Zbrodnia bez kary i zadośćuczynienia

Obrazek użytkownika Rybitzky
Historia

Czasem nawet w „Gazecie Wyborczej" trafi się jakiś interesujący materiał. Tak było wczoraj, gdy na łamach magazynu „Duży Format" dziennikarze „Wyborczej" opublikowali nieznane zdjęcia Warszawy z października 1944 roku.

Kolekcja fotografii przeleżała 64 lata w czyjejś szufladzie. Zrobił je nieznany fotograf, który przedarł się do stolicy zaraz po upadku Powstania. Zdjęcia opustoszałych ulic szokują, lecz nie skalą zniszczenia. Odwrotnie - ukazuje się nam na nich zaskakujący obraz miasta ocalałego z wojennej pożogi.

Owszem, wiele budynków jest zrujnowanych, ale skali destrukcji daleko do tego, co ujrzeli żołnierze wkraczający do Warszawy w styczniu 1945 roku. Aleje Jerozolimskie wyglądają tak jak w 1939 roku. Podobnie uliczki wokół Placu Napoleona oraz Placu Grzybowskiego. Monumentalny Dworzec Główny stoi nienaruszony.

Warszawa na tych fotografiach jest miastem ciężko doświadczonym, ale równocześnie miastem, które przetrwało. Jego zagłada miała się dopiero dokonać.

Zniszczenie polskiej stolicy dokonało się nie w ogniu powstańczych walk, lecz na skutek systematycznej akcji przeprowadzonej przez Niemców. W październiku i listopadzie 1944 zmienili warszawskie place, aleje i ulice w morze ruin. Mimo iż Rzesza była na skraju upadku, zużyli tysiące ton materiałów wybuchowych oraz paliwa (jakże wówczas cennego), by zemścić się na niepokornym mieście.

Niby wszyscy wiemy o barbarzyńskim zachowaniu Niemców, ale dopiero dzięki tym zdjęciom możemy się przekonać o  jego gigantycznej skali. Coś takiego jak w Warszawie nie wydarzyło się nigdy w historii.

Większość zniszczonych przez Niemców nieruchomości nie należała do państwa, a do obywateli. Żyjący spadkobiercy ofiar niemieckiej zbrodni dokonanej na Warszawie powinni z całą mocą upomnieć się o odszkodowania.

Brak głosów

Komentarze

stał i czekał.

Vote up!
0
Vote down!
0
#5669