Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni.

Obrazek użytkownika Mohair Charamassa
Kraj

Ale się nagle wesoło zrobiło! Po konferencji prof. Glińskiego nic tylko boki zrywać. Co mi ktoś w domu radio albo telewizor włączy czuję się jakbym nagle znalazł się w środku jakiegoś sitcomu z podkładanym chichotem z playbacku. Hi, hi, ha, ha, buhaha - na okrągło! Że z czym do gości, że sobie znów Kaczyński strzelił w stopę, że występ Profesora „przykrył” sukces marszu, że Prezes go zostawił na pożarcie, że Miller to, a Palikot tamto …

No, dobra. Wyrafinowany humor w stylu Oscara Wilde'a może mnie przerasta, ale nikt mi nie wmówi, że mam się załapać na rechot jakichś Knapików – jeszcze tak nisko nie upadłem. Nie sądzę zresztą, że może mi to grozić – poczucie humoru w stylu koszarowym już mnie nie dotyczy. Kapralskie żarty już dawno mam za sobą …

Wystąpienia Profesora wysłuchałem dwa razy. Słyszałem też pytania z sali. Owszem, mam kłopot. Wstyd mi trochę, bo muszę się przyznać, że Profesora nie znałem. Ale już znam! Mam nadzieję, że poznała go cała Polska. To o czym mówił i jak mówił słyszało wielu ludzi, a sposób w jaki potraktował szczekające, dziennikarskie kundelki budzi mój szacunek.

Brawo Profesorze! Jestem dumny, że stoi Pan po naszej stronie. Hi, hi hi Knapiku! He, he, he Morozowski! Słyszało go miliony Polaków! Jak myślicie, kto lepszy – on, czy wasze autorytety? Mleko się rozlało: już od wczoraj w każdym polskim domu trwa dyskusja: czy czasem te pisiory, mohery przebrzydłe nie mają racji? Czy nasze Szenfeldy nie robią nas w konia?

Chcecie dowód? Proszę: dzisiaj w pracy koleżanka, o której mógłbym powiedzieć, że dla PO gotowa stracić cnotę (nie pytajcie o wiek, nie chcę się nad nią znęcać) spytała mnie jak minął weekend. - Normalnie – powiedziałem. - W sobotę byłem na Marszu …

- No co ty? Toś ty moher?

- A ty? Leming?

- No, wiesz! …... ( moje imię). Musisz mnie obrażać?!!!

Dziękuję Profesorze.

Brak głosów