Następne powstanie

Obrazek użytkownika Rybitzky
Blog

- Co to jest?! - zdziwieni kierowcy wysiadali z samochodów i przepychali w kierunku wylotu ulicy Marszałkowskiej. Widok na Ogród Saski zasłaniał przewrócony tramwaj. Wokół niego kręcili się ludzie z biało - czerwonymi opaskami na ramionach. Wielką flagę w tych barwach zatknęli na uszkodzonym pojeździe.

- Holofilm kręcą? - zainteresowała się dziewczyna ubrana dokładnie jak Loda, tegoroczna gwiazdka teenporno. Stojący obok taksówkarz obrzucił ją przeciągłym spojrzeniem:

- To chyba jakaś demonstracja. Trzeba zadzwonić po policję.

- Właśnie - fanka Lody potrząsnęła blondgrzywką - Niech ich przepędzą, bo tamują ruch.

- Zaraz, zaraz... - taksówkarz przestał się gapić na ledwo przesłonięty biust swej rozmówczyni. Przyglądał się, co takiego trzymają ludzie w kolorowych opaskach.

- Oni mają broń! Miotacze!

Inni też to zauważyli. Przerażony tłum zafalował.

- Terroryści! Uciekać! Terroryści!

Uciekać jednak nie było za bardzo jak. Drogę odwrotu blokowały kierowcom ich własne pojazdy. Nagle nad tłumem rozniosły się dźwięki dawno nie słyszanej melodii, a po chwili ktoś przemówił mocnym głosem:

- Polacy! Walka zbrojna o wyzwolenie stolicy rozpoczęta! Stawiamy opór Wrogowi, póki nas ostatecznie nie unicestwił! Oddziały Wojska Polskiego zajmują właśnie strategiczne punkty w Warszawie i całym kraju! Niech żyje wolna Polska!

Stłoczeni pod barykadą (bo tym okazał się być przewrócony tramwaj) Warszawiacy najpierw oniemieli, a następnie wybuchli wrzaskiem:

- Jakie Wojsko Polskie?! Przecież już go nie ma!

- Walka?! Co za walka?!

- Ale kto jest tym Wrogiem?!

Jeden z zaopaskowanych, młody chłopak, wdrapał się na dach najbliżej stojącego auta i podniósł do ust mikrofon rozpylacza dźwięków:

- Rodacy! Nadszedł długo oczekiwany dzień powstania! Pokazujemy, że jeszcze Polska nie zginęła! Koniec z robieniem z nas podludzi! Ochotnicy gotowi wstąpić do Wojska Polskiego proszeni są...

Pierwsze nadleciały jajka i pomidory.

- Ludzie! Polacy! Co robicie?!! - powstaniec z trudem uchylał się przed pociskami, ale nie uciekał. Nadleciały kolejne przedmioty, tym razem twardsze: butelki, puszki, ktoś nawet rzucił kartonem proszku do prania. Tego było już za wiele właścicielowi obrzucanego auta. Szarpnął powstańca za nogawkę i zrzucił na asfalt. Wściekli Warszawiacy rzucili się na niego z butami, lecz w tym momencie nad głowami eksplodował im ładunek plazmy.

- Uspokójcie się! Co w was wstąpiło!? - posiniaczony powstaniec podniósł się z ulicy. Przystąpiło do niego kilku uzbrojonych kolegów. - Nie chcecie wolności? Przecież my to dla was robimy!

- Dla nas do nas strzelacie?! - pseudo-Loda tupnęła nogą. - Co to k... jest? Jaka wolność? O czym wy mówicie?

- Właśnie! - dziewczynę poparł mężczyzna w drogim garniturze. Stał obok wielkiego samochodu. Markę trudno było rozpoznać, bo na przód auta spadło najwięcej plazmy. - Co to k... jest! Samochód mi spaliliście, zadymę robicie! Kto mi za to odda kasę?!

- Wojnę chcecie tu robić?! - dodała piskliwym głosem starsza kobieta. - Czyście pogłupieli, durne szczeniaki? Pozabijają was wszystkich, i nas przy okazji!

- Ale... ale inaczej się nie da! - ociekający żółtkiem powstaniec stracił już niemal całkiem rezon. - Musimy walczyć! Znieśli flagę, zakazali hymnu... Od kilku lat nie mamy własnego rządu!

- I co z tego, źle nie jest! - biznesmen ze spalonego auta wysunął się przed tłum. - Kiedyś się tylko kłócili i nie było wiadomo po co to wszystko. A teraz jest spokój. Jak się zachowuje zasady, to się tu dobrze żyje, po co nam rząd. Prawda?!

- Prawda, prawda! - Warszawiacy zgodzili się z nim bez zastrzeżeń.

- Lepiej wróćcie do domu, chłopcy. Odłóżcie te miotacze, bo jeszcze komuś krzywdę zrobicie i obejrzyjcie sobie holowizję - biznesmen uśmiechnął się szeroko.

Powstańcy spojrzeli po sobie, mocniej ściskając broń w dłoniach. Nie było łatwo jej zdobyć. Dowódca starł wreszcie z twarzy resztki jajek. Przez zaciśnięte zęby wydał rozkaz.

Brak głosów