Emigracja

Obrazek użytkownika elig
Idee

Zacznę od opisu dwóch pomników. Jeden z nich stoi w mieście Garachico na Teneryfie. Przedstawia on mężczyznę z dziura zamiast serca, gubiącego walizki / http://www.panoramio.com/photo/13389170 /. Jest to pomnik emigranta upamiętniający masową emigrację mieszkańców Wysp Kanaryjskich do Ameryki Łacińskiej /głównie do Wenezueli/ w latach 50-tych i 60-tych XX wieku. Drugi zaś to Studzienka Bamberki na Starym Rynku w Poznaniu / http://www.poznan.pl/mim/staryrynek/staryrynek.html?co=object&id_obiektu=37547&lhs=staryrynek_object /. Wybudowana w 1915 roku przypomina o Niemcach z okolic Bambergu, którzy osiedlali się w Wielkopolsce w okresie od 1719 do 1753.

Cóż nam mówią te monumenty? Ano to, że migracje ludności są stałym elementem w historii i zdarzają się wszędzie. Właściwie nie ma europejskiego kraju z którego nie wyruszyłoby kiedyś wielu ludzi, by szukać szczęścia gdzie indziej. Emigrowali Hiszpanie, Portugalczycy, Francuzi, Holendrzy, Niemcy, Włosi, Grecy i Szwajcarzy. Często czas wzmożonych wyjazdów poprzedzał nastanie okresu prosperity danego kraju. Tak było w Irlandii na poczatku lat 80-tych XX wieku.

Najważniejszym, być może, zjawiskiem w ostatnich 10 latach jest emigracja Polaków. Od przełomu XIX i XX wieku nigdy nie była ona tak liczna. Czy jest ona tylko dopustem bożym, czy też ma pewne zalety? Według danych GUS z końca 2011 / http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/LU_infor_o_rozm_i_kierunk_emigra_z_polski_w_latach_2004_2011.pdf / za granicą przebywały ponad 2 miliony Polaków, z czego 75% dłużej niż 12 miesięcy. To wiecej niż wyjechało z Polski po stanie wojennym w latach 80-tych. Trzeba tu jednak zwrócić uwagę na istotną różnicę.

Wyjazd z PRL był wyjazdem w jedną stronę. Próba powrotu mogła się skończyć uwięzieniem i sprawą karną. Obecnie nic takiego nie grozi. Większośc emigrantów, ponad 3/4, ląduje w krajach Unii Europejskiej i może przyjeżdżać do Polski kiedy chce. Tanie linie lotnicze lub autokary umożliwiają zrobienie tego w sposob mało kosztowny. Internet, Facebook lub Skype pozwalają na codzienny kontakt z Polską. Jest to zupełnie nowa sytuacja. Można równocześnie być i nie być w kraju.

W źle rządzonej Polsce utrzymuje się wciąż wysokie bezrobocie, ok 13-14%. W tej sytuacji wyjazd za granicę wydaje się lepszym wyjściem. Emigranci znajdują tam pracę i przysyłają do Polski pieniądze. Przed kryzysem finansowym, w 2007 było to 25,5 mld złotych, a w 2011 - ok. 17 miliardów złotych / http://inwestor.msp.gov.pl/portal/si/338/21971/Transfery_pieniezne_polskich_emigrantow_i_ich_znaczenie_dla_polskiej_gospodarki.html /. Czyżby więc emigracja była czymś korzystnym?

Nie. Problem jest w tym - kto wyjeżdża. W wywiadzie dla "Polski" prof Czapiński powiedzial:

"Druga fala wyjazdów jest inna niż pierwsza, z lat 2004-2005. Wtedy wyjeżdżali głównie Polacy bez wykształcenia, bez znajomości języków, Teraz za granicę ruszają osoby z naprawde dużymi kompetencjami, po studiach. W Polsce nie mogą znaleźć pracy, która by odpowiadała ich aspiracjom, więc próbują gdzie indziej.".

Jego słowa znajduja potwierdzenie w publikacjach, które ukazały się ostatnio w portalu Onet.pl / http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/dlaczego-polacy-opuszczaja-kraj-oto-odpowiedz-eksp,1,5542170,wiadomosc.html / i / http://wiadomosci.onet.pl/kraj/polska-to-druga-liga-burzliwa-dyskusja-na-forum-on,1,5545751,wiadomosc.html /. W pierwszej z nich czytamy:

"Jaki jest obecnie cel Polaków migrujących na Wyspy? Dr Mleczko odpowiada, że migracja jest dla nich sposobem realizacji własnych ambicji. Z badań naukowców wynika, że nie chodzi już o proste "zarabianie na mieszkanie i powrót do Polski", choć, oczywiście, takie scenariusze też się zdarzają.

- Coraz większa grupa badanych podejmuje wysiłek migracyjny aby zdobyć lepsze niż w kraju wykształcenie, nabyć umiejetności językowe powiązane ze swoim zawodem, ale też aby zasmakować życia w innych niż nasze warunkach - mówi dr Mleczko w rozmowie z Onetem. - Z przeprowadzonych przez nas ankiet wynika, że prawie wszyscy Polacy uważają swój projekt migracyjny za sukces, (...) Polscy imigranci nie wykonują już tylko najcięższych prac fizycznych, choć nadal się zdarza, że ich pierwsza praca należy do "brudnych, nisko płatnych i niebezpiecznych" zawodów. Najmniej Polaków jest nadal na najwyższych stanowisk kierowniczych, ale jest to przede wszystkim pochodna kryzysu gospodarczego,".

Z drugiej zaś dowiadujemy się, że:

"Zdaniem prof. Krystyny Iglickiej-Okólskiej, na wyjeździe zagranicę skorzystali nie tylko sami emigranci, ale także Wielka Brytania. Przede wszystkim podkreśla jednak w rozmowie z Onetem, że przegranym w tej sytuacji jest Polska, dla której ludzki exodus do krajów zachodnich należy rozpatrywać w kategorii "straszliwej straty". Chodzi np. o mniejsze wpływy z podatków, mniejszy dochód narodowy, mniejszą innowacyjność i przykry fakt, że młodzi ludzie nie będą w stanie zapracować na emerytury starzejącego się polskiego społeczeństwa.".

W tym właśnie cały szkopuł. Gdyby wyjeżdżali głównie prości wyrobnicy, nie byłoby jeszcze tak źle. Wyzbywamy się jednak przyszłej elity, ludzi wykształconych, energicznych i zdolnych. Lęk rządzącej w Polsce hermetycznej kasty polityków oraz oligarchii przed konkurencją powoduje, iż w naszym kraju nie ma dla nich miejsca.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)

Komentarze

 na wyjeździe zagranicę skorzystali nie tylko sami emigranci, ale także Wielka Brytania. Przede wszystkim podkreśla jednak w rozmowie z Onetem, że przegranym w tej sytuacji jest Polska, dla której ludzki exodus do krajów zachodnich należy rozpatrywać w kategorii "straszliwej straty". Chodzi np. o mniejsze wpływy z podatków, mniejszy dochód narodowy, mniejszą innowacyjność i przykry fakt, że młodzi ludzie nie będą w stanie zapracować na emerytury starzejącego się polskiego społeczeństwa.

Z całą pewnością na emigracji zawsze korzysta państwo docelowe, a traci państwo dostarczające emigrantów. Można by się spierać, czy nowa ojczyzna zyskuje na emigrantach produkujących dzieci i siedzących na zasiłku, ale też te zasiłki są wydawane na miejscu, a więc także napędzają miejscową ekonomię. Nie wiem, jaka jest polityka imigracyjna w Wielkiej Brytanii, ale w Kanadzie, będącej de facto brytyjską posiadłością (dominion), za imigrantów, którzy odnieśli sukces, uważa się tych imigrantów, których dzieci albo wnuki dostają się do klasy średniej - stąd wcale nie dziwi niewielu Polaków obejmujących kierownicze stanowiska w Wielkiej Brytanii.  Tylko w wypadku, gdyby Wielka Brytania prowadziła politykę imigracyjną faworyzujacą nowych przybyszów mogłoby być inaczej, w przeciwnym razie, nie łudźmy się, mając do wyboru zatrudnienie Polaka albo Anglika o takim samym wykształceniu i kwalifikacjach, zawsze lepszą pracę albo wyższe stanowisko dostanie rodowity obywatel, a nie Polak. No chyba, że imigrant ma ciemniejszą karnację, albo jest w jakiś innz sposób "pokrzywdzony", bo wtedy może być różnie.

Na temat czy emigranci skorzystali czy nie, zdania są podzielone i aczkolwiek  "z ankiet wynika, że prawie wszyscy Polacy uważają swój projekt migracyjny za sukces ", aby mieć bardziej całościowy obraz, należałoby przeprowadzić nie tylko ankietę, ale całościowe statystyki, także pośród emigrantów, którzy są na obczyźnie dłużej niż tylko kilka lat, które pozwoliły im na zaspokojenie podstawowych, pierwotnych celów ich emigracji. Proponuję powstrzymać się z oceną prez następne 10 czy 20 lat i wtedy zapytać polskich emigrantów jak im się podoba życie na obczyźnie i czy nadal uważają swoją emigrację za sukces i wreszcie, czy wyjechaliby z kraju gdyby warunki ich do tego nie zmusiły.

Z przkrością czyta się stwierdzenie

Gdyby wyjeżdżali głównie prości wyrobnicy, nie byłoby jeszcze tak źle .

Po pierwsze dlatego, że absolutnie nikt nie powinien być postawiony przed wyborem: emigracja albo nędza. Poza tym "prości wyrobnicy" w żadnym wypadku nie powinni być uważani za gorszą i niepotrzebną kategorię obywateli, bo oni też mają swoje, równie ważne, miejsce we własnej ojczyźnie, gdzie płacą podatki i przyczyniają się do rozwoju państwa. "Prości wyrobnicy" to także ludzie mający uczucia i wielu z nich jest bardzo trudno przystosować się do warunków życia w obcym kraju, często ze słabą znajomością języka, daleko od rodziny, przyjaciół i wszystkiego co znają, stąd częsty alkoholizm, depresja czy uzależnienie od narkotyków, które dotykają zresztą imigrantów z różnych grup społecznych i narodowościowych.

Bardzo łatwo jest strywializować problem emigracji przedstawiając go w kategoriach korzyści czy strat finansowych, nie pamiętając o wielu dramatach emigrantów i ich rodzin, w kraju i za granicą, wiążących się z podjęciem takiej drogi życiowej.

Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!

Vote up!
1
Vote down!
0

Lotna

 

#367123

Sprawa emigracji jest stara jak świat. To nie dobrobyt każe im wyjeżdżać do obcych krajów za chlebem. Wizja lepszego jutra od strony materialnej zawsze przysłania minusy, którze w większości wypadków występują w sferze więzi rodzinnych, emocjonalnych, przywiązania do tradycji, jej kultywowania, etc. 

Często bywa tak, że Polacy na emigracji chcą być bardziej amerykańscy od samych Amerykanów, bardziej angielscy od Anglików. Jest to zjawisko naganne, które wskazuje, że owi imigranci mają "gdzieś" Ojczyznę, jej język, kulturę, tradycję i historię.

Problemy imigrantów są mi dość dobrze znane. Zarówno te na kontynencie Ameryki Północnej (USA), jak i te na Wyspach Brytyjskich. Mam rodzinę w USA, która wyemigrowała w latach '50 minionego wieku i jest tam już dzisiaj trzecie pokolenie. Mam także brata w Anglii. W jednym i drugim przypadku emigracji odnotowuje się dość często dramaty rodzinne (akurat w mojej rodzinie nie występują). Jeśli imigruje małżeństwo, to jeszcze ma większe szanse na przetrwanie. Gorzej jest, jeśli wyjeżdża za pracą tylko jedno z małżonków. Wówczas procent rozwodów jest dość wysoki. 

Jeśli imigranci w wywiadach czy sondażach twierdzą, że odnieśli sukces, to zapewne ankieter nie pytał ich o sferę duchową, tylko o materialną.

Ja patrzę na imigrantów z pewnym żalem dlatego, że są ofiarami błędnej polityki naszego państwa. Dorabiają obcy budżet, choć czynią to niejako "z automatu", bo dla nich jest jakże ważna ich własna sytuacja materialna na dzień dzisiejszy.
A "jutro"? - No coż, jutro będzie jeszcze gorsze, bo niż demograficzny dodatkowo utrudni kondycję finansową państwa i ze zdwojoną siłą odbije się negatywnie na losach przyszłych emerytów.

Zaniechanie prowadzenia polityki prorodzinnej przez platformersko-pawlakowy rząd doprowadzi do tego, że ziszczą się plany i działania "mojżeszowych", zapoczątkowane w latach '70 i '80 minionego stulecia. Wizja, iż Polaków ma być tylko około 15 milionów, - staje się bardzo realna, jeśli obecnej "waaadzy" nie wywieziemy na taczkach na śmietnik historii. Chociaż wolałbym, aby sami siebie wywieźli...

         

 

Pozdrawiam,
                  

P.S.
Lotna, - cieszę się, że wreszcie piszesz z polskimi znakami diakrytycznymi. I tu moje ukłony do Traube, który w prosty sposób pomógł Tobie w tej materii. 
Zapewne czujesz się teraz komfortowo i tylko patrzeć, jak napiszesz swój pierwszy artykuł, co byłoby miłym zaskoczeniem dla wielu Niepoprawnych.
________________________ 
"Stan skrajnej niewiedzy czasem potrafi doprowadzić
do stanu skrajnego ogłupienia". (Satyr)

Vote up!
0
Vote down!
-1
#367136

elig: Zgadzam sie - należy ich wywieźć na śmietnik.

Vote up!
0
Vote down!
0

elig

#367173

 Też się cieszę, Satyrze. Jak chodzi o artykuł, to nie mam przywilejów blogera i szczerze mówiąc wątpię, abym je otrzymała, no ale aby się o tym przekonać, musiałabym o nie najpierw wystąpić, czego, jak do tej pory, jeszcze nie zrobiłam.

Jak chodzi o politykę państwa w stosunku do emigrantów, to najwyraźniej PRL II nie zorientował się zawczasu, że dzisiejsi emigranci często emigrują na stałe i nie wspierają swoich rodzin w kraju w tak dużym stopniu, jak to się działo w czasach PRL-u, kiedy przelicznik walutowy był zupełnie inny i nawet roczny pobyt mógł przynieść wysokie korzyści, a wspieranie dalszej rodziny w kraju przez emigrantów, którzy zostali na stałe, nie stanowiło żadnej ujmy w ich budżecie. W skali rocznej były to ogromne kwoty zasilające polską gospodarkę, nigdy oficjalnie nie wspominane.

Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!

Vote up!
1
Vote down!
0

Lotna

 

#367190

elig: Nigdzie nie napisalam, że prosty wyrobnik to gorszy rodzaj czlowieka. Jednak przyuczenie faceta do kopania rowów trwa kilka dni i kosztuje niewiele. Inaczej jest z wykształceniem inżyniera, lekarza lub ekonomisty. Prostego wyrobnika łatwo zastąpić, z fachowcem jest gorzej.

Vote up!
0
Vote down!
0

elig

#367172

 Jednak przyuczenie faceta do kopania rowów trwa kilka dni i kosztuje niewiele. Inaczej jest z wykształceniem inżyniera, lekarza lub ekonomisty.

Zgadza sie, pytanie tylko, czy faktycznie powinniśmy, postrzegać ludzi w kategoriach stopniowania złożoności ich kwalifikacji zawodowych, czy traktować ich jako integralną i równie niezbędną częśó spłeczeństwa, bo to pierwsze podejście nie jest humanitarne, a w końcu ktoś też musi wykonywać nieskomplikowane prace. Ich dzieci czy wnuki mogą zostać wysoko kwalifikowanzmi specjalistami, ale jeśli ci "prości wzrobnicy" emigrują, następne pokolenie jest stracone. Emigracja to nie to samo co zagraniczna wycieczka, jest to problem, który rozciąga się na co najmniej kilka pokoleń.

Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!

Vote up!
1
Vote down!
0

Lotna

 

#367183

elig: Następne pokolenie moze być stracone w każdym przypadku. Jeszcze raz przypomnę, że napisałam: "Gdyby wyjeżdżali głównie prości wyrobnicy, nie byłoby jeszcze tak źle.". Z tego nie wynika przecież, że uważam emigracje ludzi bez kwalifikacji za coś dobrego. Sądzę tylko, że emigracja wykształconych elit jest jeszcze gorsza.

Vote up!
0
Vote down!
0

elig

#367201