To jest Polska?

Obrazek użytkownika Rybitzky
Kraj

6 listopada 2007 roku opublikowałem wpis pt. „Zabijać”. Ku pewnemu mojemu zaskoczeniu okazało się, iż był to pierwszy tekst na S24 poświęcony sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika.

Skoncentrowałem się wtedy przede wszystkim na kwestii odpowiedzialności, jaką powinni ponieść bandyci winni tej wstrząsającej zbrodni:

Nie widzę powodu, by te zwierzęta, tak jak i wiele innych, chodziły po tym samym świecie co ja. Oni nie zabili ze strachu, w szaleństwie lub przez przypadek. Oni zaplanowali zbrodnię z zimna krwią, a inny człowiek był dla nich jedynie kawałkiem mięsa. Społeczeństwo powinno ich więc potraktować tak samo. Szkoda, że tak się nie stanie.

Oczywiście, wówczas wiedziałem o sprawie tyle, co opinia publiczna – czyli niewiele. A to dzięki znanemu powszechnie profesjonalizmowi polskich dziennikarzy, którzy przez lata nie interesowali się tragedią rodziny Olewników. Tymczasem, gdy w końcu media zaczęły szerzej informować o sprawie, od razu można było dostrzec, iż trafiliśmy o to na gigantyczną aferę.

Tak jak w przypadku afery Rywina, zabójstwo Krzysztofa Olewnika odsłoniło nam (w dużo smutniejszy sposób) fragment matrixa. Jerzy Jachowicz powiedział niedawno, że każdy, kto poznał porywczy Olewnika rozumiał natychmiast, że ta grupa idiotów nie byłaby w stanie zaplanować jakiejkolwiek akcji. A wodzenie przez lata za nos policji w ogóle nie wchodziło w grę.

A jednak Krzysztof Olewnik został porwany, przetrzymywany dwa lata w strasznych warunkach, a następnie zamordowany. Przez ten czas, i przez kolejne lata, policja i prokuratura nie były w stanie trafić na ślad przestępców. Operacja przekazania okupu porywaczom zakończyła się totalna kompromitacją „stróżów prawa”. W jej wyniku zniknęły setki tysięcy złotych, których do tej pory nie odnaleziono. Na pewno te pieniądze nie trafiły do ludzi, którzy (jeszcze żywi) przebywają w więzieniach.

Kilka miesięcy temu zdesperowana rodzina Olewników otarcie oskarżyła policjantów, prokuratorów i polityków. Wszyscy oni wykazywali się bezradnością lub złą wolą. Siostra Krzysztofa wykrzyczała nawet: „Nie ma żadnej Polski!”.

Wydawało się, że ten dramatyczny gest poruszy serca osób mogących się przyczynić do wykrycia prawdziwych sprawców zbrodni. Że śledztwo ruszy z nową mocą, że powstania sejmowa komisja śledcza.

Ale nie. Zamiast tego mamy postawione dziś Włodzimierzowi Olewnikowi zarzuty karne. Ponoć poszarpał prokuratora (świadkami są tylko inni prokuratorzy), gdy w aktach wyczytał jak wiele przydatnej wiedzy mieli śledczy. Wiedzy, której nie użyli – nie wiadomo właściwie dlaczego.

Teraz pan Olewnik pójdzie, być może, siedzieć, a prawdy o zabójstwie jego syna nigdy nie poznamy. Oto kraj, w którym żyjemy. Rzeczywiście, czasem z trudem można go nazwać Polską.

Brak głosów