Wybory wygra inteligencja emocjonalna.

Obrazek użytkownika Moherowy Fighter
Kraj

29 stycznia we wpisie, pt. ]]>Las widzicie a drzew nie dostrzegacie]]> napisałem m.in.:

Cóż zatem powinno robić PiS i jego sympatycy? Moim zdaniem powinni przebudować proporcje zainteresowania tym, jaki obecnie jest stan po stronie Salonu, Układu, neopeerelu etc. etc., w kierunku zwiększenia obecności na własnym polu. Nie mówię, rzecz jasna, by tamten obszar porzucić i przestać się nim zajmować. Oczywiście dalej należy go „monitorować”…. (…) PiS oraz jego sympatycy powinni więc więcej czasu, którego coraz mniej, poświęcać na promowaniu naturalnego kandydata tego ugrupowania i/lub jego ewentualnego „zmiennika”. Najistotniejsze jest w związku z tym jak najintensywniejsze uprawianie własnego „ogródka”, gdzie i jak się da go powiększanie, by prowadząc kampanię pozytywną nie dać się wciągnąć w kampanię negatywną, w prowadzeniu której obóz przeciwny jest znacznie lepszy. Jest to bowiem narzucenie sobie stylu dyktowanego przez przeciwnika. Skutkiem tego może być zamotanie się we własne nogi i potknięcie się, co bezlitośnie będzie przez niego wykorzystane. PiS oraz jego sympatycy powinni przyjąć postawę, „Problemy tamtych, to ich problemy. My mamy własne sprawy.” i te ostatnie konsekwentnie, metodycznie, systematycznie, logicznie i w sposób zorganizowany rozwiązywać. To moim zdaniem oznacza to „przebudowanie proporcji”. (…)

To, co powyżej stanowi część „arsenału”, tzw. inteligencji emocjonalnej. Jak pisze Jörg Wurzer w „30 minut z inteligencją emocjonalną” (Wyd. KOS, Katowice), Tylko 20 proc. sukcesu warunkowane jest naszym współczynnikiem IQ. Pozostałe 80 proc. w znacznej mierze zależy od inteligencji emocjonalnej. Wielu ludzi z wykształceniem akademickim i wysoko rozwiniętymi zdolnościami analitycznymi pracuje później w prostych zawodach lub pełni funkcje przełożonych, którzy wykorzystują swój IQ tylko w niewielkim stopniu. Nie dzieje się to przypadkiem – sama inteligencja poznawcza nie wystarczy bowiem do osiągnięcia sukcesu w życiu zawodowym – co najmniej tak samo ważna jest inteligencja emocjonalna. A przecież czymże innym jest dać się wciągnąć w kampanię negatywną i narzucenie stylu podyktowanego przez przeciwnika, jak nie brakiem kompetencji w zakresie inteligencji emocjonalnej? Opinię autora można poszerzyć również o to, że inteligencja emocjonalna rzutuje nie tylko na sukces zawodowy lecz m.in. również na wyborczy. To się wszystko rozgrywa na poziomie emocji, które łatwiej docierają do potencjalnego odbiorcy niż merytoryczność w wielu aspektach życia. Wurzer pisze także, że Oznaką inteligencji emocjonalnej jest wysoka zdolność panowania nad samym sobą oraz intuicyjna umiejętność okazywania swoich uczuć i poddawania się ich wpływowi we właściwym czasie. Nie oznacza to wcale konieczności tłumienia, powstrzymywania czy ukrywania swojej impulsywności czy uczuć. Stan ten można porównać do rzeki, która pomimo wartkiego prądu nie spiętrza się ani nie występuje z brzegów, lecz trzyma się swojej drogi w korycie. Jeśli niepodziewanie pojawi się w niej zbyt dużo wody, rzeka próbuje ją pochłonąć i powrócić do stanu równowagi. Wiedzmy zatem, że wciąganie w kampanię negatywną i narzucenie stylu podyktowanego przez przeciwnika są właśnie działaniami mającymi na celu wybicie wody z równej drogi w korycie. Wstrząśnięci smoleńskim szokiem wyborcy będą i są bardzo wrażliwi na to, kto, w jakich okolicznościach i w jakiej sytuacji będzie chciał tę wodę wybić z biegu. I ten zostanie przez nich surowo oceniony w ostatecznej rozgrywce w walce o prezydenturę. Dlaczego? Ano dlatego, że społeczeństwo będzie oczekiwało i oczekuje na tego, któremu uda się przywrócić bieg tej rozszalałej rzeki. I piszę to jak na ironię w tych dniach, gdy na południu Polski rozgrywa się następny dramat w ciągu ostatniego półtora miesiąca. Owa „siła spokoju” oznaczać będzie dla społeczeństwa ten właściwy probierz nazywany nieraz jako zdolności przywódcze.

Wiedzmy również, że sytuacja w Polsce po katastrofie smoleńskiej stała się niezwykle poważna. I to w wielu aspektach, które wielu blogerów opisuje niezwykle wyraziście. Stała się ona o tyle poważna, że podczas trwania żałoby narodowej przymuszone ogromem tragedii media musiały zsynchronizować się z odczuciami wielu milionów rodaków, którzy w tamtych dniach przeżywali ból, rozpacz, gniew, strach przed przyszłością a nade wszystko szok i smutek. Media zrozumiały, że gdy „tradycyjnie” zaczną „jechać” po Kaczyńskich to skompromitują się na oczach zagranicznych korespondentów, którzy przyjechali z całego świata, by obserwować sytuację na miejscu. Bo przecież w takiej sytuacji ich przekaz brzmiałby niewiarygodnie, co momentalnie zostałoby wyłapane przez zagraniczne ekipy dziennikarskie i taki komunikat poszedłby w świat. Sądzę, że to poza nielicznymi wyjątkami zdecydowało o tym, by w archiwach odkopać sympatyczne zdjęcia pary prezydenckiej i tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem a także niezliczoną ilość miłych, ciepłych, serdecznych i dobrych wspomnień o tych osobach. Dlaczego? Ano dlatego, że swego rodzaju bycie „pilnowanym” i kontrolowanym przez zagraniczne ekipy wyzwoliło wśród decydentów wystarczającą ilość woli, by tak a nie inaczej postąpić. Bo też zadziałało sprzężenie zwrotne i zwielokrotnienie pomiędzy tym, co masy, stojące na Krakowskim Przedmieściu, i wzdłuż tras konduktów żałobnych oraz modlące się kościołach, odczuwały a tym co w polskich mediach spodziewały się znaleźć zagraniczne ekipy telewizyjne. Elity Salonu, Układu, neopeerelu (właściwe podkreślić) musiały w takiej sytuacji się wycofać i znaleźć się w cieniu. Nawet próba zakłócenia żałoby hucpą na Franciszkańskiej musiała zostać zatrzymana, gdyż elity tak wrażliwe i drażliwe na swoim punkcie wyczuły, że dalsza jej eskalacja może przynieść szkody wizerunkowe, polegające na tym, że Europejczycy mogli ją ocenić jako urąganie ceremonii pochówku. Myślę więc, że to stało za decyzją szybkiego wycofania zadymiarzy z hucpy na Franciszkańskiej. Mimo to pokazało to również do jakiego stopnia elity gotowe są do obrony swoich pozycji i gruntu usuwającego się spod ich nóg. Zwyczajnie, znowu chciały sięgnąć po którąś z pałek, by w ten sposób wygrać swoją przewagę nad społeczeństwem. Nie uwzględniły jednak tego, że nie da się ono sprowokować. To właśnie oznacza kompetentne posługiwanie się inteligencją emocjonalną. Streszczeniem tego jest „Róbmy swoje”, do czego nawoływał Wojciech Młynarski.

I taką właśnie Jarosław Kaczyński oraz PiS i ich wyborcy/sympatycy muszą przyjmować taktykę, by nie dając się prowokować zajmować się swoimi sprawami. A to z kolei polega na pozbawionym emocji, merytorycznym, wskazującym na najwyższe kompetencje przywódcze, zdroworozsądkowym prezentowaniu swoich racji programowych oraz swojej wizji politycznej. Można także doradzić, by np. będąc przez MO atakowanym powiedzieć jej sympatycznie, ciepło i jowialnie „Wie pani, a ja panią bardzo lubię.” Bo coś takiego mogłoby ją wytrącić z zacietrzewienia i postawić ją na gruncie przez nią nieznanym. Trzeba zatem nie tylko nie dawać się wytrącać z równowagi, nie dawać się wmanewrować w pyskówki, jałowe gadulstwo lecz również nie pozwalać sobie na niekontrolowane reakcje czy też odpowiadać agresją na cynizm, zaczepki lub wycieczki osobiste. Chodzi o to, by z agresora uczynić bezradnego osiłka potrafiącego nic innego niż tylko naparzać i młócić bezproduktywnie powietrze. To bywa bardzo często niezwykle skuteczną taktyką. Nic i nikt tak skutecznie nie kompromituje przeciwnika jak on sam siebie. Te wybory wygra przede wszystkim inteligencja emocjonalna. To należy sobie zaprogramować do pamięci, jak „Ojcze nasz”.

Kojarzycie sobie Państwo różne amerykańskie filmy katastroficzne bądź thrillery polityczne? No pewnie, że tak. Co w nich jest wspólnego? Ano to, że z reguły ich fabuła jest tak schematyczna, że aż zęby bolą. Prosta narracja i cała masa efektów specjalnych. Z tego właśnie powodu filmy takie dostają dwie, góra trzy, gwiazdki od krytyków. A przecież w całej swojej masie Polacy takie filmy uwielbiają bardziej niż przepełnione filozoficzną głębią produkcje europejskie. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że Polacy są narodem bardzo wrażliwym emocjonalnie i właśnie w takich filmach znajdują ujście swoim emocjom. Jednak nie tylko. Innym tego powodem jest to, że w tych filmach na ostro ujęta jest walka dobra ze złem, ścieranie się charakterów białego z czarnym oraz szukanie dróg wyjścia z chaosu. A ponieważ wokół siebie Polacy widzą całą masę zła, czarnych charakterów i chaosu, stąd więc filmy takie pełnią dla Polaków funkcję terapeutyczną. Po ich obejrzeniu Polak czuje, że znowu zatriumfowało dobro, ład został przywrócony, jest bezpiecznie, tzn. jest to, za czym on tęskni, czego pragnie i chciałby by tak było zawsze. Wprawdzie to wszystko okupione jest olbrzymimi kosztami, nieraz tragediami, jednak doświadczony przez Historię Polak dawno nauczył się z tym żyć. On wie, że to do czego w całej swojej masie dąży kosztować może nieraz cenę najwyższą. A Polacy często właśnie takową płacili. I zawsze potrafili się podnieść z gruzów. W tych filmach to jest stale obecne. Przecież zawsze po wielkiej burzy niebo się rozjaśnia i wychodzi słońce. Lubimy to. Inaczej jest natomiast, jeśli chodzi o europejskie produkcje. Tu jest znacznie więcej refleksji, intelektualizmu, dylematów egzystencjonalnych, realizmu a nade wszystko mroczności. Tego wszystkiego z reguły Polak niezbyt lubi, gdyż w czymś takim odnajduje to, co nieraz stanowi o jego słabościach, przed którymi pragnie uciec. Mniej jest również tutaj baśniowości, widowiskowości, idealizmu, emocjonalności i prostoty. To jest tego wszystkiego, w czym Polacy najlepiej się czują. W tym wszystkim jest pewna ironia losu, gdyż Polacy będący przecież Europejczykami znajdują większą samoidentyfikację w amerykańskich bardziej niż europejskich produkcjach filmowych, chociaż logiczniej rzecz biorąc powinni raczej w tych ostatnich.

Dlaczego piszę o amerykańskich i europejskich produkcjach filmowych i jaki jest tego polityczny kontekst w świetle przyszłych wyborów? Powiem tak. Elity Salonu, Układu, neopeerelu (właściwie podkreślić) wykreowały byt polityczny, któremu przypisali wszystkie atrybuty amerykańskiego kina akcji. Platforma Obywatelska, bo o niej mowa, odwołuje się do prostych (właściwie – populistycznych) emocji, jest programowo jałowa, wykorzystuje cały „arsenał” widowiskowych tricków specjalnych, jej przesłanie nie jest zbytnio wyrafinowane, potrafi roztaczać baśniowe wizje, grana przez nią rola idealistycznie dąży do happy-endu. Stąd właśnie sztabowcy Platformy dużą wagę przywiązują do naturalizmu, charakteryzacji i sztuki aktorskiej. Chociaż sporo tam czarnych charakterów to czynione jest wszystko, by widza przekonać o tym, że w „obsadzie” występują wyłącznie biali. Na drugim biegunie jest to, co powstało jako forma sprzeciwu wobec elit, tj. mam na myśli Prawo i Sprawiedliwość. PiS jest jakby formą sztuki europejskiej, w której liczy się refleksja nad miejscem Polski w Europie i świecie, intelektualizm co do misji i wizji państwa, charakteru i kształtu gospodarki, społeczeństwa, kultury i dziedzictwa historycznego, wrażliwość dylematów egzystencjonalnych, realizm dążenia do zakładanych celów oraz jednoznaczność mrocznych postaw Polaków w historii dawniejszej i najnowszej. Sztabowcy PiS’u stawiają bardziej na prawdziwość przesłania niż jego widowiskowość.

W 2005 r. stała się rzecz trudna do wytłumaczenia, gdyż w znaczącym stopniu Polacy zapragnęli oglądać europejską produkcję w „wykonaniu” Prawa i Sprawiedliwości (czy mówiąc oględnie, tzw. „obozu IV RP”), przy czym niezbyt zdawali sobie sprawę z braku przygotowania własnej percepcji na tak różniący się charakter sztuki. Nie, nie zostali oni wprowadzeni w błąd. Raczej można powiedzieć, że chcieli oni spróbować czegoś jakościowo różnego i nowego. Polacy lubią ryzykować i eksperymentować. Czegoś, co byłoby pewną odtrutką na kiczowatość kina amerykańskiego, jaskrawo kłócącego się z tym, w czym wówczas żyli. Ponieważ to, czym się zainteresowali, stanowiło kontrpropozycję do tego, co oferowały im elity Salonu, Układu, neopeerelu (właściwie podkreślić), to te w związku z tym faktem poczuły się zagrożone, gdyż zainteresowanie to pośrednio i bezpośrednio godziło w ich rację bytu, w ich status quo. A trzeba również przyznać, że PO to produkcja wysokobudżetowa. I to nie tylko w wymiarze wyłącznie finansowym lecz również (o ile nie przede wszystkim) różnych relacji i powiązań wewnątrzśrodowiskowych. Szybko zatem dokonały wewnętrznego przegrupowania, szukania technik marketingowych i podporządkowania wszystkiego zarządzaniu inteligencją emocjonalną. Odnosiło się to w przeważającym stopniu do sposobów grania przez liderów i aktywistów przypisanych im ról, metod unikania drażliwych tematów, rozbudzania wśród tłumu pożądanych emocji, ukrywania potknięć oraz dyskredytowania przesłania towarzyszącego konkurencyjnej „produkcji”. Chodziło wyłącznie o to, by publikę zniechęcić do innego typu „twórczości” filmowej, by powróciła ona do najpowszechniej lansowanego kanonu „sztuki”.

I to się udało w 2007 r. PiS (i rozbity „obóz IV RP”) znowu stał się formą niszową, mającą amatorów wśród koneserów, rzadko kiedy trafiającą do odbioru masowego, a jeśli w ogóle to jako ilustracja twórczości estetycznie i warsztatowo niechcianej. Cóż z tego, że jego publiczność (wyborcy/sympatycy) bezustannie masowej widowni podpowiadali, że proponowany tejże rodzaj „sztuki”, to kicz, sztampa, pustka i tragifarsa, skoro to nijak nie mogło się przebić przez zgiełk medialny? Zwyczajnie liderzy i aktywiści PiS’u byli słabsi, jeśli chodzi o zarządzanie inteligencją emocjonalną. Smoleńska tragedia spowodowała jednak coś, czego producenci elit Salonu, Układu, neopeerelu (właściwie podkreślić), wydaje się, nie ujmowali w swoich planach promocyjnych. Oto katastroficzna groza zeszła z wielkich ekranów i w najpełniejszej postaci ukazała się na lotnisku Siewiernyj, fikcja stała się rzeczywistością, fabuła nie skończyła się happy-endem, ofiary są prawdziwe, szczątki Tu154M to nie scenografia studyjna, Polacy przed Pałacem Prezydenckim i Rosjanie w Smoleńsku to nie statyści, zaś ból i łzy też były autentyczne. I nagle to wszystko elity Salonu, Układu, neopeerelu (właściwie podkreślić) pozostawiło w pustce, gdyż widownia zwróciła się w kierunku owej pogardzanej niszy. Co więcej razem z tą niszą współodczuwając ból i cierpienie. Widząc w niej także sens jej przesłania. Tego zaś elity Salonu, Układu, neopeerelu (właściwie podkreślić) „tradycyjnie” zdzierżyć nie mogły i nie mogą.

Czyż wobec tego dziwić może, że na liście „komitetu honorowego” ich kandydata aż tak zaroiło się od słynnych gwiazd i gwiazdeczek kultury, sztuki, sportu itp., to jest tych, którzy błyszcząc i lansując się w światłach jupiterów, żurnalach, magazynach, „zaprzyjaźnionych telewizjach”, na estradzie i gdzie się da, „od zawsze” pełnili usługowe funkcje promocyjne w odniesieniu do wysokobudżetowej „produkcji” w postaci PO? Waszak oni mają teraz za zadanie znowu przyciągnąć uwagę masowej publiczności do od lat lansowanego kiczu, tandety, pustki i tragifarsy. Ich hałaśliwy, natarczywy i natrętny przekaz brzmi, „Wyborco/sympatyku, to my, gwiazdorzy, giganty, obsypywane nagrodami, wyróżnieniami, zaszczytami, tytułami znowu ciebie potrzebujemy. Tamci są nic nie warci. Bądź z nami, bo w przeciwnym razie uznamy, że dzielisz społeczeństwo na złych i dobrych. A my zaręczamy swoją wielkością, że nie ma ani jednych ani drugich.” Starają się w związku z tym przejąć inicjatywę nad zarządzaniem inteligencją emocjonalną, mając do dyspozycji „bataliony” psychologów, socjologów, politologów i marketingowców. W tym sensie ciągle aktualne jest to, co napisałem 29 stycznia, by ten obszar „monitorować”. Elity Salonu, Układu, neopeerelu (właściwe podkreślić) widzą, że ich autorytatywność i prestiż w polskim społeczeństwie uległy radykalnej dewaluacji, stąd też rosnąca w nich frustracja i rozpaczliwa potrzeba „odwojowania” swojej pozycji bez względu na koszty, jakie społeczeństwo będzie musiało w takiej sytuacji ponieść. Temu właśnie ma służyć jątrzenie, judzenie, prowokowanie i cyniczne dzielenie Polaków na lepszych i gorszych oraz świętoszkowate obciążanie tym wszystkim „pisowskiej” konkurencji. Prawdę rzekłszy ileż tupetu trzeba mieć, by od Jarosława Kaczyńskiego (czy w ogóle PiS) żądać potwierdzenia zmiany wizerunku, zaś siebie samego od tego zwalniać? Oni wiedzą, że część „kaczyzmu” zginęła na lotnisku Siewiernyj, że „antykaczyzm” (jak zdarta płyta) zaczyna być passé, że Platforma Obywatelska notuje kompromitację za kompromitacją, że baśniowość, widowiskowość, idealizm, i prostota przegrywają z każdą ratą kredytu bądź pożyczki do spłacenia, każdym rachunkiem za prąd, gaz, usługi komunalne, żywność, paliwo itp., że wibratory, sztuczne penisy, świńskie ryje, polska flaga wsadzana w psią kupę już tak bardzo nie rajcują, nie podniecają. Zaś dotychczasowa publiczność zaczyna z nudów ziewać, nerwowo kręcić się w fotelu, rzucać popcornem w ekran, kręcić się po sali projekcyjnej, rozmawiać przez telefony i w ogóle przeglądać repertuary innych kin. Scenarzysta, producent, reżyser, aktorzy, statyści i ekipa techniczna kiczu, tandety i tragifarsy intuicyjnie przeczuwają więc nadciągającą klapę. I to rodzi niepokój. Stąd właśnie bierze się ta śpiewka na powszechne „kochajmy się”, na „tradycyjne” podważanie jakości innej „produkcji”, wreszcie na rozpaczliwe poszukiwanie innego wizerunku. A widownia coraz bardziej to widzi.

Trzymając się dalej filmowej konwencji można starać się doradzić PiS, by ten trzymając się swojego „europejskiego” standardu artystycznego starał się wzbogacić go o pewne środki właściwe amerykańskiemu kinowi akcji – filmu katastroficznego, względnie thrillera politycznego. Dziwne? Nie, jeśli przyjrzymy się temu, co dobrego można wyciągnąć z tego schematu. I wcale nie chodzi tutaj bynajmniej o tworzenie swego rodzaju „klona” platformianej narracji. Zobaczmy. Schemat ten zbudowany jest według następującej konstrukcji. Wraz z toczącą się fabułą napięcie jest stopniowane, względnie od samego początku jest ono najwyższe. Gdzieś tam, najpewniej w najbardziej zaludnionym miejscu, wydarza się katastrofa lub ma się ona wydarzyć. Pojawia się dwóch bohaterów, z których jeden ma być wybawcą zaś drugi jest szwarccharakterem. Katastrofa wywołuje chaos, panikę, przerażenie ludzi, względnie to wszystko ma wywołać. Napięcie, groza i walka obu bohaterów mieszają się ze sobą, powodując zwroty akcji, kiedy jeden bądź drugi bohater osiąga chwilowe zwycięstwo. Oba charaktery otaczają się swoimi zwolennikami, zaś decydującą siłę osiąga ten, który na swoją stronę przeciągnie ich większość. Oczywiście, „klasycznie” ów wybawca w konsekwencji swoich działań tych zwolenników ma coraz więcej. To zaś oznacza, że posiada nie tylko kompetencje merytoryczne odnośnie problemu, z którymi musi się zmierzyć, lecz również umiejętnie zarządza zarówno swoją jak i tłumu inteligencją emocjonalną. Jak to robi? Ano chłodno ocenia sytuację, ma dystans do samego siebie, jest zdolny do prawidłowej oceny informacji zwrotnej o podejmowanych przez siebie działaniach, potrafi posługiwać się argumentacją, nie daje się wyprowadzić z równowagi przez przeciwnika, zna swoje i konkurenta słabości i mocne strony, jest asertywny i łatwo zjednuje ludzi. Biały charakter nie staje się wybawcą dlatego, że przypisuje sobie takie znaczenie, lecz dlatego że wzbudza zaufanie wśród tych, którzy są bezradni w obliczu katastrofy bądź tych, którzy w wypadku niej mogliby być bezradnymi. A przecież naturalną potrzebą każdego człowieka jest w takich okolicznościach szukanie pomocy, zaś może ją uzyskać wyłącznie u tego, kto sam wykazuje najwyższe opanowanie siebie i to opanowanie umie przekazać otoczeniu. Stąd właśnie niezwykle ważne są jasność umysłu, samodyscyplina, spokój wewnętrzny, samokontrola i umiejętność odczytywania symptomów świadczących o popełnianych przez siebie błędach. Tylko taki ktoś potrafi wpływać na innych, kompetentnie oceniać zagrożenia i szukać właściwych środków im zapobiegających. O kimś takim można powiedzieć, że posiada kwalifikacje przywódcze o najwyższym współczynniku inteligencji emocjonalnej. W końcu, po wielu perypetiach amerykańskiemu białemu charakterowi udaje się zapobiec katastrofie (bądź uratować ludzi, jeśli ona miała miejsce), pokonać szwarccharakter i wreszcie zatriumfować. Dalej lecą napisy końcowe. I tak, jak w amerykańskim kinie akcji, Polacy kogoś takiego potrzebują, gdyż widzą, że sytuacja zaczyna być coraz bardziej chaotyczna. W tym zatem sensie twierdzę, że PiS swoje tradycyjne przesłanie mogłoby wzbogacić o środki wyrazu, z których wyrasta Platforma Obywatelska. Chodzi o to, by owym białym charakterem miał się stać Jarosław Kaczyński i jego formacja polityczna w zakresie wynikającym z pierwszorzędnych umiejętności zarządzania inteligencją emocjonalną przy stałych racjach programowych właściwych tej formacji. To ostatnie oznacza postulowane przeze mnie 29 stycznia bezustanne uprawianie własnego „ogródka”, jednak tym razem wzbogacone o nowe umiejętności. Myślę, że się opłaci.

Brak głosów

Komentarze

Świetny tekst i jego wymowa...
Jutro skomentuje wiecej, na razie 10-tka!
krzysztofjaw

Vote up!
0
Vote down!
0

krzysztofjaw

#60258

A jaki dobry! :)

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0
#60265

Dałem dychę, ale to dużo za mało za taaaaaaaaaki!!!!! tekt. Praktycznie, ten kto chce wygrać każde wybory powinien najpierw przeczytać ten tekst!

Uczciwie mówiąc wydaje mi się, że jecie z tej samej miski z Joanną Kluzik-Rostkowską, a napewno już przy jednym stole.

Vote up!
0
Vote down!
0

"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."

#60275

Krzysztof J. Wojtas
Ze swej strony, w uzupełnieniu, mogę polecić swój tekst, jaki zamieściłem w kwietniu 2008 na S24 - wtedy jeszcze nie pisałem na NP.

http://brakszysz.salon24.pl/83398,media-swiadomosc-analogowa-czy-cyfrowa

W przypadku zjawiska-zdarzenia, jak katastrofa smoleńska (nawet), zmiany świadomości społecznej następują powoli. A są zawodowi manipulatorzy, którzy próbują "wskoczyć na przewodników stada i zmienić kierunek biegu" (Kuroń).

Bo to nie tylko o wybory chodzi.
Tekst dobry.

Vote up!
0
Vote down!
0

Krzysztof J. Wojtas

#60282

świetny tekst, zagladąm tutaj od niedawna, ale uważam że to jeden z lepszych tekstów jaki czytałam.
Gratuluję jasności umysłu i talentu. Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

'Cóż to jest prawda...'

#60285

... krótsze akapity.

Swoją drogą, to oni odnieśli wielki sukces, mordując nam Prezydenta i połowę PiS, a potem pakując nas w kanał mało w sumie istotnych wyborów prezydenckich, którymi się jak głupki będziemy zajmować przez 2 miesiące (w sumie znacznie dłużej), i przez ten czas nic im naprawdę poważnego nie grozi.

Nawet jak JK zostanie tym Prezydentem - co się istotnie zmieni?

Jedyne co moim zdaniem ma tu realne znaczenie to pewne budzenie się tego nieszczęsnego, ogłupionego i skurwionego ludu. Zobaczymy, czy z TEGO cokolwiek będzie.

Pzdrwm

triarius
- - - - - - - - - - - - - - - -
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#60305

Dyszka. Ale właśnie w roli białego charakteru ustawiają media i PO Rezydenta Komorowskiego. PIS niestety na dzień dzisiejszy odpuścił ten temat. Tak więc z automatu JK staje się czarnym charakterem (automat myślowy - walka JK z BK, tylko "oni się liczą", i BK w mediach jako biały charakter - to kto nam pozostaje jako "ten zły"?)

-----------------------------------------------------------
"Jeżeli państwo jest zbudowane na występku i rządzone przez ludzi depczących sprawiedliwość, niema dlań ocalenia" PLATON "Państwo"

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------------------- "Polska Niepodległa to Polska niebezpieczna" Lenin

#60360

[quote=Jacyl]Dyszka. Ale właśnie w roli białego charakteru ustawiają media i PO Rezydenta Komorowskiego. PIS niestety na dzień dzisiejszy odpuścił ten temat. Tak więc z automatu JK staje się czarnym charakterem (automat myślowy - walka JK z BK, tylko "oni się liczą", i BK w mediach jako biały charakter - to kto nam pozostaje jako "ten zły"?)

-----------------------------------------------------------
"Jeżeli państwo jest zbudowane na występku i rządzone przez ludzi depczących sprawiedliwość, niema dlań ocalenia" PLATON "Państwo"[/quote]

Jakby nie sfuszerowano lustracji i pismaki zostałyby wysypane, to nie byłoby żadnego problemu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#60365

Tu masz częściowo rację, bardziej bym postawił na "ustawkę" prywatnej TV w latach 90-tych: agent WSI, pan z kilkoma paszportami a wycięcie np. Kanał Plus (ciekawe czy jeszcze ktoś pamięta tą telewizję?). To tutaj przegraliśmy bitwę ale możemy jeszcze wszystko zmienić, tyle że jest o wiele trudniej. A więc do roboty.

-----------------------------------------------------------
"Jeżeli państwo jest zbudowane na występku i rządzone przez ludzi depczących sprawiedliwość, niema dlań ocalenia" PLATON "Państwo"

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------------------- "Polska Niepodległa to Polska niebezpieczna" Lenin

#60366

 Chcą ludzie golizny niech mają ,chcą palić tytoń niech pala ,chcą pędzić bimber niech piją ,żadne zakazy i nakazy tu się nie zdadzą gdyż zakazany  owoc najbardziej smakuje.Ważne jest aby było prawo stosowne w urzędach  i sądach ,nie można się skupiać na pijanych rowerzystach i kierowcach -to są pierdoły gdyż przyczyna wypadków to zazwyczaj brawura lub brak przewidywania  np.prof Geremek jadąc swym mercem popełnił błąd de facto nie pierwszy raz ,wskutek czego zginał .Tak giną Ci co jada na zderzenie czołowe .ŚWIAT podąża w określonym kierunku i nie należy jechać pod prąd ZGINIEMY ale cwani ,sprytni ,myślący, przetrwają nawet jeśli są pijani gdyż potrafią prowadzić pojazd w każdym stanie lub idą spać jeśli nie czuja się na siłach .Ludziom potrzeba  coś dać do wyboru ,chcą swobody ,luzu ,niech to mają ,nie należy ich wiązać do krzyża czy tez sierpa i młota itp symboli wówczas sami przyjdą bo się będą czuć bezpiecznie przy nas ,rezultat ?,zamieszkały obok mnie dzikie zwierzęta (kuny,łasice,tchórze ,żmije itd ) a nie zmawiam  paciorków itd Tylko czuje Naturę i od niej się uczę a nie od jakiegoś ( pierdzi dmuchu biurka ) .Dlatego moje rady są doświadczalnie udowodnione na materiale dzikim prawem chronionym i przyszły do mnie same .

Vote up!
0
Vote down!
0
#67183