Dokąd idziesz Polsko?

Obrazek użytkownika Piana
Kraj

W radyju podali, iż jedynie ledwo ponad 50% mieszkańców Polskiej Socjalistycznej Republiki Europejskiej identyfikuje się z „narodem polskim”. Niby informacja równie sensacyjna, niczym njus o pogryzieniu sąsiada przez psa we wsi pod Opolem. Nic bardziej mylnego. Jest to bardzo ważna informacja i pozwolę sobie trochę się przy niej pokręcić.

Uruchommy zatem szare komórki i zastanówmy się skąd ten wynik. Czy naród polski zrozumiał, że w sumie to nie jest narodem polskim (zgodnie z zasadą, iż ponad połowa nie wiej, że jest większością)? Może do mieszkańców Kraju Nadwiślańskiego dotarło, iż w sumie to nie ma już narodu polskiego, tak jak nie ma krasnoludków? Kolejna możliwość, to teoria obciachowości, bo tu bocian, słomiana chata, katolicyzm i dziurawe drogi... no i teraz wstyd się przyznawać? W końcu może to ostatnie dwadzieścia lat obrzydzania polskości (patriota to idiota, patriotyzm = szowinizm), topienia w bagnie przez różnej maści postępowców, totalnej degrengolady III RP – niejako utożsamiania (zupełnie błędnego) państwo = naród, wsadzania biało-czerwonej flagi w psią kupę przez idiotę-błazna Wojewódzkiego (przy aplauzie publiczności) przyniosły w końcu wymierne efekty? Ostatnia teoria to pośmiertne zwycięstwo polskojęzycznych komunistów (nie ma czegoś takiego jak „polski komunista”, gdyż prawdziwą ojczyzną proletariuszy był oczywiście Związek Sowiecki).

Nie mam wystarczającej wiedzy ani kompetencji (dobrze jest znać swoje ograniczenia) aby to rozstrzygać. Wszystkie powyższe teorie wydają się równie prawdopodobne. Ja oczywiście mam swoją teorię, Jedyne rozsądne rozwiązanie, jakie znajduję, jest takie, iż narodu polskiego już nie ma. Zamieniliśmy się (a może od dłuższego czasu już tak po prostu tym jesteśmy) w bezkształtną masę ludzką. Jesteśmy grupą etniczną, która ma swój język, kulturę, obyczaje, mentalność, ale nic więcej. Etno, folklor, cepeliada. Zbiorowość nie potrafiąca zadbać o swój los.

Naród powinien mieć wspólne cele i wysunąć na przód swoje elity, czyli osoby wykształcone, odważne, nasiąknięte patriotyzmem, poczuciem misji dziejowej, odpowiedzialności. Elity to osoby wiedzące, dokąd prowadzić całą resztę i idące na jego czele i odważnie biorące w ręce losy narodu. Jeśli elit nie ma, to należy je oczywiście stworzyć – w końcu amerykańscy ojcowie niepodległości nie wylądowali statkiem kosmicznym, niczym przybysze w „Dystrykcie 9”.

Problemem jest, że owe elity teoretycznie są, to znaczy żyją ludzie, którzy sami sobie przyznali tytuł owej elity. Ktoś fajnie ujął sprawę twierdząc, że elity powinny służyć narodowi, tymczasem to one domagają się pokłonów i uwielbienia. Zachowują się niczym starożytni kapłani, co to znali wiedzę tajemną (to kim jest naprawdę) i mogli klątwy rzucać (obecnie klątwy medialne). Wpatrzeni w zachód, naśladujący ślepo wszelakie tamtejsze „wynalazki”, odrzucający balast swojskości i przeszłości jako przeszkodę do wymarzonego europejskiego raju. Czym prędzej chcą zmyć z rąk jakikolwiek ślad polskości, bo to ponoć niemile widziane w „cywilizowanej Europie”. Nawet pogardzają zwykłymi ludźmi, jako zwykłym motłochem, burakami użytecznymi tylko w czasie wyborów i przy zabieraniu kasy. Ryba psuje się od głowy. Co zatem powiedzieć o rybie, gdy głowa już całkiem zgniła? Kto uważa inaczej, niech sobie poczyta nieco stenogramów z podsłuchów. Tam pozna w całej okazałości poziom intelektualny i moralny owych szumowin, co to żądają zaszczytów.

Czymże innym (niż powyżej opisane przyczyny) wytłumaczyć fakt, że do władzy wybiera się przerośniętego chłopca, który to najbardziej lubi grać w gra w piłkę, nie czyta co podpisuje (patrz traktat lizboński), a władzę najchętniej oddałby urzędasom w Brukseli, bo jej sprawowanie jest dla niego zbyt męczące? „Polskość to nienormalność” jak powiedział swego czasu Rudy Donek.

Ktoś mi zarzuci, że jestem michnikoidem i piszę tylko po to, aby „opluwać naród polski”, aby szerzyć nihilizm i zwątpienie. Nic podobnego. Po prostu obserwuję to, co wokoło się dzieje, mam nawet podobne spostrzeżenia, co twórcy cyklu „System 09”, ale zupełnie inne wnioski. Nie żyję na Marsie, kupuję w „Biedronce” i mam kaca jak za dużo wypiję. Zastanawiam się jedynie, jaka może być przyczyną, że mieszkańcy nie stanowią już żadnego zwartego organizmu, który wysuwa na przody najlepszych spośród najlepszych, aby oni prowadzili naprzód. No, może nie ku świetlanej przyszłości, bo już kilku takich było.

Co zatem nas czeka w przyszłości (o ile oczywiście nie wydarzy się coś ważnego)? Pomyślmy nad tym przez chwilę. Czy pozostanie tylko zbiór ludzi żyjących obok siebie, niemających ze sobą nic wspólnego, stopniowo wyzbywający się własnych obyczajów i tradycji w ramach walki z ciemnogrodem, ślepo idącym wedle wytyczonych przez media ścieżek? To jest moim zdaniem najpewniejszy scenariusz. Mogę założyć się, że festiwal Solidarności na przełomie 1980/81 to był ostatni zryw zbiorowy i nie widzę już szansy na kolejny. Wydarzenia z okazji śmierci Jana Pawła II to był w dużej mierze perfekcyjnie wyreżyserowany przez media spektakl.

W każdym razie (to przykre), ale skoro Polacy nie chcą mieć elit, nie mają ambicji, energii i chęci ekspansji w sobie, a jedynie pragną dobrobytu, grillowania i świętego spokoju, to nie zasługują na wiele. Własna prowincja europejska i polskojęzyczne marionetki u władzy to szczyt, jaki można w tych warunkach osiągnąć.
PS. Tytuł oczywiście ściągnięty z piosenki wyborczej Samoobrony, śpiewanej przez Ich Troje w 2005.

Brak głosów

Komentarze

To prawda, bez mądrych, prawych przywódców naród zmniejsza się i ginie, ludzie się "przenaradawiają" do narodów lepiej zorganizowanych.
Aby wyłaniani byli dobrzy przywódcy muszą być wybory w jednomandatowych okręgach wyborczych (JOW) - ordynacja proporcjonalna powoduje że w Polsce nie jest suwerenem naród, demokracja jest tylko dekoracją zza której rządzą różne ciemne siły. Pisałem: http://prawica.net/node/14790
Pozdrawiam. Bacz

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam. Bacz

#53392

"Ktoś mi zarzuci, że jestem michnikoidem i piszę tylko po to, aby „opluwać naród polski”, aby szerzyć nihilizm i zwątpienie."

być może, ale będą to fałszywe zarzuty

w/g mnie szerzy pan nadzieję

Poglądy, które pan przedstawił rzeczywiście panują, stykam się z nimi codziennie, są ostre i nienawistne.
Wiele osób uważa, że nie warto być Polakiem.

Szerzy Pan nadzieję, gdyż one Pana rażą. A skoro rażą Pana i kilka innych osób, to nadzieja jeszcze istnieje. Stwierdzam naiwnie, ale z nadzieją :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#53416

Było tam jeszcze kilka innych informacji oprócz tej.
1. ludzie przestali utożsamiać się z narodem spodek z 80% - do 50%
2. przestali czuć się europejczykami - co ciekawe tez spory spadek
3. wzrosło znaczenie społeczności lokalnych - i to był olbrzymi skok. I tego dotyczyła audycja... (nie wiem dlaczego pamiętam takie rzeczy, ale pamiętam)

Co to znaczy mieć świadomości narodową? Ano historię, kulturę i groby przodków. Wbrew pozorom nie jest tak źle jakby się wydawało. Ludzie żyją co prawda w medialnym matriksie, który im wmawia różne rzeczy ale jesteśmy być może jedyną tak zwartą społecznością narodową w Europie. Ludzie zawsze zapytani czy są polakami mówili: panie ja tutejszy... I to naprawdę nic złego.
Paradoksalnie utrata niepodległości, która nastawiła formalnie 1 grudnia 2009 r. i to że ludzie w końcu zdadzą sobie z tego sprawę tylko narodową świadomość wzmocni. Bo z niepodległością jest jak z powietrzem jak jest to się jej niedostrzegań, a gdy nie ma zaczynasz się dusić. Ludziom po prostu zaczyna brakować punktu odniesienia i myślą, że jesteśmy niepodlegli, że to normalne więc nie ma się z czym utożsamiać.
Badanie z radia należy interpretować inaczej. Nastąpił regres świadomości przynależności do wspólnot symbolicznych na rzecz realnych - społeczności lokalnych. Ale w przypadku narodu to tylko pozór, po części rzeczywiście będący wynikiem medialnego prania mózgu.
pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#53437

sądzę poza tym, że należałoby powiedzieć w tekście o całych badaniach, bo tak to trochę wyrwane z kontekstu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#53439

Społeczności lokalne idą swoją drogą - one zawsze istniały i istnieć będą. Ludzie się z nimi identyfikują, bo widzą na własne oczy skutki decyzji.

Dużo bardziej interesujący los narodu i los państwa (de facto prowincji europejskiej). Obok trwa szarpanie sukna (patrz Grecja), przejmowanie kontroli nad całością (Niemcy) i rozpad wspólnoty (Belgia). Wbrew opowieściom o miłującej się Unii, trwa ostra walka o przyszłość. Kto ją wygra, ten będzie nadawał ton przez najbliższe kilkadziesiąt lat. Czy chcemy, aby nasze dzieci nauczały się o kontrowersyjnych wydarzenia ze sporu polsko-niemieckiego w 1939 ze wspólnego europejskiego podręcznika do historii, czy o wybuchu IIWŚ? To jest walka w dużej mierze o umysły, nie zapominajmy o tym? Jak się nie ma celów, to walka jest już przegrana. Ostatnich gryzą psy.

Vote up!
0
Vote down!
0
#53443

Z tego punktu widzenia masz oczywiście rację. w tej chwili pojawia się drugi obieg. Pora na powrót ideałów pozytywistycznych i czekania na odpowiedni moment.

Vote up!
0
Vote down!
0
#53445

Zgadzam się w zupełności. Jakiś czas temu pisałem jednakże, że w pierwszym rzędzie należy skupić się na rodzinie, przyjaciołach, dobrych znajomych. Niestety, większość Polaków jest niczym mięso armatnie - nimi nie należy się przejmować, oni są już straceni.

Vote up!
1
Vote down!
0
#53453

To jest dalszy ciąg wmawiania Polakom, że nie warto walczyć o swoją tożsamość. Takie sondaże, to tak jak 99% poparcie dla Tuska. Psychlogiczne zagrywki, że jak 10 razy na dobę będą to powtarzać to w końcu uwierzą. Na szczęście przychodzi czas werfikacji i myślę, że wszystko w końcu wróci do normalności. A takie komentarze to też zaplanowany wtórny efekt tego planu. Jesteście państwo ofiarami doświadczeń prowadzonym na społeczeństwie na próbę: ile kitu, można wolnemu człowiekowi wcisnąć i jak długo będzie się uśmiechał i klaskał!!! Pzdr.

Vote up!
1
Vote down!
0
#53452