Zosia i fucking Giles

Obrazek użytkownika Mohair Charamassa
Świat

Nie wiem co z tym zrobić. Mógłbym machnąć ręką i nie robić nic, ale – starym zwyczajem – odwołam się do sumienia, a ono mi mówi, że milczeć to grzech. Niejaki Giles Coren – food critic – piszący do The Times, na wieść, że polski stał się drugim językiem na Wyspach, spłodził artykuł „Today I am make my first column in Polski”.

Już w samym tytule dowcipny dziennikarz drwi z tysięcy Polaków pracujących w UK, którzy język Szekspira kaleczą, że śmiać się po pachy. Nic to – idiotów nie sieją. Food critic niekoniecznie musi przecież ogarniać, że ich wysiłek by angielskim władać, jest mniej więcej taki, jaki jego przodkowie, Żydzi osiedli gdzieś pod Płońskiem, musieli włożyć by dobrze, lub co najmniej poprawnie władać językiem polskim. Nic tylko się śmiać!

Nie pisałbym o tym, gdyby nie szczególne Mr Corena zainteresowania językoznawstwem, ale o tym na końcu – first things first. Otóż, Mr Coren nie omieszkał skorzystać z okazji by – nie po raz pierwszy – głosić prawdę o polskim antysemityźmie. Polskim, czyli także moim, bo żadnych wyjątków w tekście artykułu jakoś nie dostrzegłem. Jego żydowskie prawo, on tak ma. Nie wnikam w motywy - rodzinne, zapewne dramatyczne, smutne i może prawdziwe. Lecz każdy kij ma dwa końce i nie zamierzam szukać angielskiego idiomu by udowadniać, że tak jest. Chcę się posłużyć króciutkim fragmentem historii, mojej – polskiej – rodziny. Oto on:

Mój dziadek miał ośmioro dzieci. Rodzina podczas okupacji mieszkała w Warszawie, na Woli, tuż przy murze ghetta. Z Dziadkiem i jego najstarszym synem, Tadkiem, nie udało mi się nigdy pogadać – obaj zginęli w Powstaniu. Ale – dzięki Bogu – z Mamą rozmawiam codziennie. Mówiła mi, że kiedy jeszcze mieszkali na Pawiej, w kamienicy były tylko cztery polskie rodziny. Pozostałe żydowskie. Mówiła mi, że żyło im się z sąsadami dobrze. Pierwszy telefon miał rabin i ten rabin właśnie stukał w rurę by Dziadka ostrzec, że ma cynk o kontroli skarbowej. Taki fajny był ten rabin! Dziadek za to był szychą w spółdzielni rzemieślniczej. I z tego powodu jego kolega z zarządu spółdzielni – Mama niestety nie pamięta nazwiska, bo miała wtedy 10 lat – poprosił Dziadka by przechował w domu żydowską dziewczynkę, no bo wśród takiej gromadki przecież łatwiej niż u niego, w willi w Konstacinie. No, co nie łatwiej? Pewnie, że tak!

Dziewczynka, Zosia, bo tak ją Dziadek kazał nazywać, mieszkała z nimi miesiąc, albo dwa. Babcia prosiła by nie odsuwała firanek kiedy chce wyjrzeć przez okno. Zosia była cicha i smutna. Uśmiechała się tylko, kiedy wpadał do nich Dawidek z ghetta, bo za chleb i kartofle, śpiewał żydowskie piosenki. A Tadek, warszawski cwaniak, za każdym razem gdy wpadał Dawidek, miał za zadanie zagadać wartownika, gdy chłopczyk przez dziurę w murze wracał do ghetta. Sam przecież chleba i kartofli nie jadł, jego rodzina też chciała jeść. Babcia, choć pokochała Zosię, nie mogła spać. Kiedy ktoś doniósł, że robi się gorąco – wysłała moją mamę, dziesięcioletnią dziewczynkę, by z Zosią, kolejką dotrzeć do Konstancina, do pana z willi. Ja nie wiem kim on był. Wyobrażam sobie, że to był dobry człowiek. Babcia i Mama mówiły mi, że modlą się codziennie by Zosia przeżyła. Chcę wierzyć, że tak się stało ...

Tu muszę przerwać. Czy ten kutas, Coren, jest w stanie to wszystko zrozumieć? Czy choć przez chwilę jest w stanie wyobrazić sobie, co czuła matka, której córka ratując rówieśnicę o wyraźnych, semickich rysach, mogła z Konstancina nie wrócić? Nie jest. On swoje wie. Jakie swoje - pokażę za chwilę. Oto cytat z listu, który napisał do wydawcy The Times:

You might as well have removed the whole paragraph, I mean, fucking christ, don't you read the copy?

Wiecie o czym pisze? O tym, że słowo „ nosh”, pochodzące z jidisz, pozbawione rodzajnika „a” przez – według niego - niedouczonego korektora  zubożyło mu tekst. To nie tylko jedzenie, ale coś co – z rodzajnikiem - może budzić inne, erotyczne konotacje. Nie znam jidisz, więc u mnie nie budzi ...

A fucking christ – to co? Niech mi nikt nie mówi, że to tylko zbitka językowa z „fucking” i „christ” zetkniętych przypadkiem. Fucking Christ?!!!

Ja nie mam zamiaru pisać petycji do Times'a, żeby się Corenem zajął. Times'a sprawa. Ale świerzbi mnie palec by do tych restauracji, o których ten gnój pisze wysłać ostrzeżenie: uważajcie chłopy, bo jak wam napisze: fucking … Bóg muzułmanów – może być gorąco ...

Mam pisać, czy nie?

 

Brak głosów

Komentarze

 Nie sadze, aby to cos dalo, ale gdyby wielu pisalo i pisalo to moze by stonowali. 

Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!

Vote up!
0
Vote down!
0

Lotna

 

#331561

Przed takim .. ten tego ten... trzeba ostrzegać :-)

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

Vote up!
0
Vote down!
0

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

#331599

Mohairze, Ty to chyba zbyt mało interesujesz się kuchnią. Gdybyś interesował się bardziej, wiedziałbyś że z krytykami kulinarnymi jest coś nie tak. Chociażby na przykładzie Anny Bikont, byłej żony znanego krytyka kulinarnego, Piotra Bikonta.

Oni - obcując na co dzień z tak wieloma odmianami kuchni - po prostu tracą smak.Nie mówiąc już o koszerności...

Pozdrawiam

PS. Piękna ta opowieść rodzinna o Zosi...

PPS. I jeszcze a propos języka łamanego: Penis is walking around You, mister Cohen!

Vote up!
0
Vote down!
0
#331621

mowa nienawiści) mawialiśmy uczenie "Qui penis aquam turbat?!" No, ale jak tak do Timesa napiszesz. to nie zrozumieją. Zaraz, zaraz pominąłem rodzajnik... Times, The Times...Czy to oznacza, że mam do tego krytyka i jego medium podejście erotyczne?
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*

#331627

Chodzi oczywiście o wodę mineralną Perrier ;-)?

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#331631

tak wymyślnej, gry wstępnej a la france nie stosowało się, gdzieżby tam...
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*

#331635

Mohairze, Ty to chyba zbyt mało interesujesz się kuchnią. Gdybyś interesował się bardziej, wiedziałbyś że z krytykami kulinarnymi jest coś nie tak. Chociażby na przykładzie Anny Bikont, byłej żony znanego krytyka kulinarnego, Piotra Bikonta.

Oni - obcując na co dzień z tak wieloma odmianami kuchni - po prostu tracą smak.Nie mówiąc już o koszerności...

Pozdrawiam

PS. Piękna ta opowieść rodzinna o Zosi...

PPS. I jeszcze a propos języka łamanego: Penis is walking around You, mister Cohen!

Vote up!
0
Vote down!
0
#331622

gdzie ta cholote kchazarska, ktora wypila nienawisc do Polakow z mlekiem matki, najbardziej boli.

Na ebayu pogonilem jedenego zydowskiego antykwarjusza ktory wraz ze sprzedawanym obrazkiem propagowal antypolonizm.
Napisalem do niego najpierw po czym ten Zyd odpisal ze pewnie poczuwam sie odpowiedzialny za to co Polacy zrobili Zydom.
Napisalem do dyrekcji ebaya i Zyda zmusili do usuniecia tresci antypolskich.

PS. A to najabardziej boli Zyda, jak moze stracic pieniadze,bo ludzie przestana kupowac szmatlawego Timesa.

Vote up!
0
Vote down!
0
#331629

Tylko takie formy przeciwstawiania się temu dają efekt . I wie Pan mam wrażenie że to nie dzieje się przypadkowo, te ataki zawsze coś wyprzedzają , coś o czym dowiadujemy się znacznie później.

Pozdrawiam (10 )

Vote up!
0
Vote down!
0

Polak nie pyta ilu jest wrogów, tylko gdzie oni są!

#331660

Jak znam życie, to pewnie był kiedyś Cohen...

Vote up!
0
Vote down!
0
#331796