się, że nie jest członkiem KLD. To utwierdziło mnie w przekonaniu, żeTusk do eksponowanych funkcji politycznych się nie nadaje, wie o tym i na roli machera poprzestanie....(więcej)
 
Spółdzielnia Pracy „Świetlik”, bo tak brzmiała jej początkowa nazwa, powstała w czerwcu 1983 roku. Założyła ją grupa jedenastu studentów i absolwentów Uniwersytetu Gdańskiego: Maciej Płażyński, Roman i Jolanta Rojek, Tomasza Chodnikiewicz, Jarosław Czarniecki, Jerzy Hall, Ireneusz Gust, Zbigniew Gołębiewski, Stanisław i Jadwiga Marciszewscy i piszący te słowa Marek H. Kotlarz. Pierwszym prezesem zarządu został Maciej Płażyński, który sprawował tę funkcję do chwili objęcia stanowiska wojewody gdańskiego w 1990 roku, przewodniczącym rady nadzorczej wybrany został Roman Rojek. Przez pewien czas ratowała nas jeszcze studencka spółdzielnia „Techno-Service”, gdzie w roku 1982 rozpoczęliśmy prace przy czyszczeniu świetlików w zakładach „Polmo” w Tczewie. Świetlik jest fabryczną konstrukcją dachową, która umożliwia przedostawanie się do hali dodatkowego dziennego światła. „.....”Komunistyczne państwo chaotycznie poszukiwało możliwości przezwyciężenia kryzysu gospodarczego i jednym z pomysłów było nowa ustawa o spółdzielczości pracy umożliwiająca założenie spółdzielni dziesięciu osobom „.....”Pierwszym zleceniem było mysie szyb w Gdańskich Zakładach Elektronicznych „Unimor” przy ul. Rzeźnickiej. „....”Wkrótce do spółdzielni zaczęli się zgłaszać nasi znajomi, którzy albo potrzebowali zaświadczenia o zatrudnieniu (brak poświadczenia o zatrudnieniu w dowodzie osobistym, w przypadku kontroli, mógł sprowadzić sporo nieprzyjemności, z przymusową pracą przy oczyszczaniu rowów melioracyjnych na Żuławach włącznie) – do nich należał początkowo Mariusz Wilk, który w tym czasie wraz z Maciejem Łopińskim i Zbigniewem Gachem (występującym pod pseudonimem Marcin Moskit) realizowali swój projekt wywiadów z ukrywającymi się przywódcami „Solidarności”, który zaowocował książką „Konspira – rzecz o podziemnej Solidarności”; albo faktycznego źródła utrzymania, ponieważ, represjonowani za poglądy, stracili pracę. Nikomu nie odmawialiśmy, nie trzeba było nawet o tym dyskutować, czuliśmy, że to naturalne. W ten sposób w spółdzielni pojawili się działacze „Solidarności”, przedsierpniowej opozycji z Ruchu Młodej Polski, nasi rówieśnicy i koledzy z podziemia, którzy formowali dopiero ruch, który w przyszłości miał znaleźć organizacyjną formę jako Kongres Libralno-Demokratyczny, członkowie ruchu Wolność i Pokój i szereg ludzi, którzy wrodzy byli istniejącemu systemowi. „.....”Z biegiem kolejnych miesięcy zaczęło się rodzić niezwykłe środowisko, które stworzyło na mapie Wybrzeża i Polski szczególną wyspę wolności. W siedzibie firmy, która co jakiś czas była zmieniana, bo potrzebna była większa powierzchnia, gromadzili się pracownicy nie tylko po to, by pobrać sprzęt i uzgodnić wyjazd na kolejne zlecenie, ale by się spotkać i podyskutować z innymi, wymienić się ulotkami, wydawanymi w drugim obiegu książkami i wspólnie spędzać czas. W siedzibie firmy gwarno było niekiedy od rana do wieczora.Dla zarządu, którego obok Macieja Płażyńskiego i Jarosława Czarnieckiego byłem członkiem, rozrastające się przedsiębiorstwo przynosiło kolejne wyzwania, coraz więcej czasu spędzać musieliśmy w biurze radząc sobie z finansami, księgowością, podatkami, rozbudowaną do granic absurdu sprawozdawczością, ale też problemami zaopatrzeniowymi, od sprzętu alpinistycznego, który w Polsce w zasadzie był niemal niedostępny poczynając, po materiały potrzebne do pracy, takie jak farba czy narzędzia. Na szczęście wspomagali nas wspaniali pracownicy biura i brygadziści. Wkrótce firma prowadziła już coraz poważniejsze prace we wszystkich zakątkach Polski i dorobiła się kilku filii w większych miastach. Od czasu do czasu wyrywaliśmy się jednak na zlecenia, by pracować fizycznie. Zwłaszcza w początkowym okresie zarobki w biurze były niewielkie, więc prawdziwe pieniądze zdobywało się wisząc na linie. Począwszy od 1986 roku stało się to jednak w zasadzie już niemożliwe, zbyt dużo było pracy na miejscu, ale zasoby firmy pozwalały podnieść wynagrodzenia pracownikom zarządu.”......”Ciężka i ryzykowna praca w Świetliku” pozwalała jej członkom realizować swoje pasje i prowadzić działalność opozycyjną. Wszędzie, gdzie pojawiali się pracownicy spółdzielni, pojawiały się ulotki i nielegalne pisma. „. ..(więcej )
 
Karnowski w Rzeczpospolitej „Igor Ostachowicz „…” Czym się zajmuje? Ani słowa. Ot, jeszcze jeden urzędnik Kancelarii Premiera. Ale to pozór.W rzeczywistości w obecnym układzie władzy, w tym, co ludzie PO nazywają między sobą, a czasem i publicznie, projektem, jest jedną z kluczowych postaci.Kiedy lewicowy tygodnik „Przegląd” w maju sporządził swój ranking100 najbardziej wpływowych ludzi w Polsce, Ostachowicza umieścił nad Jackiem Rostowskim i Janem Kulczykiem. Uzasadnienie?Bo kreuje politykę Tuska. Bo dawno wyszedł poza rolę sztabowca.”…’Od 2007 roku nie odstępuje Donalda Tuska ani na krok.Oficjalnie doradza w sprawach medialnych – ale czy tylko?Powszechna w Sejmie opinia przypisuje mu niemal wszechwładzę. To on miał zdecydować o używaniu Janusza Palikota przeciw śp. Lechowi Kaczyńskiemu, tak by – jak mówił sam poseł z Lublina – „zniszczyć fundamenty godnościowe tej prezydentury”.To on miał wymyślić słynne „majówkowe” orędzie Donalda Tuska, w ogrodzie, na luzie, gdzie padła (niezrealizowana) obietnica uruchomienia programu, który dostarczy każdemu polskiemu dziecku darmowego laptopa.”….”Bez niego Tusk nie zrobi krokumówi jeden z naszych informatorów.”…” W kuluarach Platformy krążyły dość wiarygodne opowieści o użyciu tak zwanego coacha, trenera psychologicznego, który pomógł Tuskowi poradzić sobie z klęską, praktycznie zbudował jego osobowość na nowo. Wtedy narodził się dzisiejszy premier – twardy, zewnętrznie odporny na krytykę, zazwyczaj rozluźniony, a kiedy trzeba – brutalny. A przede wszystkim, potrafiący te emocje w sobie wywoływać zależnie od potrzeb. Tego trenera miał przyprowadzić Tuskowi właśnie Ostachowicz.Więcej – kiedy trzeba, ma go przyprowadzać i dzisiaj.”....(więcej )
 
Piotr Adamowicz „Nazwisko Donalda Tuska pojawiło się jeszcze przed sierpniem na sporządzonej przez gdańską SB liście osób związanych z opozycją. „....”Po raz pierwszy Tusk wyjechał za granicę w lecie 1985 r. Ten wyjazd do Paryża był dla niego i środowiska skupionego wokół wydawanego w Gdańsku podziemnego kwartalnika „Przegląd Polityczny” (ukazywał się od marca 1983 r.) bardzo ważny.W aktach odnotowano, że występując o paszport, Tusk przedstawił wymagane wówczas zaproszenie od osoby prywatnej. Oficjalny cel wyjazdu był zatem turystyczny. Nieoficjalny był inny. Tusk miał się spotkać z przedstawicielami nowej, solidarnościowej emigracji – m.in. z Mirosławem Chojeckim, Maciejem Grzywaczewskim i Bronisławem Wildsteinem, ale przede wszystkim z reprezentującym paryską „Kulturę” Jerzym Giedroyciem. Miał nawiązać kontakty z paryskimi środowiskami emigracyjnymi, przedstawić „PP” i środowisko gromadzące się wokół tej inicjatywy oraz sprawdzić możliwości udzielenia mu wsparcia merytoryczno-finansowego.”.....”Zamieszkał u Grzywaczewskich, spotykał się z emigrantami. Rozmawiał z Giedroyciem, któremu zaprezentował „Przegląd Polityczny”. Lecz ostatecznie dla środowiska „PP” paryska wizyta Tuska nie przyniosła żadnych poważniejszych efektów. Musiało radzić sobie samo. „....”Ponownie Tusk otrzymał paszport wiosną 1988 r. Tym razem na wyjazd do RFN. Pracował wtedy jako „robotnik wysokościowy” w zatrudniającej wielu opozycjonistów Spółdzielni Pracy Usług Wysokościowych Gdańsk kierowanej przez Macieja Płażyńskiego. Do RFN miał wyjechać do pracy w ramach kontraktu zawartego przez warszawską firmę Instaleksport. Ta wyprawa jednak nie doszła do skutku.Po raz kolejny Donald Tusk dostał paszport w lecie 1988 r., ponownie do RFN, na zaproszenie osoby prywatnej. Natomiast rok później, latem 1989 r., obecny premier pojechał ze znajomymi do pracy w miejscowości Malangen koło Tromso w Norwegii. Praca miała charakter legalny.”.....”Otóż przed Sierpniem ,80 obecny premier uczestniczył w organizowanych w Gdańsku spotkaniach opozycyjnych środowisk studenckich i robotniczych. Takie spotkania odgrywały wtedy rolę klubów o charakterze dyskusyjno-samokształceniowym. „.....”Ten dokument to wniosek Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Gdańsku z 25 lipca 1983 r. o zatwierdzenie post factum przez prokuraturę przeszukania u Tuska w mieszkaniu przy ul. Ludowej w Gdańsku 22 lipca 1983 r „....”Sprawa wiąże się z zatrzymaniem w lipcu 1983 r. całej ówczesnej redakcji „Przeglądu Politycznego”. Najprawdopodobniej 20 lub 21 lipca w Łączyńskiej Hucie na Kaszubach miało się odbyć zakonspirowane spotkanie zespołu redakcyjnego „PP”, czyli Tuska, Wojciecha Dudy, Wojciecha Fułka i Jacka Kozłowskiego (Duda jest dziś redaktorem naczelnym „PP”, Fułek wiceprezydentem Sopotu, Kozłowski wojewodą mazowieckim). „....”Jak wynika z zachowanych materiałów z analiz prowadzonych przez Wydział Śledczy Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Gdańsku w 1988 (IPN GD 0046/ 520 t. 4) władza tolerowała taką półlegalną działalność klubu. Nie rozbijała przy pomocy SB jak w latach 70. spotkań opozycji, np. Uniwersytetu Latającego. Analizowała jednak możliwość zastosowania represji w postaci skierowania sprawy do kolegium ds. wykroczeń lub przeprowadzenia rewizji w mieszkaniach. „...(więcej )
 
Marek Mojsiewicz
Osoby podzielające moje poglądy , lub po prostu chcące otrzymywać informację o nowych tekstach proszę o kliknięcie „lubię to „ na mojej stronie facebooka Marek Mojsiewicz
Twitte
 
 
Brak głosów

Komentarze

"nę w mieście sprzedawał , czyli czy był handlarzem i dilerem narkotykowym . Czy razem z kolegami z pokoju stworzył grupę przestępczą zajmującą się produkcja i handlem narkotyków ?Kim są inni narkomani , czyli jego koledzy z pokoju Tuska."

Nie było żadnego pokoju!

Tusk nie mieszkał w akademiku z żadnymi kolegami!

Jako mieszkaniec Gdańska nie miał prawa do pokoju w akademiku Uniwersytetu Gdańskiego.

W hotelu asystenckim zamieszkał wraz z żoną i synem dwa lata po ukończeniu studiów i nie mieszkały z nim wtedy żadne chłopaki.

Rusz Pan kiedyś głową zanim ponownie będziesz powtarzał majaczenia starego narkomana.

Wpis już starszawy, ale wpisuję się dla zasady, aby dać świadectwo, że ktoś na te głupoty reaguje.

Vote up!
0
Vote down!
0
#383402

sprawa nie warta Twojego poświęcenia. niech się Tusk sam broni przed Sipowiczem. jeden wart drugiego - obaj ćpali.

Vote up!
0
Vote down!
0
#383414

Nie zauważyłeś, że nie chodzi tu o jakąkolwiek obronę Tuska? Tu chodzi o zwalczanie bzdur.

Vote up!
0
Vote down!
0
#383415

Tak, jak pisze tł. Ja mam w nosie Tuska. Nie trawię go. Ale to nie oznacza, że muszę bezmyślnie kupować każdą bzdurę, którą ktoś na jego temat powie.
Nawet się zastanawiałem dlaczego się Tusk z tych zarzutów nie tłumaczy.
I myślę, że on sobie to, za radą swoich pijarowców, zostawia na potem.

Generalnie zaś chodzi mi o to, żebyśmy także pisząc o ludziach, których nie cierpimy, o Jaruzelskim, Urbanie, Tusku czy kimkolwiek, także trzymali się realiów, a nie bezmyślnie powtarzali kiedy ktoś obwieści, że dajmy na to generał Jaruzelski była agentem carskiej ochrany.

Inna sprawa, że nie stawiałbym na jednej płaszczyźnie Tuska z Sipowiczem.

To jest trochę tak, jak z Hitlerem. Mnie zawsze drażniło przedstawianie Hitlera jako wrzeszczącego wariata. Bo to był facet, który podbił prawie całą Europę, a od zwycięstwa nad ZSRS dzieliły go pod Stalingradem godziny.

Tuska mogę nie lubić, ale muszę przyznać, że jest to kuty na cztery nogi cwaniak, który potrafił wyeliminować z gry pozornie dużo lepszych przeciwników i utrzymać się na szczycie władzy wyjątkowo, jak na III RP długo. A w czasie, gdy mieszkał w owym asystenckim akademiku nikt jeszcze nie wiedział, co z niego wyrośnie i odwiedzał go tam, o czym sam opowiadał, Lech Kaczyński.

To samo z paszportami.

Przecież to nie chodzi o Tuska. Ja miałem w tym czasie paszport w domu. A tu jakiś gość tonem sensacji donosi o tym, że Tuskowi dali paszport raz na wiosnę, a drugi raz latem! A drugi facet to w równie sensacyjnym tonie dalej przekazuje. Tak, jakby w tym czasie wyjazd do RFN był jakimś wielkim wyczynem, prawie dowodem współpracy z służbami. A ja w tym czasie jeździłem na wycieczki autokarowe z zakładu pracy do Berlina Zachodniego!

Vote up!
0
Vote down!
0
#383416

pomijając bzdury...

głowy bym nie dał, że w tym domu asystenckim było tak sterylnie i czysto.
zacząłeś od tego, że Tusk nie mieszkał w akademiku, bo był z Trójmiasta. i co? wyszło na to, że jednak pomieszkiwał na Uniwerku.

studiowałem w tym samym czasie co Tusk w Trójmieście i na przełomie lat 70/80 zioło, przynajmniej dla mnie, było tak egzotyczne, że mogę sobie wyobrazić w jakich środowiskach je popalano. na pewno nie w opozycyjno-solidarnościowych ;)

a czemu nie dementuje rewelacji Sipowicza? rozdmuchanie tej sprawy jest mu nie na rękę. może nawet boi się tego

Vote up!
0
Vote down!
0
#383503

Dziwne, bo przekonałem się osobiście, że już w roku 1981 zioło nie było wcale aż tak egzotyczne w trójmiejskich środowiskach opozycyjno-solidarnościowych ;-)!

Zamiłowania ziołowe Tuska i jego rzekoma dilerka to pikuś. Natomiast warte zastanowienia jest to, kto, jak i kiedy załatwił państwu Tuskom zakwaterowanie w domu asystenta.

Vote up!
0
Vote down!
0
#383504

ooooooo! wszyscy robiliście to na haju? no... skutki widać!
a w stoczni? też palono trawę?

...chyba na wiosnę ;)

zakwaterowanie - ktoś musiał pracować na Uczelni

Vote up!
0
Vote down!
0
#383509

Jesienny wykwit dowcipu ;-)? W stoczni to nie wiem, bo nie byłem tam w czasie strajku.

Zakwaterowanie, Kuki, powiadacie... Ktoś? Kto? Bo w CV pani Małgorzaty Tusk brakuje epizodu pt. "praca naukowa na uczelni"... że nie wspomnę o CV jej małżonka. A przypomnę, że hotele asystenckie były przeznaczone dla zamiejscowych doktorantów i - ewentualnie - miejscowych, młodszych pracowników naukowych.

Vote up!
0
Vote down!
0
#383512

moja dedukcja jest nadal niezła ;)
pani Tuskowa pracowała w bibliotece?

Vote up!
0
Vote down!
0
#383516

Bibliotekarka to chyba etat techniczny, nie naukowy, prawda?

Nie słyszałem o miejscowych pracownikach technicznych, którym uczelnia fundowałaby zakwaterowanie. No to nie wiem, jak z tą Twoją dedukcją... ;-).

Vote up!
0
Vote down!
0
#383519

a ja słyszałem, a nawet widziałem podobne przypadki. co prawda nie na Uniwerku, ale jednak :)
skąd wiesz, że fundowała? czemu wykluczasz odpłatność?

Vote up!
0
Vote down!
-1
#383521

No dobrze, Kuki. Ale co wydedukowałeś w tym konkretnym przypadku, drogi Sherlocku, bo jakoś nadal nie wiem... ;-)

Vote up!
0
Vote down!
-1
#383523

że Tuskowa pracowała na Uczelni i płaciła jakieś grosze za pokój w domu asystenta.

wydedukowałem też, że wg Ciebie trójmiejskie środowisko solidarnościowo-opozycyjne było poza Stocznią Gdańską, a w stoczni tylko w czasie strajku. ciekawe!
wolne związki zakładaliście w Żaku, popalając zioło? ;))))

Vote up!
1
Vote down!
0
#383526

Wiesz co, Kuki? Zaczynasz przynudzać. Osobiście nie zakładałem związków. Nie bywałem również w Żaku. Proponowałbym Ci, żebyś nie dedukował na temat tego, co wg. mnie... Ten temat jest chyba dla Ciebie za trudny.

Vote up!
0
Vote down!
0
#383530

nie napinaj się tak... troszkę poluzuj spodnie ;)))

Vote up!
0
Vote down!
0
#383538

...

Vote up!
0
Vote down!
0
#383546

i uśmiechnij się choć raz :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#383548

Moge sie wypowiadac jedynie o kregach studenckich i to takich, w ktorych ja bywalem. Nie mam pojecia, jak bylo w srodowiskach opozycyjno-solidarnosciowych.

W wywiadach, na ktore trafilem przy okazji ostatnich dyskusji podaja, ze to zona Tuska dostala ten pokoj czy mieszkanie. Nie bylem nigdy w domu asystenckim, nie wiem nawet jak on wyglada i gdzie sie miesci. O jego istnieniu slyszalem przy okazji rozmow o wykladowcy moich przyjaciol, ktory pomieszkiwal tam w jednym pokoju z trojka czy czworka dzieci. I mimo to intensywnie pracowal naukowo. Nie chce zatem spekulowac, czy tam palenie marychy bylo czyms naturalnym czy tez nie. Moge tylko przypuszczac, ze ktos by zareagowal na charakterystyczny zapach unoszacy sie na korytarzu.
Facet, o ktorym wspomnialem, byl w tym czasie juz chyba docentem. Tam mieszkali pracownicy naukowi, a Tusk byl swiezo upieczonym magistrem. Zona byla, bodajze, bibliotekarka. W hierarchii hotelu asystenckiego byli prawdopodobnie nikim. Trudno mi uwierzyc, aby rozni doktorzy, a nawet docenci, z malymi dziecmi, tolerowali na dluzsza mete pijackie wybryki takiego nikogo. A tak opisywal to np. Jurand. Ze niby jego gonitwy po owym akademiku i bicie zony, tudziez wizyty milicji, byly na porzadku dziennym. Nie wiem, czy w tamtych czasach tolerawono by na dluzsza mete cos takiego w Domu Stoczniowca, a bardzo watpie, aby taka tolerancje wykazywali wspolokatorzy w domu asystenckim. Ale, jak mowie, to tylko moje spekulacje.

Vote up!
0
Vote down!
0
#383511

Już w niezapomnianej polemice u @Andrzeja.A ;-) twierdziłem, że pod koniec lat `70 maryśka nie była - generalnie - przedmiotem handlu. Bo nie było na nią wystarczającego popytu.

Ale niewątpliwie była znana, choć nie oznacza to, że dostępna i szerzej konsumowana. Tym bardziej ze względu na portowy charakter Trójmiasta.

Ja też wypowiem się o kręgach mi znanych. W 1981 roku widziałem maryśkę hodowaną w doniczce w domu studentki gdańskiej ASP. Nie sądzę, żeby był to przypadek wyjątkowy, choć nie sądzę również, aby było to zjawisko powszechne.

Sipowicz to bzdeciarz, choć mógł mieć poprzez osoby trzecie kontakty z otoczeniem Tuska pod koniec lat `70 i na początku `80. Chodzi mi o ludzi z Trójmiasta studiujących na warszawskiej ATK.

Vote up!
0
Vote down!
-1
#383518

maryha nie była popularna. ale jak sam zauważyłeś były środowiska, które ją doceniały! wg mnie wszelkiego rodzaju "artyści" i "sztukmistrze" oraz studenci, którzy więcej balowali niż się uczyli. właśnie te ćpuny jej szukały.

Vote up!
0
Vote down!
0
#383520

.... "rany boga", to Ty, też jesteś kombatantem "Maryni"?
Qoorna oleś... :-))))?
- A w Redakcji macie jeszcze wolne doniczki?
I gdzie odpalacie ? w pokojach czy na korytarzu?
ps.
....trza zapytać tego naszego Niepoprawnego, filmowca...
On od Maryśki czy po "Krokodylu" ?
pps.
...wąteczek extra malyna - tylko tak dali :-)

Vote up!
0
Vote down!
-1
#383527

to do mnie czy koło mnie?
chyba do mnie, bo tł nie jest w redakcji. proszę czytać uważniej.

Vote up!
0
Vote down!
0
#383540

... masz rację Kuki, to było "obok" .
Ale byłem pewny, że to Ty jesteś Red/Nacz.
ps.
... Qurczę, gnojek doprowadził Kraj nad przepaść, a "Towarzystwo liczne lecz francowate", dywaguje gdzie brał, co i jakiej jakości- towar ??

Vote up!
0
Vote down!
-1
#383567

Zamieszkal w domu asystenckim dwa lata po studiach, w r. 1982. Widzisz, ja nie wiem, czy tam bylo sterylnie, ale opis pokoju, w ktorym Tusk cmi maryche z "chlopakami" malo mi pasuje do jednego czy dwoch pokoikow i zony z niemowlakiem. ,
Ja studiowalem w Gdansku w latach 1979-85. O marihuanie slyszalem raz, od Murzyna z naszej grupy. Opowiadal, ze woli ja od alkoholu, bo go glowa nie boli nastepnego dnia.
Potwierdzam, ze byla to absolutna egzotyka.

A Sipowicza nie dementuje, bo nie ma w tej chwili po co. Mysle, ze wybierze jakis lepszy moment, aby osmieszyc te rewelacje. I osmieszyc wtedy bynajmniej nie Sipowicza.

Vote up!
0
Vote down!
-1
#383505

76-81 rocznik 1956 (Tusk 1957)

a bo to jeden pokój tam był?
Tusk, kibol Lechii (a ja spokojny kibic Arki), który nie stronił od alkoholu i maryhy wydaje mi się prawdopodobnym awanturnikiem w domu asystenckim.
jak ośmieszyć? sam się przyznał, że pił i ćpał, a na dodatek wywijał jakimś kablem czy wężem ;)))

Vote up!
0
Vote down!
0
#383514

Rocznik 1960:-)

Tak. On sie przyznal. Ale opisywal inne okolicznosci. Te prace wysokosciowe w roznych odleglych miejscowosciach, hotele robotnicze.

A co do osmieszenia to chodzilo mi o te, jak sadze, slabe punkty w opowiesciach Sipowicza. Tusk nie musi dawac sprostowan do gazet. Moze byc dzisiaj "ponad to". Argumentow w stylu tego, co ja tu pisalem, moze natomiast uzyc kiedy go jakis narwany pisowiec zaatakuje np. w Sejmie. On ze spokojem wyjasni, ze nie mieszkal z zadnymi kolegami w akademiku i gdyby pan posel chwilke pomyslal i mial ciut wiedzy o tamtych czasach, to by wiedzial, ze pokojow w akademikach nie przyznawano miejscowym itp.

Teksty takie, jak powyzszy wpis blogowy, budza moj silny opor. No, bo co niby zlego w tym, ze Tusk pojechal zarabiac na truskawkach czy czyms tam innym w Norwegii? Po co "donosic" o tym w tonie sensacji, kiedy kazdy z nas, albo sam tak sobie dorabial albo mial bliskich znajomych, ktorzy to robili?

Vote up!
0
Vote down!
0
#383525

pomijając bzdury...

okoliczności podawane przez Tuska, są tak samo wiarygodne i prawdopodobne jak okoliczności podawane przez Sipowicza.

Vote up!
0
Vote down!
0
#383531

Wiesz, ja nie bardzo sie znam na Tusku:-)

Zareagowalem glownie na zdanie:

"Bo Donald Tusk palił marihuanę, a jego pokój w akademiku znany był z tego, że chłopaki mieli najlepszą trawę w mieście!"

bo mysle, ze to sa wyssane z palca brednie.

Ten czlowiek nie mowi o zadnym hotelu asystenckim, o zonie z niemowlakiem itp. On mowi o akademiku, w ktorym rzekomo Tusk mieszkal z jakimis chlopakami.

Vote up!
0
Vote down!
0
#383536

tego, że Tusk poczas studiów bywał na terenie akademika, to jestem więcej niż pewien. nie trzeba mieszkać, żeby wykorzystywać akademik do własnych celów np. popalania trawki

Vote up!
0
Vote down!
0
#383541

W cytacie mowa o pokoju Tuska, a nie o pokojach, w których on bywał.

Wydaje mi się, że nigdzie nie pisałem, że Tusk nigdy nie był w akademiku.

Vote up!
0
Vote down!
0
#383544

widocznie Sipowicz sądził, że to był pokój Tuska. mógł to tak zapamiętać. ja tylko spekuluję... zresztą, podobnie jak Ty :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#383549

Ale to czyni Sipowicza bardzo malo wiarygodnym. Nb. z tego, co on mowi wynika, ze w zasadzie to on Tuska wtedy nie znal, ale ze mieli wspolnych znajomych.
To nie sa wiadomosci tylko plotki, to co on opowiada.

Dziwi mnie tak silny rezonans w prawicowej blogosferze.

Powtarzam sie, ale dla mnie jest to istotne. Uwazam, ze musimy reagowac na bzdury, takie jak np. to co bezmyslnie nam serwuje pan Mojsiewicz, bez wzgledu na to czy dotyczylyby Tuska, Jaruzelskiego czy Anny Walentynowicz.

Podobnie, powinno sie dbac o pewna konsekwencje w rozumowaniu. Tak sie sklada, ze stykam sie czasem zawodowo takze z narkomanami. Wielu z nich to alkoholowi abstynenci. Podkreslam, ze wielu, ale nie wszyscy.

Dla mnie jest jednak malo prawdopodobne, aby namietny palacz marihuany wypelnial zarazem wzorzec maltretujacego rodzine alkoholika.

Poniewaz nie lubimy Tuska, dajemy sobie natomiast czesto serwowac obraz, w ktorym nad takimi sprzecznosciami przechodzi sie do porzadku, byle tylko zrobic z niego czarnego luda. A mnie sie wydaje, ze on ma tyle za uszami, ze naprawde nie trzeba dodatkowo tego ubarwiac historiami o tym, ze zdaniem np. Kory on jako siedmiolatek wypalal malym kotkom oczy albo nawet dmuchal zaby:-)

PS. Poniewaz to, niestety, internet to dodaje, ze przyklad z Kora, zabami i kotkami wymyslilem.

Vote up!
0
Vote down!
0
#383554

rozumiem Twoje motywy,
ale w zasadzie nie wiemy, jak było.
pozostają poszlaki i spekulacje. Sipowicz ma swoją wersję, Tusk swoją, a mnie tak naprawdę guzik to obchodzi...
czego i Tobie życzę :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#383557

Problem z takimi dyskusjami mam taki, ze sprawa marginalna rozrasta sie w miare kolejnych odpowiedzi do rozmiarow mogacych sugerowac jakas specjalna dla mnie istotnosc sprawy:-)

Vote up!
1
Vote down!
0
#383564

"Ponownie Tusk otrzymał paszport wiosną 1988 r. Tym razem na wyjazd do RFN. Pracował wtedy jako „robotnik wysokościowy” w zatrudniającej wielu opozycjonistów Spółdzielni Pracy Usług Wysokościowych Gdańsk kierowanej przez Macieja Płażyńskiego. Do RFN miał wyjechać do pracy w ramach kontraktu zawartego przez warszawską firmę Instaleksport. Ta wyprawa jednak nie doszła do skutku.Po raz kolejny Donald Tusk dostał paszport w lecie 1988 r., ponownie do RFN, na zaproszenie osoby prywatnej. Natomiast rok później, latem 1989 r., obecny premier pojechał ze znajomymi do pracy w miejscowości..."

Po co niby miał Tusk wielokrotnie otrzymywać paszport w roku 1988, kiedy każdy pamiętający te czasy wie, że za jeden z największych sukcesów rządu Rakowskiego uważano "paszport w domu"?

Pan bredzisz, bo nie masz Pan pojęcia o współczesnej historii Polski i jesteś gotów każdą głupotę bezkrytycznie powtórzyć.

Vote up!
0
Vote down!
0
#383408