Polska - kraj bez tajemnic

Obrazek użytkownika Rybitzky

O sile państwa decyduje funkcjonowanie wśród jego elit jednolitej wizji racji stanu. Widzimy to na przykładzie najpotężniejszych europejskich państw. Politycy w Niemczech, Francji lub Wielkiej Brytanii mogą kłócić się o wiele spraw,...

Brak głosów

Komentarze

Połączyłeś w jednym tekście dwie zupełnie różne sprawy. Pierwsza to swoisty ekshibicjonizm, produkt naszej nieszczęsnej epoki, w której circenses i mass-media ogłupiają nawet premierów, nie mówiąc o ministrach, posłach i innym gdaczącym drobiu polityki.

Polska wcale nie wyróżnia się gadulstwem, kłótniami, przeciekami i tym podobnymi zachowaniami, których przykłady przynosi co tydzień "Der Spiegel", "Stern" i inne znane mi niemieckie tygodniki. Wiem z drugiej ręki, że nie lepiej jest we Włoszech, Anglii i Francji, a nawet w Skandynawii, która też czasem nurza się rynsztokowych skandalach. Obawiam się, że nic na to nie poradzimy, póki nie zabronimy mediom sterować polityką (a na to się nie zanosi - współczesny świat martwi się Al-Kaidą, a nie zauważa, że na co dzień jest bezlitośnie terroryzowany przez międzynarodową mafię medialną)

Czym innym jest natomiast poczucie odpowiedzialności polityków wyrażające się m. in. w zrozumieniu wymogów racji stanu. W tym miejscu w większości rozwiniętych krajów świata kończą się żarty. Np. u Niemców trudno wyobrazić sobie polityka, który przyznałby rację polskim argumentom w sprawie przesiedleńców, w sprawie gazociągu Nordstream albo zwrotu zrabowanych dzieł sztuki. Tak samo jest w Wielkiej Brytanii i w USA, gdzie np. w sprawie Iraku lub Afganistanu wszyscy trzymają się linii Białego Domu

A u nas? Żeby nie szukać daleko, Bronisław Komorowski w dzisiejszej "Rzeczpospolitej" po prostu posłał naszych sojuszników, Amerykanów, na drzewo (szczegóły w moim tekście "Czy Komorowski oszalał?"). Wczoraj A. Kwaśniewski, w końcu b. prezydent RP poparł w prasie niemieckiej budowę gazociągu Nordstream, którego powstanie zagraża bezpieczeństwu Polski.

Pamiętam, że dwa lata temu ośmiu b. ministrów zagranicznych publicznie schlastało polską politykę zagraniczną. I co? I nic. Nikt z tych osobników nie popełnił harakiri, ani jeden nie przeprosił narodu za własną głupotę. Normalka - i tyle. To właśnie upodobnia nas do demokracji latynoamerykańskich albo do krajów w rodzaju Wybrzeża Zielonej Kości Słoniowej.

Myślę, że zachowanie naszych polityków szybko dostosowałoby się do europejskich standardów, gdyby tego rodzaju skandaliczne zachowania spotykały się z protestem myślącej opinii. No tak, ale gdzie właściwie ta myśląca opinia ma się wypowiadać, jeśli główne media - np. Gazeta Wyborcza, TVN, Polityka - z radością podsycają rozgrywki polityczne odbywające się kosztem polskiej racji stanu, albo co gorsza są tej racji stanu przeciwne?

Czeka nas praca na pokolenia i to wykonywana wbrew mediom utrzymywanym przez kraje, którym wcale nie zależy, by Polska znaczyła więcej, niż znaczy dzisiaj. Wiem, że sam nie doczekam zmiany, ale chciałbym, żeby przynajmniej do moich dzieci i wnuków dotarło, że w 2008 r. byłem przeciwny bezczelnemu frymarczeniu naszym interesem narodowym. Że starałem się publicznie protestować - nawet w niszowych portalach internetowych. I że starałem się zmobilizować innych, myślących podobnie do mnie.  

Rewizor
Vote up!
0
Vote down!
0

Rewizor

#593

To dla mnie żadna nowina - dlatego od pewnego czasu wypiąłem się na media.

Powiedzmy sobie wprost: media to rynsztok! 

Vote up!
0
Vote down!
0
#594

Sam juz nie wiem, gdzie komentować i dyskutować, tu czy na blogu.

Na poczatku sam siebie zacytuję :)

Zobaczymy, czy śledztwo coś wykaże (w co wątpię), ale na razie nie ujawniono żadnych tajemnic, tylko ktoś błysnął nam zaplamionymi gaciami. Sprawa rzeczywiscie wygląda jakby opierałą się na streszczeniu pyskówki. Na razie jeśli czemuś już posłużyła, to tylko jako pretekst dla różnych Niesiołowskich, żeby znów pieprzyć o "impiczmencie", ale prowokuje też do wniosków w stylu "cała ta banda jest siebie warta". Nawet Ty tak brzmisz:) To woda na młyn "lewicy" (Cimoszcze już się nawypoczywał w swoich lasach)

Dodam, że problem chyba w tym wypadku nie polega na tajemnicy, bo różnica zdań obydwu konstytucyjnych "organów" jest oczywista i trudno, żeby nie była, bo społeczeństwo też jest podzielone, tylko na posługiwaniu sie w polityce ewidentnym smrodem, przetwarzanym jeszcze potem medialnie. Tworzy to trzecią, czy następna zasłonę uniemożliwiającą (i majaca chyba uniemozliwić) odgadnięcie o co komu naprawdę chodzi.

Oczywiście racja stanu wymaga, żeby polemizować, ale zgodnie doić ile wlezie zarówno Rosję i Niemcy, jak Amerykę. W obecnej sytuacji (nieustająca kampania prezydencka na przykład, ale też możliwe "pozostałości" po włąsnych i obcych Służbach) - raczej niemożliwe.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#595

Czy nasi politycy nie grali nigdy w karty? Dobry polityk to jak dobry pokerzysta - nawet miną nie zdradzi jakie ma karty, a cóż dopiero odkrywać je przed rywalami. A może też nie rozumieją, że polityka (w szczególniści zagraniczna) to walka prowadzona w czasach pokoju, i jak w każdej walce każdy chce poznać atuty przeciwnika nie zdradzając swoich.Nasi niby politycy czyniąc naszą politykę przejrzystą dla obcych szkodzą interesom państwa powinni być pociągnięci do odpowiedzialności karnej, nie wspominając nawet o natychmiastowej dymisji.

Dokonując jeszcze innego porównania - państwo to jak firma. W dobrej firmie nie do pomyślenia jest, aby ktoś ujawniał jakieś informacje bez zgody zarządu, a wizerunek firmy to oczko w głowie kierownictwa.

Postawiłbym hipotezę, że polscy politycy są na usługach obcych wywiadów, a rozgrywki między nimi to rozgrywki między tymi wywiadami, a polski interes nie jest uczestnikiem gry tylko środkiem o który gra się toczy. Taka hipoteza pozwala zrozumieć działania tych polityków, bo inaczej należałoby przyjąć, że są debilami, a to wydaje się jednak mało prawdopodobne.

Vote up!
0
Vote down!
0
#596