Lewacko-Zielony Agit-prop, czyli "Avatar"

Obrazek użytkownika Stara Baba
Kultura

Szanowni Państwo,
tym razem będzie trochę lżejsza tematyka: otóż wybrałam się w zeszłym tygodniu z rodziną do kina. Poszliśmy na szeroko reklamowany film Jamesa Camerona pt. “Avatar”.
W wersji 3D. No i postanowiłam podzielić się wrażeniami.

Ale na początku chciałabym zrobić kilka uwag: po pierwsze, uwielbiam książki s-f w ogólności, a amerykańskich autorów w szczególności. Greg Bear, Theodore Sturgeon i wielu innych pisało o rozproszonych umysłach, inteligentnych planetach. Stwory z książek Hall Clement’a, wizjonerstwo Phillipa K. Dicka, głęboka poetyka Ursuli le Guin – aby wymienić kilka tylko przykładów – są naprawdę niezwykłe. Uważam, że literatura s-f pomaga mieć otwarty umysł (Robert Heinlein jest tego bardzo dobrym przykładem) - dobra s-f to także dużo dobrej filozofii, dobrej literatury. I taką s-f można znaleźć w setkach niezwykłych książek. I tylko w bardzo nielicznych filmach. Niestety, czy na szczęście? Nie znam odpowiedzi na to pytanie, ale raczej skłaniam się do tej pierwszej: niestety. I tu moja druga uwaga: jestem maniaczką filmową. Filmy mogę oglądać po nocach bez ustanku (a zwłaszcza teraz, kiedy mam na to wiecej czasu). I bardzo nie lubię, kiedy jeden z moich ulubionych gatunków (s-f) jest kaleczony na ekranie. Pamiętacie Państwo jak w 2001 roku na ekrany wchodziła pierwsza część “Władcy Pierścieni”? Ja byłam wtedy wściekła, bo byłam pewna, że oni znowy spieprzą jedną z moich ukochanych książek. A kiedy poszłam na jeden z pierwszych pokazów tego filmu, byłam pod takim wrażeniem, że jeszcze tego samego dnia poszłam na niego po raz drugi. A potem nie mogłam się doczekać części II i III…

Ale wracając do AVATARU. Szłam na ten film niezbyt chętnie, bo pamiętałam ostanie "dzieło" Jamesa Camerona, czyli "Tytanik" i moje heroiczne wysiłki, aby na nim nie usnąć i nie narobić wstydu sobie i mojemu Staremu Chłopu. No i się sprawdziło: "Avatar" to film strasznie głupiutki. I w dodatku pełen idiotycznej lewacko-ekologicznej propagandy.
Scenariusz jest wręcz beznadziejny: do cła zła, demoniczna, kapitalistyczno-militarna organizacja decyduję się na wykorzystanie zasobów naturalnych pięknej i “magicznej” planety Pandora, pełnej pół-nagich, długonogich niebieskich istot żyjących w harmonii z duchem tej planety. Ale na szczęście kilku ludzi pomaga tym niebieskim stworom i wspólnymi siłami pokonują straszną organizację. Pomieszane są tu elementu z wielu poprzednich filmów, m.in. z “Tańczącego z wilkami”, “Pocahontas”, “Księżniczki Mononoke”, “Ostatniego samuraja” i innych.

Postacie są “tekturowe”, bez cienia jakiejkolwiek głębi. Główny bohater grany przez Sama Worthingtona wykazuję się emocjonalnością godną Stevena Segala. Jego postać jest po prostu pusta. Złe charaktery są stereotypowe aż do granic śmieszności. Główna zła postać, pułkownik Quaritch grany przez Stevena Langa, to karykatura od samego początku: typowy hollywódzki wojskowy faszysta, który najpierw chce wszystkich pozabijać a potem się ewentualnie pytać o cokolwiek. Taki typ z tysiąca i jednego trzecioligowych tzw. filmów akcji. W dodatku ta jego charakteruzacja!!! Blizny na twarzy sugerujące twardziela. Brakuję mu tylko jeszcze opaski na oko i munduru SS a wtedy obraz byłby pełny. Następnym złym typem jest cywilny zarządca całego tego ludzkiego majdanu. Gra go Giovanni Ribisi i jest on – w mojej opini – najlepszym aktorem w tym filmie. Sceny, w których występuje są troszkę ciekawsze od reszty.
Sigourney Weaver gra pozytywną postać ale jej mała rólka nie wnosi wiele do całego filmu, a szkoda, bo by mogła. Tak samo z Michelle Rodriquez – po prostu kolejna miła buzia i nic więcej.

Cameron po prostu wydaje się nie być zainteresowany grą aktorską. Jedyne, co go bawi, to bombardowanie widza efektami specjalnymi. A w tym owym słynnym trzecim wymiarem. Ale film to nie tylko efekty specjalne! “Avatar” jest czymś w rodzaju gry komputerowej, w której nikt sobie nie zawraca głowy akcją, a w dodatku gry niesłychanie nudnej, bo widz nie może aktywnie w niej uczestniczyć. Ma tylko rozdziawić usta w niemym zachwycie nad możliwościamu współczesnych komputerów i starać się nie usnąć śledząc fabułę, o której już od początku wiadomo, jak się skończy. I te efekty specjalne są moim zdaniem znacznie przereklamowane i mało oryginalne. Cała planeta jest pełna różnych kolorowych stworów, dinozauro-podobnych latających istot, kolorowych roślin, drzew i różnej menażerii. Tylko, że to się nudzi po pierwszej godzinie filmu. I w dodatku nie jest to wcale oryginalne – cały czas miałam wrażenie, że już to kiedyś gdzieś widziałam. Zresztą Cameron nie jest twórcą oryginalnym – gdzieś spotkałam się z zachwytami nad jego pomysłem latających wzgórz. Fajnie, tylko że ten motyw to zaczerpnięty jest od malarza Rene Magritte’a i jego “Zamku w Pirenejach” jeśli nie od co najmniej kilkunastu innych artystów.
Film pełen jest bezsensów i zupełnych idiotyzmów, które mimo tego, że nie wpływają znacząco na akcję, sprawiają na mnie wrażenie, że reżyser ma intelekt widza głęboko w d...e. Jednym z przykładów jest bojowy robot sterowany przez siedzącego wewnątrz człowieka (prawie taki sam, jakiego używała Ripley w drugiej części “Obcego”). Otóż siedzący wewnątrz tego militarnego monstrum człowiek jest chroniony przez … plastykową szybkę, którą nawet strzały z łuku mogą przebić. A na dodatek ów robot ma jako element uzbrojenia około metrowej długości….nóż! Ma także oczywiście wielkokalibrowy karabin maszynowy. Skoro już jestem przy jakby “wojskowej” części tego filmu, no to muszę powiedzieć, że trzeba mieć dużo samozaparcia, by uwierzyć, że końcowa bitwa pomiędzy ludźmi a Navi skończyłaby się tak, jak na filmie. Ja wiem, że to jest s-f i bujda na resorach generalnie, ale przynajmniej obrobina prawdopodobieństwa by się przydała.

A teraz najważniejszy zarzut: “Avatar” to czystej wody lewacko-ekologiczny agit-prop! I to w wydaniu naprawdę nachalnym. Tak, jakby producentem był Al Gore i jego banda efekto-cieplarnianych i globalno-ociepleniowych popaprańców. Atak na kapitalistyczną Amerykę i jej siły zbrojne jest żenująco widoczny. Przy Cameronie pro-kapitalistyczne książki Ayn Rand można określić jako subtelne poematy dygresyjne! Bo przecież o czym jest cały ten film: ano o tym, że młody człowiek zdradza swą rasę i kraj, ponieważ zafascynowała go inna kultura. W końcówce staję się zdrajcą kompletnym a widownia ma go kochać, bo zabija swoich, by się ująć za niebieskimi obcymi. Doprawdy, aby taka historia mogła przemówić do widza, trzeba by reżysera o co najmniej dwie klasy lepszego od Camerona. Jak oglądałam “Avatara” to nie czułam się dobrze, kiedy obcy zabijali ludzi. Czy to źle? Nie wiem, ale jakoś tak jestem skonstruowana, że odczuwam solidarność z własną rasą. I nie pomagało nawet to, Cameron uczynił obcych człekopodobnymi. Takimi wyidealizowanymi ludźmi, żyjącymi w całkowitej harmonii z naturą i z innymi gatunkami w jakiejś dziwniej utopii. Taka polityczno poprawna wersja amerykańskich Indian z czasów przed przybyciem białych ludzi. Świat na planecie Pandora to taki ideal, o którym marzy każdy zdziecinniały obrońca drzew i każdy anarcho-komunista. Wspólne obrzędy, pseudo-mistyka, szamanki i kompletny brak realizmu. I ta glorifikacja zdrady rodzaju ludzkiego i bezczelne zabiegi reżysera by widz się ze zdrajcą utożsamiał, rozumiał go i akceptował jego postępek.

Na końcu filmu jest taka scena, w której pokonani ludzie są prowadzenie do swoich statków i opuszczają Pandorę. Jakoś nie mogłam powstrzymać się od takiej myśli: “My tu jeszcze wrócimy…”.

Czy warto iść na ten film? Oczywiście, że tak! Każdy powinien go obejrzeć, by mieć swoje zdanie. Wydatek w sumie niewielki, a potem można dlugo i ciekawie podyskutować...

Pozdrowiam serdecznie,
Stara Baba

Brak głosów

Komentarze

Witam.
Fajny artykuł i celne spostrzeżenia.W 2008 r. powstał animowany film "DELGO" jeszcze przed premierą Avatara, mówiono o plagiacie Camerona (zachęcam do przejrzenia kadrów z filmu w wyszukiwarce).Niewidziałem obudwu filmów, jednak co mnie uderza przy Avatarze to reklamy i wszystko co jest z tym związane.Czytam opinnie o filmie, który jest cudowną bajka dla dzieci i dorosłych, wraz z stwierdzeniami - film " wszechczasów !!!! ".Wcześniej niepowstały dobre filmy sf ?.Co do nowych swiatów nie powstawały filmy Jima Hensona np." Dark Crystal ",Ridleya Scott-a " Legenda "?.
Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#41535

Idac na "Avatara" nie myslalam o fabule, ale o efektach i mile spedzilam czas. Jak w cyrku..
Pozdrawiam

...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński

Vote up!
0
Vote down!
0

...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński

#41538

to wspaniale!
Cieszę się, że sie dobrze bawiłaś.
Mnie ten film nie odpowiada z powodów, które starałam się wyjaśnić w moim tekście. Ale rozumiem, że innym może się podobać. Jak mawiali starożytni: "De gustibus non est disputandum".

Serdecznie pozdrawiam!

Vote up!
0
Vote down!
0
#41583

Nie oczekiwałam niczego odkrywczego po fabule.
Obserwowałam egzotyczną dzunglę, wspaniałe efekty.
Tego oczekiwałam..

Kilka dni wcześniej oglądałam film "Babel". Tutaj oczekiwałam dobrej gry aktorskiej, ciekawej fabuły.

http://streemo.pl/Portal/2175,Film,VideoMaker_Zajawka_filmu_Babel_.html

Serdecznie Pozdrawiam...
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński

Vote up!
0
Vote down!
0

...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński

#41586

Ja będę się wypowiadał o tym filmie, jak go zobaczę, a na razie mały głoś w dyskusji z zewnątrz:

http://dabrowka.salon24.pl/146527,avatar-czyli-sprawiedliwosc-istoty-wyzszej

Vote up!
1
Vote down!
0
#41540

Widzę ,że Stara Baba chodzi tylko na filmy które potrafią człowiekowi mózg zagotować...
Napisałaś, że :
"Avatar" to film strasznie głupiutki. I w dodatku pełen idiotycznej lewacko-ekologicznej propagandy.
Jestem pełen podziwu dla tak zgrabnie ocenionego filmu.
Szczególnie ta lewacko ekologiczna wstawka zaimponowała mi prawie tak samo jak komisja McCartiego z lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia.
Widać ,że zamiast oczekiwać rozrywki w kinie, poszłaś tam walczyć z własnymi demonami.
Ja w przeciwieństwie do autorki powyższej recenzji na "Avatarze" bawiłem się świetnie.
Scenariusz nie odbiega od kanonu baśni, a taki sprzedaje się w gatunku fantasy najlepiej.
Jestem ciekaw dlaczego fabuła "głupiutkich" Gwiezdnych Wojen" potrafiła przyciągnąć tylu zwolenników...
Jeszcze jeden cytat: "Jak oglądałam “Avatara” to nie czułam się dobrze, kiedy obcy zabijali ludzi"
Zapewne wolisz oglądać jak ludzie tłuką się między sobą...a z przesłania filmu zrozumiałaś tylko jedno "Bo przecież o czym jest cały ten film: ano o tym, że młody człowiek zdradza swą rasę i kraj, ponieważ zafascynowała go inna kultura". Czyli nie ma innych wartości w życiu , tylko POCHODZENIE i choćby namawiano ciebie do zbrodni w imię RASY... to uznasz to za cel w życiu.

Vote up!
0
Vote down!
-1

Jestem tu przez przypadek...

#41558

A ja idąc do kina opieram się na zasadzie (z wyjątkiem kiedy idę na bajki dla dzieci ze swoimi pociechami) im bardziej wychwalają w mediach (TV, Gazeta Wybiórcza i jej pociotki) tym bardziej pewne że na niego nie pójdę. Pamiętam jak w latach 90-tych zochydzali film "Śmierć jak kromka chleba" czy też "Cynga" (losy Polaka w Sowietach po 17 września 1939r. na Kołymie). Filmy super. Lub jak pisano, że "Władca Pierścieni" i "Opowieści z Narnii" to kolejne, kliszowe adaptacje baśni, nic ciekawego a filmy mnie urzekły. Z drugiej strony zachwalano "Harrego Potera" poszedłem na jedną część i usnąłem w połowie, kolejne obejrzałem w TV - nuda.
Tak więc na film "Avatar" biorąc pod uwagę jak nim się "zachwyca" "elyta" nie mam zamiaru nawet iść i wydawać tej kasy, wolę kupić dzieciakom zabawkę.

Vote up!
0
Vote down!
-1

----------------------------------------------------------- "Polska Niepodległa to Polska niebezpieczna" Lenin

#41563