Mity III RP: Bezpłatny dostęp do powszechnej edukacji

Obrazek użytkownika reign_77
Kraj

Każdy obywatel Polski ma obowiązek uczenia się do 18ego roku życia. Podobno dostęp do edukacji jest bezpłatny. Czy na pewno?

W sumie głupie pytanie. Wystarczy spytać się rodziców ile muszą wydać na początek roku szkolnego na książki. W szkołał państwowych (czyli teoretycznie bezpłatnych) na same podręczniki można wydać spokojnie ponad 500zł, czasami nawet 1000zł!

Dlaczego tak jest? Bo w Polsce mamy połączenie socjalizmu i wolnego rynku, czyli 'my wam dajemy (obowiązki i regulacje), ale wy płacicie (czyli element wolnorynkowy, żeby ludzie nie skapneli się, że panuje socjalizm)'.

Broń Boże, nie chcę by PRL wracał, ale chyba rozsądne było rozwiązanie takie, że szkoła zakupywała podręczniki, a na rok szkolny udostępniane były uczniom. Uczeń zniszczył książkę? Wtedy niech płaci. Czemu od tego odeszliśmy? Ano właśnie - tutaj wstawiono element wolnorynkowy, czyli 'kup książkę, której potrzebujesz do bezpłatnej edukacji'. Czyli wmówili ludziom, że jest darmowe, ludzie zgodzili się, żeby było obowiązkowe, a tu we wrześniu 'pićset złotych..'. W takim układzie nie można powiedzieć, że edukacja w Polsce jest bezpłatna. Co ciekawe, jest pewne wydawnictwo, które ma monopol na takie rzeczy jak próbne egzaminy gimnazjalne czy próbne matury.

Co zrobić? Są trzy opcje:

1) Zlikwidować obowiązek nauczania. Brzmi brutalnie, ale jest to pewne wyjście. Z pewnością poziom by wzrósł, bo kształciliby się ci, którzy faktycznie chcą i mają środki. Pozostali byliby ludźmi bez wykształcenia. Pytanie jednak, co z nimi zrobić? Pozstawić ich nie byłoby moralnie dobre

2) Powrócić do PRLowskiego modelu udostępniania książek. W ten sposób rodziny zaoszczędzą naprawdę dużą kasę

3) Zlikwidować zapis, że 'edukacja w Polsce jest bezpłatna', bo godzi to w inteligencję choć trochę rozumnych obywateli. W ten sposób nie zmieni się nic, ale przynajmniej formalna hipokryzja zniknie

Brak głosów

Komentarze

kwestii. Przede wszystkim programy nie zmieniały się jak szalone co kilka lat, w związku z czym młodsi "dziedziczyli" książki po starszych. Współcześnie każda "reforma" skutkuje zmianą podręczników, co nabija kasę wydawnictwom, a rujnuje budżety domowe. Co więcej - programów jest tak wiele, że często młodszy o rok brat nie może "przejąć" podręcznika siostry, bo w jego szkole obowiązuje inny.

Vote up!
0
Vote down!
0
#281434

Celny głos, a problem - choć palący - umyka uwadze, tuż po tym, gdy nasze dzieci przejdą kolejne cykle "bezpłatnej" edukacji. Dorzućmy do tego powszechną potrzebę korepetycji, zwłaszcza dla ambitnej młodzieży, która wybiera program rozszerzony. Ich rodzice są dodatkowo karani sięgnięciem do kieszeni, choć już wcześniej państwo podatkami mocno uszczupliło ich zasobność.

Vote up!
0
Vote down!
0

charamassa

#281440

na kilka uwag.
1. Edukacja NIGDZIE I NIGDY nie jest i nie była bezpłatna. W systemie scentralizowanym (jak w Polsce) opłacana jest z NASZYCH PODATKÓW i jest droższa (konieczność redystrybucji i repartycji pieniędzy - tysiące urzędników), w systemach zdecentarlizowanych (USA) opłacana jest bezpośrednio lub zgodnie z zasadą subsydiarności, czyli taniej.
2. PRL utrzymywał "bezpłatną" oswiatę z ukrytych podatków, społecznych pieniędzy.
3. Zło polega na tym, że do zmiany podręcznika nie jest potrzebna zmiana programu, wystarczy odpowiednio zmotywowany (np. przez wydawnictwo) nauczyciel, który decyduje o podręcznikach. Machloje robione przez WSiP (w rękach ludzi PO) i inne wydawnictwa polegały na wypuszczaniu co roku wydań "nowych, poprawionych i uzupełnionych"
4. Współcześnie suma wiedzy zmienia się dużo szybciej niz niegdyś. Stąd pomysły na LLP czy ECTS+, czyli kształcenie ustawiczne. Podejście obecnie absolutnie niezbędne - lekarz, inżynier, każdy praktycznie absolwent studiów który nie aktualizuje na bieżąco wiedzy, powinien po 3-4 latach tracić prawo wykonywania zawodu. Nie twierdze oczywiście, że każde nowe jest lepsze, że zmiana znaczy postęp - wręcz przeciwnie. Ale żeby powiedzieć "wasz nowy pomysł jest zły" trzeba go poznać.
5. MEN przebąkiwał cos ostatnio o wprowadzeniu ograniczenia w "aktualizowaniu" podręczników: wydania "nowe i poprawione" mogłyby sie ukazywać nie częściej niż raz na 3 lata. To umozliwiłoby korzystanie z tych samych podręczników 3 rocznikom, czyli szkolne wypożyczalnie, przekazywanie etc. Ale nie wiem czy coś z tego będzie, peowska lodziarnia edukacyjna będzie na pewno protestować.
Pozdrawiam
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*

#281443