Bohaterowie i bohaterzy

Obrazek użytkownika Mohair Charamassa
Kraj

Dwie uwagi na wstępie: pierwsza - wiem, że pisanie o Niesiołowskim to - zdaniem wielu - ułomność wpuszczonego w maliny, niepotrzebna skłonność do zajmowaniem się tematami zastępczymi, podrzucanymi by rozwodnić opis otaczającej nas rzeczywistości. W porządku - ja nie mam szczególnie rozbudzonych ambicji - najważniejsze tematy zostawiam dla mądrzejszych. Uwaga druga: już nigdy o tym capie nie odezwę się inaczej niż Stefan won Niesiołowski. Nie dlatego, że bawią mnie gierki słowne, w stylu, w którym wkomonowywanie nieszczęsnego "PO", w co drugie słowo dla podkreślenia platformerskiej miałkości i obłudy staje się regułą. Przeciwnie - odczuwam to jako dość tani efekt, coraz mniej skuteczny. Kieruje mną znacznie prostszy powód: ten cham na to "WON" zasłużył. I dziwię się: dlaczego ktoś, kto był w pobliżu pani Stankiewicz nie dał Niesiołowskiemu w mordę?
Teraz do rzeczy: dziś usłyszałem, że Stefan won Niesiołowski to bohater. Stop! Dalej się nie da. Ja rozumiem, że nie da się wykreować kilku milionów bohaterów tej pięknej sprawy, której na imię "Solidarność". Trzeba było wybrać kilku. Zgadzam się. Ale kto wybierał? I według jakich kryteriów? Styropian? Ubeckie więzienie? Zagrożenie życia? Chylę czoła przed wszystkimi, dla ktorych dobro naszej Ojczyzny było wtedy ważniejsze niż dobro własnej rodziny, niż bezpieczeństwo dzieci, niż własne bezpieczeństwo. Chylę czoło. Ale nie mogę pozwolić, by tych kilkoro, kilkunastu może, czy kilkudziesięciu, którym Rzeczpospolita przyznała wszystkie z możliwych honorów pluło na całą resztę. Co byście zrobili sami? No co?! Zero. Panie Wałęsa, panie Borusewicz, panie Stefanie won Niesiołowski - czy pamiętacie, o co walczyliście? Dlaczego ja, który was oglądam prawie codziennie, brzydzę się wami? To proste - boście zapomnieli. Zapomnieliście, o co szła walka. Ja takich bohaterów nie potrzebuję. Won na śmietnik historii!
Ja wolę pójść na grób wujka, którego moja babcia, jego matka, pamięta jak wpadł na chwilę do domu by podczas powstania powiedzieć jej: "Mamo nie martw się, wrócę jak będziemy mieli wolną Polskę".
Nigdy nie wrócił. Matka czekała do końca życia...
Jak ty - Stefanie won Niesiołowski, który większość życia poświęciłeś na paniczną ucieczkę od koszmaru dożywotnego babrania się w bebechach jakichś muszek, czy meszek - możesz się z nim równać?
Paszoł won!

Brak głosów