Zadziwiający ranking Transparency International

Obrazek użytkownika elig
Kraj

  W portalu Wp.pl ukazał się artykuł "Polska najlepsza w Europie w walce z korupcją" /TUTAJ/. To śmiałe stwierdzenie opiera się na rankingu Transparency International za rok 2012. Czy ma ono jednak sens? Tekst, o którym mowa ukazał się 8 stycznia 2013, a napisał go Marcin Bartnicki. Czytamy:

  "Według badań postrzegania korupcji (Corruption Perceptions Index), prowadzonych przez Transparency International, Polska od 2005 roku regularnie poprawia swoją pozycję w rankingu państw wolnych od korupcji. Na 100 możliwych punktów, w 2012 roku uzyskaliśmy 58, podczas gdy jeszcze siedem lat temu TI przyznawało nam 34 punkty. Od 2005 roku Polska awansowała z zajmowanej wspólnie m.in. z Burkina Faso i Syrią 70 pozycji, na 41 miejsce. Jesteśmy lepsi od większości państw regionu, m.in. od Czech (49 pkt), Słowacji (46 pkt) i Węgier (55 pkt), ale także od Włoch (42 pkt) i Grecji (36 pkt). Najlepsze wyniki na świecie uzyskują Finlandia, Dania i Nowa Zelandia - po 90 punktów.

  W porównaniu z państwami regionu, od 2005 roku Polska dokonała największego postępu. W ciągu siedmiu lat ocena naszego kraju wzrosła o 24 punkty, podczas gdy Czechy i Litwa zyskały 6 punktów, Węgry 5, a Słowacja 3. Dzięki temu niewiele brakuje nam do poziomu Hiszpanii (65 pkt), Portugalii (63 pkt) i Irlandii (69 pkt). ".

  Brzmi to wspaniale, lecz jest wyraźnie sprzeczne z tym, co widać za oknem. Tylko w ciągu drugiego półrocza 2012 mieliśmy przecież afery ELEWARR, Amber Gold, przepłacony Stadion Narodowy, rozpadające się lotnisko w Modlinie, Info-aferę, aferę Enei, a także dziesiątki przedsiębiorstw zbankrutowały, bo nie zapłacono im za prace przy autostradach. Wszyscy są zgodni, że to tylko wierzchołek góry lodowej.

  Artykuł Marcina Bartnickiego ilustrowany jest wykresem pokazującym, jak to od 2005 roku CPI się poprawia. Na ten wykres nałożone jest graficzne przedstawienie pokazujące, że w tym samym czasie rośnie z roku na rok ilość przestępstw korupcyjnych wykrytych przez policję, CBA oraz inne służby. Autor cieszy się jak dziecko ze wzrostu wykrywalności i nie przychodzi mu do głowy, iż to, być może, ogólna ilość tych przestępstw rośnie /niewykrytych też/.

  Postanowiłam się przyjrzeć sposobowi w jaki CPI jest ustalany. W tym celu zajrzałam do angielskiej Wikipedii /TUTAJ/ i przeczytałam :

  "Transparency International commissioned Johann Graf Lambsdorff of the University of Passau to produce the Corruption Perceptions Index (CPI).[4] The 2012 CPI draws on 13 different surveys and assessments from 12 different institutions.[5] The institutions are theAfrican Development Bank, the Bertelsmann Foundation, the Economist Intelligence Unit,Freedom House, Global Insight, International Institute for Management Development,Political and Economic Risk Consultancy, Political Risk Services, the World Economic Forum, the World Bank and the World Justice Project.[6]

  Many of these private organizations have strong ties to particular governments or nations, such as the World Bank which is funded by certain countries. The 13 surveys/assessments are either business people opinion surveys or performance assessments from a group of analysts.[2] Early CPIs used public opinion surveys. Countries must be assessed by at least three sources to appear in the CPI.[7] The CPI measures perception of corruption due to the difficulty of measuring absolute levels of corruption.".

  Wyraźnie powiedziano, że CPI mierzy postrzeganie korupcji, a nie poziom korupcji. Ważne jest też co innego: ". The methodology of the Index itself changes from year to year, thus making even basic better-or-worse comparisons difficult.". Z roku na rok zmieniają się też instytucje uczestniczące w zbieraniu danych. Tak więc: "Year-to-year changes in a country's score can either result from a changed perception of a country's performance or from a change in the CPI’s sample and methodology.".

  Wynika z tego jasno, że piękna rosnąca krzywa w artykule Bartnickiego ma niewiele sensu, gdyż dane z kolejnych lat są nieporównywalne. Entuzjazm autora artykułu nie jest więc uzasadniony.

Twoja ocena: Brak Średnia: 4 (1 głos)

Komentarze

 i tak im nie wierzę. A organizacje jak Transparency International, Greenpeace, Bilderberg, B'nai Brith, ONZ, Amnesty International i inne lewackie wzbudzają we mnie jedynie obrzydzenie (niektórzy piszą przez "ż").

Vote up!
0
Vote down!
0
#321392

elig: Chyba słusznie. Ten ranking TI to jakiś kit. Nawet w Wikipedii o tym piszą.

Vote up!
0
Vote down!
0

elig

#321470

zajrzałem na cytowaną stronę, artykuł jest napisany dość pokrętnie. Autor to młody dziennikarz z kilkuletnim zaledwie stażem.
Zauważyłem już od dawna, że zdarzają się artykuły na pierwszych stronach gazet i portali "kontrowersyjne" (to takie modne słowo którego nowo nadane znaczenie nie oddaje istoty problemu) w swej wymowie. Nie piszą ich znani z nazwisk dziennikarze ale właśnie młodzi, którzy zapewne widzą w tym drogę do kariery. Aktywna jest w tym np. "Gazeta Wyborcza", kiedys próbowałem zbierać takie informacje (kto - o czym - z jakich pozycji) ale - jak zwykle - brak czasu. To oni postulowali np. rozwój "faszyzmu" na Węgrzech. I nie tylko. Wykonują zlecenie "na temat" pokazując że są dyspozycyjni. A potem mają coraz więcej do ewentualnego stracenia...
Pamiętam czasy gierkowskie i artykuły prasowe z tamtych czasów. Na tym wyrastały kariey dziennikarskie ludzi którzy potrafili - udając intelektualistów - pisać co tylko "było trzeba" na każdy zadany temat. Później, jak np. sławny dziennikarz Krzysztof Teodor Toeplitz stwierdzali że "musieli bo takie były czasy". Taka odmiana intelektualnej prostytucji.

Vote up!
0
Vote down!
0
#321495

elig: Faktycznie, autor artykułu w Wp.pl się nie popisał.

Vote up!
0
Vote down!
0

elig

#321673