Kto chce zostać uczciwym Parlamentarzystą?

Obrazek użytkownika Joe Chal
Kraj

Wielu ludzi drapie się po głowie zapytując: - Jak to jest, że kandydaci spotykają się z wyborcami i obiecują im “Naprawę Rzeczpospolitej” a kiedy dostają się do Sejmu czy Senatu RP to staja się “kameleonami”?

Czy wszyscy są tacy?

Jeliś ktoś chce zostaċ Politykiem to musi się liczyċ z tym, ze będzie obiektem nacisku politycznego – czy wytrzyma ten nacisk?

Wielu poddaje się od razu i slepo wypełnia polecenia innych ale jest kilku którzy - staja okoniem – i nie pękają!

Piotr Smolana - jako Poseł RP i Patriota naszej Ojczyzny robił wszystko aby wypełnić swoje parlamentarne obowiązki jak najbardziej uczciwie jak tylko potrafił i zgodnie z jego sumieniem.

Zobaczmy co jego spotkała za to /przedruk listu bylego posla bez zmian/.

SĘDZIA ELŻBIETA LIBERA-NIESPOREK

Obecna Prezes Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej Elżbieta Libera-Niesporek – u której przesiadują na kawie Jerzy Jachnik (powiązania z SB) i Krystyna Malec (Lista Wildsteina): liderzy samozwańczego „Stowarzyszenia przeciw bezprawiu”
– sędzia Elżbieta Libera-Niesporek była w przeszłości bardzo dyspozycyjna wobec ówczesnego Komitetu Wojewódzkiego i Miejskiego PZPR w Bielsku-Białej.

To ona z nakazu partyjnego KW PZPR w dniu 11 maja 1989 r. „nie przywróciła” do pracy Piotra Smolanę po wyrzuceniu go z pracy przez komunistycznych prezesów Karpackiej Spółdzielni Mieszkaniowej w dniu 12 listopada 1987 r.

Wyrok w tej sprawie zawisły względem ówczesnego KW PZPR wydała po dwuletnim procesie w dniu 24 maja 1989 r. (po kilku zmianach sędziów, którzy nie chcieli krzywdzić Piotra Smolany)
który to proces pod sygn. akt VP 292/88 ówczesna podziemna „Solidarność” nazwała „najdłuższym procesem w historii bielskiego Sądu Pracy”.

Trzeba zaznaczyć, że jeszcze istniała wówczas w 1989 r. tzw. „Twarda Komuna”, że jeszcze funkcjonowała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, że jeszcze działali agenci Służby Bezpieczeństwa i w tej sprawie (ujawniania korupcji w Karpackiej Spółdzielni Mieszkaniowej) Piotr Smolana był nękany przez funkcjonariusza SB Andrzeja Kowalczyka, którego akta SB-ckie są w posiadaniu Piotra Smolany po spisaniu ich z IPN w Katowicach w 2008 r.

Ośmiornica – tj. Sitwa sądowo-prokuratorska Bielska-Białej jaka zawiązała się przeciwko osobie Piotra SMOLANY jako posłowi na Sejm RP – i rozpoczęła stosowanie na jego osobie swoistego mobbingu sądowo-prokuratorsko-politycznego - reprezentowana jest przez następujące osoby:

• Sędzię Elżbietę Liberę-Niesporek - najbardziej zakłamaną sędzię Sądu Bielskiego, obecnie Prezes Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej. To ta sędzia w 1988 r. jako sędzia Sądu Pracy ”przegrała” Piotra Smolanę na odgórny „prykaz” Komitetu Wojewódzkiego PZPR, zaś po latach w porozumieniu z prokuratorami bielskimi, ale przede wszystkim ze swoją koleżanką Mariolą Adamiec-Witek finalizowały fizyczno-prawną rozprawę z jego osobą jako posłem na Sejm RP.
Pierwsza była w tym czasie przewodniczącą VI Wydziału Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Sądzie Okręgowym, druga przewodniczącą V Wydziału Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Sądzie Rejonowym. Wzajemnie czuwały nad tym wspólnie w porozumieniu z prokuratorami, aby Piotr Smolana nie otrzymał na czas najbardziej haniebnego wyroku sygn. akt VP 62/03 z dnia 24 lutego 2004 r. i nie zdążył odwołać się w terminie do wyższej instancji – czyli do VI Wydziału Pracy Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej, którego przewodniczącą była właśnie sędzia Elżbieta Libera-Niesporek.

Najlepszym dowodem że tak było – jest ten fakt, że w dniu ogłoszenia wyroku sygn. akt VP 62/03 w gmachu Sądu Rejonowego przy ul. Mickiewicza 22 w Bielsku-Białej – tj. w dniu 24 lutego 2004 r. około godz. 8.oo rano (fałszywy powód Krzysztof Doliński był obecny – a jakże !) nie mogąc tam przebywać z tej prostej przyczyny, że zostało to przed posłem Piotrem Smolaną zatajone – gdyż równolegle przebywał on w tym samym czasie w gmachu Sądu Okręgowego przy ul. Cieszyńskiej 10 w Bielsku-Białej o godz. 8.45 pod salą sądową nr 112 oczekując na rozprawę przeciwko oskarżonemu Janowi Mucha.

W tym czasie – w dniu 24 lutego 2004 r. - korytarzem sądowym w gmachu Sądu Okręgowego w III Wydziale Karnym obok posła „przedefilował” nie kto inny, tylko prok. Jacek Filipek, najpewniej w tym celu, aby upewnić się, że poseł Piotr Smolana na pewno przebywa w odległości 1 km od gmachu Sądu Rejonowego przy ul. Mickiewicza i na pewno nie będzie go na ogłoszeniu wyroku Sądu Pracy mającego (w przypadku nie złożenia przeze niego apelacji w terminie) skutkować niezwłocznym wejściem na jego konto prywatne przez komornika sądowego zdzierającego z niego zasądzoną na rzecz fałszywego powoda Krzysztofa Dolińskiego sumę około 30.000,00 złotych + 11.000,00 złotych kosztów komorniczych. Ograbienie posła Piotra Smolany i utrata przez niego sumy 41.000,00 złotych miało być swoistą karą ze strony bielskiego wymiaru sprawiedliwości za przedmiotową interpelację poselską ujawniającą korupcję w jej wydaniu.

• prokuratora Andrzeja Kózkę - ówczesnego szefa Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej (obecnie prokuratora apelacyjnego w Katowicach) - nadzorującego nagonkę na osobę jako posła na Sejm RP Piotra Smolany w odwecie za napisaną przez niego interpelację poselską z dnia 20 września 2002 r.

• prokuratora Janusza Jarosa - ówczesnego szefa Prokuratury Rejonowej w Bielsku-Białej (obecnie na emeryturze) - nadzorującego nagonkę na osobę posła na Sejm RP Piotra Smolanę w odwecie za interpelację poselską z dnia 20 września 2002 r.

• prokuratora Zbigniewa Twardowskiego (który po pijanemu w 1995 r. rozjechał na śmierć dyrektora Zamku Bielskiego Pawłowskiego i nie poniósł w tym czasie za to żadnych konsekwencji karnych); to on współpracował z prok. Jackiem Filipkiem w dziele odwrócenia kota do góry ogonem: aby z oskarżonej Liliany Potockiej – ośmiokrotnej oszustki kredytowej uczynić ofiarę oszustwa rzekomo ze strony posła Piotra Smolany, a z niego samego uczynić oszusta kredytowego, który ją chciał pozbawić „darowizny” komputera zaciągniętego za jej namową na jego kredyt osobisty;

• prokuratora Jacka Filipka ściągniętego naprędce do Prokuratury bielskiej we wrześniu 2003 r. do rozprawy z osobą Piotra Smolany jako posłem na Sejm RP - wydalonego w trybie dyscyplinarnym z Prokuratury Oświęcimskiej (wedle jednych źródeł - za mobbing pracowniczy, wedle innych – za mobbing seksualny, tj. molestowanie seksualne), który mało, że złośliwie i tendencyjnie umorzył postępowanie karne (sygn. 2Ds 373/03/JF/S) przeciwko 8-krotnej oszustce kredytowej Lilianie Potockiej – ówczesnej przewodniczącej Samoobrony bielskiej – dodatkowo podjął się na zlecenie obu szefów Prokuratury Okręgowej Andrzeja Kózki i Prokuratury Rejonowej Janusza Jarosa wystosowania przeciwko osobie posła Piotra Smolany fałszywego aktu oskarżenia (sygn. 2Ds 238/05/JF/S) w sprawie rzekomego „naruszenia praw pracowniczych” Krzysztofa Dolińskiego – podczas gdy Piotr Smolana jest już na statusie pokrzywdzonego (sygn. akt sądowych III Kp 897/06) w tej samej sprawie, w której nawet nie zdołano mu uchylić immunitetu poselskiego w dniu 16 czerwca 2005 r. jako jedynemu posłowi IV kadencji Sejmu na 50 posłów wnioskowanych o jego uchylenie, ani nie usiłowano dokonać jego aresztowania na drugi dzień po wygaśnięciu jego mandatu poselskiego 19 października 2005 r. - jak to uczyniono w dniu 5 listopada 2007 r. z posłankami Beatą Sawicką i Małgorzatą Ostrowską;

To ten prokurator wespół z szefami Prokuratury Okręgowej Andrzejem Kózką i Prokuratury Rejonowej Januszem Jarosem był głównym inspiratorem paszkwilanckiego artykułu na posła Piotra Smolanę z dn. 8 marca 2004 r. (Dzień Kobiet !!!) pt.: „Poseł żądał seksu” autorstwa nachodzącego niemal codziennie siedzibę bielskiej prokuratury Krzysztofa Oremusa (byłego funkcjonariusza SB), któremu nasłali na informatorów kumpla prok. Andrzeja Kózki – wielokrotnego recydywistę Jana Muchę i wielokrotną oszustkę Lilianę Potocką ówczesną szefową bielskiej Samoobrony utrzymującej bliskie stosunki ze Stanisławem Łyżwińskim i Andrzejem Lepperem.

• prokurator Beatę Zamojską – która dwukrotnie złośliwie i tendencyjnie umorzyła doniesienia posła Piotra Smolany o popełnieniu szeregu przestępstw przez Jana Muchę (sygn. 2Ds 75/02/BZ) i (4Ds 2633/05/BZ) – kumpla prok. Andrzeja Kózki i prof. Zbigniewa Religi; dodatkowo bezprawnie czterokrotnie umorzyła tendencyjnie przeprowadzone dochodzenie w innej sprawie o przestępstwa z art. 233 § 1 kk w zw. z art. 18 § 2 kk (sygn. 4Ds 2633/05/BZ), (4Ds 3099/06/BZ) , (4Ds 213/0/BZ – 06.03.2007 r.) i (4Ds 213/0/BZ – 27.07.2007 r.). To ta prokurator wydała następne fałszywe postanowienie w dniu 27 listopada 2008 r. sygn. 4 Ds 2118/08 o odmowie wszczęcia śledztwa przeciwko Antoniemu Czychy i Barbarze Magiera za składanie fałszywych zeznań przeciwko Piotrowi Smolanie; to był dalszy ciąg mobbingu sądowo-prokuratorsko-politycznego przeciwko osobie byłego już posła Piotra Smolany;

• prok. Włodzimierza Markowskiego – który złośliwie i tendencyjnie umorzył dochodzenie w sprawie fałszywych zeznań p-ko posłowi Piotrowi Smolanie (sygn. 3Ds 2988/05/WM) złożonych przez oskarżonych Jana Muchę i Krzysztofa Dolińskiego, pomimo, iż później na rozprawie sądowej sygn. akt III K 838/05 z oskarżenia prywatnego Piotra Smolany okazało się, że oskarżeni faktycznie kłamali i składali fałszywe zeznania, za co Krzysztof Doliński został skazany – ale Jana Muchę ponownie uratowano przed skazaniem i ostatecznym osadzeniem w zakładzie karnym;

• prokuratora Macieja Porzyckiego – który złośliwie i tendencyjnie umorzył doniesienie posła Piotra Smolany o składaniu fałszywych zeznań przez Krystynę i Dariusza Sobotów (sygn. 3Ds 1682/05/MP). Dodatkowo ten prokurator wydał Postanowienie w dniu 9 marca 2005 r. sygn. 3Ds 2460/04/MP o umorzeniu śledztwa przeciwko dwóm oskarżonym – Jerzemu Bizoniowi i Walerii Pawłowskiej rozsiewających fałszywe plotki na temat posła Piotra Smolany o jego molestowaniu seksualnym nie tylko kobiet, ale nawet świń w Chlewni zarodowej byłego szefa Samoobrony Oświęcimskiej Tadeusza Łobodzińskiego; Te ploty podchwycili i rozsiewali w Radio-94 Kuba Wojewódzki i Michał Figurski;

• prokurator Izabelę Wronę – która złośliwie i tendencyjnie umorzyła doniesienie posła Piotra Smolany o składaniu fałszywych zeznań przez Krystynę i Dariusza Sobotów (sygn. 3Ds 273/04/IW);

• prokuratora Arkadiusza Jóźwiaka - który dwukrotnie złośliwie umorzył dochodzenie z prywatnego Aktu Oskarżenia posła Piotra Smolany z dnia 6 września 2004 r. skierowanego do Prokuratury Generalnej w Warszawie w sprawie fałszywych zeznań podstawionych 10 fałszywych świadków z bielskiej Samoobrony (sygn. 2 Ds 32/05/AJ) i (2Ds 84/05/AJ/S);
• prokurator Małgorzatę Borkowską - która cyklicznie umarzała doniesienia o popełnieniu szeregu przestępstw przez członków Samoobrony bielskiej:
• zniesławienia posła Piotra Smolany przez oskarżonego Jana Muchę fałszywym pomówieniem na łamach „Kroniki Beskidzkiej”;
• przywłaszczenia przez skarżonego Jana Muchę mebli biurowych wartości 6.500,00 złotych na szkodę Kancelarii Sejmu;

• przywłaszczenia przez oskarżonego Jana Muchę telefonu komórkowego na szkodę Biura Poselskiego;

Prok. Małgorzata Borkowska w nagrodę za to, że chroniła wielokrotnego przestępcę Jana Muchę (1Ds 2032/03/MB) – skoligaconego z prok. Andrzejem Kózką, została przez tego ostatniego jako szefa Prokuratury Okręgowej awansowana w 2005 r. i przeniesiona z Prokuratury Rejonowej do Okręgowej pod jego zwierzchnictwo. Obecnie jest zastępcą Prokuratora Okręgowego w Bielsku-Białej i najczęściej występująca w telewizji jako rzecznik prasowy. Ostatnio w dniach 24, 25 i 26 marca 2010 r. komentująca w TVP-1, TVP-2, TVP-3 i TVN ustalenia śledztwa w sprawie trzyletniego chłopca utopionego w stawie rybnym w Cieszynie.

Dodatkowo prok. Małgorzata Borkowska wydała jeszcze jedno Postanowienie prokuratorskie o umorzeniu doniesienia o popełnieniu przestępstwa szantażowania posła Piotra Smolany esemes-ami z groźbami karalnymi (w treści: „uważaj, bo zginiesz”) przez byłego komendanta Policji w Bielsku-Białej Zbigniewa Duźniaka, nie mając najmniejszego zamiaru wszcząć śledztwa w tej sprawie z art. 226 § 1 KK (sygn. 2Ds 279/04/MB);

Prok. Małgorzata Borkowska dokonała - chyba jako pierwsza prokurator w historii światowego prawodawstwa - wyłomu w procedurze karnej i sama sobie umorzyła akt oskarżenia wymierzony przeciwko swojej osobie. Poseł Piotr Smolana mówił o tym fakcie z trybuny sejmowej w dniu 16 czerwca 2005 r. w obronie nie tyle swojego immunitetu poselskiego, co w obronie permanentnie naruszanej przez bielski wymiar sprawiedliwości jego godności osobistej.

• Prok. Stanisława Zielińskiego - który pismem Dsn 453/04/BB z dnia 7 grudnia 2005 r. i 18 stycznia 2006 r. wyraźnie chronił oskarżonych Jerzego Bizonia i Walerię Pawłowską przed odpowiedzialnością karną. Jest to ten sam prokurator, którego Jerzy Żaczek (opisany w interpelacji poselskiej z dnia 20.09.2002 r.) - oskarżył go przyjęcie łapówki.
W piśmie z dnia 6.07.2005 r. skierowanym do Biura Poselskiego posła Piotra Smolany - Jerzy Żaczek opisał w jaki sposób doszło do wręczenia łapówki prok. Stanisławowi Zielińskiemu przez dyrektora Łódzkiego Banku Rozwoju Zbigniewa Włodarskiego, który w 1994/95 roku pokazał mu na korytarzu Prokuratury torbę wypełnioną polskimi banknotami z sumą 600 milionów starych złotych, że jest zmuszony wręczyć to prokuratorowi Stanisławowi Zielińskiemu, aby ratować się przed odpowiedzialnością karną, a ponadto prosił usilnie Jerzego Żaczka, aby nie ujawniał przed prokuratorem, w jaki sposób otrzymał na początku lat dziewięćdziesiątych kredyty w ŁBR i PKO B.P.;

• sędzię Mariolę Adamiec-Witek – byłą prokurator i rzecznika prasowego Prokuratury bielskiej - która działając w zmowie i porozumieniu z szefami Prokuratury Okręgowej i Rejonowej Andrzejem Kózką i Januszem Jarosem – jako przewodnicząca V Wydziału Sądu Pracy - „przechwyciła” fałszywy pozew sądowy Krzysztofa Dolińskiego przeciwko mojej osobie w styczniu 2003 r. przeprowadzając proces w sposób skandaliczny i urągający wszelkim zasadom praworządności, wydając dodatkowo poza moimi plecami fałszywy wyrok sądowy sygn. akt VP 62/03 w dniu 24 lutego 2004 r. - zaś wcześniej już w dniu 23 listopada 2003 r. wysyłając przedwcześnie do Prokuratury bielskiej oczekiwane przez nich niecierpliwie „doniesienie” o rzekomym popełnieniu przez posła Piotra Smolanę przestępstwa naruszenia praw pracowniczych - będącego dzisiaj w stanie w podwójnego, a nawet potrójnego oskarżenia Krzysztofa Dolińskiego (sygn. akt III K 473/07 + sygn. akt III Kp 897/06 + prywatny akt oskarżenia p-ko Super Expressowi), skazanego już wcześniej wyrokiem karnym sygn. akt III K 985/03/MG w dniu 21 czerwca 2004 r.
Jej dossier przedstawiam poniżej:

Prawdziwe oblicze postkomunistycznej sędzi Marioli Adamiec-Witek – byłej prokurator Prokuratury Rejonowej w Bielsku-Białej, synowej ostatniego komendanta Milicji Obywatelskiej w Bielsku-Białej, dawnego funkcjonariusza SB – Ryszarda Witka, która ukartowała przeciwko mnie fałszywy proces w porozumieniu ze swoim kolegą – Szefem Prokuratury Okręgowej Andrzejem Kózką oraz Szefem Prokuratury Rejonowej w Bielsku-Białej Januszem Jarosem.

• Mariola Adamiec-Witek – Sędzia Sądu Pracy w Bielsku-Białej, najbardziej zakłamana sędzia, która sfingowała przeciwko mnie fałszywy proces sądowy sygn. akt VP 62/03 w porozumieniu z Prokuraturą Bielską.

Uczyniła to jako dawna prokurator i koleżanka zwolnionego już od marca 2006 r. szefa Prokuratury Rejonowej Janusza Jarosa w zmowie z nim i innymi prokuratorami w akcie zemsty za to, że jako poseł na Sejm odważyłem się ujawnić w swojej interpelacji poselskiej malwersacje i matactwa bielskiego wymiaru sprawiedliwości.
Najpierw przechwyciła fałszywy przeterminowany pozew Krzysztofa Dolińskiego ze stycznia 2003 r. - przeprowadziła w sposób skandaliczny proces sądowy pod dyktando Prokuratury, a następnie na kilka miesięcy przed „zakończeniem” procesu już w dniu 23 listopada 2003 r. „zawiadomiła” fałszywie Prokuraturę Bielską „o naruszeniu przeze mnie praw pracowniczych” w stosunku do oskarżonego Krzysztofa Dolińskiego.

Jest synową ostatniego komendanta wojewódzkiego komunistycznej Milicji Obywatelskiej o nazwisku Witek, któremu na żądanie nowopowstałej Solidarności w 1981 roku odebrano willę wybudowaną za zdefraudowane pieniądze.

To ona w porozumieniu z prokuratorami bielskimi (jako dawna prokurator) wraz z sitwą zawiązaną przeciwko mojej osobie na początku kadencji – w której prym zaczął wodzić podejrzany osobnik o nazwisku Jerzy Bizoń - prawdopodobnie były funkcjonariusz d. Służby Bezpieczeństwa (do teraz mieszkający w dawnym bloku mieszkalnym komunistycznej Milicji Obywatelskiej) przeprowadziła sfingowany proces sądowy na podstawie fałszywego powództwa Krzysztofa Dolińskiego – aby maksymalnie obedrzeć mnie z jak największej kwoty pieniędzy.

Zeznania – jakie celowo i tendencyjnie protokołowała były tak idiotyczne i bezsensowne, że wiary nie dałyby im małe dzieci z przedszkola wspólnie z przedszkolanką.
Jej dossier przedstawiam poniżej w wyczerpujący sposób – taki, jak pisałem na przestrzeni czasu od kwietnia 2004 r. do teraz - do wszelkich instytucji prawnych – począwszy od bielskiego sądownictwa na Prokuratorze Generalnym RP kończąc.

W dniu 20 lutego 2002 r. Krzysztof Doliński został zwolniony w trybie dyscyplinarnym z art. 52 Kodeksu Pracy z powodu jawnego i notorycznego naruszania dyscypliny pracy i nieobecności w pracy na przeciąg kilkunastu dni zarówno w miesiącu styczniu jak i lutym 2002 r. będąc zatrudniony na podstawie umowy o pracę zawartej od dnia 1 stycznia 2002 r.

W styczniu 2003 r. Krzysztof Doliński „odwołał się” do Sądu Pracy po blisko rocznej zwłoce od otrzymania drogą pocztową dyscyplinarnego rozwiązania umowy o pracę i świadectwa pracy – których to dokumentów nie chciał podpisać ani przyjąć do wiadomości. Zostały one wysłane mu drogą pocztową w dniu 21 lutego 2002 r. na jego adres domowy. Odwołał się po roku czasu dlatego, że miał już zapewnione fałszywe zeznania od sitwy z dawnej Samoobrony.
Sąd Pracy nie miał prawa w ogóle wszczynać tego postępowania, ta sprawa nie miała prawa zaistnienia na wokandzie sądowej, gdyż była ponad rok przeterminowana (styczeń 2003 r. – po 20 lutego 2002 r.), a jednak sędzia Mariola Adamiec-Witek zarezerwowała sobie tę sprawę od samego początku, nie zaproponowała nawet ugody, gdyż koniecznie chciała proces poprowadzić według ustalonego scenariusza i tendencyjnie doprowadziła do wyroku skazującego mnie na utratę zarobków w wysokości niebagatelnej kwoty 41.000,00 złotych.

Powód Krzysztof Doliński i tak żądał tego, co mógł żądać: dwumiesięcznego wynagrodzenia wykradzionego przez dyrektora Biura Poselskiego Jana Muchę za styczeń i luty 2002 r.

Tymczasem sędzia Mariola Adamiec-Witek w sposób tendencyjny i złośliwy – jak również bezpodstawny i bezprawny rozszerzyła bezzasadnie jego roszczenia i doprowadziła do przyznania mu „wynagrodzenia” za 1,5 roku + odszkodowanie za moje „oszustwo” !!! (sic!)

Jak mogła dać wiarę takim bzdurom i twierdzeniom fałszywego powoda Krzysztofa Dolińskiego, że rzekomo w okresie od października do grudnia 2001 r. (kiedy byłem de facto bez Biura Poselskiego z powodu opieszałości władz samorządowych) - to moje Biuro Poselskie funkcjonowało w prywatnym mieszkaniu Pani Barbary Zwięczak – która napisała oświadczenie zaprzeczające temu.
Ileż to potrzeba było dobrej lub złej woli ze strony sędziny Marioli Adamiec-Witek – aby na tę okoliczność wezwać do Sądu Panią Barbarę Zwięczak, by zadać jej to jedno sakramentalne pytanie - ile jest w tym prawdy ?
Ale ona nie chciała tego uczynić, bo od początku (od stycznia 2003 r.) nastawiła się na skrzywdzenie mnie utratą jak największej kwoty pieniędzy – i to uczyniła ! ‘
Nie dała tendencyjnie wiary moim świadkom jak najbardziej wiarygodnym – mgr Rozalii Cisło, mgr inż. Jerzemu Radoń-Tanewskiemu, mgr Stanisławowi Ferencowi – który potwierdził, że w okresie pracy w jego firmie – praca Krzysztofa Dolińskiego bezsprzecznie kolidowałaby z obowiązkami i obowiązkowym czasem pracy w moim Biurze – i to chodziło o okres zawartej umowy o pracę w moim Biurze Poselskim pomiędzy styczniem a lutym 2002 roku.

Gdyby Krzysztof Doliński wmówił Sędzinie Marioli Adamiec-Witek analogiczną „pierdołę” (przepraszam za wyrażenie), że prowadził moje Biuro Poselskie w tym okresie na plebani którejś parafii lub w Kurii Diecezjalnej – to też dałaby temu wiarę ?!!!

To jest skandal nad skandale – żeby sędzia mianowany przez Prezydenta Państwa uprawiał takie partactwo zawodowe !!!

Sędzia Mariola Adamiec-Witek tendencyjnie zaliczyła mu październik – listopad – grudzień 2001 r. (sic !!!) – a po 20 lutego 2002 r. cały martwy okres jego rzekomej pracy w moim Biurze Poselskim aż do dnia 28 stycznia 2003 r. (sic !!!). – bo tak chciała uczynić !!! Chciała koniecznie poszkodować mnie finansowo i moralnie – bo takie były jej zamiary od początku !!!

W Bielsku-Białej niemalże od dnia wygranych przeze mnie wyborów parlamentarnych – zawiązała się przeciwko mojej osobie, jako posłowi na Sejm RP - sitwa złożona z kilkunastu osób, które rozpoczęły nagonkę i szkalowanie mnie na szeroką skalę.
Przodował w tym niejaki Jerzy Bizoń – były SB-ek - wspólnie z wydalonym dyscyplinarnie przeze mnie w dniu 4 marca 2002 r. byłym dyrektorem mojego Biura Poselskiego - Janem Muchą, do którego to duetu dołączył również Krzysztof Doliński – ten sam, który za ich namową i dzięki fałszywym zeznaniom tej całej

sitwy – wyłudził od Sądu Pracy po upływie dwóch lat fałszywy wyrok sądowy, nie mający nic wspólnego z prawem i praworządnością.

Przebieg tej skandalicznej historii w wydaniu bielskiego Sądu Pracy przedstawię w dalszej części jako chronologię od początku do końca jej zaistnienia.

Do tej cyklicznej nagonki na moją osobę – od momentu najścia mojej osoby przez znanego oszusta Jana Muchę - włączyła się Prokuratura Rejonowa, która w niewytłumaczalny sposób zaczęła tego oszusta hołubić i chronić.

Dowodem na to są wielokrotne umorzenia spraw karnych przeciwko temu człowiekowi, i nie tylko jemu.

Wobec próby usiłowania oszukania mnie i wręcz wywarcia presji na moją osobę przez byłych skłóconych małżonków – Krystynę i Dariusza Sobotów, abym dał się nakłonić do popełnienia przestępstwa – polegającego na typowym „przekręcie finansowym” mającym na celu wyłudzenie z Kancelarii Sejmu za moim pośrednictwem kwoty 8.500,00 złotych za pobieżny remont mojego Biura Poselskiego – co miało miejsce w grudniu 2001 r. - i wobec mojej odmowy, nie ustają oni w atakach na moją osobę.

Dowodem na kolejne tendencyjne postępowanie Prokuratury Rejonowej w Bielsku-Białej w tej sprawie jest celowe wielokrotne umarzanie tej sprawy mimo mojego prawidłowego zawiadomienia o próbie popełnienia przestępstwa.

To świadczy tylko i wyłącznie o tym, że Prokuratura Rejonowa nie ściga przestępstw, lecz usiłuje je tuszować na moją niekorzyść.

To świadczy również o moralności i etyce zawodowej prokuratorów, którzy tym sposobem pokazują, że nie mają zamiaru walczyć ze złem, lecz wręcz przeciwnie – wskazywałoby to na to, że cieszy ich, gdy zło się rozprzestrzenia i pleni obficie.

Jan Mucha - jeden z wielu fałszywych świadków świadczących świadomie przysługę składnia fałszywych zeznań na rzecz Krzysztofa Dolińskiego - jako były dyrektor mojego Biura Poselskiego – narzucony mi przez Dyrektora Biura Parlamentarnego Samoobrony w Warszawie Janusza Maksymiuka – zdefraudował w okresie I – II 2002 r. finanse Biura Poselskiego na sumę blisko 30.000,00 złotych oraz sfałszował dokumenty Biura Poselskiego – za co został skazany wyrokiem Sądu Karnego w dniu 29 stycznia 2003 r. sygn. akt III K 1952/02/G utrzymanego w mocy przez Sąd Okręgowy w dniu 19 listopada 2003 r. sygn. akt III Ka 218/03.

Ponadto Jan Mucha został skazany wcześniej wyrokiem Sądu Karnego w Wadowicach w dniu 17 lipca 2001 r. – sygn. akt II K 250/01 z art. 191 par. 1.

Ten kryminalista po co najmniej trzech wyrokach karnych - wspólnie z Krzysztofem Dolińskim postanowili fałszywie zeznawać przeciwko mojej osobie w procesie z powództwa Krzysztofa Dolińskiego – jakoby pracował u mnie na umowę ustną o pracę. Kompletna bzdura wyssana z palca.

Dzięki fałszywym zeznaniom jego, Krzysztofa Dolińskiego i wszystkich pozostałych fałszywych świadków – po półtorarocznym bezprzedmiotowym procesie – na którym nasłuchałem się steków kłamstw pod swoim adresem – pomogli uzyskać mu wyrok sądowy zasądzający mu zaległe rzekomo wynagrodzenie za okres nie świadczonej de facto pracy.

To co uczyniła sędzia Mariola Adamiec-Witek jest niedopuszczalne i świadczy o wysokiej ignorancji i lekceważeniu prawa. Doświadczałem tego od lat osiemdziesiątych na własnej osobie, kiedy w majestacie prawa nie zostałem przywrócony do pracy w Karpackiej Spółdzielni Mieszkaniowej w 1987 r. i doświadczam nadal.

Wszystkie dokumenty – akta personalne Krzysztofa Dolińskiego zdążył wykraść z mojego Biura Poselskiego pomiędzy 21 lutego 2002 r. a 27 lutego 2002 roku – najprawdopodobniej Jan Mucha. Mógł to również uczynić Krzysztof Doliński, który buszował bezprawnie w moim Biurze w dniach 27 lub 28 lutego 2002 r.

Pisałem o tym w pismach procesowych do Sądu Pracy, ale bezskutecznie.

Dowodem na to jest „zawiadomienie” Jana Muchy o „popełnieniu przestępstwa” przez Krzysztofa Dolińskiego z dnia 28 lutego 2002 r. , w którym - pomimo braku dostępu do Biura Poselskiego po dniu 27 lutego 2002 r. przedłożył na policji dokumenty Krzysztofa Dolińskiego tyczące się jego dyscyplinarnego zwolnienia.

Jest to kuriozalny dowód na to, że mówię i piszę prawdę – a sędzia Sądu Rejonowego Mariola Adamiec-Witek udała, że dała wyłączną wiarę kłamliwym i fałszywym zeznaniom świadków ze strony Krzysztofa Dolińskiego, jakoby Krzysztof Doliński „pracował” nie tylko na umowę pisemną od dnia 1 stycznia 2002 r. do dnia dyscyplinarnego zwolnienia w dniu 20 lutego 2002 r.

Wszyscy fałszywi świadkowie zgodnym chórem pod dyktando Jana Muchy i Krzysztofa Dolińskiego twierdzili, że pracował u mnie rzekomo na umowę ustną od października 2001 r. do października 2003 r. (sic!) - co jest całkowitą nieprawdą, kłamstwem i fałszem.

Największym skandalem jest poza tym sposób wydania wyroku sądowego za moimi plecami w dniu 24 lutego 2004 r., o czym nie wiedziałem do dnia 7 kwietnia 2004 r., nie mając możliwości odwołania się od tego wyroku – gdyż nic nie wiedziałem o jego zapadnięciu, ani nie miał prawa zapaść, gdyż nie zostali przesłuchani wszyscy moi świadkowie, ani ja osobiście w przesłuchaniu końcowym – do którego w ogóle nie doszło.

Oficjalną informację po interwencji pisemnej u Prezesa Sądu Okręgowego Ryszarda Brygiera – otrzymałem dopiero w dniu 15 kwietnia 2004 r. – ponad 1,5 miesiąca po terminie i po tym dniu odwołałem się do Sądu Okręgowego w Katowicach.

Szczegóły zawarte są w piśmie skierowanym do Rzecznika Praw Obywatelskich oraz do Ministra Sprawiedliwości.

Wynika z powyższego, że moi świadkowie zostali całkowicie zignorowani, ponadto nie wszyscy zostali przesłuchani, ani nie wszystkie wnioski dowodowe zostały w tej sprawie wyczerpane.
Żądałem natychmiastowego wstrzymania bezprawnej egzekucji komorniczej, uznania tego wyroku za bezprawny wydany z naruszeniem prawa w dniu 24 lutego 2004 r. bez wyczerpania wszystkich wniosków dowodowych i przesłuchania mojej strony jako niesłusznie pozwanej.

Prosiłem – aby Prokurator Generalny zechciał wysłuchać Pani mgr Rozalii Cisło - tel. stacjonarny: 033 / 497-41-27; tel. kom. 0-504-231-805) – która w marcu 2002 r. przeprowadzała kontrolę finansową w moim Biurze Poselskim po defraudacji pieniędzy przez Jana Muchę i poświadczy prawdę o tym, co napisane zostało w mojej apelacji – odwołaniu z dnia 15 kwietnia 2004 r.

Ponadto kontrola Sejmowego Biura Obsługi Posłów w maju 2003 r. i w styczniu 2004 r. zakończyła się pozytywnie

Krzysztof Doliński po wydaleniu przeze mnie Jana Muchy w dniu 4 marca 2002 r. deklarował mi się, (są na to świadkowie), że może dla mnie złożyć fałszywe zeznania obciążające Jana Muchę, jakoby miał być świadkiem pobierania ode mnie pieniędzy przez Jana Muchę.

Nigdy się na to nie zgodziłem i jakkolwiek zeznawał w Sądzie Karnym p-ko Janowi Mucha w styczniu 2003 r. – nie pozwoliłem mu fałszywie zeznawać, chociaż te zeznania mogły spowodować „udowodnienie” Janowi Mucha zagarnięcie pieniędzy na szkodę Biura Poselskiego.

To świadczy wyłącznie o tym, jakie jest morale tego osobnika, który nie cofał się w deklaracjach przed fałszywymi zeznaniami (nawet gdyby miały one nie polegać na prawdzie) – ale sędzia Mariola Adamiec-Witek bezkrytycznie „dawała wiarę” we wszystko, co mówił ten człowiek wraz z pozostałymi fałszywymi świadkami.

Za to od połowy 2003 roku – Krzysztof Doliński z oskarżyciela posiłkowego w Sądzie Karnym p-ko Janowi Mucha (sygn. Akt III K 1952/02/G) – zamienił się w jego adwokata w tej samej sprawie karnej (sygn. Akt III Ka 218/03) – kontynuowanej jako apelacyjnej i już nie zeznawał przeciwko niemu, lecz usiłował występować w roli obrońcy, bo już miał od niego obiecane fałszywe zeznania właśnie w tej sprawie w Sądzie Pracy - (sygn. Akt VP 62/03).
W innej sprawie karnej wytoczonej p-ko Krzysztofowi Dolińskiemu przeze mnie - za to, że za namową tegoż Jana Muchy napisał on do Sądu Pracy przeciwko mnie, że mój prywatny samochód Opel-Astra 1,6 zakupiony w dniu 29 stycznia 2002 r. został rzekomo sfinansowany ze środków przeznaczonych na Biuro Poselskie – która toczyła się pod sygnaturą akt III K 985/03/MG - oczywiścieobydwaj kłamali i doprowadziłem do wyroku skazującego Krzysztofa Dolińskiego za oszczerstwa i składanie fałszywych zeznań.

Ten człowiek będzie wszystko zeznawał, co mu ślina na język przyniesie, nawet największe bzdury wyssane z palca – bo takie jest morale i etyka tego człowieka wyzutego z wszelkich norm przyzwoitości. Świadczy o tym jego „apelacja” napisana nawet nie na pograniczu konfabulacji, lecz rzeczywiście w konfabulacji – czyli chorobliwym fantazjowaniu.

Jan Mucha na moje żądanie składał swoje fałszywe zeznania w dniu 5 kwietnia 2004 r. pod przysięgą, jakobym z konta poselskiego miał wypłacić kwotę 10.000,00 złotych na konto prywatne i z niego dopiero dokonać przelewu na konto Banku GMAC w Gdańsku.

Sąd Karny w sprawie tej wytoczonej przeze mnie przeciwko Krzysztofowi Dolińskiemu (sygn. Akt III K 985/03/MG) – po tych rewelacjach Jana Muchy – zażądał ode mnie dokumentów bankowych z dnia 29 stycznia 2002 r. zarówno dotyczących konta poselskiego jak i mojego prywatnego.

Zadeklarowałem się Sądowi – że dostarczę przelewy z konta prywatnego i poselskiego nie tylko i wyłącznie za ten jeden dzień 29 stycznia 2002 r., lecz za całe dwa miesiące do tyłu – tj. za styczeń 2002 r. i grudzień 2001 r. - i tak uczyniłem niczego się nie obawiając.

W dniu 21 czerwca 2004 r. udowodniłem swoją niewinność (tak – musiałem w odpowiedzi na oszczerstwa tych dwóch byłych pracowników mojego Biura udowadniać swoją niewinność !)

Dla sędzi Marioli Adamiec-Witek i tak nie miałoby to żadnego znaczenia !!!

Nie obawiałem się niczego – Sądowi przedłożyłem w dniu 10 kwietnia 2004 r. dokumenty bankowe zarówno konta poselskiego jak i prywatnego nie tylko za sam dzień 29 stycznia 2002 r. (dzień zakupu samochodu) – ale za cały okres czasu od dnia ślubowania poselskiego do końca stycznia, a nawet lutego 2002 r. Mam czyste sumienie – ale ci dwaj oszuści ( i tak dostali potem wyroki karne za składanie fałszywych zeznań) wspólnie z innymi osobnikami zeznającymi kłamliwie p-ko mnie okazali się być wiarygodnymi świadkami dla sędzi Marioli Adamiec – Witek, która udała, że dała im wiarę i bez przesłuchania końcowego stron oraz bez wyczerpania wszystkich wniosków dowodowych – pod moją nieobecność wydała z rażącym naruszeniem prawa w sposób tendencyjny i celowy - niesprawiedliwy wyrok w procesie, który nie tylko że nie został prawidłowo zamknięty, ale nie powinien był nawet zaistnieć na wokandzie sądowej.
Ta sprawa mogła zaistnieć co najwyżej w Sądzie Cywilnym o roszczenia finansowe z winy Jana Muchy – i zaistniała w Sądzie Okręgowym pod sygn. akt IC 124/03, ale ktoś doradził Krzysztofowi Dolińskiemu szybkie wycofanie tego pozwu i przekierowanie go do Rejonowego Sądu Pracy w Bielsku-Białej.

Ustosunkowując się do przebiegu postępowania sądowego pod sygn. akt VP 62/03, zmuszony jestem przedstawić chronologię zdarzeń i przebiegu procesu, który nawet nie miał prawa zaistnienia na wokandzie sądowej po upływie prawie jednego roku czasu - po dyscyplinarnym wydaleniu powoda Krzysztofa Dolińskiego z Biura Poselskiego w dniu 20 lutego 2002 r.

Fałszywy powód Krzysztof Doliński „odwołał się” do Sądu Pracy dopiero w styczniu 2003 r., kiedy wiedział już na pewno, że nie dysponuję jego aktami personalnymi wykradzionymi z Biura Poselskiego prawdopodobnie przez Jana Muchę lub przez niego samego - tj. Krzysztofa Dolińskiego.

Przedstawiając pokrótce niektórych oskarżonych, którzy odważyli się składać fałszywe zeznania pod dyktando przede wszystkim Krzysztofa Dolińskiego i Jana Muchy (byłego dyrektora mojego Biura Poselskiego) – wypada mi zauważyć, że Prokuratura Rejonowa celowo umorzyła sprawę karną nie dla ratowania z opresji i zarzutu składania fałszywych zeznań samych oskarżonych – lecz dla ratowania prestiżu i mocno nadszarpniętego autorytetu sędziowskiego byłej prokurator tej samej Prokuratury – a obecnie sędzi Sądu Pracy – Marioli Adamiec-Witek.
Wyżej wymieniona w sposób ewidentny naruszyła prawo, gdyż otrzymując z rocznym opóźnieniem i tak fałszywy pozew sądowy od Krzysztofa Dolińskiego – który składając go pod tytułem „o uznanie za bezskuteczne wypowiedzenie umowy o pracę” – a chodziło o „Wypowiedzenie umowy o pracę w trybie art. 52 KP” – przyjęła go na wokandę pomimo rocznego przekroczenia terminu, gdyż pozwany otrzymując drogą pocztową dyscyplinarne wypowiedzenie warunków umowy o pracę zawartej w dniu 1 stycznia 2002 r. wraz z dyscyplinarnym świadectwem pracy – (które to oba dokumenty zostały wysłane w dniu 21 lutego 2002 r.) - miał czas na odwołanie się do Sądu Pracy w terminie dwóch tygodni, tj. do około 8 marca 2002 r. - a tego nie uczynił.

W tym miejscu jasno wykazałem i udowodniłem, że sędzia Mariola Adamiec-Witek w sposób jawny naruszyła prawo, dlatego cały przebieg procesu jest nieważny i sam wyrok wydany w dniu 24 lutego 2004 r. poza moimi plecami, abym nie zdążył go zaskarżyć w terminie zawitym 14-stu dni - jest dotknięty wadą nieważności nie tylko z powodu składania fałszywych zeznań, ale również rocznego przekroczenia terminu odwołania przez fałszywego powoda.

• sędziego Marcina Świtalskiego – najbardziej dyspozycyjnego sędziego względem Prezes Sądu Okręgowego Elżbiety Libery Niesporek i szefów zarówno Prokuratury Okręgowej jak i Rejonowej w Bielsku-Białej, zarówno poprzednich, jak i tych aktualnych. Wydał szereg tendencyjnych Postanowień sądowych zatwierdzających fałszywe Postanowienia prokuratorskie, pomimo, iż w dalszej przyszłości w procesach sądowych wytoczonych nawet przeciwko mojej osobie – Sąd uznał moje zeznania za wiarygodne, a uznał za fałszywe zeznania strony przeciwnej – mimo, iż wzięła sobie do pomocy adwokata.
Tak było ze sprawą sądową sygn. akt IC 92/03 – wytoczoną przeciwko mojej osobie jako posłowi na Sejm RP, na którą musiałem zgłaszać się wielokrotnie przez ponad 2 lata bez adwokata, a wygrałem ją bezapelacyjnie broniąc się sam, mając przeciwko sobie Kancelarię adwokata Joachima Goszyca. Tak sprawiedliwy proces przeprowadziła sędzia Joanna Banaś-Paluch. Sędzia Marcin Świtalski powinien za takie tendencyjne prowadzenie procesów zostać wydalony ze stanowiska sędziego.
To ten sędzia na procesie sygn. akt III Kp 897/06 w dniu 16 maja 2007 r. - mając już nakazane przez Prezes Sądu Okręgowego kategoryczne zatwierdzenie Postanowienia prokuratorskiego 2 Ds. 43/06/MP - z dnia 31.03.2006 r. wydanego przez prok. Macieja Fereńca - nagle nieoczekiwanie, na skutek mojej riposty - zwątpił w słuszność kolejnego wyroku zatwierdzającego (jak to wielokrotnie uczynił w stosunku do mojej osoby przez kilka lat wstecz), przestraszył się siły mojej argumentacji i prawdopodobnie za radą prokuratora Macieja Fereńca (chyba obecnego na tym procesie) – całkowicie odstąpił od wyrokowania.
Po prostu pozostawił sprawę bez rozpoznania. Pouczył o możliwości zaskarżenia, co też niezwłocznie uczyniłem, ale okazało się, że podobnie uczynił ten sam prokurator Maciej Fereniec – który – jak przedtem usiłował utrzymać swoje stanowisko w kwestii dalszego oskarżania mnie o czyny nie popełnione – tak tym razem napisał stosowne Zażalenie odwrotne od poprzedniego już w dniu 23 maja 2007 r.

Prokurator ten zmienił zdanie i wystąpił o przyznanie statusu pokrzywdzonego Piotrowi Smolanie (to w tej sprawie nie uchylono mi immunitetu poselskiego w 2005 r.) - zaś odwrotnie zawnioskował o posadzenie na ławie oskarżonych 10 fałszywych świadków z bielskiej Samoobrony.
W dniu 6 lipca 2007 r. na kolejnym procesie pod sygn. akt III Kp 897/06 stał się cud: sędzia Monika Lisowska dokonała zwrotu o 180 stopni i wydała Postanowienie w treści takiej samej, jakie w swoim Zażaleniu przedstawił prok. Maciej Fereniec.

Faktowi nie uchylenia mi immunitetu poselskiego w dniu 17 czerwca 2005 r. stało się zadość. Jest to podwójna największa klęska i porażka sitwy sądowo-prokuratorskiej – jaka zawiązała się przeciwko mojej osobie jeszcze na początku IV kadencji Sejmu.

• Sędziego Adama Kanafka – który przejąwszy do prowadzenia proces o sygn. akt III K 837/05 i III K 838/05 wynikły ze z fałszywego powództwa Ireny i Tadeusza Łobodzińskich z 12 grudnia 2003 r. sygn. akt IC 609/03 – w porozumieniu z sitwą sądowo-prokuratorską uczynił wszystko, aby nie oddać mi sprawiedliwości. Celowo i tendencyjnie uniewinnił oskarżonych Łobodzińskich po ponad trzyletnim przewlekłym procesie pod sygn. akt III K 838/05, zaś proces pod sygn. akt III K 837/05 celowo umorzył, uznając, że pomówienia uległy przedawnieniu.
Było to nieprawdą, gdyż oszczerstwa z nadania Łobodzińskich powielane przez „Życie Warszawy” i Radio-94 w kwietniu 2005 r. nie mogły ulec przedawnieniu jako zaistniałe zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Było to fałszywe pomówienie mojej osoby zmyśloną przez oskarżonego Tadeusza Łobodzińskiego historią o molestowaniu, czy wręcz próbie zgwałcenia świni, w której na świadków mieli być powołani przeze mnie Kuba Wojewódzki i Michał Figurski.
To w sprawie sądowej o sygn. akt III K 838/05 zastosowano „numer” na przewałkę, tj. celowe niedostarczenie przesyłki sądowej (mającej zawierać wyrok sądowy z dnia 17 stycznia 2007 r.) na zasadzie, że podwójnie nie odebrane awizo traktuje się jako skuteczne doręczenie przesyłki sądowej – sądownictwo bielskie „wykręciło” z wyrokiem sądowym sygn. akt III K 838/05 z dnia 17 stycznia 2007 r. - pozornie wysyłając go na mój adres domowy ze zwrotem dwóch „niepotwierdzonych” zwrotnych potwierdzeń odbioru przesyłki mającej zawierać ten wyrok. Oczywiście było to uczynione w zmowie z Pocztą Polską, aby nie dawać mi awiza, lecz przetrzymać dwukrotnie przesyłki na poczcie bez powiadomienia mnie awizami, by następnie odesłać je jako rzekomo nieodebrane przeze mnie, pomimo dwukrotnego zawiadamiania awizami.

W tej sprawie pisałem skargę do Prezesa Sądu Rejonowego w Bielsku-Białej w dniu 2 maja 2007 r. na którą otrzymałem pokrętną odpowiedź. Czynione to było w tym celu, abym nie odebrawszy na czas sentencji wyroku wraz z uzasadnieniem – nie zdążył złożyć apelacji. W tej sprawie ponownie musiałem napisać skargę w dniu 10 stycznia 2008 r. do Prezesa Sądu Rejonowego Artura Filasa w związku z kłamliwą odpowiedzią jego zastępcy Tatiany Kanii z dnia 21 grudnia 2007 r.

Są to metody godne napiętnowania i domagające się ukarania winnych, gdyż oczywiście stosował ją sędzia niesamodzielnie: musiał do pomocy zaprzęgnąć swojego sekretarza (protokolanta) o nazwisku Wandzel oraz pracownika poczty. Są to metody typowo esbeckie, bo tylko w latach komunizmu SB-cy mieli taką władzę, że pracownicy Poczty na polecenie wyższych przełożonych mieli obowiązek wykonywać każde polecenie funkcjonariusza SB.

To sędzia Adam Kanafek podjął się prowadzenia kolejnej sprawy sądowej związanej z moją osobą – i to w roli oskarżyciela prywatnego - o sygn. akt IX K 479/09 - procesu sądowego, który był blokowany przez pełne 5 lat na wokandzie Sądu Warszawskiego (3 lata) i Sądu Bielskiego (2 lata) od 18 września 2004 r. do 29 września 2009 r.

Sprawa z mojego oskarżenia prywatnego przeciwko redakcji „Superekspressu” najpierw została storpedowana przez bielski wymiar sprawiedliwości w ten sposób, że mój pierwszy prywatny akt oskarżenia z dnia 10 maja 2004 r. celowo „zaginął” w Sądzie Bielskim, zaś drugi akt oskarżenia w tej samej sprawie z dnia 18 września 2004 r. skierowany do Sądu Warszawskiego nie drgnął nawet o 1 mm do przodu przez okres pełnych 5 lat aż do 29 września 2009 r.

Pisałem pisma o wyłączenie sędziego Adama Kanafka z tej sprawy – ale bezskutecznie. Prezes Sądu Rejonowego Artur Filas uparł się, że sprawę tę ma prowadzić sędzia Adam Kanafek i basta !

I poprowadził w ten sposób, że zrobił proces błyskawiczny jednodniowy !!! W ciągu 7-miu godzin przesłuchał tylko wybranych świadków, nie dopuszczając innych świadków do procesu – zamknął proces tego samego dnia z zapowiedzią ogłoszenia wyroku w dniu 6 października 2009 r. Skazał pokazowo czterech oskarżonych, a dwóch uniewinnił – bo takie było zamówienie i zapotrzebowanie bielskiego wymiaru sprawiedliwości. Dlaczego sędzia może być bezkarny w swoim wyrokowaniu, skoro Sąd Okręgowy rozpatrując wszystkie apelacje – zarówno moją jak i oskarżonych – dopatrzył się rażących uchybień proceduralnych ?

• sędziego Krzysztofa Swadźbę – który znając mnie dobrze z lat dziewięćdziesiątych, kiedy naraziłem się mu ostro występując przeciwko bezprawiu przezeń czynionemu w sprawie Damazego Laszczaka – przejmując do prowadzenia sprawę z oskarżenia publicznego przeciwko Krzysztofowi Dolińskiemu – która wynikła z mojego doniesienia do Prokuratury o popełnieniu przestępstwa składania fałszywych zeznań przeciwko mojej osobie (czego sędzia Adam Kanafek mający obowiązek zawiadomić z urzędu - nie uczynił) – celowo i tendencyjnie odmówił mi przyznania statusu oskarżyciela posiłkowego jako pokrzywdzonemu przez skazanego i wielokrotnie oskarżonego Krzysztofa Dolińskiego. Jest to najlepszy dowód, że mój zarzut o zawiązaniu się sitwy prokuratorsko-sądowniczej przeciwko mojej osobie jest prawdziwy.

Czy aż tyle bezprawnych działań, których ostrze jest wymierzone dokładnie w moją osobę - o tym nie świadczy najdobitniej ?

• Sędziego Bogdana Fibingera - który w sposób zakłamany wszedłszy w dobrą komitywę ze znanym sobie prok. Jackiem Filipkiem zaczął w sposób nachalny i uporczywy forsować na wokandę sądową fałszywy akt oskarżenia sygn. III K 823/06/JF. Nie pomogły moje próby wyłączenia całego sądownictwa bielskiego, które i tak poniosło fiasko w próbie obalenia mi immunitetu poselskiego, ale nawet próby wyłączenia tak stronniczego sędziego. Te próby były podejmowane przeze mnie wielokrotnie, a mimo to sędzia Bogdan Fibinger uporczywie wznawiał bezpodstawny proces w dniu 03.10.2006 r., 09.01.2007 r. i 21.09.2007 r. - na ostatniej rozprawie wobec wymykania się im sytuacji spod kontroli (otrzymałem status pokrzywdzonego na wniosek innego prok. Macieja Fereńca) wspólnie z innym prok. Marcinem Kurdzielem (oddelegowanym przez prok. Jacka Filipka) zarządził badanie psychiatryczne mojej osoby.

Do tej Ośmiornicy – sitwy zawiązanej przeciwko byłemu posłowi Piotrowi Smolanie w ostatnim czasie przyłączyło się kilku następnych nieżyczliwych mu sędziów:

• Sędzia Joanna Banaś-Paluch - która jakkolwiek bardzo uczciwie i sprawiedliwie przeprowadziła proces o sygn. akt IC 92/04 – w którym pozwany przez Krystynę i Dariusza Sobotów do Sądu o zapłatę za spartaczony w grudniu 2001 r. remont jego Biura Poselskiego za pośrednictwem Kancelarii Adwokackiej Joachima Goszyca - poseł Piotr Smolana samotnie wygrał ten proces bez pomocy adwokata po 2 latach w dniu 21 listopada 2005 r.
Po kilku latach o dziwo ta sędzia Joanna Banaś-Paluch zmieniła swoje nastawienie w stosunku do byłego posła Piotra Smolany, zaczęła okazywać mu nieżyczliwość i w dniu 3 marca 2008 r. przyłączyła się do mobbingu sądowo- prokuratorsko-politycznego przeciwko jego osobie - wydając Postanowienie o odmowie spełnienia jego żądania wyłączenia ze sprawy o sygn. akt VP 393/07 sędzi Marioli Adamiec-Witek – która sfałszowała świadomie proces o sygn. akt VP 62/03, zaś proces o sygn. akt VP 393/07 miał być kontynuacją tej poprzedniej farsy sądowej.
Jest to ta sama sprawa oskarżenia posła Piotra Smolany o rzekome naruszenie praw pracowniczych Krzysztofa Dolińskiego, w której posłowi Piotrowi Smolanie nie uchylono immunitetu poselskiego w dniu 17 czerwca 2005 r.

• Sędzia Agnieszka Marek – sędzia, która fałszywie poprowadziła proces sygn. akt IX W 1714/07 przeciwko Piotrowi Smolanie o rzekome spowodowanie wypadku. Nie przyjęła żadnych jego dowodów w sprawie – uczyniła to w akcie zemsty, za jego związki z mgr Rozalią Cisło (która w 2002 i 2003 r. była społecznym dyrektorem jego Biura Poselskiego. Ta sędzia jest synową Zofii Marek-Krasnodębskiej, która okradła mgr Rozalię Cisło w jej sklepie jubilerskim prowadzonym wraz z córką Małgorzatą Cisło-Ochnio i uczyniła to za pośrednictwem dyspozycyjnych sędziów powiązanych z sędzią Agnieszką Marek.

Ta sędzia uczyniła wszystko, aby obwinić mnie za niezawiniony przeze mnie absolutnie wypadek zaistniały na drodze szybkiego ruchu S-1 w Bielsku-Białej – na obwodnicy cieszyńskiej. Wspólnie z Prokuraturą bielską zablokowała moje doniesienia o składaniu fałszywych zeznań przez świadków, ustaliła z biegłym, co ma napisać w swojej opinii sądowej – ale i tak, pomimo spreparowania opinii, biegły do teraz nie wie, że jest „złapany” na nieścisłościach, jakie popełnił w tej opinii.
Te nieścisłości z opinii sądowej jak i nielogiczne wywody z wyroków sądowych I instancji (IX W 1714/07) i II instancji (VII Waz 108/08) będą podstawą do ich unieważnienia - co przedstawiam w oddzielnym elaboracie z zawartą w nich kasacją.

Brak głosów