Lolo Pindolo, czyli Belmondo

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

Lolo Pindolo, czyli prawa ręka naszego"potulnego” i „bezbarwnego” Dyzia została ostatecznie odcięta. Lolo Pindolo, to nikt inny jak Sławomir Nowak, znany też w środowisku platformerskich gadżeciarzy jako „Belmondo” , który w mijającym nam 2013 roku zakończył swą błyskotliwą – modelową wręcz karierę. Ale przecież nie do końca….

Dyzio – nasz ekonomiczny cudotwórca, który teraz zamierza nam lasy spylić, żeby nie skończyć jak tow. Gierek - nie mógł przecież pozostawić Lola na przysłowiowym bruku ! Stąd też Lolo Pindolo nadal piastuje ważne stanowisko przewodniczącego partii obywatelskiej na Pomorzu, co pozwala mu korzystać z dobrodziejstw powszechnego na Pomorzu kumoterstwa. Czuwa nad tym znany nie tylko w Gdańsku „landlord” Budyń, którego prywatnym hobby jest wynajem swoich mieszkań oraz prezesowanie w spółkach podległych stolicy Pomorza. Lolo Pindolo nadal jest gwiazdą restauracyjnych spotkań z „innowacyjnymi biznesami” Pomorza, choć musi się już bardziej pilnować niż w stolicy, gdy piastował stanowisko szefa kancelarii Dyzia, a potem ministra transportu i mógł oficjalnie czerpać kasę z budżetu państwa. Cóż – pijar kosztuje, a Lolo Pindolo był modelowym wręcz przykładem pijaru, prezentując lemingowym panienkom najnowszą modę męską przy otwarciu kolejnego odcinka autostrady, która miała być gotowa przed euro- szałem.

Ostatnie stanowisko ministra transportu pozwalało Lolowi korzystać z otwartego rachunku ministerstwa, z którego na uczty w godzinach pracy w modnych knajpach Lolo Pindolo wydawał rocznie nawet i 17 tys. złotych. Można go było spotkać na przykład w warszawskiej restauracji Dom Polski, gdzie popisowym daniem jest comber z sarny podany z knedlami nadziewanymi śliwką na sosie wiśniowym – za skromne 98 zł. Po pracy zaś były już minister lubił pokazać się w ekskluzywnym warszawskim klubie Prive, gdzie wynajęcie loży kosztuje od 4 do... 25 tys. zł. Ale w tym przypadku Lolo Pindolo nie narażał już skarbu państwa na dodatkowe wydatki, gdyż Lolo był sponsorowany przez zwycięzców rządowych przetargów, którymi okazywali się zazwyczaj znajomi „Belmonda” – bo taka była druga ksywa Lola Pindola.

I choć oficjalnie Lola Pindola zgubiły szwajcarskie, drogie zegarki, którymi Lolo lubił poszpanować, to przecież nie jest tajemnicą, że nazwisko Lola znajduje się pośród tych, z którymi ucztował Andrzej M. - główny podejrzany w największej aferze korupcyjnej od czasów naszej państwowości, a związanej z tzw. informatyzacją. Informatyzacją, z której nasz Dyzio zrobił sobie sztandar przedwyborczy jeszcze w 2007 roku, łapiąc w jej sidła miliony naiwniaków, którzy do dziś nie chcą się przyznać do swojej głupoty.

Jak się jednak dowiedziało radio RMF FM, na pierwszą połowę stycznia prokuratura wyznaczyła termin przesłuchania byłego ministra transportu jako podejrzanego składania fałszywych oświadczeń majątkowych, za co grozi 3 lata więzienia. Lolo Pindolo zostanie jednak wybroniony z tych zarzutów, gdyż niezależna prokuratura i równie niezależne sądy III RP nie będą się chciały narazić przyszłemu przewodniczącemu Komisji Europejskiej. Skoro nasz krajowy cudotwórca jest w stanie okraść przyszłych emerytów przy poparciu prezydenta – to łatwo sobie wyobrazić, co może zrobić Dyzio jako następca Barosso !

Dlatego już teraz Dyzio pracuje wraz z nowym ministrem środowiska Maciejem Grabowskim nad rozgrabieniem majątku Lasów Państwowych, którego wartość przekracza 300 mld złotych ! To się musi podobać Angeli, wobec której nasz Dyzio jest tak potulny, że zlikwidował cały przemysł, zagrażający dominacji Niemiec w Europie. Wiadomo więc, kto te lasy kupi, tak jak już przed „szczęśliwą” prywatyzacją polskich cukrowni było wiadomo, kto je kupi… Dziś za "niemiecki" cukier płacimy dwukrotnie więcej niż przed prywatyzacją, więc już za to Dyziowi należy się stanowisko w Komisji Europejskiej…

Oferta Angeli jest dla Dyzia nie do odrzucenia, mimo tego że cała Europa wie, że potulny Dyzio będzie marionetką w niemieckich rękach, czyli tym, kim był dotychczas. Dla „bezbarwnego” Dyzia, z którym nikt poważny w Europie się nie liczy - ucieczka do Brukseli pozwoli uzyskać immunitet, czyli bezkarność za ekonomiczne cuda, które zrealizował w Polsce – przy pomocy takich ministrów, jak Lolo Pindolo. Niestety – takiej ochrony już nie uzyska Lolo Pindolo, którego nie da się partii obywatelskiej upchnąć w Brukseli. Nawet gdyby modelowy Lolo przebrał się teraz za pozbawionego błyskotek proszalnego dziada – czas Lola Pindola już się definitywnie skończył….

Chociaż kto wie ? Może przyszły przewodniczący Komisji Europejskiej zatrudni Lola Pindola za swojego asystenta ? Angela na to pójdzie, gdyż najważniejszy jest interes niemiecki, a nie marionetkowy Dyzio i jego prawa ręka Lolo Pindolo….

Brak głosów