Podatek katastralny. Nie czy, ale kiedy?

Po raz kolejny mamy burzę w sprawie podatku katastralnego. Posłowie PiS powołując się rządowy dokument "Założenia Krajowej Polityki Miejskiej do roku 2020" twierdzą, iż rząd będzie próbował wprowadzić podatek od wartości nieruchomości.

Oczywiście rządowi urzędnicy zapewniają, że z założeń tego dokumentu nie wynika wprowadzenie tego podatku. Jednak pamiętając zapewniania polityków PO, którzy zawsze zaprzeczają, gdy chcą przeprowadzić reformy, które mają negatywne skutki dla społeczeństwa trudno w te zapewnienia wierzyć. Mam tu na myśli podniesienie podatków, czy wieku emerytalnego.

Oczywiście wprowadzenie podatku katastralnego, uzależnionego od wartości nieruchomości miałoby niewątpliwie bardzo negatywne skutki społeczne. Wielu, zwłaszcza biednych osób, mogłoby nie być stać na zapłatę tego podatku, zwłaszcza, jeśli ich nieruchomości znajdowałyby się w dogodnej lokalizacji, ponieważ nie od dziś wiadomo, że trzy najważniejsze czynniki decydujące o wartości nieruchomości to: lokalizacja, lokalizacja i jeszcze raz lokalizacja.

Moim zdaniem pytanie nie powinno brzmieć, czy podatek będzie wprowadzony? Tylko kiedy będzie wprowadzony? Nasze samorządy są już tak zadłużone, głównie wskutek konieczności wkładu własnego przy projektach współfinansowanych przez UE, że wprowadzają nawet podatek od deszczu, więc na pewno nie pogardziłyby kroplówką finansową, którą otrzymałyby w formie podatku katastralnego.

Chciałbym przypomnieć, że już wiele lat temu rząd SLD chciał wprowadzić podatek katastralny. Również od wielu lat w ustawie o gospodarce nieruchomościami zapisana jest definicja wartości katastralnej. Czyli od wielu lat czynione są starania, żeby ten podatek wprowadzić. Głównym problemem, który przeszkadza w osiągnięciu tego celu jest chaos w polskich księgach wieczystych, istnienie innych, niż własność praw. Kogo należałoby obciążyć tym podatkiem w przypadku spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu? Jest ono zbywalne, jednak właścicielem mieszkania jest spółdzielnia. Ponadto od wielu lat tworzony jest kataster nieruchomości, a szczęśliwego końca prac nadal nie widać. Gdy jednak wreszcie ta sytuacja zostanie uporządkowana nie ma zmiłuj się podatek zostanie wprowadzony.

Oczywiście w medialnej propagandzie usłyszymy, że taki podatek jest stosowany w wielu europejskich krajach, a my jako członek UE nie możemy pozostać z tyłu. Jednak przy tym medialnym praniu mózgów należy pamiętać, iż fakt, że kiedyś w Anglii istniał podatek od okien nie jest argumentem, który popierałby tezę, że warto go wprowadzić w Polsce. Ponadto usłyszymy stałą śpiewkę, że jest kryzys, który spowodował zadłużenie samorządów, więc musimy się solidarnie dorzucić na ich funkcjonowanie. Może będzie, coś o sprawiedliwości społecznej ,że ci którzy mają droższe nieruchomości powinni płacić więcej itp. Nikt nawet nie wspomni o negatywnych skutkach podatku katastralnego.

Znając życie lud to kupi, oczywiście jeśli początkowa stawka nie będzie bardzo wysoka. Dlatego raczej między bajki należy włożyć opowieści o stawce 1%, o której mówią posłowie PiS-u. Być może stawki podatku będą uzależnione od funkcji (celu), jaką pełni dana nieruchomość, podobnie jak obecnie w przypadku stawki opłaty rocznej z tytułu użytkowania wieczystego. Ponadto należy pamiętać, że podatek ten nie będzie naliczany od wartości rynkowej danej nieruchomości. Jednak znając historię wprowadzania podatków, stawka ta będzie pewnie z czasem rosnąć i pewnie kiedyś osiągnie poziom 1%. Wszak, gdy wprowadzono podatek dochodowy w Wielkiej Brytanii ponad 200 lat temu jego najwyższa stawka wynosiła 10%, natomiast, gdy wprowadzano go ponad 150 lat temu w USA najwyższa stawka była równa 5%!