Państwo zawsze zda egzamin!

Obrazek użytkownika Piana
Kraj

„Państwo zdało egzamin” ogłaszają rządzący. „Państwa polskiego nie ma” – twierdzę ja. Sprzeczności? Tylko pozornie. Wyjaśnienie brzmi: semantyka. Semantyka to jednak nie zabawa dla dzieci.

Informację o „państwie, co zdało egzamin” politycy z ekipy rządzącej powtarzają, niczym mantrę, od wielu miesięcy. Jaki konkretnie egzamin i w jaki sposób, tego już dociec nie sposób. Podaje się to do wierzenia niczym dogmat i nie ma miejsca na logikę. Coś jak „nie ma dowodów, że był w kokpicie, ale i nie ma dowodów, że go tam nie było”. Śmieszne? Raczej żałosne, coś w stylu propagandy z filmów Barei.

Ja natomiast od dłuższego czasu twierdzę, że państwa polskiego po prostu nie ma. Nie ma i już. Czy ktoś ukradł, przepił czy zgubił? Nie mam pojęcia. Wiem tylko, że takowy twór de facto nie istnieje. Brak było mi oczywiście dowodu, jednoznacznego obrazu. Cos jak wojna, atak kosmitów lub powstanie województwa częstochowskiego. Nagle bęc! Mamy katastrofę smoleńską i ukazuje się nam obraz nędzy i rozpaczy. Nie będę się na ten temat rozpisywał, bo pisałem o tym wielokrotnie.

Dwa obrazy – jeden z mediów o wspaniale (jednak wszystkim błędom towarzyszu, wicie, rozumicie, nie zapobiegniemy) działającym państwie. Z drugiej widzimy obraz nędzy i rozpaczy. Dysonans poznawczy, gwarancja 100%.

Dziś znalazłem rozwiązanie tego konfliktu, który okazuje się być pozorny. Rozwiązaniem jest semantyka. To, co rozumiemy pod pewnymi pojęciami, definiuje jak postrzegamy rzeczywistość. Dla mnie państwo jest tworem przejmującym jurysdykcję, obronę wewnętrzną i zewnętrzna danego terytorium. Ostatni wyrok na Adama Słomkę, nierozliczone zbrodnie stalinowskie i bezkarność rządzących, wcześniejsze wyroki skazujące krytyków Adama Michnika, skazujące za „pulpeta” Kwaśniewskiego i jednocześnie uniewinniającego za „chama” Kaczyńskiego pokazują prawdziwe oblicze Temidy. O armii pisać nie będę, bo stan przedstawia (za wyjątkiem wojsk ekspedycyjnych) obraz nędzy i rozpaczy, a sama armia (jak twierdził pułkownik Przybył zanim się postrzelił) to miejsce kręcenia lodów. Zatem państwa nie ma – jest tylko para-mafijna struktura.

Dla naszych ukochanych przywódców państwo jest terytorium okupowanym, służącym do robienia niejasnych interesów, bogacenia się i omijania nałożonych przez siebie przepisów. To organizm, który ściga babcię z punktu ksero za paragon fiskalny na 12 groszy, gdzie urzędnik decyduje o wszystkim (słynny „interes społeczny”), a oferowane przez państwo usługi są drogie i fatalnej jakości.

Zatem pod pojęciem państwo rozumiemy zupełnie co innego. Dla nich państwo to tylko żerowisko drapieżników, które, gdy ofiara padnie, odlatują gdzie indziej. Co powiedział minister Rostowski na temat wiz do USA? Wcześniej oczywiście zdoła narobić długów na kolejne miliardy, ale później on tego spłacać nie będzie.

Katastrofa smoleńska ukazała Tuska jako dziecko we mgle. Ostatnie ataki rządowe serwery obrazują bezbronność instytucji do obrony kraju przed cyberatakami. Jeśli taki jest prawdziwy obraz stanu „państwa”, to Słowacja atakując nas na drugi dzień dotrze do Warszawy (gdyby były lepsze drogi, to pewnie tego samego dnia), a rzecznik Graś ogłosi w mediach, że to tylko takie bardziej realistyczne ćwiczenia wojskowe.

Brak głosów

Komentarze

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#218121

ano ni ma tego państwa, 10

Vote up!
0
Vote down!
0
#218165