Polityka histeryczna

Obrazek użytkownika kles
Kraj

Gdy bywam w Warszawie zawsze widzę to miejsce, na rogu ulicy Chałubińskiego - na pewno jeszcze kilka tygodni temu płonęły tam dwa znicze - jak za każdym razem, cały czas, podczas kilkudniowego pobytu.

"Zabrakło na przykład zniczy na ul. Oczki w Warszawie pod tablicą ku czci ofiar zbrodni komunistycznej Informacji Wojskowej. Nie może w to uwierzyć Antonii Macierewicz, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego. - Zgodnie z moim rozkazem 4 lata temu zostało tam założone miejsce pamięci i zawsze świeciły się dwa znicze. To jest naprawdę dziwne, ponieważ jeszcze tydzień temu te światła stały - oznajmia Macierewicz. - Nie jestem upoważniony do odpowiadania na takie pytania, w sposób urzędowy je przyjmuję - poinformował nas wczoraj ppłk Stanisław Jóźwiak z SKW, oficer dyżurny, pytany, dlaczego miejsce pod tablicą zionie pustkami. "

 

Nasz dziennik z 2.11.2010r.

Świetnie rozumiem strach i przemożną chęć wyparcia, za wszelką cenę, z pamięci Polaków ofiar Smoleńskiej Tragedii, ze szczególnym uwzględnieniem śp. Prezydenta. Panująca ekipa, powolna trudnym do jednoznacznego zdefiniowania zwierzchnikom, robi co może aby nic i nikt , w przestrzeni publicznej, nie był w stanie przypominać nam roli, funkcjonariuszy wywodzących się z rządzącej partii, w wystawieniu 96 osób - ofiar tragedii. To tchórzliwe i jakże zrozumiałe zachowanie. Stąd walka z krzyżem, w której chętnie sięgnięto po, jak się mogło zdawać, egzotyczne sposoby i sojuszników. Stąd walka ze zniczami i kwiatami na Krakowskim Przedmieściu. Stąd nawet paniczna obrona przed "Lasem Smoleńskim" na który składało się około 100 sadzonek krzewów.

Zastanówmy się jednak jaka motywacja przyświeca(?) wygaszeniu ognia na ulicy Doktora Oczki? Nie należy pamiętać o ofiarach informacji wojskowej? Czy były to złe ofiary czy oprawca był dobry? A może zły był/jest ustanawiający miejsce pamięci? Czy to w ramach oddawania sprawiedliwości prawdziwie poszkodowanym "żołnierzom WSI" czy może w ramach dalszego ocieplania relacji z Rosją? W jakiej/czyjej polityce historycznej mieści się taka postawa? Czy można jeszcze demonstrować coś jako naprawdę drogie naszej pamięci?

Brak głosów