Segregacja od przedszkola?

Obrazek użytkownika jasieńko
Kraj

Coraz częściej traktuje się nas jak idiotów, których jedynym zadaniem jest czytać lub   słuchać i postępować zgodnie z instrukcją, albo przekazem medialnym. Nam nie można pozwolić na myślenie, mamy tylko zdobyć umiejętność czytania, ewentualnie pisania. 

No bo proszę:
Dz.U. UE C130/2013 z 07.05.2013 r., w trybie postępowania administracyjnego,  Komisja Europejska ogłasza Zaproszenie do składania wniosków – EAC/S05/13 „Europejska sieć krajowych organizacji zajmujących się alfabetyzacją”.
We wstępie napisano: 
Celem niniejszego zaproszenia jest pogłębianie współpracy między europejskimi fundacjami i stowarzyszeniami, ministerstwami i innymi organizacjami działającymi w dziedzinie alfabetyzacji na rzecz poprawy umiejętności czytania i pisania wśród dzieci, młodzieży i dorosłych w Europie. Sieć otrzyma wsparcie w postaci dotacji z programu „Uczenie się przez całe życie” na działanie przeznaczone dla wielu beneficjentów, zgodnie z /.../ 
Do tego miejsca cel wydaje się określony dość jasno i nasuwa się zasadnicze pytanie – To czego uczy szkoła? 
Według definicji Encyklopedii PWN: alfabetyzacja - działalność oświatowa zmierzająca do przyswojenia przez analfabetów umiejętności czytania, pisania i liczenia.
Dalej czytamy:
Niniejsze zaproszenie ma na celu wspieranie tworzenia europejskiej sieci działającej na rzecz podnoszenia świadomości, gromadzenia i analizowania informacji w zakresie alfabetyzacji oraz wymiany rozwiązań programowych, dobrych praktyk, obiecujących kampanii oraz inicjatyw propagujących umiejętność czytania i pisania, w świetle celu wyznaczonego w strategicznych ramach europejskiej współpracy w dziedzinie kształcenia i szkolenia /ET 2020/ jakim jest zmniejszenie do 2020 r. liczby osób osiągających słabe wyniki w czytaniu /ą/. 
Po tym zdaniu troszkę się gubimy, ale naszą uwagę nadal przykuwa sformułowanie dotyczące czytania i nasuwa się pytanie pomocnicze – Co znaczy słabo czytać, czyli jak to sformułowano - „słabe wyniki w czytaniu”? Jest nowy przedmiot - Czytanie?
Częściowo wyjaśnia to przypis /ą/, otóż:
Do roku 2020 odsetek 15-latków osiągających słabe wyniki w czytaniu, matematyce i naukach przyrodniczych powinien wynosić poniżej 15% - http://eur-lex.europa.eu/LexUriServLexUriServ.do?uri= OJ:C:2009:119:0002:0010:pl:PDF,
jednak po przeczytaniu dalszego fragmentu:
Wnioskodawcy muszą przedstawić program prac /.../ W programie prac należy zawrzeć konkretne cele, wskaźniki oraz harmonogram. 
W zakres proponowanego programu muszą wchodzić następujące działania:
gromadzenie danych dotyczących poszczególnych państw
ułatwianie wymiany dobrych praktyk
inicjatywy mające na celu podnoszenie świadomości
współpraca z innymi instytucjami i organizacjami działającymi w dziedzinie alfabetyzacji na szczeblu zarówno krajowym, jak i unijnym w celu propagowania unijnej polityki na rzecz alfabetyzacji.
Służbą Komisji odpowiedzialną za wykonanie tego działania i administrowanie nim jest dział „Edukacja szkolna i Comenius” Dyrekcji Generalnej ds. Edukacji i Kultury., 
pojawia się w końcu pytanie generalne – o co chodzi?
Bo tak to zapisano, że bez znajomości wielu innych aktów urzędowych nie sposób tego właściwie zrozumieć. A zaklepano na to w łunijnym budżecie 3 mln Eur. 
Szukając wyjaśnienia terminu „słabe wyniki w czytaniu” natrafiłem w dokumencie Konkluzja Rady z 26.11.2012 r. w sprawie umiejętności czytania Dz.U. UE /2012/C 393/01/  takie wyjaśnienie:
„definiując umiejętność czytania jako /.../ i obejmującą: podstawową , funkcjonalną i wielopoziomową umiejętność czytania /4/, 
gdzie przypis /4/ precyzuje podstawową umiejętność czytania jako – znajomość liter, słów i struktur tekstu niezbędna do czytania i pisania na poziomie dającym wiarę w siebie i motywującym do dalszego rozwoju. 
 
Natrafiłem niedawno na już starszy dokument, który może trochę wyjaśnić to, zdawałoby się niedorzeczne, pytanie – o co chodzi?. Czyżby ci co chcą poprawić umiejętności czytania przeczytali to, co im podobni napisali wcześniej?  
Otóż: 
Wyrok Trybunału z 28.10.2004 r. w sprawie C-124/03 o wydanie orzeczenia w trybie prejudycyjalnym zawiera w sobie następujące rozstrzygnięcie:
Art. 2 pkt 2 dyrektywy Rady 92/46 EWG z dnia 16 czerwca 1992 r. ustanawiającej przepisy zdrowotne dla produkcji i wprowadzania do obrotu surowego mleka, mleka poddanego obróbce termicznej i produktów na bazie mleka należy interpretować w taki sposób, że pojęcie „mleko do wytwarzania produktów na bazie mleka” nie obejmuje składników mlecznych produktu, który zawiera także inne, niemleczne składniki tak, że składnik mleczny nie może być oddzielony od składników niemlecznych. 
Zrozumiano!?
 
Właśnie wtedy, zaświtała mi w głowie myśl... 
ja już rzeczywiście nie rozumiem tego co piszą. 
I chyba znalazłem się w grupie tych, dla których tworzy się programy: poprawy umiejętności czytania i pisania wśród dzieci, młodzieży i dorosłych w Europie.
 
Dziesiątki, a może i setki osób – i to wielce wykształconych - w pocie czoła tworzy nowe bardzo rozbudowane i szczegółowe przepisy na konkretny temat, przykładowo na jeden z aspektów istnienia mleka. 
Następnie banda przemądrzałych prawników ubiera to w paragrafy i tworzy nowy element prawa, które ma uregulować i usprawnić życie tego mleka. 
W momencie gdy esteci prawni stwierdzą, że nowy prawniczy produkt osiągnął swój optymalny i aerodynamiczny kształt, kierują go umyślną pocztą pod obrady najmądrzejszych w Europie mądrali, którzy przez naciśnięcie guzików powodują, że zaczyna on obowiązywać każdy litr mleka, gdziekolwiek on by nie był wydojony i nie ważne, czy ręcznie, czy odessany podciśnieniowo. 
Na koniec gdy ktoś będzie miał jakąś wątpliwość, wielce czcigodne pierdzistołki wydadzą z siebie wyrok prejudycyjalny, który jest tak mądry, że wszystkim opada. 
Czas, kiedy mleko było skromnym, lecz wartościowym smacznym białym płynem, a który określano paroma prostymi słowami, niestety już minął. Zrobiono z jego istnienia jeden wielki europejski doktorat i sztukę nad sztukami ubraną w przepisowe  limity i naukowe opowieści. 
Kiedyś wystarczyło powiedzieć - masło maślane i każdy zrozumiał. 
Dzisiaj musi to powiedzieć strasznie wykształcony mądrala, lecz w taki sposób by nikt nie zrozumiał, lecz  - uwierzył. 
Teraz wiem dlaczego chcą poprawić umiejętność czytania i wśród dorosłych...
 
A tymczasem... łunia: 
Komisja Europejska ogłasza w Dz.U. UE 2013/C 222/8  decyzję z dnia 2.08.2013 r. w sprawie wprowadzenia w życie wkładu UE wypłacanego szkołom akredytowanym przez Radę Najwyższą Szkół Europejskich proporcjonalnie do liczby uczęszczających do nich dzieci pracowników unijnych, zastępująca decyzję Komisji C /2009/ 7719 zmienioną decyzją Komisji C /2010/ 7993. 
Zaraz na wstępie czytamy: 
/1/ Sieć szkół europejskich utworzono dla dzieci pracowników instytucji i innych organów Unii Europejskiej
/2/ Unia Europejska wspiera nauczanie dzieci pracowników instytucji unijnych w systemie europejskim, przyznając wkład szkołom europejskim w rozumieniu Konwencji określającej statut szkół europejskich /˛/ oraz gwarantując dzieciom swoich pracowników pierwszeństwo przy naborze do tych szkół bez żadnych opłat
/3/ Podejście to potwierdza polityka dotycząca rodzin pracowników Unii Europejskiej, a w szczególności art.3 załącznika VII do Regulaminu pracowniczego urzędników i warunków zatrudnienia innych pracowników Unii Europejskiej przyznający podwójny dodatek edukacyjny w przypadkach, gdy w odległości 50 km od miejsca pracy nie ma szkoły europejskiej.
Chyba wystarczy dalej... chociaż nie – trzeba wspomnieć o tym przedszkolu!
W przyjętej decyzji, w Art. 5 Obliczenie wkładu UE w odniesieniu do dziecka pracownika unijnego, czytamy: 
Wkład UE w odniesieniu do dziecka pracownika unijnego oblicza się następująco:
a/ w odniesieniu do dziecka pracowników unijnych pobierających naukę na objętych akredytacją poziomach przedszkola i szkoły podstawowej...
b/ w odniesieniu do dziecka pracowników unijnych pobierających naukę na objętych akredytacją poziomach szkoły średniej...
 
W Polsce podstawową oświatę przekazano na garnuszek gmin. We wrześniu kolejna redukcja nauczycieli. Gimbusy będą jeszcze jeździły na garnuszku gminnym, ale jak długo... kto to wie. Pieniędzy na szkoły, na naukę, na kształcenie coraz mniej. 
 
A teraz dla przykładu, po co nam nauka i nauka płynąca z Historii, i po co jej kiedyś uczono. 
 „ /.../ dla możniejszych zaś był ustanowiony konwikt XX. Piarów w Warszawie, gdzie bogatsi opłacali za swe dzieci, w których uczono wszystkich nauk, przysposabiano dzieci do uszanowania króla, a przez naukę historyi polskiej dawano poznawać błędy popełnione, wybijając z głowy tę dumę, że każdy szlachcic rodził się do korony. /.../ Cel ten był uwieńczony, bo późniejsze z Polską wypadki okazują, że naród polski umiał korzystać z nauk zręcznie przez mądrego króla poddawanych ”
 „Pamiętniki Stanisława Kosmowskiego”, Poznań 1867
 
No tak, ale naprzód trzeba zmienić szkołę. 
Aby zmienić szkołę trzeba zmienić: ministra edukacji, ustawy, podręczniki, sejm z senatem, kuratoria, programy i regulamin praw ucznia. Dożywianie, ferie zimowe i zieloną szkołę, młodych nauczycieli i młodych rodziców! Nawet budynki, bo przesiąknięte... obecnym duchem )))  
Inna sprawa - te wszystkie budowle w obecnych czasach wysoko rozwiniętej techniki, dbałości o człowieka i jego miejsca pracy oraz bytowania, nie spełniają podstawowego warunku – jakości powietrza, w którym uczniowie przebywają i pobierają nauki. 
Ponad 100 lat temu Szwed E. Heyman badając stężenie CO2 w szkołach ustalił, że w salach bez wentylacji jego stężenie wynosiło 5000 ppm /odpowiednik stężenia procentowego 0,5/, a z niewielką wentylacją 1500 – 3000 ppm. Wcześniej,  Pettenkofer na podstawie badań określił minimum higieniczne dla człowieka – powietrze może zawierać max. 1000 ppm CO2 w ciągu godziny. 
Powietrze zewnętrzne zawiera przeciętnie 350 ppm CO2, w miastach i terenach przemysłowych jest rzędu 400. 
Tymczasem koncentracja CO2 w naszych klasach szkolnych przekracza 1000 ppm już na początku lekcji, a to nie sprzyja koncentracji, spowalnia myślenie, powoduje ospałość itd. Wietrzenie sal, jak kiedyś, załatwiało sprawę na pierwsze 15 minut... 
Na podstawie badań stwierdzono, że przy zawartości w powietrzu CO2 w ilości:
0,15% czyli 1500 ppm, powietrze jest odczuwanie jako nieświeże i duszne
0,20% /2000 ppm/, u osób osłabionych, z chorobami układu oddechowego pojawia się kaszel, a czasem występują zasłabnięcia i omdlenia. 
Sporadycznie przeprowadzane pomiary w krajowych salach szkolnych potwierdzają przekroczenia i 5000 ppm. 
W okrętach podwodnych graniczne stężenie wynosi właśnie 5000... 
Jeszcze gorzej jest w przedszkolach i żłobkach, szczególnie tych małych prywatnych,  powstałych jak grzyby po deszczu w ostatnich czasach. Zaduch, koncentracja CO2 – szczególnie przy podłodze - tam gdzie dzieci spędzają większość czasu...
Unia bardziej dba o krowy, bo wymusza w oborach utrzymywanie „dobrostanu bydła”, którego jednym z parametrów jest zawartość CO2, nie mogąca przekroczyć 3000 ppm, przy czym stężenie 1000 ppm uznawane jest jako komfortowe.  
Łunia „wydała z siebie” dokument, w którym jest mowa o „dobrostanie dzieci”, tylko co z tego skoro mogą przebywać w stężeniu większym niż w oborze - bo zapomniano o stężeniu CO2?
 
Jednym słowem zmienić trzeba wszystko wokół szkoły i nie trzeba będzie
strategicznych ram europejskiej współpracy w dziedzinie kształcenia 
jak to zawarto w Dzienniku Urzędowym UE powyżej, by nauczyć dzieciaki czytać ze zrozumieniem. 
A może w tej całej alfabetyzacji chodzi o wytworzenie w nowych pokoleniach zachowań i odruchu zero-jedynkowego, czyli aktywny-nieaktywny, on-off lub tak-nie? 
Nawet bez odrobiny refleksji i zastanowienia jak choćby w klasycznym – „jestem za, a nawet przeciw”. 
 
Segregacja? Mało powiedziane – to kastracja.
Kolumbów już chyba nie będzie...
 
Brak głosów

Komentarze

miec pretensje w obecnym swiecie do ktorego wiekszosc Polakow nie dorosla ze sa rabani przez wszytkich i jeszcze sie nadstawiaja.Wybpory ostatnie to udowodnily po dwuch zamachach
Miroslawiec Smolensk po mordestwach z udzialem samobojcy recydywisty kiedy PObolszewia rozkrada na wszytkie strony Polakow i robi afere za afera czym jest wynik ponownego wybrania PObolszewi jak nie nadstawianiem znowy wlasnej dupy zeby jeszce bardziehj ja kopali.

Jest takie powiedzenie ze jeszce sie nie urodzilo tylu zlodzieji zeby bylo wstanie oskubac tylu istniejacych frajerow.
Zakodowano Polakom tumiwisizm i ze za niego ktos inny zrobi i ze mu sie w dodatku cos nalezy za darmo, a w dodatku ze jako katolik to powinien nadstawic drugi policzek i nie mscic sie na tych co wyzrzadzili krzywde narodowi.
Czerwona gruba kreska Mazowieckiego wyryla wielka pustke w racjonalnym mysleniu,i to pokutuje do dnia dzisieszego.

PS.moj wpis ogolnie odnosi sie do pierwszego zdania autora
"Coraz częściej traktuje się nas jak idiotów"

Vote up!
0
Vote down!
0
#375521

To jest jak jest.

A tym żydo-ubecko ścierwojadom,to pasuje.

Tak to jest,jak honor i duma Polaka wymarła w 1945r,a narodziło się służalstwo i niewolnictwo.

To teraz trudno wymagać od POtomków niewolników,walki o wolność,przecież oni nie wiedzą co to wolność.

Oni są przyzwyczajeni że czerwona hołota myśli za nich,i mówi co mają robić.

pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#375525

wyjol,moja obawa jest w tym, ze nawet polska prawica nie jest na tyle radykalna zeby postawic sprawe na ostrzu noza.
Nawet tu piszacy niby prawicowcy to jakos takos miekcy,malo
nacjonalisci czyli malo polscy.

Vote up!
0
Vote down!
0
#375623

Żeby wyplenić tą czerwona zarazę,to sentymenty na bok,i nie ma zmiłuj się,czerwonej ośmiornicy jak wyrwiesz parę macek,to dalej będzie żyła,ale nie długo na nowo jej to od rośnie.

Tylko totalne unicestwienie,da pozytywny wynik.

pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#375713