MARSZ WOŁYŃSKI

Obrazek użytkownika Marek Baterowicz
Historia

W 70-tą rocznicę rzezi Polaków na Wołyniu odbył się w Warszawie Marsz Wołyński – na trasie od Placu Trzech Krzyży do Starego Miasta. Uczestniczyli w nim przedstawiciele różnych partii, poza Platformą Obywatelską, która wraz z Ruchem Palikota przeforsowała w Sejmie uchwałę określającą wołyńską eksterminację jako zbrodnię o znamionach ludobójstwa, zmieniając tym samym projekt PiS-u, który nazywał ją ludobójstwem. Uchwała Sejmu zatem oddaje jakby to, że III RP ma tylko znamiona polskości jak czytamy na Wirtualnej Polonii. Istotnie, bo jakże rzezi około 120-160 tysięcy ludzi ( UPA nie oszczędzała nawet niemowląt!) można odmówić terminu „ludobójstwo” ? A gdyby rozważyć jeszcze bestialskie metody zabijania tamtej niedzieli 11 lipca 1943 ? Okazuje się, że większość posłów w obecnym Sejmie ma wycięte poczucie sumienia i polskości! Nie rządzą nami Polacy, III RP jest w rękach cynicznych mutantów szydzących otwarcie z polskiej racji stanu. Platforma i Ruch Palikota rozgrzeszyły UPA z ludobójstwa, przeciwny tej nazwie był też minister Sikorski, który bardzo się obawiał, że radykalny zapis...utrudni zbliżenie Ukrainy z Unią Europejską (!). Pretekst cudaczny, bo np. zbrodnie niemieckie we Francji podczas wojny nie utrudniły wcale zbliżenia, a nawet pojednania między Paryżem a Berlinem. Sikorskiemu i elitom PO chodziło być może o coś innego: aby przypadkiem polskim ofiarom nie przyznać statusu ludobójstwa, bo tenże jest zastrzeżony dla Żydów, a od niedawna Ormian. I obie takie uchwały w naszym Sejmie jakoś przeszły, inne nacje mają więcej szczęścia albo lepsze układy! Pytał retorycznie Jarosław Kaczyński: „Jeżeli morduje się Żydów, to jest to ludobójstwo. A jeśli mordowani są Polacy, to już to nie jest ludobójstwo?” Podobnie komentował to Czarnecki ( PiS): „Według PO zabijanie Polaków, w tym polskich dzieci, nie jest aż taką zbrodnią jak mordowanie innych nacji. To jedna z najbardziej obrzydliwych decyzji podjętych od kiedy ta partia rządzi Polską”. No cóż, mamy państwo na miarę cynicznych kombinatorów, a właściwie zdrajców.

Doskonale i z sarkastycznym wdziękiem ujęła to w „Naszym Dzienniku” ( też wPolityce.pl) Agnieszka Żurek: „Zbrodnia z elementami ludobójstwa, uchwała z elementami prawdy i państwo z elementami niepodległości” , dodając, że nie jest to spór o słowa, lecz o historię, tożsamość i fundamenty.

W marszu wołyńskim szli oczywiście politycy z ugrupowań patriotycznych, także krewni pomordowanych a wstrząsające wspomnienia ocalonych z rzezi czytała aktorka Wanda Pachla. Wśród uczestników Marszu zabrakło przedstawicieli rządu i prezydenta, choć odsłonił pomnik dla pomordowanych na Żoliborzu. Miał on w planie oficjalne obchody rocznicy na Ukrainie, które stały się okazją dla nowej gafy gajowego. Komorowski ( oficjalnie reprezentujący naród wymordowany na Wołyniu!) przeprosił bowiem Boga za zbrodnie, ale te słowa powinny były wyjść z ust prezydenta Ukrainy lub premiera, tymczasem strona ukraińska wystawiła do wiatru Polskę, degradując rangę uroczystości i przysyłając tylko swego wicepremiera. Komorowski powiedział też piramidalną bzdurę w kontekście zagłady ponad dwu tysięcy polskich wsi, rzucając światu w eter cyfrę... tylko pięciu Polaków zabitych podczas tej rzezi, w której zginęło ponad sto tysięcy polskich istnień. Czy tak monstrualna gafa jest przypadkiem ? Czy można ją ująć w rzędzie tak prostackich pomyłek jak „bul” wyrażony w ambasadzie Japonii ? Niestety, mogła to być celowa dezinformacja opinii publicznej, ale w ustach oficjalnego przedstawiciela III RP staje się antypolską dywersją. Oto świat powie teraz: jak to ? Polski prezydent sam twierdzi, że zginęło tam kilku Polaków – on chyba wie najlepiej – a wy erygujecie tablice dla tysięcy ofiar ? Jeszcze gorzej spisał się profesor (?) Nałęcz bredząc wcześniej, że na Wołyniu w ogóle nie było polskich wsi. Słowa Komorowskiego o tylko pięciu ofiarach są tak niewiarygodne, a zarazem fałszywe i obliczone na wymazanie z dziejów tego ludobójstwa, że należałoby prezydenta III RP postawić przed Trybunałem Stanu. Na razie Komorowskiego obrzucono jajkami, a tak naprawdę to powinien podać się do dymisji jako niegodny prezydentury.

Osobą, która uratowała sytuację w łuckiej katedrze, był arcybiskup Lwowa Mieczysław Mokrzycki. To on jednoznacznie nazwał rzeź wołyńską ludobójstwem, dodając że częściej broni się dobrego samopoczucia katów niż prawdy i pamięci o zabitych, wypędzonych, skrzywdzonych. W swym kazaniu ukazał jednak też perspektywę pojednania opartego na bazie uznania winy, żalu za grzechy i przebaczenia. Według ks.Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego na Wołyniu i kresach w latach 1939-1947 dokonano planowej zagłady Polaków ( circa 250 tysięcy), było to niewątpliwie ludobójstwo. Niewyobrażalna zbrodnia i okrucieństwo oprawców z UPA zostały jakby przemilczane, a organizacja winna tych zbrodni jest gloryfikowana w pomnikach wznoszonych na Ukrainie – pisał w „Naszym Dzienniku” prof. Marian Ryba. Sądzi on też, że bojąc się pełnej prawdy o Wołyniu zamykamy szansę europeizacji Ukrainy, gdyż w cywilizacji łacińskiej istotny jest prymat prawdy.

Na antypodach także pamiętamy o wołyńskiej rzezi, w Sydney z inicjatywy „Naszej Polonii” odbyły się msze święte w Ashfield ( 14 lipca) i w Marayong ( 21 lipca) połączone z projekcją filmu poświęconemu tej tragedii. Rozmowa z prezesem Adamem Gajkowskim była na Wirtalnej Polonii, teraz „Nasza Polonia” przymierzy się zapewne do obchodów rocznicy ofiar hitleryzmu i bolszewizmu, które wypada 14 września, w dniu urodzin Św. Maksymiliana Kolbe. Nie wypada przecież pamiętać wyłącznie o ofiarach zadanych nam przez formacje UPA, ale uczcić też pamięć pomordowanych przez fanatyków „Mein Kampf” i wyznawców marksizmu w Sowietach, którzy posłużyli się swym zbrojnym ramieniem NKWD, faktycznej opoce Kremla.
W zakończeniu przypomnijmy, że wniosek PiS-u, by rzeź wołyńską nazwać ludobójstwem, upadł w Sejmie różnicą zaledwie dziesięciu głosów ( 212:222 ). Głosowanie poprzedził dość histeryczny apel ministra Sikorskiego, by nie „upokarzać Ukraińców” tak jakby sprawcy z UPA reprezentowali cały naród. Manipulacja ministra sprzyjała nie stronie polskiej, lecz banderowcom. Słyszy się teraz opinie, że należy wnieść do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości wniosek o uznanie rzezi wołyńskiej za ludobójstwo, bo nawet w razie odmowy pozostanie ślad w dokumentach. Rzecz godna to uwagi, bo słusznie pisze Michalkiewicz, że trwa jakby ceremonia wbijania cmentarnego krzyża w pamięć o Kresach Wschodnich, a za tym idzie akceptacja depolonizacji Kresów.

W cieniu ofiar Wołynia przemknęła 70-ta rocznica śmierci generała Władysława Sikorskiego, obchodzona uroczyście w Londynie z inicjatywy Polskiej Misji Katolickiej i Ambasady RP, ale bez udziału przedstawiciela rządu premiera Tuska. Złożono kwiaty pod pomnikiem generała, a na uroczystym Gala Lunch zjawił się książę Kentu i wiele osobistości. Mszę świętą celebrowano w Westminster Cathedral, gdzie przed 70 laty odprawiano nabożeństwo żałobne za duszę Generała, tak niewygodnego dla pewnych stron i skazanego na nicość pod gibraltarską skałą.

www.marszpolonia.com

Brak głosów