Czy to jeszcze sztuka, czy już pornografia?

Obrazek użytkownika danielik
Kultura

Zainteresowanie mediów wzbudziło przerwanie przez grupkę około 20 widzów przedstawienia „Do Damaszku” w reżyserii pana Jana Klaty w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Jedni stają po stronie widzów drudzy wręcz przeciwnie. Pewne jest jednak, że to wydarzenie bez precedensu w historii jednego z najstarszych polskich teatrów.

Prawdopodobnie zdarzenia w krakowskim teatrze nie były spontaniczną akcją zniesmaczonych widzów, a stały za nią osoby niechętne dyrektorowi i jednocześnie reżyserowi spektaklu. Pewnie przedstawienie nie odbiegało jakoś dramatycznie od standardów, które zostały ostatnio przyjęte przez polskich reżyserów. Przecież kopulacja i golizna na scenie już nikogo nie dziwi. Co więcej stały się one stałym elementem zarówno teatralnych przedstawień, jak i filmów. Być może głos oburzonych widzów krakowskiego teatru wreszcie spowoduje dyskusje o jakości sztuki w naszym kraju. Wątpię jednak, aby cokolwiek się zmieniło, przecież cały świat idzie w tym kierunku, a my zawsze musimy ślepo naśladować innych. Epatowanie golizną, promowanie dewiacji jest przecież wyrazem postępu. Może posadę straci pan Klata, który stanie się po prostu kozłem ofiarnym.

Ja naprawdę rozumiem, że człowiek nie zaczyna się od pasa w górę, oczywiście, że nieraz subtelne sceny erotyczne podnoszą wartość filmu. Niestety poziom niektórych filmów jest tak dramatycznie słaby, że pikantne momenty są jedynymi, które po wyjściu z kina pamiętają widzowie. Do dziś pamiętam, gdy ze snu podczas projekcji filmu pt. „Stara baśń. Kiedy słońce było Bogiem”, wyrwały mnie okrzyki szkolnych kolegów, którzy w ten sposób wyrazili swój zachwyt nad nagim ciałem pani Katarzyny Bujakiewicz. Jednak obecne filmy nie mogą istnieć bez coraz odważniejszych scen seksu. Wszystko ma swoje granice, dobry smak również. Niestety zostały one dawno przekroczone. Większość reżyserów mogłaby przejść do branży filmów pornograficznych i zamiast marzyć o Oskarach, walczyć o statuetkę AVN Awards. Filmy pana Larsa von Triera już przekraczają tą cienką granicę…

Często aktorki po pracy nad chorymi filmami przez bardzo długi czas dochodzą do siebie, że tylko wspomnę przypadek pani Iwony Petry, która występ w filmie pana Andrzeja Żuławskiego pt. „Szamanka” przepłaciła ogromnymi problemami ze zdrowiem psychicznym, a jest to niestety jeden z wielu przykładów.

Pół biedy jeśli gorszące sceny docierają do nas w filmach, które zostały stworzone w Hollywood. Można najzwyczajniej w świecie szerokim łukiem omijać kina, w których akurat takie obrazy są wyświetlane. Gorzej jeśli do gorszących scen dochodzi w teatrze, który jest finansowany z budżetu państwa, czy też w filmach, które dofinansowane są ze środków Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Wbrew własnej woli wspieramy wtedy ten kicz i tandetę.

Dzisiejsza sztuka filmowa i teatralna idealnie koresponduje z promowanymi w polskojęzycznych mediach, zachodnimi wzorcami. Niestety rewolucja seksualna, jak każda rewolucja uczyniła wielkie szkody. Seksualność człowieka przestała być jego prywatną sprawą. Nagość i seks jest obecna w sferze publicznej, w tak wielkim stopniu, że coraz większa liczba osób odczuwa dyskomfort, czego wyrazem być może był protest widzów w krakowskim teatrze.

Brak głosów

Komentarze

Pornografią jest to co zostało wyprodukowane w celu podniecenia seksualnego odbiorcy.
Takie więc  „sztuki „ pornografią nie są.
 
Można to zakwalifikować jako wynurzenia psychopaty, sen wariata lub fantazje onanisty.
 
Choroba psychiczna ma to do siebie, że nie jest łatwo określić czy dany osobnik (pisarz, poeta, reżyser) jest już chory czy jeszcze nie.
 
Reżyserzy, dyrektorzy teatrów muszą być całkowicie zdrowi inaczej zalążki szaleństwa mogą się rozwijać i mamy taką Klatę czy tego Włocha.
 
Jeżeli tacy ludzie są na stanowiskach to infekują całe życie kulturalne.
Ludzi tego typu nie należy dopuszczać do jakiegokolwiek wpływu.
To ,że są dopuszczani jest już polityką.
 
Taki Klata mógłby siedzieć sobie w pubie i nawijać pijaczkom o swoich imaginacjach , co przy odpowiedniej ilości wprowadzonego ogłupiacza przez jego interlokutora, mogłyby skutkować całkiem śmiesznymi  dialogami.

Kazek

Vote up!
0
Vote down!
0

Kazek

#390629